Skocz do zawartości

Dorsz na blachę


grzybek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku lat próbuję łowić dorsze.

Zacząłem od gumek, poprzez pilkery, przywieszki i zestawy śledziowe skłaniam się do nowej metody spiningowej.

Chciałbym zastosować połączone np 3 blachy Kaczmarka (trociowe).

Zestaw połączony kółkiem będzie względnie ciężki (ok 60g).

Do tego można dać jeszcze dopalacz przed blachą na metrowym przyponie w razie konieczności.

Ostatnio łowię na 30m głębokościach, może ogarnę temat?

Ciekawy jestem, czy macie jakieś doświadczenia w tym temacie, może jakieś sugestie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej, potrzebujesz czegoś, co będzie pikowało w dół pionowo. Dwie połączone blachy nie będą tak opadać, będą robiły podczas opadania "maniany", a przecież nie o to Ci chodzi. Liczy się czas opadania, więc musi być lepsze rozwiązanie. 

Ja 25 lat temu nadlewałem cyną wahadłówki, żeby daleko leciały, ale też, żeby nimi jigować za sandaczem. Poniżej wklejam zdjęcie jeszcze mojej starej nadlewki. Robota przy tym jest dziecinnie prosta. Zdejmujesz kółko łącznikowe z kotwicą. Przecierasz papierem ściernym w miejscu nadlewu, kładziesz na blasze kęs cyny i w kombinerkach rozgrzewasz nad małym palnikiem kuchni gazowej. Jak już cyna zacznie się topić, smarujesz kwasem solnym i tak ładnie się rozlewa we wgłębieniu, jak widać. Ale! Żeby cyna zawsze była tak błyszcząca, to musisz dać "dziwięćdziesiątkę". No chyba, że nie zależy Ci na tym i może być poszarzała, to wystarczy "sześćdziesiątka".

 

post-1521-0-18984800-1413470485_thumb.jpg

 

Kombinuj! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie coś wykombinuję :) musi przyjść na to pora kiedy zawiodą gumy, pilkery, przywieszki, szprota czy mucha.

 

Lubię kombinować i na pewno coś wymyślę.

Póki co zamówiłem sporo złomu śledziokształtnego ale będę też chciał pospiningować, nie tylko jigiem.

Co raz częściej myślę o tradycyjnym spiningu ale na 30m :o  tak jeszcze nie próbowałem blachą.

Mam palnik, gaz i cynę ale chyba będę wolał złączyć kilka blach kółeczkiem - niech wabi dorsze akustycznie.

Muszę mieć minimum 60g żeby oprzeć się ewentualnemu dryfowi na tej głębokości.

Trochę cyny mi nie pomoże ale na 8m taka dociążona blacha może okazać się skuteczną przynętą na sandacza.

Do trolingu za trocią też może być dobra.

Czeba próbować i kombinować :D

 

Kwasu nie lubię, spróbuję zastosować pastę lutowniczą jakiej używam do rurek miedzianych.

 

Dzięki za pomysła :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzybku, dobrym rozwiązaniem może być zastosowanie ołowianej lub cynowej główki, połączonej z wahadłówką kółeczkiem łącznikowym. Taki patent stosowany jest w błystkach Mepps Lusox. Myślę że bardzo prosto można wykonać takie główki o odpowiedniej wadze, odlewając je np. w gipsowej formie. Dobry efekt wabiący mogą dać namalowane lub naklejone oczka, albo różna kolorystyka główek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


dobrym rozwiązaniem może być zastosowanie ołowianej lub cynowej główki, połączonej z wahadłówką kółeczkiem łącznikowym

 

No, no... kombinujemy :)

 

Dobry pomysł, formy do główek mam.

Myślę, że na 30m dorsz nie widzi zbyt wiele.

Chyba bardziej polega na linii bocznej, na ampułkach Lorenziniego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Trochę cyny mi nie pomoże ale na 8m taka dociążona blacha może okazać się skuteczną przynętą na sandacza.

 

Powyżej masz tylko i wyłącznie przykład z mojego "podwórkwa". Nic nie stoi na przeszkodzie, by dołek nadlać o 30-40 g lub więcej. I nie koniecznie musi to być cyna - samym ołowiem tak samo się nadlewa. Ot! taka "ciut" większa podlodówka, albo pilkero- blacha... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie - nie wszystkie metale połączą się z każdym lutem.

Ołów - ze stalą się nie połączy trwale a tylko przylgnie

W miarę wzrostu udziału cyny w stopie będzie coraz łatwiej się spajać, ale topniki muszą być bardziej agresywne od kalafonii, np właśnie kwas solny. Do twardych lutów używa się jeszcze salmiaku oraz kwasu salicylowego (aspiryna).

Ze stalą kwasoodporną będą podobne trudności. Do niej najlepszym topnikiem jest mocznik.

Blacha niklowana będzie łatwiejsza, a mosiądz i miedź polutują się na kalafonię.

Pomysły masz Andrzeju ciekawe, może odkryjesz nowy sposób na dorsze i sandacze???

Edytowane przez kris1313
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż wędkarzem morskim nie jestem, to wersja wahadłówki z nadlewką cynową (ołowianą) proponowana przez Jotesa, wydaje się być bardzo logicznym i praktycznym rozwiązaniem. A w przypadku zastosowania proponowanego przeze mnie, połączenia wahadłówki z główką, taka ciężka błystka kapitalne ograniczała by możliwość zahaczania kotwiczki o linkę (żyłkę,plecionkę). Bo niestety zastosowanie lekkiej wahadłówki i ciężkiej główki, to niemal pewnik że w opadzie kotwiczka zawiśnie na lince.

Edytowane przez Ozet
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ołów - ze stalą się nie połączy trwale a tylko przylgnie

 

A wiesz o tym Krzyśku z praktyki, czy tylko ze słyszenia? Gdybym nie wiedział o czym piszę, to bym nie pisał. Robiłem nadlewki z ołowiu, a wytrawiałem stalową blachę kwasem solnym. Pięknie się wtapia!

 

Podobnie jest z kwasówką/chromoniklem. Idealnie się cyna wtapia, ale też na kwas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kopyto na blachy, które robiłem kiedyś na szczupaka.

Wychodziły całkiem ciężkie blachy.

Potrzebowałem takich żeby dorzucić nimi do koryta rzeki w jeziorze.

Tam zbierały się skubańce przed zimą, trzeba je było sięgnąć więc stosowałem cięższy materiał jakim jest miedź.

Do tych blach nie mam wątpliwości, że przylgnie na stałe cyna czy ołów.

Często je cynowałem na gorąco z jednej strony.

Wystarczy odpowiednio podgrzać i użyć jakiegoś topnika do oczyszczenia lutu.

Oczywiście po uprzednim oczyszczeniu z tlenków.

Podobnie ma się sprawa z blachami stalowymi, miedziowanymi ( z warstewką miedzi naniesioną galwanicznie).

Wydaje się, że każda metoda dobra.

Nie mam w tej chwili kwasu solnego ale mam wrażenie, że wystarczy mi topnik z cyną, który stosuję do rurek miedzianych, hydraulicznych.

Myślę, że pomysł z dodatkowym obciążeniem przed właściwą blachą też się sprawdzi.

Podobnie pracują wschodnie "czeburaszki"

Nie mniej wydaje się też, że choćby dwie 25g blachy połączone ze sobą kółkami na przodzie i z tyłu będą odpowiednio ciężkie.oraz dodatkowo wabić ryby dźwiękiem.

Mogą dać zamierzony skutek.

Trzeba spróbować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolałbym ich nie łączyć na stałe właśnie dla spodziewanego efektu dźwiękowego.

Ja mogę ich w wodzie nie słyszeć ale może ryby?  :)

 

Mam wrażenie, że spajanie blach nie powinno robić mi problemu.

Trochę doświadczenia mam.

 

Ta cyna na końcówce to może być dobry sposób na jesienne, grube ryby w Wiśle - sandacze, szczupaki a może okonie?

Wiem, że pływają tam piękne sztuki do których nie potrafię się dopasować ale pewnie za mało łowię a zbyt dużo główkuję :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarku, nie spieram się bo krótko walczyłem by dolać ołowiany łepek do wąskiej blachy na belony. Blach była chyba niklowana bo coś się złuszczało. Nie miałem kwasu tylko kalafonię a ołów miękki z plomb takich celnych. Przy podgrzewaniu kalafonia się spalała a ołów dawał nagar tlenków i się nie rozpływał.W końcu mechanicznie obcisnąłem kawałek na początku blachy. Miałem w tamtym roku wahadłówki trociowe kupione w Juli, to też były niklowane i dociążone kawałkiem ołowiu/stopu cyny przymocowanej małymi nitami. Nikiel b. szybko zleciał ukazując szarą blachę, taki szajs chyba robiony w Chinach.

A co do kwasu solnego, dobrze robi włożenie do niego kawałka cynku, gdyż wtedy powstały chlorek cynku działa podobnie do salmiaku. Z cynku zrobione są kubki baterii 1,5V a ich elektrolit to właśnie salmiak. Zwykły salmiak kosztuje grosze w sklepach chemicznych czy Allegro, podobnie mocznik ten nawozowy. Podobno na mocznik nawet aluminium się lutuje, tylko trzeba dobrze dogrzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blach była chyba niklowana bo coś się złuszczało.

 

No właśnie! I dlatego wyżej napisałem, że należy blachę najpierw przetrzeć papierem ściernym w miejscu nadlewu. Nie trzeba tego robić do gołej blachy, wystarczy lekko przetrzeć. Cyna i ołów wtapiają się w rysy po przetarciu.

 

 

A co do kwasu solnego, dobrze robi włożenie do niego kawałka cynku

 

Kiedyś miałem dostęp do czystego cynku i nim przepalałem kwas. Ale robi się to też w ten sposób, że tniesz na kawałki blachę ocynkowaną i przepalasz tym cynkiem, który znajduje się na niej. Dostępny w handlu kwas solny do lutowania dla dekarzy-blacharzy, nie nadaje się do takich prac, o jakich tu rozmawiamy. Ten kwas jest tylko lekko przepalony, a reszta procesu odbywa się podczas lutowania rynien i blach ocynkowanych. Ten też należy jeszcze przepalić.

 

A do twardych lutów mosiężnych jest boraks. A godom Ci to jo, spawaczyna z Bożej łaski. Łączenie metali, to mojo profesyja.   ;)

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


taka ciężka błystka kapitalne ograniczała by możliwość zahaczania kotwiczki o linkę (żyłkę,plecionkę)

 

Ozecie, Twój pomysł jest bardzo dobry, ale z lekką nienadlewaną blachą chyba byłoby lepiej. Połączyć główkę z blachą za pomocą kółek łącznikowych i krętlika. Tak dociążona blacha robiłaby dużo zamieszania w trakcie opadania i "grania" nią przy dnie. Ciężka główka ściągając ją do dna, nie pozwoli na zaplątanie się o linkę, bo przecież jej ciężar umieszczony jest przed blachą (tak to rozumiem i tak miałoby to sens), blacha umieszczona z tyłu będzie robiła "maniany" - ale ta lekka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi i niewątpliwie sympatyczny Jotesie, to oczywiste że im lżejsza błystka, tym atrakcyjniej można ją zaprezentować w łowisku, czyli jak to się mówi "grać nią". Ciężkie błystki w które trudno "tchnąć życie", to zło konieczne które wymuszają warunki łowiska. Np. siła nurtu, duża głębokość łowiska, czy też potrzeba dalekich rzutów. Jednak upierał bym się (z natury uparty jestem), że lekka błystka podwieszona pod ciężką główką, będzie w opadzie często łapać linkę (kotwiczką oczywiście). Oczyma wyobraźni widzę taki oto układ: ciężka główka pikuje w głąb łowiska,lekka błystka ustawi się za główką równolegle do linki, kotwiczka będzie znajdować się na styku z linką, więc z dużym prawdopodobieństwem może o nią zaczepiać. Ale gdyby zastosować wahadłówkę z nadlewem,aby masa błystki była nieco większa niż główki nic takiego nie powinno nastąpić. Środek ciężkości układu główka-błystka, przesunięty bliżej kotwiczki, uniemożliwi tejże "przyklejanie się" do linki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczyma wyobraźni widzę taki oto układ: ciężka główka pikuje w głąb łowiska,lekka błystka ustawi się za główką równolegle do linki, kotwiczka będzie znajdować się na styku z linką, więc z dużym prawdopodobieństwem może o nią zaczepiać.

 

 

Hihi! W tym układzie z całą pewnością. Ja jednak powyżej rozważałem oczami wyobraźni odwrotny układ. Dociążenie główką od strony kotwicy, a wtedy ściągana przez główkę do dna lekka blacha pewnie będzie nieźle majtać w locie. Wg Twojego pomysłu, tylko nadlewka zda egzamin. I też się będę przy tym upierał! ;)

 

Rozważałem też taki przykład: w zagłębieniu blachy nadlać sporą ilość cyny/ołowiu z przesunięciem większości ciężaru w kierunku środka ciężkości blachy. Coś takiego podrywane z dna i ponownie opuszczane wertykalnie, robiłoby spore odjazdy na boki. Dla ozdoby i lepszego efektu, można toto cuś pomalować i upodobnić do rybiego łba. Poniżej puszczam wodze fantazji w naprędce zrobionym rysunku. ;)

 

post-1521-0-62467400-1413572915_thumb.jpg

 

Od inwencji twórczej i zdolności jedynie zależy, czy nadlać o 40-50 czy nawet o 70 g, ale nie jak w moim przypadku Morsa nr 2, tylko np Morsa nr 3. Domalować śliczne oczęta, buźkę, itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To rozmieszczenie obciążenia w tyle będzie orać dno niemiłosiernie.

W sumie to jeśli będzie tylko morski piasek to żaden problem.

Nie wiem tylko czy nie będę wyhaczał plaskatych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to sprawa jasna Jotesie. Obaj mieliśmy na myśli inne usytuowanie główki względem błystki. Przyznaję że proponowane przez Ciebie rozwiązanie (a przecież takie oczywiste), jest znacznie lepsze, bo praktycznie "bezkolizyjne".

Edytowane przez Ozet
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy pionowym opadzie błystki z dopalaczem, prawdopodobnie będzie się plątać, ale przy zarzucaniu przed siebie i opadzie "po łuku" powinno być dobrze. Tak się zastanawiam, czy błystka wahadłowa ze sporą nadlewką,to nadal będzie wahadłówka czy już swego rodzaju pilker?

PS. Nieśmiało przypomnę że moje rozważania nt. łowienia dorsza, są czysto teoretyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pilker rzucony pionowo pod burtę w zasadzie nie plącze się.

 

Jeżeli obciążenie będzie rozłożone na błystce i na dopalaczu to nie powinno być problemu z plątaniem.

Tym bardziej na napiętej lince, przy zamkniętym kabłąku, zaraz po wyrzucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...