Skocz do zawartości

Traktowanie złowionych ryb.


Alexspin
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem w czym śnieg miał mu przeszkodzić, było +1, to już podbierak mógłby go bardziej poobcierać. Chodząc z lekkim spinningiem za okoniami maty ;) ani podbieraka raczej nie noszę choć oczywiście czasem moje szanse by się wtedy zwiększyły.

Edytowane przez wojciech1919
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok nie będę się spierał, odpłynęła w dobrej kondycji moim zdaniem. Swoją drogą nie sądziłem, że będę się musiał tu tłumaczyć... Patrząc z tej perspektywy łowiąc na spinning i używając kotwicy lub kotwic  ryba może zahaczyś się o skrzela i też nie przeżyć. Takie to nasze hobby że dla swojej przyjemności... itp itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat wydzielony ze Spiningowe 2017.

A co do meritum, podzielę pogląd @Ozeta, i to nie tylko z czystej  sympatii ;) , ale z własnych doświadczeń. Niewielka różnica temperatur i krótki czas ekspozycji na niekorzystne warunki nie powinny wyrządzić szkody rybie. Idąc tym tropem powinniśmy zaprzestać połowów " no kill" przy temperaturach ujemnych powietrza lub powyżej 25 st. C.

Nie bądźmy świętsi od papieża ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • wind odpiął ten temat

OK, OK, poddaję się, ale osobiście po wyjściu z wody o temperaturze kilku stopni nie chciałbym być położony na śniegu, który zapewne ma temperaturę co najmniej poniżej zera. Tym bardziej że ryba przeżywa szok termiczny kilkakrotnie:

- wyciągnięcie z wody +5-6' dłonią o temperaturze +36-37'

- położenie dłonią +36-37' na śniegu, powiedzmy -2-4'

- podniesienie ze śniegu -2-4' dłonią +36-37'

- wypuszczenie z dłoni +36-37' do wody +5-6'

Jestem przekonany, że znacznie mniejszy wpływ na zdrowie ryby miałoby lądowanie podbierakiem choćby takim z miękkiej, gumowanej siatki niż dłonią (od razu zaznaczam, że noszę taki podbierak ze sobą, złożony, przewieszony przez pas torby naramiennej i wcale mi to nie przeszkadza w wędrówce wzdłuż brzegu). Natomiast taka peleryna, nie tylko przyda się nam w deszczowy dzień, ale równie dobrze zastąpi matę, a waży i zajmuje tyle miejsca, co nic.

Sorry, za przydługi wywód, nie neguję zdania Zbyszka i Daniela, może i jestem świętszy od papieża, ale takie mam poglądy. Jeśli realizując swoje hobby (atawistyczne zapędy łowieckie) i tak robię rybom krzywdę, to staram się ograniczyć ją do minimum.

:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę aby mojej wypowiedzi nie kierować bezpośrednio do postu Wojtka, bo przyznam że nawet filmu jeszcze nie obejrzałem. Ale mimo wszystko często to właśnie szok termiczny, a nie obrażenia decydują o umieraniu wypuszczonych ryb szczególnie zimą. Jednak nie popadajmy ze skrajności w skrajność bo faktycznie byśmy w zimę ryb nie łowili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, ja nie namawiam do skrajności, ale jestem za tym, żeby przysparzać złowionej rybie jak najmniej stresu i negatywnych bodźców fizycznych i to jest możliwe bez skrajności. Zdaję sobie sprawę, że pewnych niedogodności nie da się uniknąć i ryby wiedząc o tym, że są rybami powinny się z tym liczyć... ;)

Przepraszam że poruszyłem temat i zapewniam Cię Jarku że moje przynęty mają haczyki/kotwiczki, ale wszystkie mają złamane zadziory, ot taki drobiazg. Jeśli rybka jest "niegodna" mierzenia, zawsze staram się - o ile to możliwe - pozwolić jej na samodzielne wyhaczenie bez wyjmowania z wody. Dla tego między innymi tak mało ryb fotografuję. Po prostu dla mnie wędkowanie to hobby, coś co pozwala mi się odstresować w czasie wolnym od pracy. Nigdy nie goniłem za rekordami, nigdy nie ważę ryb, a mierzę wyłącznie podczas zawodów. Na pewno zmierzę poza zawodami, gdy złowię garbusa na oko 40cm, lub szczupłego około 100cm i wówczas na pewno się pochwalę, bo dotąd nie udało mi się takich "przytulić"... ;)

PS

Koledzy, nie bierzcie tego do siebie, nie mam nic osobiście do nikogo, ale odczułem potrzebę wyrażenia moich poglądów w tej sprawie.

Edytowane przez Alexspin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Alexspin napisał:

Koledzy, nie bierzcie tego do siebie, nie mam nic osobiście do nikogo, ale odczułem potrzebę wyrażenia moich poglądów w tej sprawie.

Alex, po to jest forum żeby wymieniać poglądy. Każdy ma prawo do własnego spojrzenia na dany temat. Gdyby wszyscy myśleli identycznie i mieli jednakowe zdanie w każdym temacie, życie byłoby nieznośnie nudne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie będę się wymądrzał. :) Podzielę się jednak swoją wiedzą odnośnie zmian temperatury otoczenia na zwierzęta zmiennocieplne.

Zmiana środowiska już tu została udowodniona poprzez prosty przykład wiadra z wodą i głowy. Zmiana temperatury dla ryb nie jest jednak tak oczywista jak zostało to przedstawione. Złowienie i wyciągnięcie ryby już jest zmianą temperatury i wcale nie trzeba wyciągać ryby z wody. Ryby zimują w natlenionej wodzie o głębokości, na której temperatura wynosi ok 4°C (ok 3-4m). Podniesienie jej pod powierzchnię, ano właśnie, przy powierzchni ma ona 0°C a woda płynąca może mieć nawet -2°C. Wyciągnięcie jej ponad wodę dopełnia jedynie szok już doznany. Czy tak jest jedynie zimą? Otóż nie.

Wszyscy wiemy co się dzieje na kutrach gdy łowione są dorsze z głębokości 20m i więcej. Tu szoku termicznego teoretycznie nie ma ale jednak co na to ryba, która sobie spokojnie mieszka i żeruje poniżej termokliny (zapraszam do Google), w wodzie o temperaturze °4C i jest wyciągana na kuter w lipcu przy 25-30°C? O pęcherzu pławnym wychodzącym pyskiem z powodu zmiany ciśnienia nie wspominam.

I to nie koniec. W głębokich, w miarę czystych jeziorach (jest ich jeszcze u nas całkiem sporo), na głębokości 10-12m żerują leszcze, które tam się pojawiają zaraz po tarle. O ile w morzu głębokość termokliny jest zależna od kilku czynników, o tyle w wodach słodkich jest niezmienna i znajduje się na 8 metrach. I tu znów wyciąga się takiego leszcza z 10m i 4°C na powietrze w lipcu przy 25-30°C. 

W sumie na tym polega nasze hobby i dobrze, gdy się złowi i zje. Gorzej gdy jakiś "zarąbisty" no kill opisze to na jakimś forum a w dodatku jest pełen dumy ze swojej niewiedzy. Nie twierdzę, że każda ryba ginie, jednak wystarczy kilka procent aby opadły na dno i zostały poddane rozkładowi gnilnemu, które pochłania niewyobrażalne zasoby tlenu w wodzie i jedynie powiększa eutrofizację.

Aha, zapomniałem.

Czy wiecie, że ryba, jakakolwiek złowiona zimą i przetrzymywana na powietrzu przy przechłodzeniu -10°C przez ok 30s to trup? Tak, krótka sesja zdjęciowa ją zabija. Przechłodzenie to niekoniecznie mróz, wystarczy 0°C i silniejszy wiatr. A trup dlatego, że 1mm skóra zostaje zniszczona przez kryształki lodu, naczynia porozrywane, krążenia brak i wszelkie pasożyty oraz choróbska mają wolną drogę do infekcji.

Edytowane przez Docio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Jotes, ręce sterylizuję przed każdym wędkowaniem :) tak że nawet jak raz się drapnąłem po jajku to powinno być ok :)
Uwaga - teraz dla pewności będę sterylizował 2 razy :)

A tak na poważnie to nie mam do nikogo żadnego żalu o zwrócenie uwagi, każdy ma swoje sposoby i swój ulubiony styl/sposób łowienia - ja łowię w zimę i tyle czy to okonie czy trocie czy pstrągi. Wędkując w zimę musimy liczyć się z tym, że rybom na zdrowie kontakt z nami raczej nie wyjdzie. Już samo nabicie na haczyk bez względu na porę roku to nic przyjemnego. Ja staram się obchodzić z rybą ostrożnie jak mam zamiar ją wypuścić i tak też było tym razem. A to czy mierzę to indywidualna sprawa nie jest to zakazane przecież, powiem szczerze, że dla mnie taki szczupak to już fajna ryba.

Oczywiście zawsze najwięcej do powiedzenia mają "internetowi wędkarze" czyli Ci, którzy nad wodą są rzadko albo wcale a  jak już łowią to ryb nie wrzucają (bo nie złowili) bo albo zła pogoda albo ciśnienie nie takie albo im nie poszło za to przed monitorem zawsze są specjalistami, którzy wiedzą wszystko. To ostatnie zdanie nie jest skierowane do nikogo tutaj - takie luźne przemyślenie na temat tego co zauważyłem w róźnego typu komentarzach na różnych forach i na fb czyli "jakbym tam ja był to szczupak by miał 130 cm a nie 50 cm i bym go wyhaczył telepatyczne bez dotykania itp i jeszcze bym sobie sam fotę strzelił i to wszystko w 5 sekund". pozdrawiam przy poniedziałku wszystkich. Jutro ruszam na trocie z plaży i będę się z nimi bardzo delikatnie obchodził jak będę miał taką okazję :)

Edytowane przez wojciech1919
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.12.2017 o 13:02, Docio napisał:

Czy wiecie, że ryba, jakakolwiek złowiona zimą i przetrzymywana na powietrzu przy przechłodzeniu -10°C przez ok 30s to trup? Tak, krótka sesja zdjęciowa ją zabija. Przechłodzenie to niekoniecznie mróz, wystarczy 0°C i silniejszy wiatr. A trup dlatego, że 1mm skóra zostaje zniszczona przez kryształki lodu, naczynia porozrywane, krążenia brak i wszelkie pasożyty oraz choróbska mają wolną drogę do infekcji.

Docio, coś jednak nie daje mi spokoju. Dawniej, łowiąc okonie pod lodem, beztrosko po odhaczeniu zostawiałem  je na lodzie, bez uśmiercania. (Teraz, okonie które mam ochotę zabrać z łowiska, uśmiercam natychmiast.) Po zakończonym łowieniu, robiłem obchód swoich otworów w lodzie, zbierając okonie zmarznięte "na gnat". Po powrocie do domu, do plastikowego wiaderka z okoniami nalewałem zimnej wody z kranu. Po kilku minutach  gdy okonie odtajały, pluskały w wiadrze w najlepsze. Jak to wytłumaczyć, w kontekście cytowanego tekstu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Ozet napisał:

zbierając okonie zmarznięte "na gnat". Po powrocie do domu, do plastikowego wiaderka z okoniami nalewałem zimnej wody z kranu. Po kilku minutach  gdy okonie odtajały, pluskały w wiadrze w najlepsze. Jak to wytłumaczyć, w kontekście cytowanego tekstu?

I ja tak miewałem zawsze, gdy zabierałem okonie złowione pod lodem. Tylko, że ja nie nalewałem im wody. Ot, po prostu wrzucałem do wanny i szedłem coś zjeść, napić się kawusi, a po pół godz (może ciut więcej?) zaczynało grzechotać w wannie. Ożywały wszystkie!

Zawsze, gdy łowię okonie już późną jesienią, to każdy z nich po wrzuceniu do siatki, pływa do góry brzuchem, ale jak je wypuszczam po zakończeniu połowu, to natychmiast odpływają w głębię i figę je widać. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Organizmy zmiennocieplne dostosowują swoją temperaturę do temperatury toczenia. Wiele organizmów potrafi hibernować bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu jednak ryby takiej zdolności nie mają. To, że wpadają w odrętwienie przy ujemnej temperaturze i ich metabolizm spada niemal do zera nie dowodzi iż kryształki lodu dosłownie demolują przemrożoną tkankę. Układ nerwowy u ryb jest nieco inny niż u człowieka ale i tu jest wiele dowodów na fakt, że ludzie normalnie chodzili z odmrożonymi stopami, które trzeba było po kilku dniach amputować, gdyż powstała martwica tkanki (brak krążenia, uduszenie komórek z braku tlenu i elementów odżywczych), tak zwana gangrena.

Człowiek składa się z wielu czynników w tym z ok 60% wody. To właśnie ten fakt zastopował prace naukowe nad hibernacją, gdyż woda w tkankach zamarzając tworzy kryształki lodu, które dodatkowo zwiększają swoją objętość niszcząc wszystko wokół. Ryby to organizmy z ponad 90% udziałem wody w komórkach.

Nadchodzi zima, proponuję każdemu wystawić przed dom lub na balkon pełną wody szklaną butelkę i solidnie ją zakorkować. Gdy w nocy przyjdzie -10°C to rano będzie piękny kawał lodu i trochę szkła. To nie może być plastik, który jest rozciągliwy. :) 

W PRL-u zimą to był główny powód braku mleka w sklepach. Na Syberii rozwiązali ten problem i zamiast bawić się w butelkowanie sprzedają mleko w bryłach zamrożone na kilogramy.

Nie wiem też jak teraz, ale w poprzednim wieku mocno gazowane napoje i oranżady stały sobie latem w zamrażarkach i nie robił się w nich lód z powodu podwyższonego ciśnienia. Dla dociekliwych polecam przeszukanie zasobów internetu w temacie "stany skupienia wody a ciśnienie". Taki napój po otwarciu natychmiast zamazał i trzeba było czekać naprawdę długo nim rozmarzł.

O i jeszcze jako naprawdę fajną ciekawostkę polecam na YT filmiki, co dzieje się z gorącą wodą na dużym mrozie. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ozet, niekoniecznie. W naturze, gdy ma się do czynienia z organizmami żywymi, nigdy nic nie wiadomo. Nie znam badań naukowych w tym temacie, które mogłyby jednoznacznie rozwiązać te dylematy. Swoje wypowiedzi opieram na swojej wiedzy i to właściwie wszystko. Może ryby w jakiś sposób potrafią regenerować szybko tkankę i układ nerwowy wraz z jednym z najważniejszych elementów jakim jest układ linii bocznej umieszczony właśnie w skórze tuż pod łuskami. Może. Według mojej wiedzy, to co robią kryształki lodu z tkanką jest jednoznaczne. Choć od razu nie widać to efekt jest przewidywalny. 

Generalnie dorosłe ryby lubią chłodną i dobrze natlenioną wodę. Zimują przy dnie niezależnie od sposobu żerowania a przecież w tym okresie woda jak najbardziej żyje, wręcz odżywa po letnich upałach. W toni i tuż pod lodem jest mnóstwo zooplanktonu a jednak ryby unikają tych partii wody.

Może jeszcze jedna informacja, ot takie zbieranie szczegółów w całość. Choć w ustawie i rozporządzeniu nam znanym nie ma ani słowa o tym, to w odłowach zimowych przyłów nie musi wracać do wody. Pytanie dlaczego? Czym aż tak różni się zima od innych pór roku?

A jeśli jesteś w posiadaniu lub wiesz gdzie są w necie materiały dotyczące tego tematu, to ja chętnie zmienię poglądy i wszystko odwołam, co napisałem. :) Poważnie. Wiedzy nigdy za wiele, bo to ona kształtuje nasz charakter i kieruje naszym postępowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry trop, niestety nie znalazłem odniesienia do innych ryb niż wyłącznie antarktyczne. Poniższy tekst jest o wiele bardziej "przyswajalny". :) 

Białka zapobiegające zamarzaniu

Jednak jeśli nie znalazłem, to nie znaczy, że nie istnieje, a to z kolei znaczy, że temat nadal jest otwarty i może słodkowodne ryby posiadają te białko.

Edytowane przez hege
edycja linka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ozet napisał:

A może niektóre gatunki ryb słodkowodnych, też posiadają gen AFP? Ale w rzeczy samej, treść artykułu to dla mnie klasyczna "czarna magia".

Im zimno niestraszne

Artykuł jest napisany wyjątkowo niezrozumiałym językiem, tragedia jednym słowem. Mam pewne obycie z taką tematyką ale nadmiar informacji sprawia że trudno się to czyta.

Czytałem kiedyś że ryby gromadzą duże ilości glukozy w komórkach co miałoby wpływać na temp zamarzania wody. Może coś pokrecilem ale rozejrze się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Alexspin napisał:

Co prawda trochę oberwałem po uszach od Docia, Jotesa i Ozeta, ale warto było. Rozwinęła się bardzo ciekawa dyskusja. BRAWO JA... ;):D

Nie miałem najmniejszego zamiaru ani nawet zamysłu by komukolwiek dokuczyć. Jak coś do kogoś mam to piszę wprost, nawet na granicy bana lub wręcz podpadając pod niego.

Mam w głębokim poważaniu trendy takie jak "No kill" i "C&R" ale zależy mi na świadomym wyborze każdego wędkarza. Dlatego dziele się tym co wiem, choć czasem moje informacje są najzwyczajniej przestarzałe. Jednak tylko rozmową można je skorygować a nie krytykanctwem i tego będę się trzymał, gdyż nie jestem wszechwiedzący a nauka nie stoi tylko wciąż prze naprzód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...