wojciech1919 Napisano 10 Kwietnia 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2018 Wyskoczyłem parę razy ostatnio z lekkim spinningiem 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stawny Napisano 14 Kwietnia 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2018 Polubiłem twój film Wojciechu Ja atakuje od 7.00 jutro trzy może cztery zbiorniki z kijkiem 3-15 g., i mini przynętami. Przecież coś brać musi. Teraz kiepskie rozpoczęcie 2018 mam haaaa 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mormycha Napisano 3 Maja 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2018 Metróweczka na starą błystkę RoBo :) I kilkanaście maluchów od 30 do 60cm w ciągu ostatnich 2 dni. Wszystko na wahadła. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. wojciech1919 Napisano 5 Maja 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2018 kilka rybek z majówki dodatkowo zrobiłem na swoi m kanale mini konkurs dla oglądających, jak ktoś ma ochotę wziąć udział to oczywiście zapraszam serdecznie:) Do zgarnięcia woblery Siek a szczegóły tutaj 6 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojciech1919 Napisano 20 Maja 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2018 (edytowane) Zapraszam na film Tym razem przyzwoita rapa z centrum Warszawy plus mały przegląd boleniowego pudełka https://www.youtube.com/watch?v=fCVB9IAatmk Edytowane 20 Maja 2018 przez wojciech1919 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Napisano 21 Maja 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2018 W dniu 03.05.2018 o 20:27, Mormycha napisał: Metróweczka na starą błystkę RoBo I kilkanaście maluchów od 30 do 60cm w ciągu ostatnich 2 dni. Wszystko na wahadła. Zbyszku, pozamiatałeś. Wahadełka górą 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stawny Napisano 22 Maja 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2018 (edytowane) Ja miałem wczoraj od 8 na spinningu okonia 10 cm i szczupaka ok. 25 centów. Oba na blachy. Takich miniaturek dawno nie miałem. Ryby niewiele większe od błystek. Wczoraj obrotówki w żółte kropki, i złote wahadło się sprawdzało. Szkoda mi dwóch urwanych blach na zaczepie. Roślinność wodna wystrzeliła, ciężko się mi już łowi na żwirownii. Chyba tam trzeba żywca zapodać. Edytowane 22 Maja 2018 przez stawny 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzych321 Napisano 6 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2018 Wspaniałe wiadomości, w niedzielę złowiłem pierwszą rybę na spinning. Okoń, nawet nie wiem czy miał wymiar, od razu go wypuściłem. Dumny jestem z siebie, bo poczułem branie takiego maluszka. Chwycił na dziwne połączenie metalowego woblera i błystki obrotowej 25g. Cała przynęta nie przekracza 2,5cm. Mam nadzieję, że na tym nie skończą się moje spinningowe "sukcesy". 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mormycha Napisano 6 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2018 Z ostatniego weekendu - moje mazurskie szczupaczki na Morsy od RoBo i sumek ojca z Bugu skuszony Kanibalem 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Napisano 6 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2018 Znowu widzę wahadełka. Jednak to ponadczasowa przynęta. Gratulacje! 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mormycha Napisano 6 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2018 Na wodzie do 3-4m , przejrzystej sprawdzają mi się najlepiej. W bardziej mętnej wodzie jest różnie ale też wolę blachy niż gumy 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MlodyWedkarz94 Napisano 6 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2018 Ja dziś o 4 rano bylem na rybach na wiśle w Grudziądzu ani skubnięcia od paru dni zastanawiam się czy na grunt nie pójść. Ale jak ryba nie bierze to nie bierze i chyba nie ma sensu zmieniać Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzych321 Napisano 11 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2018 Moja frustracja powoli sięga zenitu. Nic a nic. Dobrze, że chociaż ten okonek postanowił mnie pocieszyć tydzień temu. Niestety wczoraj nawet skubnięcia. Nie wiem czego to jest wina. Mam nadzieję, że niedługo będę mógł pochwalić się tutaj pierwszym szczupakiem. Kupię wahadłówki, może one pomogą. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jungu Napisano 14 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2018 W dniu 11.06.2018 o 22:09, Krzych321 napisał: Moja frustracja powoli sięga zenitu. Nic a nic Niestety u mnie to samo, ostatnio ucieszył mnie malutki ok 35-40cm szczupaczek na haku, bo tylko ten ostatnio połakomił się na moje przynęty. Łącznie kilka, raczej kilkanaście wypadów na pobliskie zbiorniki i cztery wypady nad rzekę. Przez ten czas może były ze cztery puknięcia. Nie wiem czym to idzie, może godzina nie ta, może wiatry, ciśnienie, może aura burzowa która przedziera się nad krajem. Jedyne co ostatnio gania przynęty to okonie w godzinach 14-16, ale wymiar zaliczam do tych mało sportowych. Dziś znów wybiorę się nad rzekę w poszukiwaniu sandacza, zobaczymy co z tego będzie. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. wojciech1919 Napisano 14 Czerwca 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoszenie Udostępnij Napisano 14 Czerwca 2018 (edytowane) wody w rzekach mało.... mini relacja na https://www.youtube.com/watch?v=ijqA-jC_xYM Edytowane 14 Czerwca 2018 przez wojciech1919 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wolf39 Napisano 16 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 16 Czerwca 2018 Trzeci dzień nad jeziorem i kompletnie nic,nie wiem co robię nie tak!!!!!Jakaś masakra,nie wiem czy źle prowadzę przynętę czy naprawdę jeszcze nie mam o tym wszystkim pojęcia,miałem 2 brania i spieprzyłem,(tak myślę)zauważyłem po ogonie że był nadgryziony delikatnie.fajtłapa ze mnie:):)Hehehe. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. jungu Napisano 19 Czerwca 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoszenie Udostępnij Napisano 19 Czerwca 2018 Dzisiaj przy półtoragodzinnym spinie się trafił taki oto pasiak - miary nie miałem bo był czysty spontan, ale po deskach widać że prawie 33cm miał. Niestety od dłuższego czasu zębaty drapieżnik nie żeruje bo próbowałem już wszystkiego, łącznie z trupkiem w nocy. 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Napisano 20 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 20 Czerwca 2018 W ubiegły weekend, Pilica (Kurnędz), jeden szczupak wąchający przynętę, jedno branie bez zacięcia. Jednym słowem bieda i mizeria… 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wolf39 Napisano 21 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 21 Czerwca 2018 (edytowane) No w końcu!!!!!mogę się pochwalić:):):)Pierwsze zdobycze:)2x szczupaczek raz sandacz no i okoń:):):)Jest mega Power na dalsze wyprawy:) Edytowane 21 Czerwca 2018 przez wind usunięto zdjęcie niezgodne z regulaminem 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Napisano 22 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2018 Gratulacje, przynajmniej coś łowisz, bo ja ostatnio nic... PS Ten widoczek coś mi przypomina... 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wolf39 Napisano 22 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2018 Bywałeś na Piaskach Szczygliczka?:) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Napisano 23 Czerwca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2018 No to dobrze rozpoznałem, byłem tam raz, trzy lata temu. Przed dwoma laty przeniosłem się z wędkowaniem w okręg piotrkowski, sieradzki i częstochowski. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Dawid Sokołowski Napisano 29 Czerwca 2018 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Zgłoszenie Udostępnij Napisano 29 Czerwca 2018 Byłem przekonany, że nie złowię nic, za to odbędę miłą wędrówkę w pięknej scenerii - prognozowałem tak z pogody. "Lampa" na niebie i lekko spadające ciśnienie nawiedziły Warmię. Głos nadziei - złów cokolwiek, a będzie dobrze - określił jednak mój plan minimum, ale to Pasłęka postawiła warunki jego wykonania: oddaj mi krew, pot i łzy, a dostaniesz moje kropki! Wysoka trawa ustępuje w końcu miejsca zaroślom – gęstszym i trudniejszym do przebycia. Las – cel mojej wyprawy – jest coraz bliżej, ale wciąż nie blisko. Ocieram pot z czoła, poprawiam plecak i zanurzam się w gęstwinę. Spacerku dziś nie będzie. Widzę: pierwsze drzewa, z rzadka prześwitującą za trzcinami rzekę. Nie zauważam za to nory bobra, w którą z impetem wpadam jedną nogą. Komary na sekundę wzlatują, by po chwili znów doszczętnie mnie obsiąść. A więc połowiłem… – tracąc nadzieję wstaję z kolan i przekraczam granicę lasu wraz z całą chmarą owadów na sobie. Drałuję patrząc więcej pod nogi niż na wodę. Wędkarsko jednak nic nie tracę, bo zarośnięte brzegi i tak ciągle jeszcze bronią dostępu do najciekawszych fragmentów łowiska. Z czasem robi się nieco łatwiej. Skwar przestaje mi dokuczać, bo promienie słoneczne w nieznacznym stopniu przenikają przez zasłonę z liści. Rzeka natomiast zaczyna być bardziej dostępną. Tylko insekty tną mnie niemiłosiernie, zwłaszcza gdy się zatrzymuję, a muszę to zrobić, bo oto przede mną miejsce do obłowienia. Z bólem serca minąłem parę minut wcześniej kilka „moich” zwałek i dołków, w których stacjonują znajome pstrągi. Liczę więc, że poznam nowe i wchodzę do wody gdyż tylko tak mogę obłowić zatopiony pień. Stoję nieruchomo, czekam kilka sekund i rzucam. Komary bzyczą swoją melodię, a wystrzeliwszy z któregoś zakątka rzeki kleń, odprowadza płynącą z prądem przynętę. Przypadek? – myślę i wracam do mozolnego przedzierania się zarośniętymi brzegami, jednak o tyle rzadziej najeżonymi wysoką roślinnością, że ciągle mam „na oku” rzekę i klenie: żerują dziś bardzo intensywnie. Dokonuję błyskawicznej analizy sytuacji. Bardziej uniwersalna „piątka” zastępuje typowo pstrągową „siódemkę” na agrafce. Mur z pokrzyw i krzaków topnieje. Choć mało brakowało bym „zaliczył” kolejną jamę wydrążoną przez bobra i pomimo, że do końca wyprawy zmuszony będę do katorżniczej walki z chaszczami, warunki zaczynają pozwalać mi na obławianie coraz większych fragmentów rzeki. Efekty zmiany przynęty i lepszego dostępu do łowiska przychodzą szybciej niż się spodziewałem, a że w ogóle się pojawiły mimo moich wcześniejszych przewidywań, to złowiony w końcu kleń naprawdę mnie ucieszył. Wziął w miejscu nietypowym, bo na prostce pozbawionej jakichkolwiek rybie przydatnych cech. Nie wiem czy zrzucić to na karb szczęścia, a może cudowny i nagły progres moich umiejętności wędkarskich. Możliwe też, że złowiony przeze mnie kleń był tak na prawdę złotą rybką, która za zwrócenie wolności nagrodziła mnie w taki sposób, ale faktem jest że od tego momentu moja skuteczność wzrosła i rozpoczęło się wędkarskie święto. Niesiony sukcesem frunę przez gęsty zagajnik i dopadłszy leżącej za nim polany zarzucam pod drugi brzeg rzeki. Dopinam kabłąk i lśniący w słońcu wobler już mknie prosto jak strzała w stronę jedynego tutaj dołka. Mijając kamień zarzuca jeszcze tylko ogonem na wyjściu z wirażu i lusterkując tak, że nie nadąża już za nim moje galopujące serce, łapie ponownie swój kurs, ociera się niemal grzbietem o powierzchnię wody, przepływa tak kilka dobrych metrów po czym ostro nurkuje i ginie w czarnej otchłani dołka. Nadszedł w końcu czas i na króla Pasłęki! Pierwszy pstrąg, a złowiłem go nieopodal miejsca, gdzie przechytrzyłem pierwszego i jak się później okazało ostatniego klenia tego dnia, dopiero za czwartym podejściem dał się „zaprosić” do podbieraka. Niewyczerpany holem i zaprezentowanym mi w jego trakcie tańcem na ogonie, walczył do samego końca. Rzeka zaczęła „pachnieć pstrągiem”. Wiedziałem, że to mój czas! Ryba uśmiecha się do aparatu i odpływa w dół rzeki. Ja ruszam w górę, ale nie uchodzę daleko… Żaden ze złowionych później pstrągów nie przekroczył jednak granicy 40 cm jakimi dysponował ten pierwszy i drugi. Wszystkie charakterystyczne miejsca obdarowywały mnie jednak braniami, co któreś branie walecznymi „kropkami”, a każdy „kropek” niepohamowaną radością. Szczególnie szczodre okazały się strome brzegi porośnięte drzewami, których korzenie ponuro zatapiały się w głęboką wodę – miejsca malujące się jako czarne plamy martwej materii bez dna na tle płytkiej i czystej rzeki. Było w tym coś ascetycznego. Nie chcę marnować tak znakomitego czasu – na mojej rzece nigdy nie wiesz kiedy okres dobrych brań minie. Plecak mi ciąży, a brzuch mam lekki, obławiam jednak wytrwale ostatnie fragmenty łowiska: metr po metrze, rzut za rzutem. Ekstremalnie wycieńczony wyprawą próbuję jeszcze, z myślą o czymś „grubszym”, zmiany przynęty z powrotem na moją ulubioną „siódemkę”, ale szybko rezygnuję. Słusznie, bo gdy po kilku bezowocnych minutach ponownie zakładam „piątkę”, silnie uderza w nią ryba – nieszczęśliwie nie zdążyłem jej zaciąć – i wraca do swojej czeluści pod wpijającymi się w wodę korzeniami starego drzewa. Siadam na pniu, zdejmuję plecak i patrzę na rzekę. Jest piękna. Sześć godzin temu przyjechałem nad Pasłękę, pełen niewiary w udany połów. Teraz wracam leśną ścieżką niosąc złożoną wędkę w ręku i talię pięknych wspomnień w głowie. Nie koniec jednak trudów tej wyprawy – ścieżka nagle się urywa. I znów to samo tylko w odwrotnej kolejności. Toruję sobie drogę przez mur z pokrzyw i krzaków omal nie wpadając przy tym kilkukrotnie w dziury w ziemi. Po jakimś czasie las zaczyna rzednąć i z nieba spada, wprost na moją głowę, żar popołudniowego słońca. Dopijam resztkę wody, a nie mając już sił oganiać się od natrętnych insektów nie robię tego – i pokąsany jak nigdy dotąd, o czym się przekonam już w domu, wkraczam w strefę wysokich traw. Nie widzę brzegów tego „morza”, prę więc przed siebie jak trałowiec do momentu aż do nich dotrę. Wracam poobijany, ale nie pobity. Wracam jako zwycięzca! 8 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Alexspin Napisano 2 Lipca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2018 Super felietonik. Szkoda że nie poinformowałeś jakiego sprzętu używałeś (parametry), ale przecież to jest do uzupełnienia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dawid Sokołowski Napisano 2 Lipca 2018 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2018 3 godziny temu, Alexspin napisał: Super felietonik. Szkoda że nie poinformowałeś jakiego sprzętu używałeś (parametry), ale przecież to jest do uzupełnienia. Tani;) Wędka Mikado specialized Trout Spin 240 4-18g (ekstra kijek - polecam). Na kręciołku Spro Passion 720 nawinięta plecionka (i tu niestety nie pamiętam parametrów, bo dostałem ją po dobrej cenie od kolegi, więc nie zagłębiałem się w to zbytnio;)) Agrafka, a na agrafce... a niech tam będzie: Flayer 5 firmy Big Bait, czyli wobler produkcji mojego kolegi, Sławka Kurzyńskiego. Teoretycznie praca przynęty jest całkowitym zaprzeczeniem pracy pstrągowej, ale koszą fajnie przecząc wędkarskim prawidłom;) 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi