Skocz do zawartości

kopyto na sandacza


grawel
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam pytanie może glupie ale podobno nie ma głupich pytań. Jaki ciężar główki zastosować do kopytka na sandacza. Nigdy go nie złapałem i nie chodziłem za nim ale teraz się uparłem i kombinuję z opadu na Narwi główkami 10-12g kopyto 6-12cm. Lepiej jest aby wolniej spadało kopyto na dno czy szybciej i mocniej? czy może nie ma na to zasady i poprostu trzeba kombinować? Pytam bo chcę wyeliminować podstawowe błędy. z góry dziękuje i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na moje oko w miejscu co obławiam, oceniając po czasie opadania gumy na dno to jest tam około 4-5 m głębokości. Nie spodziewałem się że trzeba założyć tak duży ciężar ale z chęcią spróbuje. Przesadzać też nie mogę bo mam kij mistrala 2,7 lexus o wyrzucie 10-30 gram.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesadzać też nie mogę bo mam kij mistrala 2,7 lexus o wyrzucie 10-30 gram.

 

Na te 25 g plus ciężar gumy, śmiało możesz sobie pozwolić i to bez żadnego zagrożenia dla kija. A piszę tak dlatego, że każda firma - bez wyjątku! - niedoszacowuje cw swoich blanków. Ale, nawet gdybyś jakimś cudem ocierał się o górną granicę cw, to i tak przy płynnym rzucie, dasz radę bez trudu wykonać rzut takim obciążeniem. I to jest akurat jedyna sytuacja, w której blank narażony jest na te krytyczne przeciążenia. 

 

 

 

jest tam około 4-5 m głębokości. Nie spodziewałem się że trzeba założyć tak duży ciężar ale z chęcią spróbuje. 

 

Sposób przeliczania dociążenia na każdy metr głębokości, który podałem Ci w poprzednim poście dotyczy wód stojących (jeziora, zaporówki). Na rzece ma się to zupełnie inaczej, a wszystko rozbija się o głębokość, odległość rzutu i siłę nurtu rzeki. A przecież ten nurt rzeki najbardziej napiera zarówno na napiętą plecionkę/linkę (choć pozornie napiętą, bo i tak ją wypacza w różne strony), jak też na samą przynętę. Te czynniki mają zdecydowany wpływ na szybkość opadania przynęty na dno i dlatego stosuje się znacznie większe dociążenia, niż w wodzie stojącej. 

 

Tak więc spróbuj i pochwal się swoimi spostrzeżeniami. ;)

 

Ps: Przynętę podbijaj z dna dwoma obrotami korbki kołowrotka. To podniesie ją na wystarczającą wysokość od dna, żeby kusić sandacze. ;)

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki za podpowiedź, w czwartek lub sobotę spróbuje i napisze jaki efekt:)

A może jeszcze jedno pytanie przypon używać czy nie? jak ty to robisz? bo różnie piszą w artykułach niby lepiej nie ale się szczupak może trafić i przegryzie plecionkę. Ja ostatnio używałem przyponu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)W spinningu zawsze stosuję przypon, nawet, gdy nastawiam się tylko na okonie. ;)

Słusznie, przy spinningowaniu zawsze trzeba się liczyć z przyłowem szczupaka, nawet jeśli na końcu zestawu mamy maleńką Aglię Nr 00, szczupak nie będzie jej gonił, ale nie pogardzi jeśli przemykać mu ona będzie przed samym nosem, w odległości kłapnięcia paszczą... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Lepiej jest aby wolniej spadało kopyto na dno czy szybciej i mocniej? czy może nie ma na to zasady i poprostu trzeba kombinować?

 

Zakładam, że na dnie rzeki nie ma mułu.

Podstawa to kontakt z dnem.

Musisz czuć dno żeby utrzymać kontakt.

Możesz podbijać przynętę korbką kołowrotka jak i wędką.

Nurt będzie znosił przynętę w dół rzeki.

Dobieraj ciężar główki jigowej na podstawie głębokości/szybkości nurtu/grubości plecionki/żyłki.

Warto stosować przypon z fluorokarbonu, choćby pół metra.

Możesz stosować także czeburaszkę.

 

Jeśli dasz cięższą główkę jigową szybowanie przynęty w wodzie będzie krótsze ale za to mocniej wabiące.

Sam musisz wyczuć, co będzie bardziej efektywne danego dnia/nocy?

Trzeba próbować.

 

Jeśli trafi Ci się szczupak w łowisku bez trudu obetnie plecionkę/żyłkę.

Fluorokarbon ma tą zaletę, że rzekomo jest niewidoczny dla ryb w wodzie i potrafi oprzeć się zębom drapieżnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Fluorokarbon ma tą zaletę, że rzekomo jest niewidoczny dla ryb w wodzie i potrafi oprzeć się zębom drapieżnika.

 

Nie mąć Andrzej w głowach. Fluorocarbon nie chroni przed odgryzieniem porzynęty! Nie radzę tego kupować, bo poniesiesz tylko niepotrzebne koszty i g...uzik z tego będzie. Szczupak ma w paszczy 700 zębów, którymi potrafi się doskonale posługiwać. Nawet jeśli sikut szczupaczy da się wyholować, to fluorocarbon jest po takiej operacji do wyrzucenia, a to generuje dodatkowe koszty, w przeciwieństwie do wolframu, którego nie jest w stanie nawet postrzępić. A widoczny, czy niewidoczny, to akurat nie ma znaczenia, bo ryba atakuje przynętę, a nie przypon... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy prawo do własnej opinii bo mamy doświadczenie (obacway) :)

 

Dodam, że młody szczupak łatwiej odgryzie przypon bo ma te ząbki ostrzejsze i gęściej usadowione.

Wolę nie spotykać szczupaka ale nie raz fluorokarbon oszczędził mi przynętę.

 

Lepiej, pewniej się czuję łowiąc z karbonem.

 

Do drop shota też go używam.

 

Nie mam zamiaru mącić koledze w głowie.

Przekazuję własne spostrzeżenia.

 

Pzd :Obraz(1):

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Lepiej, pewniej się czuję łowiąc z karbonem.

(...)

... i to tyle, poprawia samopoczucie.

Ten sam efekt co użycie od bólu głowy Etopiryny, zamiast Pyralginu - placebo. :(

Popieram zdecydowanie Jarka, fluorocarbon nie zastąpi wolframu, lub tytanu.

Edytowane przez Alexspin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że nie zastąpi ale chyba nie chcecie mnie zrozumieć.

 

Ja unikam kontaktu ze szczupakiem.

Złowione traktuję jako przyłów i najczęściej wypuszczam.

 

Mówimy o poradach dla nowicjusza w temacie sandacza.

 

Pozwólcie aby kolega sam zdecydował, jakie rady wykorzysta i co będzie dla niego bardziej przydatne.

 

Kiedy łowię w łowisku typowo okoniowo-sandaczowym unikam przyponu w ogóle i to jest moja rada/metoda.

Niestetty, ale i w takim łowisku zdarzy się zębacz, nawet po ciemaku.

Często uda się go wyjąć bez przyponu ale to jest fifty/fifty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Mówimy o poradach dla nowicjusza w temacie sandacza.

 

No! I dlatego ja doradzam przypon wolframowy do spinningu, a fluorocarbon zdecydowanie polecam do montowania zestawów do odległościówki i tak właśnie ja robię. Obydwa te sposoby mam obcykane już do perfekcji. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co się sprzeczać ale i ze sprzeczek i wymiany poglądów można coś dobrego wynieść. Ja jestem niby początkujący ale też nie tak do końca bo szczupaków i okoni ze starorzeczy Biebrzy już nawyciągałem. Łapałem tylko parę razy w lato a teraz kupiłem sobie trochę lepszy sprzęt, zrobiłem kartę wędkarską i umanił mi się sandacz. 3 razy już kombinowałem bez rezultatu na Narwi bo mam najbliżej ale jestem cierpliwy:). Proszę tylko o podstawowe porady o ciężary główek itp. aby wyeliminować podstawowe błędy początkującego.

Miesiąc temu wędkowałem na Narwi tak gdzieś ze 3 godziny i po 2 godzinach przyjechali wędkarze i gościu złapał 2 sandacze gdzieś w ciągu 45 minut, wypuścił je do rzeki i pojechali do domu. Ja nic nie złapałem. Uczę się i pytam, nie ma co czarować . Czyli jakie gumy i jaki ciężar. Jotes podpowiedział jak prowadzić bo ja podbijałem 3 razy lub 2 czasami 4 kołowrotkiem tylko główką 12 lub 10 gram i się nie spodziewałem że można dołożyć drugie tyle . 25g wydawało mi się za dużo ale będę próbował jutro 20 -25 gram na kopyto.

Dzięki za podpowiedzi

Oczywiście po rzucie pilnowałem aby plecionka była cały czas napięta, patrzyłem na szczytówkę i na plecionkę, dobrze było widać kiedy przynęta opadła na dno i tak do ciemnicy. Kiedy już się zrobiło tak ciemno że nie widziałem szczytówki to się dopiero zabierałem do domu.. Plecionka 0,14 - 10kg , tu chyba błędu nie ma. konsekwentnie 2-4 podbicia i tak w koło i nic i nic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, żeby chodziło o sprzeczanie.

Wymieniamy poglądy bo każdy ma swoje doświadczenia a chciałby pomóc wędkującemu koledze ustrzec się przed popełnianiem podstawowych błędów.

Doświadczenie to właśnie zbiór takich błędów.

 

Wczoraj, w trakcie przygotowań do zawodów i ja nie uniknąłem trzech obcinek.

Po pierwszej skusze byłem pewny, że szczupak obciął mi zestaw bez przyponu.

Po drugiej byłem zły...

Po trzeciej obcince wściekły :)

 

W końcu założyłem fluorokarbon.

 

Brania sandaczy zdechły ale tylko na jakiś czas.

 

W trakcie wędkowania wyjąłem 7szt ale nie to mnie nurtuje.

 

Zaczynam wątpić w swoje węzły i w samą plecionkę Berkly Nanofil 004.

Z doświadczeń kolegów z branży oraz własnych przekonuję się, że ta linka oprócz zalet ma także swoje wady.

Po kilku wędkowaniach jest zdecydowanie słabsza.

Obawiam się, że nikt nie da mi zdecydowanej odpowiedzi na gnębiące mnie pytanie.

 

Co zawiniło (oprócz mnie)? Dlaczego straciłem trzy zestawy?

 

1 - zęby szczupaka, innego drapieżnika?

2 - węzeł?

3 - osłabienie linki?

4 - każdy albo kilka z tych elementów naraz?

 

Nie oczekuję konkretnej odpowiedzi, sam muszę do tego dojrzeć, przemyśleć.

 

Jeśli ktoś udzieli odpowiedzi wezmę ją pod uwagę.

Może być przydatna w przyszłości.

Dlatego tak cenna jest wymiana informacji między znającymi temat z autopsji.

 

Z góry uprzedzam na dzisiaj, że stalówki, wolframu nie użyję do łowienia okoni ani sandaczy.

Może miałem pecha? Jak nigdy wcześniej :(

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie odpisał mi jeden z bardziej doświadczonych kolegów z pokrewnego forum.

Zawsze jakieś wyjaśnienie.

 

Cyt:

 

"Też się ekscytowałem, że mam obcinki.

Kilka testów na sucho wyjaśniło sprawę.

Zrób węzeł i trzymając przynętę zasymuluj szarpnięcie podobne do mocnego zacięcia.

Węzeł puszcza najpóźniej przy 3 szarpnięciu.

Grubsze średnice Nanofila nie maja tego problemu używam 0.15 na sandacze i jest ok."

 

Koniec cycatu.

 

Póki co zmieniam plecionkę na inną.

Wcześniej kupiłem Power Pro  a teraz czekam na Kamatsu Techron Black 0.04mm.

Szkoda ryb i zestawów do tego typu łowienia plecionką Nanofil.

Wydaje się proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo szczerych chęci wypad na ryby się nie udał, miałem dzisiaj zapolować na tego sandacza ale pogoda przeszkodziła bo u nas w okolicach Łomży pada deszcz. Może w tygodniu się uda ale praca do 15:00 a potem ciemno się robi. Nie bardzo rozumiem jak można spiningować z opadu w nocy bo jak się ściemni to nie widać ani żyłki ani szczytówki czyli 0 kontroli chyba , że są jakieś sposoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


jak się ściemni to nie widać ani żyłki ani szczytówki czyli 0 kontroli chyba , że są jakieś sposoby.

 

Brania sandacza nie sposób nie wyczuć. Jest to charakterystyczne pstryknięcie lub nawet przywalenie, że aż w łokciu czuć. Krótko mówiąc, kwituj najlżejsze puknięcia solidnym zacięciem, a dojdziesz do wprawy. Gorzej mają się sprawy w wodzie stojącej, bo bywają brania, które widać jedynie na żyłce, czy plecionce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ci muszę powiedzieć , że na tą gumę z główką 12g jak ostatnio byłem chyba z 2 tygodnie temu miałem 2 pstryknięcia takie że czuć w kiju było solidnie i zacinałem szybko ale nic  z tego nie wyszło, ale pstryknięcie było tak jak piszesz charakterystyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może zastosuj krótsze haki. 

Ja miałem i ma ten sam problem ze sandaczami, jak poluje na nie..to uderzy w gumę ale od strony głowy lub w połowie. Przez to nie idzie go zaciąć. Jeżeli uderzy i m.in czapie hak to uda się go zaciąć. Co prawda to prawda, brania sandacza nie idzie pomylić, potem na gumę widać charakterystyczne ząbki.

 

Czemu krótszy hak? Taką sugestię podsunął mi znajomy. Jego znajomy [jakby było śmieszniej] jest zapaleńcem sandaczy i on stosuje np na gumę 9  cm , hak 3/0. Mówi, iż sandacz głównie atakuje od głowy i krótszy hak pozwala na szybsze zacięcie.  

 

Ja oczywiście stosuje haki odpowiednie do gumy, bo jakoś nie mam do tego przekonania. Ale już próbowałem łowić na krótsze, lecz w tedy ryby nie chciały współpracować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są takie nie pisane zasady: do 3" kopyta (7,5cm) stosuje się hak o rozmiarze 3/0 albo 4/0.

Do kopyta 4" (10cm) osobiście używam 5/0 i 6/0 ale kopyta są różne.

Ostatnie kopyta jakich używam to 4" Keitechy ale te nijak się mają do kopyt Relaksa czy Mannsa.

Są zdecydowanie mniejsze co nie znaczy krótsze.

Tu można przyjąć inne rozmiary haków i główek jigowych.

Nie bez potrzeby używa się czasem dozbrojek na haku jigowym.

Większość "moich" sandaczy obskubuje mi gumy niszcząc ogon i korpus.

Szczególnie w miękkich gumach Keitecha czy Mannsa.

Z tego wniosek, że nie zawsze sandacz bierze przynętę od głowy.

 

Hak dopasowuję do długości korpusu kopyta albo twistera.

To wydaje się być jedną z podstaw tego typu wędkowania.

 

Poszukaj w necie filmów podwodnych Philippe Carierre (filfish prods)

Jeżeli używasz Facebooka to znajdziesz jeden tutaj

I tutaj

Edytowane przez grzybek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     Do sposobów atakowania przynęty przez sandacza opisanych wyżej przez Andrzeja, trzeba dopisać jeszcze przyciskanie łbem z góry do dna.

Ja nawet w początkach łowienia sandaczy czułem dyskomfort, że jest to nieczyste zacięcie, czy też przypadkowe podhaczenie ryby. Niesłusznie.

To jeden z normalnych sposobów atakowania ryby przez sandacza. Podobnie zresztą robią dorsze i nie na darmo mają pod  brodą wąsik czuciowy.

Obie ryby polują przy słabym oświetleniu i w nocy. W takich warunkach  łatwiej jest najpierw rybę przycisnąć łbem by ją unieruchomić a potem chwycić paszczą (zassać),niż bezpośrednio  trafić do pyska i połknąć. To  podpowiada sposób zbrojenia wabików. Ostatnio do czeburaszki miałem doczepioną gumę uzbrojoną bezzaczepowo podwójnym hakiem. Sandacze pięknie miały połknięty i zahaczony wabik, ale były też brania niezacięte - może to te przyciskane z góry?  

Edytowane przez kris1313
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zapomniałem o tym dociskaniu. 

 

Ja nie chce się przekomarzać co i jak zakładać, jaki jest hak odpowiedni itp. Tylko chcę zwrócić na [powiedzmy sobie] dozbrajanie gumy w innym spojrzeniu. Czasami słucham opinii innych wędkarzy, podglądam ich sposoby i częściowo je wprowadzam w swoje techniki [których i tak się ciągle uczę]. 

 

Kolega Krzysztof właśnie zainteresował mnie tym sposobem łowienia. Być może jak hak jest bardziej schowany, więc łatwiej jest mu ją połknąć, lub łatwiej ma ją złapać. A hak wystający może wystawać (jak złapie od brzucha gumę), to ciężko jest go zaciąć. Ale to są już dygresje.

 

Wiadomo nie ma zacięć 100%. 

 

PS.

Pamiętam jak na początku maja łowiłem na jeziorze gdzie są m.in sandacze i obławiałem miejsce gdzie występują. I przy podbiciach nie było nawet puknięcia. Zmieniłem na 10 cm gumę SG Firetiger i przy 3cim wyrzucie i wolnym zwijaniu jakieś 10 m ode mnie puknęła delikatnie ryba. Po chwili poznałem, że to sandacz [po tym jak zachowuje się kij]. No i miał 56 cm. Branie nawet nie przypominało sandacza. Jak to we wędkarstwie bywa.. są odstępstwa od reguły ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...