Skocz do zawartości

Dobra zanęta na rzekę o szybkim nurcie


Jarek0
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

A jaki odcinek Narwi, bo to istotne.

Co do wypłukiwania, to o to w zanęcie chodzi. Woda ma wypłukiwać a zanęta ma tworzyć ścieżkę do przynęty. W silnym nurcie dodawanie gliny to dla mnie niezrozumiałe. Jaki sens ma zubażanie zanęty gdy i tak woda poniesie ją na kilometry. Aby dłużej utrzymywała się w łowisku to ziemi lub gliny jak najmniej, za to więcej kleju. Jeśli kule pod przepływankę lub "na lejce", to wystarczy dobrze rozrobioną i sklejoną kulę spłaszczyć i dopiero do wody. Jeśli do koszyczka to można zastosować zamknięty jednostronnie lub dwustronnie. Jak doda się kleju to wystarczy zwykły. Rozwiązań jest sporo jednak najważniejszy jest odcinek, gdyż w zależności od niego jest konkretna presja wędkarzy na konkretny aromat.

Co do ziaren. Jeśli masz możliwość to nie rób zanęty wyłącznie z jednego ziarna. Połowę dobrze potraktować śrutownikiem wtedy podczas parzenia mieszanki łatwiej uwalnia się gluten i jest sporo naturalnego kleju. Do wszystkiego dojdziesz eksperymentalnie, nie trzeba od razu robić wanny zanęty.

A obecnie najważniejsze to poczekać na wodę, bo niska jak diabli. Przez to siedzę w domu zamiast pod namiotem, właśnie nad Narwią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kikoły!? Tam gdzie wszyscy przenieśli się spod zapory? Normalnie szok, przecież tam tłumy są i nie sposób zobaczyć czym nabijają. Nie, niemożliwe aby ktoś pytał się o zanętę łowiąc w Kikołach. Może druga strona, Topolina? Też nie, tam jest taki rów, że żadna zanęta się nie utrzyma bez koszyczka a najmniejsze obciążenie dla zestawu to 200g. Może Orzechowo? Tam też tłoczno jak w Kikołach. Mięsiarze pozbawieni odcinka pod zaporą rozleźli się jak robaki. Sikory! Tak to możliwe i tłumaczy problem z zanętą. W Sikorach jest z pół metra wody, dopiero jakieś 30m od drugiego brzegu jest główne koryto z głębszą wodą, czyli trzeba by było przejść ok 100 m ze sprzętem. Ale jeśli ktoś nie wie, to łowi na takiej płyciźnie. Co dalej. Czarnowo. Fajne miejsce jak ktoś zna wodę. Można przesiedzieć cały dzień bez skubnięcia a obok gość obławiający rynnę, o której wie, ciągnie co chwilę płoć 30+ i to bez nęcenia. Naprzeciwko "Buchta" i tam jest podobnie jak w Topolinie. Słynna miejscówka sumowa. Pozostaje już niewiele. Poniżej Czarnowa do ujścia Wkry. Tu też może być płytko jak w Sikorach lub może być główny nurt. Wszystko zależy od tego jaki kaprys miała natura. W ostatnich latach był główny nurt ale jest mnóstwo mielizn. Trzeba obserwować wodę. Janówek ze swoimi główkami jako ostatni. Tak samo tłoczno jak w Kikołach i Orzechowie.

Królem jest Traper rzeka leszcz we wszelkich możliwych odmianach. Niektórzy dodają kukurydzę, bo takową zakładają na hak. Główna ofiara gruntowców latem to ładny krąp, nawet 40cm. Łowiących na spławik może doprowadzić do łez babka. Aromaty są przeróżne. Każdy dodaje do zanęty to, co mu się w nocy przyśni. Główne jednak to piernik i wanilia. Nie ma recepty, niedodanie żadnego aromatu może być tak samo skuteczne jak dodanie go w podwójnej albo nawet w potrójnej ilości. Tu naprawdę warto eksperymentować, nawet ze śmierdziuchami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.07.2018 o 13:40, Docio napisał:

Kikoły!? Tam gdzie wszyscy przenieśli się spod zapory? Normalnie szok, przecież tam tłumy są i nie sposób zobaczyć czym nabijają. Nie, niemożliwe aby ktoś pytał się o zanętę łowiąc w Kikołach. Może druga strona, Topolina? Też nie, tam jest taki rów, że żadna zanęta się nie utrzyma bez koszyczka a najmniejsze obciążenie dla zestawu to 200g. Może Orzechowo? Tam też tłoczno jak w Kikołach. Mięsiarze pozbawieni odcinka pod zaporą rozleźli się jak robaki. Sikory! Tak to możliwe i tłumaczy problem z zanętą. W Sikorach jest z pół metra wody, dopiero jakieś 30m od drugiego brzegu jest główne koryto z głębszą wodą, czyli trzeba by było przejść ok 100 m ze sprzętem. Ale jeśli ktoś nie wie, to łowi na takiej płyciźnie. Co dalej. Czarnowo. Fajne miejsce jak ktoś zna wodę. Można przesiedzieć cały dzień bez skubnięcia a obok gość obławiający rynnę, o której wie, ciągnie co chwilę płoć 30+ i to bez nęcenia. Naprzeciwko "Buchta" i tam jest podobnie jak w Topolinie. Słynna miejscówka sumowa. Pozostaje już niewiele. Poniżej Czarnowa do ujścia Wkry. Tu też może być płytko jak w Sikorach lub może być główny nurt. Wszystko zależy od tego jaki kaprys miała natura. W ostatnich latach był główny nurt ale jest mnóstwo mielizn. Trzeba obserwować wodę. Janówek ze swoimi główkami jako ostatni. Tak samo tłoczno jak w Kikołach i Orzechowie.

Królem jest Traper rzeka leszcz we wszelkich możliwych odmianach. Niektórzy dodają kukurydzę, bo takową zakładają na hak. Główna ofiara gruntowców latem to ładny krąp, nawet 40cm. Łowiących na spławik może doprowadzić do łez babka. Aromaty są przeróżne. Każdy dodaje do zanęty to, co mu się w nocy przyśni. Główne jednak to piernik i wanilia. Nie ma recepty, niedodanie żadnego aromatu może być tak samo skuteczne jak dodanie go w podwójnej albo nawet w potrójnej ilości. Tu naprawdę warto eksperymentować, nawet ze śmierdziuchami.

Dokładnie orzechowo stare tam aż takiego tłoku nie  ma

Edytowane przez Jarek0
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli w części z nurtem ( do ok 300 m od zrzutu), to praktycznie tylko grunt. Jeśli dalej, na wysokości działek widocznych po drugiej stronie, to właśnie tam już jest główny nurt w Topolinie a w Orzechowie dość płytko i ryba się nie trzyma. Główny nurt wraca na prawy brzeg jakieś 200-300 m za rurą i to jest świetna miejscówka ale nie na biwak. Jednodniowy wypad lub nocka to i owszem tylko trzeba być bardzo ostrożnym, bo pod nogami jest ostry spad na kilka metrów. Siatka na ryby musi być bardzo mocna, długa, dociążona i fest zamocowana bo woda zabierze. Swoją 4,5 m mocowałem za pomocą gwoździ 10-cio calowych i dodatkowych sznurków opasających. Kilka metrów od brzegu nie wiem jakie obciążenie utrzyma zestaw. Rzucałem 300 g i płynęło. Dopiero jakieś 25-30 m od brzegu, na ok 2-3 m 125 g trzymało z koszyczkiem trójkątnym, z okrągłym pewnie ze 150 g dopiero by wystarczyło. W każdym bądź razie można liczyć na ładne leszcze, piękne krąpie, śliczne płocie i słuszne jazie. Za to pod nogami z żywcem można pokusić się o medalowego bolka lub wychodzącego sandacza. Jednak odradzam widełki jako podpórkę, ryba zabierze wędzisko.

Co do tłoku to można mieć różną ocenę. Tam gdzie dla mnie ścisk, dla Ciebie może być całkiem do przyjęcia. Nie ma problemu. :)  Jednak jeśli widzę od piątku wieczór co 15-20 m samochód z 2-3 wędkarzami a od soboty ok 10:00 mnóstwo osób chcących wypocząć i drugie tyle grillowiczów, to dla mnie jest tłok. Po drugie nie mam przyjemności siedzieć obok ludzi rozstawiających po 3-4 a nawet 6 gruntówek na osobę, na noc. Kiedyś zadzwoniłem do PSR a idioci podjechali do mnie zamiast zaparkować dalej i robić dokumentację fotograficzną. Dziękuję wolę jak mam 5 km do najbliższej chałupy z nieprzejezdną drogą. Przynajmniej mam pewność, że się jakiś mięsiarz nie przypałęta a ja będę miał spokojne sny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam nie ma mostu kolejowego. Najbliższe mosty kolejowe są w NDMazowieckim i Zegrzu. To co bierzesz za most kolejowy to most z rurą. Nie ma drogi, nie ma torów, nie ma nawet chodnika tylko podpory pod rurę którą płynie ropa. :) Jeśli łowisz na prawo od mostu, to znaczy łowisz za rurą, do głównego nurtu jest blisko i ryby powinny być jak najbardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Orzechowie nie ma mostu kolejowego. To most wybudowany na potrzeby rurociągu "Przyjaźń". 40-ci lat temu, jako młodzieniec chodziłem tam z kumplami aby pooglądać prawdziwy karabin u strażnika. 

Nie wiem kto sprzedał Ci ten kawał z koleją ale gruuuubo pojechał. :D 

Spójrz na google map 52.486829,20.864698 przybliż i zjedź na południe. Dwie rury o różnych średnicach to nie tory. :) 

A co do zanęty, to albo koszyk, albo sporo kleju i spłaszczać kule.

Edytowane przez Docio
uzupełnienie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się dzieje ze współczesnymi ludźmi. Coś w powietrzu, czy co. Most kolejowy, o którym piszesz i myślisz istniał na tych filarach tylko przez 6 miesięcy. To zupełnie inny most. A co będę się rozpisywał każdy może poświęcić 5 minut na przeczytanie o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...