Skocz do zawartości

Kształt haczyka


Ozet
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Łowiąc batem zauważam po wyciągnięciu iluś tam rybek, że haczyk przybiera kształt jak na zdjęciu. Nie zmieniam go wtedy, nie prostuję, gdyż w moim subiektywnym odczuciu skuteczność kolejnych zacięć wzrasta. Zmieniam dopiero gdy ewentualnie się złamie. Zauważam w sklepach wędkarskich czy też katalogach, że haczyki o takim celowo nadanym przez producenta kształcie, są w ofercie dla karpiarzy. Więc mimo iż łowienie karpii z gruntu, a łowienie batem wszelakiego białorybu to dwie różne bajki, to jednak chwytliwość haczyka o takim kształcie chyba nie jest tylko złudzeniem. Jestem ciekaw Waszych opinii. tmp-cam-2020180768.thumb.jpg.c010164d84fc1c7d72c7fde1ef848fdb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdarza mi się czasem, rzadko bo rzadko ale jednak ;) , że i moje haczyki przyjmują różne dziwne kształty. Jednym z powodów jest to, że są często wykonane z cienkiego i miękkiego drutu ( Daiwa Samurai ) i potrafią się odkształcić, czasem wręcz wyprostować przy energicznym zacięciu. Drugim powodem jest to, ze zwykle zamiast "tradycyjnego" wypychacza używam szczypiec chirurgicznych i przy wydobywaniu haka z rybiej gardzieli czasem zdarzy mi się go odkształcić. Dodatkowo jestem strasznie leniwy i nie zawsze znajdę w sobie dość silnej woli i samozaparcia aby taki przypon wymienić. Często, zwłaszcza gdy ryby dobrze "gryzą", takie odkształcenie nie ma wpływu na jakość zacięcia i skuteczność holu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Ozet said:

Łowiąc batem zauważam po wyciągnięciu iluś tam rybek, że haczyk przybiera kształt jak na zdjęciu. Nie zmieniam go wtedy, nie prostuję, gdyż w moim subiektywnym odczuciu skuteczność kolejnych zacięć wzrasta.

Jaki to model? Nie przypominam sobie żeby moje haki zmieniały kształt a może warto by było 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawie to wyszło, w czasach kiedy w sklepach było niewiele szczęśliwiec co kupil jakieś haki często poprawiał wygięcie w płaszczyźnie bocznej.
Chyba obadam karpiowe haki na spłąwik, miałęm jechać dziś ale dowieżli śniegu :/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, zwykły michał napisał:

Jaki to model?

Michał, to jest stara poczciwa Chinta Ovnera. Jeden z modeli haczyków które lubię stosować, gdyż jest dość uniwersalna. Zależnie od wielkości można je skutecznie dostosować do większości  przynęt i technik łowienia. Na zdjęciu modele haczyków które stosuję do bata, bolonki i odległościówki. Od góry od lewej: Drennan Wide Gape ; Drennan Red Roach ; Ovner Chinta. Na dole od lewej: VMC 7038 ; Sensas 3410 ; Trabucco 631XK. Tymi modelami haczyków mogę "obskoczyć" pełen zakres przynęt stosowanych w technikach spławikowych. tmp-cam-2020180768.thumb.jpg.407aee86a4badd663cda488e7f9a303e.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wartburg napisał:

Ciekawie to wyszło, w czasach kiedy w sklepach było niewiele szczęśliwiec co kupil jakieś haki często poprawiał wygięcie w płaszczyźnie bocznej.

...zasugerowany ówczesną literaturą (lata 80-te), choć nie kojarzył lub wręcz nie wiedział po co to robi. Odgięcie boczne i dwa zadziory na zewnętrznej stronie trzonka dla haków dedykowanych do połowu okonia. Nie byłoby problemu gdyby producent miał pojęcie po co są te zadziory i po dosłownie kilku latach zadziory zmieniły kierunek w dół - kompletna pomyłka.

Różne dziwne kształty haków istniały od bardzo dawna w kraju, w którym zgodnie z tradycją, każda rzecz była dedykowana do pracy w konkretnym celu. Idea ta, mozolnie bo mozolnie, ale przedostawała się poza granice tego kraju i przyjmowała się z całkiem sporym entuzjazmem.

Lata 90-te u nas to generalne odstąpienie od sterowanej centralnie gospodarki a mnóstwo prywatnych firm z kapitałem mogło pozwolić sobie na ekspansywne poszukiwanie nieobecnych u nas towarów na całym świecie. Tak trafiono na rynki ze sprzętem jaki się nikomu u nas nie śnił, gdyż nie było nawet katalogów reklamowych, no chyba że ktoś przywiózł sobie z zagranicznej delegacji.

Nasz rynek ochoczo przyjął te wszystkie nowości choć i w tym przypadku klienci nie mieli pojęcia po co i dlaczego haki mają taki kształt a nie inny. Po całkowitym rozpoznaniu anatomii ryb z ich okiem włącznie, doszedł kolejny element - kolorowe haki. No to już był czysty miód dla wyobraźni wszelkich teoretyków i nawet mnie udało się im nabrać. Dopiero poznanie kilku badań z dziedziny fizyki "wyprostowało" mnie i wróciłem do normalności.

Na początku tego wieku wszystkie (chyba, nie pamiętam dokładnie), dostępne periodyki wędkarskie na naszym rynku wypuściły opisy haków o tych dziwnych kształtach. Oczywiście, że nie wszystkich, ale według nich tych najbardziej popularnych i dostępnych na naszym rynku. Według mnie była to celowa akcja reklamowa jakiegoś dystrybutora i pomimo dość mocnego "zadęcia" w opisach sprawa nadal nie została wyjaśniona - do dzisiaj. Dlaczego? To proste. Gdyby wyjaśniono po co i dlaczego, to nie byłoby sprzedaży, a tak zamknięty świat wędkarzy błyskawicznie dopowiedział swoje mity i biznes kręci się do dziś. Kręci, bo trafił na nowo powstały tręd karpiarstwa nie jako sztuki połowu lecz zamkniętego środowiska a to znów pozwoliło na podwojenie zysków dystrybutorów. Dziś, choć niektórzy próbują jeszcze bardziej podzielić to środowisko i wciąż "kręcić lody" na ciemnogrodzie, ceny sprzętu karpiowego spadły o połowę w porównaniu do cen jeszcze sprzed dekady.

Aby utrzymać wysoką sprzedaż a tym samym zyski, firmy muszą wymyślać ciągle coś nowego. I tak, ktoś naprawdę genialny podmienił sprężynę zanętową na półotwarty koszyk z ubijakiem (jakby wędkarze siły w rękach nie mieli), i nazwał to "metoda". I tu się w pełni zgadzam, jest to "metoda" ale nie połowu lecz wysuszenia wędkarskich kieszeni. To tak jakby w zwykłym samochodzie zmienić standardowe opony na niskoprofilowe i nazwać go wyścigówką.

No dobra. Chętni i ciekawi nie będą mieli najmniejszego problemu z odnalezieniem źródeł i dogłębnych wyjaśnień dlaczego dany hak ma taki kształt i dlaczego, o ile posługują się w stopniu podstawowym językiem angielskim lub mają samozaparcie do translatora oraz będą szukać informacji na stronach japońskich.

Gwarantuję, że pierwszy szok nastąpi dość szybko, gdy taka osoba dowie się, że większość tych dziwnych haków została opracowana do połowu ryb morskich a w dodatku dla konkretnych przynęt. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny tekst i jakże trafne chłodne spojrzenie. Miałem napisać kilka zdań, ale po ponownym przeczytaniu wpisu Docia, stwierdziłem że tenże powiedział w zasadzie wszystko. Kto myśli ten wyciągnie wnioski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Ozet said:

Michał, to jest stara poczciwa Chinta Ovnera. Jeden z modeli haczyków które lubię stosować, gdyż jest dość uniwersalna. Zależnie od wielkości można je skutecznie dostosować do większości  przynęt i technik łowienia. Na zdjęciu modele haczyków które stosuję do bata, bolonki i odległościówki. Od góry od lewej: Drennan Wide Gape ; Drennan Red Roach ; Ovner Chinta. Na dole od lewej: VMC 7038 ; Sensas 3410 ; Trabucco 631XK. Tymi modelami haczyków mogę "obskoczyć" pełen zakres przynęt stosowanych w technikach spławikowych. 

Z tego co widzę to stosuje takie same kształty do bata i metody spławikowej zwanej również odległościowka. Swego czasu były dyskusje na ten temat więc świadomie używam dwóch terminów.

Tutaj gdzie mieszkam króluje Drennan i Kamasan. Importowalem z Polski kilkanaście opakowań Gamakatsu które jest prawie nie znane.

2 hours ago, Ozet said:

Miałem napisać kilka zdań, ale po ponownym przeczytaniu wpisu Docia, stwierdziłem że tenże powiedział w zasadzie wszystko. Kto myśli ten wyciągnie wnioski.

Ciągle liczę na wspomniany tekst. Przyda się uzupełnienie i rozwinięcie ciekawego tematu.

 

2 hours ago, Docio said:

I tak, ktoś naprawdę genialny podmienił sprężynę zanętową na półotwarty koszyk z ubijakiem (jakby wędkarze siły w rękach nie mieli), i nazwał to "metoda". I tu się w pełni zgadzam, jest to "metoda" ale nie połowu lecz wysuszenia wędkarskich kieszeni. To tak jakby w zwykłym samochodzie zmienić standardowe opony na niskoprofilowe i nazwać go wyścigówką.

Myślę że nie warto szukać spisku producentów ;) Produkt na który nie ma zapotrzebowania szybko zniknie z rynku. Ludzie zagłosują portfelami i skończy się tak jak skończyły spławiki zacinające.

Osobiście nie toleruję pelletu. Próbowałem ale nie przekonuje mnie i dobrze mi z tym. Gdyby większość tak myślała zniknął by z rynku dość szybko. W moim lokalnym sklepie półki uginają się od pelletu i kulek, zanęty sypkie to zaledwie kilka paczek.

Z tego co wiem metoda różni się znacznie od sprężyny. Nie można porównać pelletu i zwykłej zanęty. Łatwiej jest zanecac przy pomocy podajnika do metody. Sam nie próbowałem ale czytałem i słyszałem że skuteczność metody jest nieporównywalnie większa. Gdyby nie sprawdzała się nie byłaby tak popularna, dystrybutorzy w Polsce nie wprowadzali by sprzętu do swojej oferty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zwykły michał napisał:
5 godzin temu, Ozet napisał:

Miałem napisać kilka zdań, ale po ponownym przeczytaniu wpisu Docia, stwierdziłem że tenże powiedział w zasadzie wszystko. Kto myśli ten wyciągnie wnioski.

Ciągle liczę na wspomniany tekst. Przyda się uzupełnienie i rozwinięcie ciekawego tematu.

Zaraz tam tekst. To miało być takie małe uzupełnienie w kwestii robienia wędkarzom "wody z mózgu", na przykładzie wędzisk masowo sprowadzanych na początku lat 90-tych z Niemiec (firm DAM i Cormoran). Rzekomych spinningów. Nasze autorytety spinningowe "na garnuszku" dystrybutorów owych wędzisk, dorabiały niestworzone teorie odnośnie niebywałej skuteczności spinningowania za sandaczem tymi wędziskami. To nic że miały długość 3,30 - 3,60m, ważne że był na nich napis "Zander". Po czasie wyszło na jaw że owszem, producenci dedykowali te wędziska do połowu sandacza, ale... na martwą rybkę z gruntu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, zwykły michał napisał:

Myślę że nie warto szukać spisku producentów ;) Produkt na który nie ma zapotrzebowania szybko zniknie z rynku. Ludzie zagłosują portfelami i skończy się tak jak skończyły spławiki zacinające.

Według mnie to złe porównanie. Spławik samozacinający miał się wpisać w zestawy a nie je zastąpić. To nie było nic nowego. Nowością były podpórki pod gruntówki samozacinające. :) 

5 godzin temu, zwykły michał napisał:

Z tego co wiem metoda różni się znacznie od sprężyny. Nie można porównać pelletu i zwykłej zanęty. Łatwiej jest zanecac przy pomocy podajnika do metody. Sam nie próbowałem ale czytałem i słyszałem że skuteczność metody jest nieporównywalnie większa. Gdyby nie sprawdzała się nie byłaby tak popularna, dystrybutorzy w Polsce nie wprowadzali by sprzętu do swojej oferty.

I to jest sukces marketingowców, bo ja do sprężyny nawet całą kukurydzę daję. W zanęcie, to prawda, bo coś musi ziarna trzymać w kupie ale zanęta jest aż żółta od ziaren. :) 

Jeśli uważasz, że pellet trzyma się sam z siebie w pojemniku do metody, to ktoś lub coś mocno wprowadziło Cię w błąd. Nie daje się suchego pelletu tylko namoczony a w składzie ma czynnik wiążący, zapewne klej wędkarski. Pellet, czyli granulowana zanęta wędkarska, bo czemu i nie, wszędzie pełno granulatów: suche karmy dla zwierzaków domowych i gospodarczych, karmy dla ryb, herbata, kawa, czosnek i pewnie jeszcze wiele innych, o których nie mam pojęcia albo nie przychodzą mi teraz do głowy. Nawet kulki proteinowe to forma granulatu. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Docio said:

Według mnie to złe porównanie. Spławik samozacinający miał się wpisać w zestawy a nie je zastąpić. To nie było nic nowego. Nowością były podpórki pod gruntówki samozacinające. :) 

Rzeczywiście miałem na myśli podpórki. 

 

1 hour ago, Docio said:

I to jest sukces marketingowców, bo ja do sprężyny nawet całą kukurydzę daję. W zanęcie, to prawda, bo coś musi ziarna trzymać w kupie ale zanęta jest aż żółta od ziaren. :) 

Nie wierzę że można wcisnąć coś ludziom o tak sobie. Jeśli już to taki produkt będzie miał krótką karierę bo kupujący zauważy że to bubel, poda informację dalej i sam nie kupi dodatkowych elementów żeby wymienić zniszczone. Ile pożyje taki produkt? Metoda została wynaleziona jakiś czas temu i popularność nie maleje. Nawet nasz czcigodny Admin chwalił się że tak łowi.

1 hour ago, Docio said:

Jeśli uważasz, że pellet trzyma się sam z siebie w pojemniku do metody, to ktoś lub coś mocno wprowadziło Cię w błąd. Nie daje się suchego pelletu tylko namoczony a w składzie ma czynnik wiążący, zapewne klej wędkarski. Pellet, czyli granulowana zanęta wędkarska, bo czemu i nie, wszędzie pełno granulatów: suche karmy dla zwierzaków domowych i gospodarczych, karmy dla ryb, herbata, kawa, czosnek i pewnie jeszcze wiele innych, o których nie mam pojęcia albo nie przychodzą mi teraz do głowy. Nawet kulki proteinowe to forma granulatu. :) 

Aż tak naiwny nie jestem ;) Porównywanie zanęty spożywczej do pelletu jest moim zdaniem bardzo mocno naciągane ale temat dotyczy czegoś innego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, zwykły michał napisał:

Nie wierzę że można wcisnąć coś ludziom o tak sobie. Jeśli już to taki produkt będzie miał krótką karierę bo kupujący zauważy że to bubel, poda informację dalej i sam nie kupi dodatkowych elementów żeby wymienić zniszczone.

Oj można, można. Z biegiem lat zauważam bardzo mocną degradację tej części mózgu, która odpowiada za logiczne myślenie, za to olbrzymi rozwój tej, która odpowiada za odpowiedzi testowe. W świecie wędkarskim (pod względem intelektualnym), jest tak wielki zastój, że to aż przeraża. Część w ogóle nic nie czyta i działa w sposób - "tak mi się wydaje, więc musi być dobrze". Część ma już tak rozwiniętą arogancję, że poprzestała na przyswajaniu czegokolwiek. Części wydaje się, że są tradycjonalistami ale o nowych technologiach mają swoje zdanie, najczęściej niepochlebne. Część wierzy w rozwój i przyjmuje wszystko jak leci, a część jest łasa na każdą nowość, bo muszą przodować nad wodą i to do nich są właśnie kierowane te wszystkie oferty. 

Przypomnij sobie co się działo po opracowaniu wędzisk feeder. No normalnie szał. Producenci byli tak podekscytowani, że zaczęli ustawiać standardy wytrzymałości na szczytówkach za pomocą kolorów i zasypywali rynek dodatkowymi szczytówkami do konkretnych modeli. Po kilku latach okazało się, że nie tyle chodzi o wytrzymałość (bo wszystkie są tak samo wytrzymałe), ale o sztywność, czyli odporność na obciążenie zewnętrzne. Miało to kluczowe znaczenie do konkretnego zastosowania w rzekach i wodach stojących.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.03.2019 o 10:09, Docio napisał:

Aby utrzymać wysoką sprzedaż a tym samym zyski, firmy muszą wymyślać ciągle coś nowego. I tak, ktoś naprawdę genialny podmienił sprężynę zanętową na półotwarty koszyk z ubijakiem (jakby wędkarze siły w rękach nie mieli), i nazwał to "metoda". I tu się w pełni zgadzam, jest to "metoda" ale nie połowu lecz wysuszenia wędkarskich kieszeni. To tak jakby w zwykłym samochodzie zmienić standardowe opony na niskoprofilowe i nazwać go wyścigówką.

Zbyszek tu jednak troszkę to nie tak.

To jest foremka a nie ubijak. Po to się używa półotwartego koszyka z dolnym obciążeniem ponieważ kluczową sprawą w tym sposobie jest użycie przynęt pływających docelowo właśnie umieszczonych w specjalnej zanęcie i uformowanej foremką. Jak ręką ubiłbyś zanętę z przynętą to albo nigdy by się ta zanęta z tego koszyka nie uwolniła jednocześnie uwalniając pływającą przynętę albo byłaby zbita za lekko i uwolniła by się po drodze i sama przynęta poleciała by sama. 

Jeśli o haczyki - nie używam drobiazgu. Nie używam jakiś dziwnych kształtów. Krótki trzonek, szeroki łuk, okrągły, nie odgięty i z oczkiem. Od czterech sezonów nie używam mniejszych niż rozmiar nr 1 a nawet 1/0.

JKarp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, JKarp napisał:

To jest foremka a nie ubijak. Po to się używa półotwartego koszyka z dolnym obciążeniem ponieważ kluczową sprawą w tym sposobie jest użycie przynęt pływających docelowo właśnie umieszczonych w specjalnej zanęcie i uformowanej foremką. Jak ręką ubiłbyś zanętę z przynętą to albo nigdy by się ta zanęta z tego koszyka nie uwolniła jednocześnie uwalniając pływającą przynętę albo byłaby zbita za lekko i uwolniła by się po drodze i sama przynęta poleciała by sama. 

Nooo, jak w zwykłej gruntówce, nic niezwykłego.

Składana, zamykana, dwuczęściowa foremka, czyli foremka z ubijakiem bo tylko jedna część leci do wody. Jak nie da się odpowiedniej ilości zanęty to żadna foremka nie pomoże. Podobnie z koszyczkiem, raz daje się luźno, raz mocno ubity, zależy od siły nurtu. Stosowałem nawet koszyczki obustronnie zamknięte i te na robaczki, jednostronnie zamkniętych nie stosowałem, bo na rynku przez długi czas były tylko bardzo duże, na 40-50 g zanęty. 

Ze sprężyną podobnie, raz luźniej, raz fest zgnieciona jak trzeba machnąć dalej. Nie wiem co jest takiego specjalnego w przyklejaniu przynęty, bo ja od chyba zawsze przyklejałem ją do sprężyny aby się jej nie czepiała. A wprawy w obsłudze sprężyn i koszyczków należy nabierać poprzez praktykę, czyli analizowanie błędów, czyli logikę. W Twojej wersji jest to co pisałem wcześniej - rozwiązywanie testów. Proste i wygodne ale cofa nas umysłowo.

Z tą "specjalną zanętą" to mnie rozbroiłeś i pozwolę sobie nie komentować specjalnych właściwości pelletu i zanęt z klejem. Notabene większość rzecznych też ma w składzie klej, więc w sumie każdy łowiący w rzece od dawna stosuje specjalna zanętę. :) 

Z przynętą pływającą też mnie zaskoczyłeś. Nie miałem pojęcia, że w zwykłej gruntówce nie można stosować przynęt pływających, zapewne dlatego nigdy przy ich stosowaniu nie miałem najmniejszych problemów. :diabelek: 

Dobra, w sumie nie o to chodzi. Niech każdy stosuje, używa to co mu się podoba aby tylko było to zgodne z przepisami na łowisku. To nie antyreklama ani jakaś batalia przeciwko metodzie. Od początku chodzi o co innego a mianowicie o wyczulenie tych osób, które to czytają a nie zabierają głosu, aby bardziej krytycznie podchodzili do wszelkich nowinek i zawsze przemyśleli słowa jakimi posługują się marketingowcy, czy aby nie posiadają już sprzętu do takiej techniki a dopracowania wymagają tylko szczegóły, które są w zasięgu ich możliwości. Nikt nikomu nie zabroni kupić wszelakich akcesoriów ale niech będą świadomi, że to wędkarz łowi ryby a nie sprzęt. Sprzęt tylko pomaga, zwiększa wygodę a czasem nawet daje nieco swobody na łowisku. No chyba, że trzeba będzie się uganiać od wędkarskiego do wędkarskiego w poszukiwaniu specjalnej zanęty... ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie napisać zdecydowanie krócej - Zbyszek nie używałeś, nie stosowałeś ale chcesz o tym pisać.

Mówisz - zwykły pellet. Może on i zwykły ale odpowiednie jego dorobienie już takie zwykłe nie jest. 

Pic polega na tym, że w zanętach do metody nie ma kleju bo to nie chodzi o to, żeby "towar" został w podajniku ale żeby się odpowiednio uwalniał. Tam są mączki i mini pellety. Praktycznie nie ma pieczywa jak w tradycyjnych zanetach.

Przeinaczyłeś - clou The Method jest stosowanie przynęt pływających. A pływaki do gruntówki jak najbardziej. W The Method przynęta w czasie pracy zanęty ( uwalniania ) nagle się pokazuje nad zanętą co prowokuje własnie w tym momencie ryby do brania. 

JKarp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz nie muszę zjeść pączka aby wiedzieć, że jest słodki. To, że metoda w swoim założeniu miała być stosowana z przynętami pływającymi nie ma historycznego potwierdzenia. Anglicy zastosowali to rozwiązanie wyłącznie do szybkościowego łowienia karpi na zawodach a stosowali zanęty bardzo drobne (pyliste) z klejem lub bardzo drobny wyselekcjonowany pellet oparty na mączce rybnej (klej). Na przynętę stosowali praktycznie wszystko od kukurydzy zacząwszy poprzez wszelkie robactwo, mielonkę, psią karmę a na kulkach proteinowych kończąc.

Tak, ani razu nie łowiłem na metodę ale akcesoriów naoglądałem się do oporu i nietrudno wyciągnąć wnioski. Dostęp do informacji źródłowych też jest bardzo ważny, gdyż mam je z pierwszej ręki pozbawione "mitologizacji". 

Mini pellet, mini granulat, nazwa nie czyni niczego specjalnym a mączka rybna ma własności klejące. Czy jest pieczywo w zanętach, czy nie, tego też nie wiem, o ile nie zobaczy się tego po otwarciu torebki. Nikt nie pisze składu na opakowaniu. W wielu zanętach jakie miałem możliwość stosować w swoim życiu, tylko w jednej dostrzegłem drobne kawałki herbatników i innych śmieci z folią (chyba z opakowania tych herbatników), włącznie. Kumpel miał lepiej, bo trafił na prawdziwy niedopałek i to był mój ostatni kontakt z tym wytwórcą. Również producenci zanęt zagraniczni jak i krajowi, opierają się przy produkcji tylko na jednej cesze - ma być jak najdrobniejsza, wręcz pylista i jeśli to jest ta specjalna cecha, to się zgadzam.

A dla tych co już mają mętlik w głowie proponuję na YT wpisać w wyszukiwanie "The Method feeder" i obejrzeć kilka filmików polskich jak i zagranicznych a zobaczycie cały przegląd zanęt i przynęt, o których pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/26/2019 at 6:23 PM, Ozet said:

Łowiąc batem zauważam po wyciągnięciu iluś tam rybek, że haczyk przybiera kształt jak na zdjęciu. Nie zmieniam go wtedy, nie prostuję, gdyż w moim subiektywnym odczuciu skuteczność kolejnych zacięć wzrasta. Zmieniam dopiero gdy ewentualnie się złamie. Zauważam w sklepach wędkarskich czy też katalogach, że haczyki o takim celowo nadanym przez producenta kształcie, są w ofercie dla karpiarzy. Więc mimo iż łowienie karpii z gruntu, a łowienie batem wszelakiego białorybu to dwie różne bajki, to jednak chwytliwość haczyka o takim kształcie chyba nie jest tylko złudzeniem. Jestem ciekaw Waszych opinii. tmp-cam-2020180768.thumb.jpg.c010164d84fc1c7d72c7fde1ef848fdb.jpg

Zawodnicy często piszą że wymieniają haczyk po kilkunastu braniach bo tępi się i spada skuteczność zacinania. Coś mi tu nie pasuje ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam środowiska sportowego ale kiedyś dostałem haki zawodnicze, chyba rozmiar 16. Drobinki typu limerick były tak cienkie, że ledwo je było widać a srebrny kolor wcale nie pomagał i gdyby nie oczko to pewnie miałbym je do dziś, a tak mogłem je zamontować na przypon. 

To, że się błyskawicznie tępią potwierdzam. Tępią się od samego przechowywania luzem w pudełku, więc do pudełka trzeba je było wkładać wyłącznie w małej foliowej torebce. No i kwestia wytrzymałości. Płoteczka, jak dobrze pamiętam jakieś 20 - 22 cm porządnie go odgięła. Udało się przywrócić kształt palcami ale po kilku następnych rybkach i kolejnym braniu, i zacięciu wyciągnąłem sam trzonek z kawałkiem łuku kolankowego. To oznacza, że za każdym razem gdy była rybka hak się odginał w granicach sprężystości materiału i powracał do kształtu ale jego struktura za każdym razem się osłabiała.

Takich haków nigdy nie spotkałem w sklepach wędkarskich, spotkałem za to bardzo podobne 14 okrągłe z długim trzonkiem brązowe. Do dziś wspominał je bardzo pozytywnie choć cierpiały na to samo. Po kilkudziesięciu rybkach i "tym" kolejnym braniu, wyjmowało się z wody tylko trzonek z kawałkiem łuku kolankowego.

Przy hakach kutych nigdy coś takiego mnie nie spotkało ale kute haki są kilka, kilkanaście razy grubsze od wspominanych druciaków. Obecne w sklepach druciaki też są kilka razy grubsze od tych, które opisałem, więc może jest ziarno prawdy w tym co opisał Michał.

Edytowane przez Docio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, zwykły michał napisał:

Z pewnością można kupić ostrzałki do haczykow. Ostrzy ktoś?

Ja, tylko nie wiem gdzie posiałem ostrzałkę. Dobrą jest pilnik diamentowy do polerowania paznokci. Ważne aby był do polerowania a nie piłowania, inna gradacja ziaren. Tani i skuteczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z sentymentu do epoki w której niczego nie było czy względów praktycznych? Jakie rozmiary zdarza Ci się ostrzyc? Zauważasz różnicę w tym jak zacinają się ryby?

Haki Gamakatsu są dużo bardziej ostre w porównaniu do innych marek których używam. Test robiony przypadkowo na palcu okraszony tradycyjnym polskim okrzykiem ;)

Za krótko używam i nie mam jeszcze porównania ale zbieram dane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, zwykły michał napisał:

Z sentymentu do epoki w której niczego nie było czy względów praktycznych? Jakie rozmiary zdarza Ci się ostrzyc? Zauważasz różnicę w tym jak zacinają się ryby?

Oj poprzednia epoka na pewno miała na to wpływ. :) Praktyka też mnie do tego zmusza, gdyż nie przechowuję haków w torebkach ale w pudełku z małymi pojemnikami. Kiedyś w ogóle nie było torebek a haki były wyliczane ze sporego pudełka zbiorczego.

W pudełku haki luzem po prostu tępią się i warto po "próbie paznokcia" podjąć decyzję, czy wiązać taki jaki jest, czy kilka razy przeciągnąć pilnikiem. Ostrzę wszelkie rozmiary od 14 (mniejszych chyba nie mam) do 10/0. Różnicę można odczuć już przy zakładaniu przynęty, szczególnie robaczków "za skórkę".

"Próba paznokcia" to nic innego jak delikatne przerysowanie po nim grotem haka i jeśli zostawia ryskę to jest ostry. Jeśli się wbija to jest bardzo ostry a jak nie zostawia po sobie żadnych wrażeń to go na ruszt. ;) 

Gamakatsu będę musiał przyjrzeć się na nowo, bo jak pojawiły się na rynku, to nie zrobiły na mnie dobrego wrażenia. Po próbnym zakupie tylko potwierdziły się obawy. Za to krótki okres bytności na rynku Sasame ( początek lat 90-tych), pozwolił zrobić zapasy. Czasem dokupuję Kamatsu ze względu na niektóre specyficzne rozmiary z oczkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoje haczyki przechowuje w podobny sposób. Zamówiłem ostrzałkę i spróbuje czy będzie jakaś różnica. Mam przeczucie że jeśli nie pomoże to nie zaszkodzi. 

Gamakatsu sprawdzają mi się, tzn zacinam ryby zdecydowanie częściej.  Na pewno są bardzo ostre i to może być klucz sukcesu bo kształt mają podobny do innych. Nie miałem wielu okazji żeby popróbować ale pracuję nad tym intensywnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gąbka i magnes. Tak proste, że aż genialne i trudno na to wpaść. :D Zaraz zacznę szukać jakiejś starej lodówki a konkretnie uszczelki z jej drzwi. W uszczelce jest dłuuuuuuuugi magnes, jakaś mieszanka opiłków i gumy, i lekko oraz wygodnie się ją kroi nożem na wymiar. Potem tylko przykleić i spoko. Gąbka mało realna, przegródki w pudełku są naprawdę niewielkie. Złożone pudełko ma jakieś 10(12)x6 cm.

 

pudelko-na-akcesoria-wedkarskiegratis-ddJHO.jpg

Skleroza nie boli, zdjęcie pożyczone z netu. Autora proszę o nie linczowanie mnie. 

Edytowane przez Docio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...