Skocz do zawartości

Aromatyzowanie sztucznej kukurydzy


PanJarek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 14.10.2018 o 11:18, zwykły michał napisał:

Aż mnie ciarki przeszły po plecach kiedy przypomniałem sobie że sam kiedyś kopałem robaki zamiast jechać kilkanaście kilometrów do sklepu wędkarskiego. Minęło już ponad 13 lat od ostatniego razu i mogło się przedawnic. 

Chmmm, ktoś zna tu troche prawo górnicze albo jaieś regulacje archeologiczne np.?
Jestem dziwnie spokojny że za wykopki nad wodą można sobie /nie/kulturalnie posiedzieć...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wartburg napisał:

Jestem dziwnie spokojny że za wykopki nad wodą można sobie /nie/kulturalnie posiedzieć...

Podpada się tylko pod ustawę o gminach w kwestii porządku, chyba. Za to odławianie ochotki z dna zbiornika to już prawo górnicze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Docio said:

Podpada się tylko pod ustawę o gminach w kwestii porządku, chyba. Za to odławianie ochotki z dna zbiornika to już prawo górnicze.

Znałem sołtysa i mógłbym mieć nadzieję na ulgowe traktowanie, chyba ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Wartburg napisał:

Aromatyzowanie sztucznej kukurydzy.....
Mam dziwne przeczucie że od tego aromatu zaraz powieje chłodem; może wydzielić  kawałęk tej jakże radosnej dyskusji?

Ośmiornica ma wiele macek a mimo to, nadal pozostaje jednym stworkiem. ;) 

Aromatyzowanie sztucznej kukurydzy, a jeśli nie sztuczna to co? I już jest ciągłość i jak najbardziej merytorycznie. :D 

A przy okazji, co do ochotki. Coś mi się kołacze pod czaszką powiązanie z ustawą o ochronie środowiska w kwestii zakazanego zwiększania zawiesiny stałej w akwenie, czyli wzruszania namułów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Docio napisał:

Aromatyzowanie sztucznej kukurydzy, a jeśli nie sztuczna to co?

Mnie tylko zastanawia jedno. Po co kombinować zapachami w sztucznej przynęcie skoro i tak u nas to zabronione. Nie lepiej jest zrobić stare poczciwe ciasto z mąki i do niej dodać aromat? Ja swoją starą metodą podpatrzoną od dziadka zamiast wody dawałem żelatynę, która bardziej trzymała konsystencję, a w kontakcie z wodą powoli się rozpuszczała smużąc dodany aromat... były na to naprawdę dobre efekty.

Wracając do ochotki to pozyskiwanie organizmów wodnych za pomocą narzędzi innych niż wędka wymagane jest zezwolenie starosty lub komendanta PSR. Przy czym musi być określony rodzaj narzędzia do połowu i rodzaj organizmów które zamierzamy łowić oraz cel ich pozyskania.

10 godzin temu, Docio napisał:

Coś mi się kołacze pod czaszką powiązanie z ustawą o ochronie środowiska w kwestii zakazanego zwiększania zawiesiny stałej w akwenie, czyli wzruszania namułów.

Czyli Zbyszek ma rację.  Tylko się zastanawiam czy to opisane "pozyskiwanie"  jest na użytek własny czy przemysłowy.

Przecież krowy brodzące w rzece robią to samo co osoba pozyskująca ochotkę, a jakoś do rolników nikt się nie czepia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, jungu napisał:

Mnie tylko zastanawia jedno. Po co kombinować zapachami w sztucznej przynęcie skoro i tak u nas to zabronione. Nie lepiej jest zrobić stare poczciwe ciasto z mąki i do niej dodać aromat?

 

Przecież krowy brodzące w rzece robią to samo co osoba pozyskująca ochotkę, a jakoś do rolników nikt się nie czepia.

ad1) Eksperymentowałem z wynalazkami i wróciłem do korzeni :)
Po co komu kulki o zapachu kiełbasy, nie można po prostu wsadzić na włosa kawałek kiełbasy?
Groch z czosnkiem, za pęczak z szafranem o mały włos zarobiłbym patelnią...  pamiętam ciasto z mąki klejone żółtkiem używałem na karaski wieki temu...
ad2) Za mącenie wody przez krowy się jeszcze nie czepia ale precedensy karania za prace polowe w godzinach nocnych albo nawożenie obornikiem /śmierdzi qrwa komuś/  już miały miejsce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Wartburg napisał:

Po co komu kulki o zapachu kiełbasy, nie można po prostu wsadzić na włosa kawałek kiełbasy?

Jak najbardziej można, a w dodatku kawałki można wcześniej podsmażyć aby uwolnić aromaty z tłuszczu. O klasyku, czyli łowieniu na kawałki parówek nie wspominam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.12.2018 o 13:48, Docio napisał:

 kawałki można wcześniej podsmażyć aby uwolnić aromaty z tłuszczu.

Próbował ktoś smażenia z cebulą bo czosnek wydaje mi się zbyt oczywisty i bardziej pasuje do pszenicy czy pęczaku??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A bo to jeden raz. Cebulka w średnią kostkę koniecznie wrzucona na zimny olej, potem kiełbaska, sól, pieprz, na koniec trzy jajka a na sam koniec garść szczypioru i posiekany ząbek czosnku. Śniadanie mistrzów. :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.12.2018 o 22:03, Wartburg napisał:

Aromatyzowanie sztucznej kukurydzy.....
Mam dziwne przeczucie że od tego aromatu zaraz powieje chłodem; może wydzielić  kawałęk tej jakże radosnej dyskusji?

 

O przepraszam wspominałem coś na ten temat :ph34r:
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/11/2018 at 2:48 PM, Wartburg said:

Taka refleksja....
Moim mentorem rzemiosła nadwiślańskiego był gumofilc.
Starej daty gumofilc łapał na 3-4 gruntówki, 3 gruntówki i przystawkę nie pogardził podrywką w rozmiarze XXL  oraz tz. wrzutkami.
NIGDY nie łapał przed św. Janem!
Owszem przyszedł nad wode wypił flaszke przespał sie pod krzakiem i tyle.... Na zimowiskach też za ostro nie rozrabiał owszem złąpał czasem kilka sumów w listopadzie ale kilka nie więcej czasem pare karpi i tyle.
 

Wędkarze śmieją się z takich ludzi a często skutecznością do pięt im nie dorastają. Mają tyle praktyki że mogliby wykłady robić dla ekspertów obwieszonych nowościami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, zwykły michał napisał:

Wędkarze śmieją się z takich ludzi a często skutecznością do pięt im nie dorastają

Potwierdzam, dla przykładu dodam zdjęcie przynęty jaką mój dziadek robił na sandacze, wprawdzie poprawiłem ją nieco malując sprajem na srebrno, ale skuteczność przynęty bije na głowę wszelakie gumy i woblery. Może dlatego że ryby na przełowionych wodach już prawie wszystko widziały.

Do oczka na przodzie przyczepia się ciężarek odpowiedni do łowiska i przynęta pracuje lepiej niż pływająca pijawka, przy jednostajnym ściąganiu pływa jak wąż, przy stukaniu po dnie przynęta unosi się do pionu. Jest zrobiona z korka po winie, dwóch kotwiczek i kilku krętlików połączonych plecionką.

Niedługo sezon się skończy więc na pewno zrobię sobie kilka takich.

przyneta.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, jungu napisał:

Potwierdzam, dla przykładu dodam zdjęcie przynęty jaką mój dziadek robił na sandacze, wprawdzie poprawiłem ją nieco malując sprajem na srebrno, ale skuteczność przynęty bije na głowę wszelakie gumy i woblery. Może dlatego że ryby na przełowionych wodach już prawie wszystko widziały.

 

Jak zwykle czyli ostatni krzyk mody w wersji z wykopalisk archeologicznych :)

Pamiętam jak gdzieś pod koniec lat 80" pojawiłu sie w WW opisy rewelacyjnej metody pod nazwą drgająca szczytówka, gdybym tego nie widywał w wersji rękodzieło artystyczne na bambusie a nawet leszczynie z jałowcem  ładnych pare lat wcześniej u dziwnych typów z Czosnowa i Łomianek może bym i uwierzył że to nowinka :)

 

Gumofilc CD

12 godzin temu, zwykły michał napisał:

Wędkarze śmieją się z takich ludzi a często skutecznością do pięt im nie dorastają. Mają tyle praktyki że mogliby wykłady robić dla ekspertów obwieszonych nowościami.

Nie ma już lub prawie nie ma etycznych gumofilców, po prostu wymarli. Ostatni którego pamiętam odszedł  w wielkim stylu, oględziny miejsca zgonu i wynik sekcji zwłok wskazują że zszedł na solidny zawał podczas walki z sumem.

Śmieją się powiadasz a kij im w oko, mnie po tej szkole coś zostało, mianowicie najczęściej zadowalam się wytropieniem ryb w rzece bez pomocy techniki badając linie brzegową okiem a dno sondując gruntówką, Sęk w tym że jak znajdę to już nie odczuwam potrzeby łapania....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...
Godzinę temu, jungu napisał:

U nas w kraju jest zabronione łowienie na takie coś.

Od ładnych kilku lat nie ma jednoznaczności.

Na pewno łowiąc w wodach opartych wyłącznie na ustawie i znanym rozporządzeniu o przydługiej nazwie, wolno jest łowić zarówno na przynęty naturalne jak i sztuczne, gdyż rozporządzenie nie rozdziela przynęt lecz je opisuje w odniesieniu do haczyków.

W PZW jest niejednoznacznie i np w O.Mazowieckim jest wyraźnie zaznaczone, że w metodzie spławikowo-gruntowej obowiązuje przynęta naturalna, której opis jest zawarty w licencji ale już w O.Gorzów Wielkopolski takiego podziału nie ma i na hak we wspomnianej metodzie można stosować zarówno przynętę naturalną jak i sztuczną.

Nie wiem jak jest gdzie indziej, wziąłem treść z dwóch Okręgów na chybił-trafił i udało się trafić w rozbieżność.

2 godziny temu, misia1111187 napisał:

Witam Panowie/ Panie

Mam pytanie odnośnie sztucznej kukurydzy/ochotki. Co dzieje sie z rybą po zjedzeniu takiej sztucznej przynęty? Nigdzie nie mogę tego znaleźć oprócz tego ze takie przynęty kazda firma wychwala. One są wydalane? Trawione? Czy ryba zdycha? 

Naukowcy stwierdzili, że odpady sztuczne są znajdowane w układzie pokarmowym ryb ale związanej z tym śmiertelności nie stwierdzono. Na pewno wraz ze wzrostem ryby powiększają się jej organy a także otwór odbytniczy i mniejsze kawałki plastiku może ryba usunąć. Z metalem jest prościej gdyż ryba potrafi go rozpuścić, długo ale jednak.

Nie wolno jednak zapominać, że plastik w układzie trawiennym jest w jakimś minimalnym stopniu rozpuszczany a ten rozpuszczony trafia do krwioobiegu i zatruwa rybę a potem np człowieka. Nie są to dawki śmiertelne, jak wspominałem, jednak od jakiejś dekady, gdy naukowcy wymyślili sprzęt do badania zawartości plastiku w organizmach, część z nich zaczyna już bić na alarm. Choć ilość plastiku u badanych ludzi jest bardziej niż śladowa to nikt nie ma nawet pojęcia jakie to może mieć skutki w przyszłości lub od jakiej ilości zaczynają się problemy, gdyż organizm ludzki jedynie kumuluję tę chemię i jej nie wydala. Stwórca człowieka nie przewidział takiej ewentualności i nie stworzył organu odpowiedzialnego za neutralizację plastiku tak jak i wielu pierwiastków na tej planecie. Już szczur jest lepiej przystosowany do środowiska niż człowiek, bo on może bez skutków ubocznych zjeść 90% zasobów naturalnych a człowiek może z 10%.

Dla uspokojenia :) zwierzęta zaliczane do grup drapieżnych muszą zadowolić się 1% a może nawet mniej.

Aha. Na temat plastiku w organizmie, to zapewne może zdecydowanie więcej napisać Michał. W końcu jest zdecydowanie bliżej zagadnienia niż ja, a ja mogę się w czymś mylić.

Edytowane przez Docio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, Docio said:

Aha. Na temat plastiku w organizmie, to zapewne może zdecydowanie więcej napisać Michał. W końcu jest zdecydowanie bliżej zagadnienia niż ja, a ja mogę się w czymś mylić.

Nie miałem nigdy nic wspólnego z tworzywami sztucznymi poza obserwacją. Ciekawe zagadnienie co dzieje się z taką przynętą po połknięciu.

Trzeba poszukać z czego dokładnie to robią a później w jakich warunkach się rozkłada. Jakoś musi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zwykły michał napisał:

Trzeba poszukać z czego dokładnie to robią a później w jakich warunkach się rozkłada. Jakoś musi.

O właśnie. Pamiętam jak czytałem ze 20-cia lat temu jakieś opracowanie o poliestrach i poliamidach w aspekcie żyłek wędkarskich. Naukowcy poddali jako obiekt badań zwykłe reklamówki zakupowe i doszli do wniosku, że czynnikiem rozkładającym jest promieniowanie UV, a sam rozkład określili jako 300 lat.

To był okres bardzo intensywnego tworzenia teorii wędkarskiej o zleżałych żyłkach co skutecznie wykorzystało kilka firm pakując szczelnie swoje wyroby w nieprzezroczyste folie lub różne pudełka. Dla mnie to był okres dojrzewania decyzji o definitywnym rozstaniu ze spinningiem i oddaniu sprzętu. Gdy wyjąłem sprzęt z szafki po kilku latach leżenia odłogiem stwierdziłem, że niektóre gumowe przynęty wręcz w połowie rozpuściły się i rozpłynęły w tych pudełkach. Pchany ciekawością szukałem informacji w necie i okazało się, że to nie wyłącznie mój problem a wędkarze od dłuższego czasu polecają wybrane firmy, których pudełka właśnie nie niszczą przynęt.

Wniosek jest prosty. Niektóre tworzywa działają jak rozpuszczalnik na inne tworzywa ale dokładnych danych nigdzie nie znalazłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, Docio said:

Wniosek jest prosty. Niektóre tworzywa działają jak rozpuszczalnik na inne tworzywa ale dokładnych danych nigdzie nie znalazłem.

Z tego co pamiętam chodziło o rozpuszczalniki używane do produkcji gum lub pudełek. Jedne wchodziły w reakcję z innymi i robiła się taka galareta. Producenci wyeliminowali rozpuszczalniki i nic się nie dzieje. Było o tym w gazetach z lat 90tych :)

Zdarzają się chińskie gumy które rozpuszczają inne gumy a nie ruszają pudełek. Miałem gdzieś i jeśli nie wyrzuciłem to wstawię zdjęcie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...