Skocz do zawartości

Co z tym sandaczem?


Badvantage
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem nowy na forum.

Chciałbym opisać pewien problem dotyczący sandacza.
Zacznę od tego, że mieszkam w Szwecji.
Łowię ostatnio na kanale łączącym dwa jeziora - wędkarskie eldorado;)
Owy kanał jest dość spory, szeroki na około 15- miejscami 20 metrów. Głębokość waha się od około 2 m przy ujściu do nawet 6-7 m na zakolach. Jest w nim też sporo zagłębień - jak wspomniałem, super woda. Cały problem polega na tym, że za nic nie mogę złowić sandacza. Napiszę więcej, ostatnio padła moja życiówka, a właściwie to dwie. Szczupak: najpierw 106 cm, a już za tydzień 108 cm. Mało tego, w ciągu 5 godzin wyholowałem 14 albo 15 (pogubiłem się w liczeniu) szczupaków idąc wzdłuż kanału. W miedzy czasie wpadały okonie, niektóre nawet spore. Naprawdę woda jest boska. A jeśli chodzi o sandacza to tylko „pstryk”, zacięcie i... pusto. W moim przypadku tylko opad wchodzi w grę. Gumy zbroję hakami 2/0, 3/0, do tego kotwica mniej więcej pod spodem gumy na wysokości mniej więcej haka. Zupełnie nie rozumiem czemu tak się dzieje. Jakby tylko podgryzał przynęty i natychmiast je wypluwał. Czasami udawało mi się go holować ale około 5 sekund najdłużej. Ma ktoś może jakieś spostrzeżenia w tym temacie? Czy wy też miewaliście takie przypadki? Dodam tylko, że dzieje się tak od około dwóch miesięcy.
Edytowane przez hege
Edycja tytułu tematu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, nie myślałem o tym w ten sposób. Zgadzało by się. Ostatnio spotkałem, poraz kolejny właściwie, miejscowego wędkarza i wymieniliśmy kilka słów. Mówił, że złapał jakiś czas temu sandacza ale małego. Co do echosondy to posiadam ale właśnie produkt tylko podobny - deeper. Sprawdzał mi się do poszukiwania dołków czy sprawdzania głębokości. Ale wielkości ryb nie da rady dobrze ocenić - nie nadaje się do tego zupełnie.

Tylko jeszcze jedno zdanie, co ciekawe, ryba woli uderzyć w większe (12 cm)i cięższe gumy niż w te mniejsze i lżejsze (8-10).

Aktualizacja: zapomniałem dopisać, że w jeziorze, do którego wpada kanał pływają większe sztuki sandacza. Tylko z tego co wiem to raczej w środkowej i południowej jego części. Ujście i sam kanał znajduje się na północy. 

Co do tych szczupaków, to jak by ktoś był ciekawy o porę dnia brań tych największych:

Pierwszy: godzina 10, lekki wiatr, temperatura powyżej 0°C, po przymrozku rannym.

Drugi: godzina 6:20, jeszcze noc, temperatura około 3-4°C, bezwietrznie.

I jeszcze jedno, dziękuję za tą odpowiedź. Jednak doświadczenie robi swoje (moje to dopiero około 5 lat).

Edytowane przez Badvantage
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Namierzyć sandacze wcale nie jest łatwo,  potrafią one cały dzień siedzieć w kryjówce i czekać na porę wyżerki która może trwać tylko 15 minut, wtedy przemierzają do kilkudziesięciu metrów do stada drobnicy, napychają żołądki i wracają do kryjówek. Ważne abyś trafił na miejsce ich żerowania, lub chociażby w trasę ich płynięcia do drobnicy i do tego w odpowiednim momencie.

Jeśli chodzi o przynęty w tej chwili rozmiar raczej nie ma takiego znaczenia co sposób prezentacji i odpowiednio wolne prowadzenie.

Szukaj o teraz stada drobnicy i obrzucaj dokładnie krawędzie tej ławicy w odległości 2-5m. 

Dobrze by było poświęcić cały dzień na to aby sprawdzić w jakich godzinach przypływa sandacz. Jeśli to poznasz to później nie będziesz musiał długo siedzieć nad wodą, bo późnojesienne sandacze praktycznie zawsze żerują o tej samej porze.

Małe sandaczyki delikatnie "pstrykają" w gumki, więc nie masz się czym przejmować że takich nie zacinasz.

Duży sandacz w zimę jak uderzy to poczujesz na ramieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, zdążyłem namierzyć mniej więcej stanowiska drobnicy, przebywałem nad wodą wcześnie rano, przed południem aż do 13, 14, a i czasem samym wieczorem. To co mogę stwierdzić to fakt, że najwiecej puknięć bywało właśnie przed wschodem bądź o świcie, a także między 9 a 11. To raczej takie szersze granice. Jeśli chodzi o miejscówki to najlepsze wydawały mi się dwie, jedna niedaleko ujścia w kształcie litery S - jest tam ciekawy dołek dochodzący do około metra jak i ciekawy zaczep (drzewo?), z którym zawsze przegrywam walkę, a obok dołka spora jakby zatoczka po jednej i drugiej stronie kanału, brzegi wybrane szerzej przez wodę. Druga miejscówka jest na prostym odcinku kanału, gdzie od mojej strony porośnięta przez rośliny z dość delikatnym zejściem dna, aż do środka kanału przy głębokości nawet do 5 metrów w tym miejscu. Dno na obydwu miejscach jest mieszane. Czuję to na kiju. Trafiają się też mniejsze zaczepy, jakby kamienie albo stare kłody drzew, dość twarde.

P.S.

Kurczę, jak się cieszę, że akurat wybrałem to forum do poruszenia tematu. Naprawdę czytając inne wędkarskie fora nie liczyłem na tak fachowe porady ludzi doświadczonych. Wielkie dziękuję;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zaczep w postaci drzewa i jest tam drapieżnik schowany to spróbowałbym główki z anty zaczepem,jesli jest tam spory szczupak to łyknie gumę i powinno się udać ,z sandałem bywa różnie.........a deeper pokazuje  orientacyjną wielkosć ryb jako tz łuki..im łuk większy to..........

Edytowane przez Janusz Bieszczadzki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zamiaru się poddawać. Przeciwnie. Jednak zastosuję się do waszych zaleceń. Zmniejszę główki z 15 do 10 gramów albo nawet 7 i dam przynęcie dłużej popływać przy opadzie. A co do mojego Deeper’a to mam jego starszą wersję i tam jako takich łuków nie widać zbyt dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Badvantage napisał:

Jeśli chodzi o miejscówki to najlepsze wydawały mi się dwie, jedna niedaleko ujścia w kształcie litery S - jest tam ciekawy dołek dochodzący do około metra jak i ciekawy zaczep (drzewo?), z którym zawsze przegrywam walkę, a obok dołka spora jakby zatoczka po jednej i drugiej stronie kanału, brzegi wybrane szerzej przez wodę.

To są klasyczne stanowiska szczupaków. Sandacza prędzej na tym prostym odcinku kanału, ale najlepiej o tej porze roku szukać go w głębokich miejscach jeziora. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Alexspin napisał:

i odgryzają ogonki gumek... :( Mam już całą kolekcję "ogryzków". ;)

Ja potrafiłem mieć 13 obcinek jednego dnia...  ale to była zabawa tylko z maluchami.

 

2 godziny temu, Jotes napisał:

To są klasyczne stanowiska szczupaków. Sandacza prędzej na tym prostym odcinku kanału, ale najlepiej o tej porze roku szukać go w głębokich miejscach jeziora. 

I owszem powalone drzewa to bardziej miejsca na szczupaka, sandacz woli kamienie - prędzej go złowisz na równym dnie w pobliżu kamieni niż niedaleko powalonych drzew (jeśli i to i tamto ma do wyboru).

Jarku jeśli chodzi o sandacze na głębokiej wodzie to i owszem często tam mają swoje kryjówki, ale bardzo często spotykałem się z tym ze tam w ogóle nie współpracują z przynętą. Tak jakby czekały na hasło "wyżerka" a do tego momentu jest "post".

Marcinie spróbuj trochę metody "na wleczonego", albo jeśli kanał ma jakiś uciąg to załóż małe kopytko na hak i spróbuj bocznego troka, czasem z przytrzymaniem przynęty na dnie bo sandacz lubi pogonić i pooglądać przynętę. 

5 godzin temu, Badvantage napisał:

jest tam ciekawy dołek dochodzący do około metra jak i ciekawy zaczep (drzewo?), z którym zawsze przegrywam walkę, a obok dołka spora jakby zatoczka po jednej i drugiej stronie kanału, brzegi wybrane szerzej przez wodę. Druga miejscówka jest na prostym odcinku kanału, gdzie od mojej strony porośnięta przez rośliny z dość delikatnym zejściem dna, aż do środka kanału przy głębokości nawet do 5 metrów w tym miejscu

Dołek do 1 metra? Na sandacze to trochę za mało, chyba że jest daleko od brzegu bo dołki 2-3 m przy brzegu  mogą owocować w drapieżniki, ale nie 1m, chyba że bolenie.

Drugie miejsce na prostym odcinku z łagodnym spadkiem lepiej do mnie przemawia,  obławiaj miejsca gdzie kończy się roślinność, a zaczyna głębsza woda.  Zarzucaj przynętę i odliczaj czas opadu do dna. Wyszukuj górek lub innych nierówności  w tym spadzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym pierwszym miejscem to widocznie źle opisałem, otóż głębokość na nim (wg deepera) to 4 m, a pisząc dołek 1 m miałem na myśli, że właśnie od tych 4 metrów schodzi do prawie 5, znajduje się on mniej więcej po środku nurtu, drzewo- jak mniemam - jest tuż obok, a do brzegu jeszcze około 5 metrów po obydwu stronach. Takie sprostowanie małe, wybaczcie za nieprecyzyjny opis.

Myślałem o bocznym troku ostatnio, kiedyś nawet łowiłem. Jednak byłem wtedy początkujący i po sporej ilości zaczepień po prostu zrezygnowałem. Być może to byłby strzał w 10, bo ostatnio zauważyłem, że woda zaczęła trochę płynąc (nadal brakuje około metra po letnich upałach, przypominam tegoroczne susze w Szwecji). Powinienem mieć jakieś oliwki z oczkami w moim sortymencie - chyba najseksowniejsze na boczny trok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby sprecyzować wysyłam zdjęcie.

Czarne x to miejsca, skąd do kąd mam możliwość rzucania.

Zielona strzałka to kierunek nurtu.

Niebieskie to właśnie te zatoczki.

Czerwone to właśnie ten dołek mniej więcej. Gdzie głębokość wokół to około 4 metrów, a w dołku spadek do 5. Za dołkiem czyli w stronę przeciwnego brzegu leży właśnie to niby drzewo, ale pewności nie mam, sonda nie pokazuje niczego konkretnego więc strzelam, że to drzewo, bo jak wspominałem - zrywam po każdym zaczepieniu. Ale nie o zaczepach rozmowa. We wspomnianym dołku i obok w moją stronę miewałem właśnie większość „pstryknięć”. Mniemam więc, że tam właśnie ryba przesiaduje. A szczupak 106 cm połakomił się właśnie od strony dołka przy samej burcie, w tym miejscu poza dwoma zatoczkami są same ściany.

B6581D60-7FDD-47E1-AA2F-38BD4232A5E5.jpeg

Edytowane przez Badvantage
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W hierarchii sandaczy jest tak że duże osobniki niezbyt tolerują mniejsze, więc jeśli masz miejsce w którym jest dużo pstryknięć maluchów, to szukaj niedaleko, tego miejsca a powinny się trafić większe sztuki. Aczkolwiek nie wiem jak to jest z zimowiskiem, gdzie prawie każda ryba potrafi się zebrać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, jungu napisał:

Jarku jeśli chodzi o sandacze na głębokiej wodzie to i owszem często tam mają swoje kryjówki, ale bardzo często spotykałem się z tym ze tam w ogóle nie współpracują z przynętą. Tak jakby czekały na hasło "wyżerka" a do tego momentu jest "post".

Hmm! Mowa jest o jeziorze, do którego wpływa kanał. Nie wiem jak Ty Adamie, ale ja odnoszę się do sprawy na przykładzie zbiornika/jeziora (w sumie już jeziora!). A daję Ci słowo, że znam go jak zły szeląg, pływam po nim od lat osiemdziesiątych, więc znam już każdy kamień pod tą taflą wody. Stare to dzieje, że sandacz "kimał" na głębokiej wodzie, a na żer wychodził na płycizny (i to tylko w lato!). Obecnie tym rybom się we łbach poprzewracało, albo już się habilitowały i zdobyły na naszych wędkarskich dupskach tytuły profesorskie, bo zajęły stanowiska nie do pomyślenia i nie do ogarnięcia przez ludzki umysł. A o rodzaju dna nie zaryzykuję napisać, bo mi nie uwierzysz. Kimają, żrą i wydalają w miejscach, o których napisałem wyżej. Więcej nie napiszę, a o szczegółach nawet nie wspomnę. Ale wiem, o czym klikam... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, jungu napisał:

W hierarchii sandaczy jest tak że duże osobniki niezbyt tolerują mniejsze, więc jeśli masz miejsce w którym jest dużo pstryknięć maluchów, to szukaj niedaleko, tego miejsca a powinny się trafić większe sztuki. Aczkolwiek nie wiem jak to jest z zimowiskiem, gdzie prawie każda ryba potrafi się zebrać. 

To także by się zgadzało. Byłem niedawno na wspomnianej wcześniej wodzie z kolegą. Pierwszy jego rzut i potężne uderzenie. Niestety nie udało się przebić pyska. Po wyjęciu przynęty z wody widzieliśmy ogromną dziurę w gumie, na boku. Szczupak takich nie zostawia. Po szczupłym przynęty są raczej pocięte. A już na pewno nie pojedyncze dziury prawie na wylot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy powyżej poruszyli w zasadzie wszystko co istotne podczas polowania na sandacze. Ja z własnego doświadczenia, skupię się na jednym aspekcie, czyli zbrojeniu przynęty. 

22 godziny temu, Badvantage napisał:

Gumy zbroję hakami 2/0, 3/0, do tego kotwica mniej więcej pod spodem gumy na wysokości mniej więcej haka.

Moim zdaniem, ten sposób zbrojenia jest mało skuteczny na sandacza, natomiast szczupakowi jest wszystko jedno. Osobiście unikam tego typu zbrojenia gum, bo w przeszłości miałem zbyt dużo przypadkowych podhaczeń ryb za tzw. "kapotę" (przeważnie leszczy), poza tym razi mnie pewna "ordynarność" takiego zbrojenia. Teraz stosuję do gum tylko pojedynczy hak i tyle. A kto ugania się za sandaczami dostatecznie długo, ten wie że sandacz bardzo lubi przebywać w pobliżu stad leszczy. Sandacz jest ostrożny i czujny, więc wszelkie podejrzane elementy zbrojenia przynęty, mogą go skutecznie zniechęcać do brania. Podobnie jak w przypadku okoni, sandacz także lubi przynęty bardzo starannie założone na hak, wręcz podręcznikowo. Nie przegięte w bok i nie wybrzuszone. Do gum 8-10cm a nawet 12cm jak piszesz, haki 2/0 i 3/0 są moim zdaniem stanowczo za małe. (Choć po części tłumaczy je dozbrojka.) Przy tej wielkości gum, zastosował bym haki od 4/0 do 6/0.  W przypadku nieśmiałych "pstryknięć", spróbuj natychmiast zmienić przynętę. Czasem wystarczy zmienić tylko jej wielkość, zachowując kolorystykę, czasem zastosować kontrast kolorystyczny. Jednym słowem trzeba kombinować, innej rady nie ma. Tak na marginesie, już po samym opisie zazdroszczę Ci tego łowiska. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Ozet napisał:

Do gum 8-10cm a nawet 12cm jak piszesz, haki 2/0 i 3/0 są moim zdaniem stanowczo za małe

Ja ostatnio zacząłem stosować do przynęt powyżej 9cm małą dozbrójkę w postaci haczyka w ogonku. Mianowicie do plecionki dowiązuję haczyk nr. 6, przekładam przez oczko w igle i prowadzę od ogonka wzdłuż przynęty, dowiązuję do kolanka haku główki i lekko naciągam aby z ogonka wystawało tylko połowa kolanka z grotem. Praca przynęty nie jest zaburzona, nie tracę przez to ogonków (nie wiem czemu ale nie mam obcinek) i odkąd zacząłem stosować ten sposób wyholowałem już trzy szczupaki tylko zapięte za haczyk w ogonku. Pewnie jak by tam nic nie było to bym stracił ogonki.

A jesli chodzi o występowanie sandaczy to faktycznie im się coś poprzewracało bo w ub. roku trafiłem dwie sztuki na rzece w miejscu w którym ich nie było od kilku lat i do tego prawdopodobnie pilnowały gniazda.

Edytowane przez jungu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę no, co mogę powiedzieć, zapraszam;) Dodatkowo przepisy jakie tu obowiązują zabraniają połowu sandacza i tylko sandacza przez miesiąc maj. Nie ma ani słowa o szczupaku czy innych drapieżnikach/ białorybu. Jednak podejście do wędkowania jest zupełnie inne, większość ryb zostaje wypuszczanych oprócz właśnie białorybu. W miejscach gdzie ja łowię jest raczej nakazane by takie ryby nie wracały do wody. Tu podaję link do strony jeziora gdzie wpada „mój” kanał:

 

Kurczę, muszę się jeszcze dużo nauczyć jeśli chodzi o wędkowanie. Ale dziękuje za Wasze cenne porady.

Co do przynęt to raczej od razu zmieniam po pustym zacięciu. Zbroję tak dlatego, że właśnie nie mogłem zaciąć żadnego sandacza. Byłem przekonany, że to pomoże.

Sporo nabrałem też nawyków od tutejszych. Nie zabieram już prawie wcale ryb do domu. Staram wypuszczać się je w jak najlepszej kondycji. Choć kiedyś zabierałem sporo szczupaków, nie powiem, że nie, bo bym skłamał. 

Podoba mi się ich podejście: weź tyle ile jesteś w stanie zjeść - zjeść, nie mrozić;)

Edytowane przez wind
edycja linku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.12.2018 o 20:02, Badvantage napisał:

Kurczę no, co mogę powiedzieć, zapraszam.;)

Dziękuję, jednakże nie skorzystam, gdyż najpewniej się czuję nieopodal domu. Gdy nieopatrznie wyjdę za najbliższą górkę i nie widzę znajomych elementów krajobrazu, to już wpadam w panikę. ;) Poza tym, parafrazując (ździebko) słowa piosenki niezapomnianej Anny German, stwierdzam że: " Być może gdzie indziej są wody piękniejsze i
noce gwiaździstsze i ranki jaśniejsze.
Być może bujniejsza, zieleńsza jest zieleń i ptaki w gałeziach śpiewają weselej.
Być może gdzie indziej ... lecz sercu jest droższa, piosenka nad Wisłą i piasek Mazowsza." Przechodząc jednakże do meritum tematu, napiszę jak ja bym próbował dobrać się do ewentualnych sandaczy w dołku na zdjęciu.

W dniu 6.12.2018 o 17:32, Badvantage napisał:

Żeby sprecyzować wysyłam zdjęcie.

Czarne x to miejsca, skąd do kąd mam możliwość rzucania.

Zielona strzałka to kierunek nurtu.

Niebieskie to właśnie te zatoczki.

Czerwone to właśnie ten dołek mniej więcej. Gdzie głębokość wokół to około 4 metrów, a w dołku spadek do 5. Za dołkiem czyli w stronę przeciwnego brzegu leży właśnie to niby drzewo, ale pewności nie mam, sonda nie pokazuje niczego konkretnego więc strzelam, że to drzewo, bo jak wspominałem - zrywam po każdym zaczepieniu. Ale nie o zaczepach rozmowa. We wspomnianym dołku i obok w moją stronę miewałem właśnie większość „pstryknięć”. Mniemam więc, że tam właśnie ryba przesiaduje. A szczupak 106 cm połakomił się właśnie od strony dołka przy samej burcie, w tym miejscu poza dwoma zatoczkami są same ściany.

B6581D60-7FDD-47E1-AA2F-38BD4232A5E5.jpeg

Skupił bym się na niższej miejscówce X (przy zatoczce). Rzuty w poprzek, nieco w górę kanału (pod prąd). Ciężar główki jigowej dobrany tak, żeby przynęta po rzucie i lekkim napięciu linki, stoczyła się w dołek tuż za krawędzią. Jeżeli sandacze będą w dołku, to z dużym prawdopodobieństwem będą ustawione tuż za górną krawędzią dołka. Chodzi o to, żeby przynęta spadała z tej krawędzi, pod pysk sandacza/sandaczy, niczym chora rybka która nie ma siły oprzeć się nurtowi. Trzeba uważnie obserwować linkę, bo branie może się objawiać tylko odjazdem linki w bok, albo tylko skokiem linki na styku z wodą. Wszelkie podejrzane zachowania linki i przynęty trzeba ciąć, nawet gdy tylko Ci się wydaje że to branie, gdyż nieraz będzie Ci się wydawać słusznie. Może to być też ostre "łupnięcie", takie że nim pomyślisz to już odruchowo rybę zatniesz. Gdy nie ma brania w opadzie, to gdy tylko przynęta dotknie dna dołka, dobrze jest ją podbić krótkim i szybkim ruchem szczytówki. Nie długim, obszernym podbiciem "od podłogi do sufitu", bo za taką przynętą żaden sandacz nie skoczy. Podbicie tylko jedno, bo podwójne sprawdza się w innych sytuacjach. Jeżeli nic się nie wydarzyło po podbiciu i opadzie przynęty, dobrze jest przejść do wolnego wleczenia przynęty po dnie w kierunku brzegu. Jeżeli sandacze są w dołku, to na którymś etapie podania przynęty, powinny pojawić się co najmniej "pstryknięcia". A wtedy już trzeba kombinować z wielkością i kolorystyką gum. Takimi poprzecznymi rzutami i wachlarzowym prowadzeniem przynęty, należy starannie obłowić cały dołek i jego okolice. W przypadku takich śródrzecznych dołków, niezbyt sprawdzają się rzuty poza dołek, z prądem, gdyż wtedy przynęta napływa na drapieżniki (ustawione głową pod prąd) od ogona, co zwykle je płoszy zamiast zachęcać do brania. Zdecydowaną większość swoich sandaczy w rzece, złowiłem prowadząc przynęty wachlarzem za krawędzią przykosy, albo poprzez zagłówkowe dołki. Dodam tylko, że w takich dołkach w nurcie, można się spodziewać dosłownie każdego drapieżnika, od okonia po suma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dziś nad wodą i muszę stwierdzić, że w miejscach, które przedstawiłem drobnica pływa jak gdyby nigdy nic;) Efekt dzisiejszego pobytu (niecałe 4 godziny) to 5 szczupaków w tym jeden ponad 95 cm. Nie miałem miarki co prawda ale zaznaczyłem wcześniej na podbieraku (106 cm zaznaczone wcześniej, bo jak zwykle skleroza nie boli i miarka leży w domu).

Dziś założyłem ciekawą przynętę - coś na wzór babki. Ok 12-14 cm długości, hak 5/0 plus kotwica przy ogonie co zaowocowało właśnie tą 95-ką. Dorzucę zdjęcie, niestety nie zmieścił mi się w kadr (będąc samemu na rybach ciężko zrobić sekfie z metrową rybą).

 

DF5E9CD0-96C1-4E77-AE35-11B8C5A94E8C.jpeg

95C60BA1-0BA2-4862-B896-DAF34F108B97.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.12.2018 o 20:39, Badvantage napisał:

A jeśli chodzi o sandacza to tylko „pstryk”, zacięcie i... pusto.

To mogą być pstryknięcia okoniowe, nie koniecznie sandaczowe. I dlatego nie możesz zaciąć, a jeśli nawet Ci się uda, to po krótkim, zdecydowanym holu rozrywasz mu mordę i tracisz. Z opowieści moich kolegów wiem, że sandaczy (w Szwecji!) szukali w jeziorach, a nie w kanałach, a i to nie było jakimś szałem. Owszem, łowili, ale takie po 50-55 cm, większych nie trafiali. I to byli fachowcy od połowów sandaczy, a nie jakieś paproki, więc o nieznajomość tematu nie da się ich podejrzewać. 

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś znowu byłem nad kanałem. No szczupaków chyba 12 znowu. Za to okonie biły jak głupie. Założyłem paproszka czerwonego na 5 gramowej główce. Połowę z nich zaczepiałem pod pysk ku mojemu zdziwieniu.

Jotes - tak, chyba masz rację, jak pisałem używałem dość małych rozmiarów haków przy długich przynetach, pewnie biją za ogon, a hak daleko i po prostu wyrywam z pyska. Natomiast posłuchałem kilku Waszych porad i prowadziłem „masakrycznie” wolno przynętę, z pojedynczym podbiciem na miękkim dnie lub bez podbicia na twardszym. I nie zakładałem już kotwic u dołu. Efektem tego było 3 mocne zatrzymania przynęty tuż przy samym brzegu, pod nogami prawie. Jakby zaczep ale guma za każdym razem prawie zdjęta z haka. Myśle Ok, mam już fioła na ich punkcie, wydaje mi się, iż to muszą być zaczepy gdzie guma się po prostu klinuje miedzy i dlatego jest zdjęta. Ale nie, ostatni taki przypadek, znowu zatrzymanie pod nogami, wędka się ugina, zacinam i mocny, gwałtowny odjazd w lewo, na oko 2 metry. Guma zdjęta, ryby nie ma.

Wbiosek z tego taki, iż te zaczepy pływają;) Myślę, że muszę zmienić w ogóle nieskuteczne kotwice na właśnie przepis kolegi jungu. Haczyk w ogonie na przewleczonej przez gumę plecionce. Być może to będzie metoda na sukces.

Na pocieszenie padł jeden piękny szczupak, który dał mi naprawdę niezłego kopniaka. Pierwszy raz w życiu miałem przyjemność tak ostro walczyć z rybą. Łowiłem już pstrągi takie po 50-60 cm i nie powiem, jest zabawa, ale ten „kolega” pokazał w pełni na co go stać. Aż ręka bolała;) A oto i zdobycz:

 

 

A1F18F88-0C3B-4F03-B2FE-9AD3CB06A2B8.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...