Skocz do zawartości

Morskie łowy


wind
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, niestety już po powrocie...Z tego co mówiono na radiu miała śie pogoda popsuć i mieli w wekend nie pływać. Wyniki z piątku? Bardzo przecietne bym powiedział. Dorszyki wymiar jak i wszedzie... wyniki od 7 do 30szt(razem ze śledziami) na osobe, przeważnie ta średnia to 12-15szt. Monitory aż wariowały takie były ławice- nie można powiedzieć bo rybki były ale niestety nie gryzły. 90% złowionych- za co się dało, jedynie śledzie brały "do buzi". Teafiło się też kilka fląderek na pokładzie. Pływaliśmy bardziej tam od autostrady na północ i w pobliżu helu, nawet w otwarte troszke wyszliśmy, ale bez rezultatów. Najczęstsza głębokość łowienia 26-29m. Rzadko kiedy powyżej 30tki było. Próbowaliśmy nawet na wraczkach- i też bezskutecznie...Suma sumarum cieszyć się ze chociaż po tyle było.

Ogólnie Grzegorz jak zawsze spisywał się super ( greta B). Ale na rybi apetyt wpływu niestety nie mieliśmy :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja w niedzielę popłynełem i to samo było co u Ciebie. Dłubanina, rybka rozproszona i trzeba było się na szukać, ale połowiłem, wiekszość to bolki bo większy gdzieś sobie wywędrował. W niedzielę chyba cała flota była na zatoce, panował ścisk na łowiskach jak w korku na ulicy.

Pozdrawiam

Jan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc tak samo jak pisałem niestety :( . Trudno, trzeba zapomnieć o tym i myśleć do przodu. Prawdopodobnie- jeżeli się skład uzbiera to początek października wyskoczymy na marinero...Bedę informował. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

witam wszystkich,tak jak Pan Jan wspominal ze kolo Helu  na torze  byl scisk jak cholera to u znajomego w seciach  ''kijanki'' zostawili poonad  300 pilkerow.z tego co mi wiadomo zostala ta szkoda  zgloszona do inspaktoratu  wraz ze  zdjeciami.wiec moze z tego sie wywiazac jakas  afera.

ps.znalazl bym na sprzedaz  z 500 pilkerow ,kretlikow  ,hakow i  gumek .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cni już mi się za tymi dorsz(yk)ami ale jeszcze wytrzymam.

Muszę sprawdzić kilka własnych teorii na temat Martwej Wisły, upewnić się...

Przyjdzie czas to jeszcze razem ruszymy Janeczku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

]witam ....

sobota szydełkowanie ale dla weteranów  to nie przeszkadzało połapali nawet weszły dwie ponad 2 kilo

niedziela wyjście o 7:00 pogoda idealna  o 10:30 porywy wiatru fale narastały wraz z upływającymi minutami i po krótkiej debacie o 11:00 powrót do portu  w porcie o 12:30 wydałem posiłek bo na morzu nie było możliwości podania na stół,

ryby w ten dzień , kto zdążył ten miał średnia w granicach liminitu

a to ryba nowicjusza  post-712-0-38218000-1382360410_thumb.jpgpost-712-0-78489300-1382360388_thumb.jpg

ta rybka została chwycona na 22metrach

Edytowane przez bąbel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, a ja z kolei ze znajomymi wybraliśmy się w niedzielę na Marinero z Władka.

Wyniki?

Rekordzista miał 14szt.

średnia 10-12szt. Największy okaz to nie całe 2. Reszta standard.

Za cholere rybki nie było!

Ale cóż-mówi się trudno i do następnego razu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Janie, z tego co żeś kilka dni wcześniej opisał swój wypływ to też dłubanina był, zreszta byliśmy z Gufim tak samo jak Ty ;) ,sam stwierdził że ostatnio lipa.

Na całym Władku były takie wyniki. Zero zapisów.

Mam nadzieje ze kiedyś nas nauczysz :lol: , i będziem po 100szt za każdym razem wyciągać B) .

Najważniejszajest przygoda- a że nie było to trudno. W końcu nie jedzie się po ryby tylko na ryby.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam...

panowie wszędzie jest szydełkowa robota , trzeba trochę cierpliwości a idzie połapać nawet te większe sporadycznie ale wchodzą

rejsik 26.10.sobota pachniało dużym wiatrem ale nas minęło, rybki lądowały na pokładzie tuż po zatrzymaniu się na zapisie,

wielkość i waga w normie nawet jedna czwóreczka się chyciła .było pięknie

post-712-0-24068600-1382858409_thumb.jpg

post-712-0-24000700-1382858444_thumb.jpg

post-712-0-95289900-1382858477_thumb.jpg

post-712-0-77945800-1382858505_thumb.jpg

post-712-0-70838300-1382858535_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

witam...

tym razem było średnio dwie sztuki 56cm i 60cm a reszta standard ale grubaski

wiatr rozdał karty dobrze że lądowy ,bo fala nie zdążyła  się podnieść

wiatr miał siadać a utrzymywał się przez cały czas prawie tak samo

 

 

post-712-0-10046900-1384163320_thumb.jpg

post-712-0-22260100-1384163352_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Witam
Po długiej przerwie wreście wypad na zatokę na Gretę B połowić dorszyki.
Wypływamy o 6 30, za sterem Grzesiek który sam nie wiedział gdzie płynąć po miesięcznej przerwie.
Godzinka jazdy i jesteśmy na językach. Dwie próby złowienia dorszyka mimo zapisów kończą się fiaskiem.
Grześ jak to Grześ stary wyga zatokowy i jego czujny nos poprowadził bardziej na wschód na spad 44 m i strzał w dziesiątkę. Dubleciki jeden za drugim aż miło było wyciągać. Mocny dryf nie pozwalał na długi dryf więc powtórka napłynięcia i znowu zestaw na dnie dwa ruchy i windowanie do góry, osiem napłynięć i za każdym razem kije wygięte. Po dziewiątym napłynięciu dorsze miały nas dosyć i trzeba było ruszać ich dalej szukać, no i szukaliśmy to tu to tam taka przyjemna dłubanina gdyż co rusz dorszyki lądowały na pokładzie to na dziobie to na rufie coś się działo. Widać że dorszyk zagościł na Zatoce bo i pełno rozstawionych sieci rybackich, praktycznie cała zatoka pokryta siatami od wschody do zachodu od 27 m do 60 m. Połowiliśmy sobie a nos Grześka nie zawiódł. Połowili też i na Iwanie który pływał z nami. W marinie meldujemy się o 16 i do domu z bananami na twarzy. Każdy połowił, jeden więcej jeden mniej tak w sam raz, a wielkości takie jak na zatokę przystało, czasem trafił się breloczek ale raczej wymiarowe czepiały się przeważnie na przywieszki.
Pozdrawiam
Jan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

:D No i ja z Andrzejem otworzyliśmy dzisiaj tegoroczny sezon. Żeby nie nasz dobry kolega Jacek, to pewnie przesiedzielibyśmy dzień w fotelu, ale Jaca podkręcił nasze emocje opowiadając o swoich tegorocznych trociowych sukcesach. Pogoda słoneczna i ciepła jak w kwietniu, wiatr od lądu    2-3B, temp. wody 2,5C. Ruszyliśmy na Zatokę  w trolu koło g.11 i bla..bla...bla..czas miło leci na spacerku, dostrajaniu planerów, próbach pieska/paravanu na kiju z rufy itd. Pierwsze próby  wgranego w tablecie bezpłatnego programu Navionics Europ- fajnie pokazuje położenie, kurs, odleglości itd. Mapy są dość szczegółowe i aktualne - polecam zainteresowanym!

     Nagle z bestroski wyrywa nas piękny terkot kołowrotka z mojej burty!!! :wub:    Zacinam, planer uwalnia się do pozycji holu, jest opór i walka na elastycznym kiju, dokręcam hamulec. Wszystko gra jak w instrukcji, Andrzej zwija rufową wędkę i szykuje podbierak, nie zwalniamy łodzi. Nie mogę ocenić wielkości ryby ale holuję ja z należytą uwagą. Jak zwykle schodzi w stronę kilwatera i gdzieś w odległości 30m od łodzi wywija koziołka nad powierzchnią - widzę że jest niezła. Myszkuje i schodzi w głąb, ale niedługo widzimy ją przy rufie. Andrzej podbierakiem zgrabnie za pierwszym podejściem ląduje na pokładzie srebrną torpedę, 69-70cm 3,2kg. Jest moja pierwsza wyholowna skutecznie troć :D  :D  :D  ło..ło..ło..! 

post-604-0-94572700-1392768264_thumb.jpg

 

     Zawracamy z nadzieją na powtórkę, ale jej nie ma. Myszkujemy dalej na dwie mapy szukając górek, kamieni i skarp podwodnych. Z daleka kilkadziesiąt metrów przed nami widzimy uciekającego po wodzie ptaka, nurkuje, ale jakoś dziwnie mu to nie wychodzi, ciagle wynurza się w tym samym miejscu. Nie widzimy chorągiewki sieci, ale domyślamy się,że ptak jest zaplatany w coś. Podpływamy powoli do niego i zwijamy wędki. Widzimy sieć a ptak jest kompletnie zaplątany w cienkie żylki, dobrze że się nie utopił, Andrzej podbierakiem wybiera go na pokład, na szczęście ma jeszcze sporo sił i ciepła. Mozolnie we dwóch z pomocą noża wyzwalamy z plątaniny łapy i skrzydła. Jest to jakaś nieznana nam duża kaczka.

post-604-0-07765900-1392769621_thumb.jpg. Jakby rozumiała ze jej pomagamy bo nie walczy z nami, uspokoila się i łagodnie skubie moją czerwoną kurtkę - pewnie jest głodna. Już oswobodzoną z niewoli łagodnie wypuszczamy ją na wodę. Umyka dziarsko i znów nurkuje - dlugo rozglądamy się za nią zaniepokojeni czy znów nie trafiła w sieć. Jeest na wodzie, pływa, miło się poczuliśmy. a przy okazji to ona ostrzegła nas przed wrąbaniem się śrubą czy wabikami w tą niewidoczną sieć - dziękujemy kaczusio!  

    Zmierzch się zbliża, wracamy do przystani ale jeszcze trolujemy. Znów nieoczekiwane branie na mojej wędce. Skupiony na planerze i szczytówce nie słyszę nawet pracy kołowrotka. BŁĄD - za słabo ustawiony  hamulec i jego niezablokowanie pozwala rybie po krótkim holu się wypiąć. Nawet nie zobaczylismy jej.Trudno, nauczka na przyszlość - już ten knot się nie powtórzy.

Zwijamy kije i całą parą wracamy do portu, robi się ciemno ale bez problemu rozpoznajemy światła nawigacyjne, telefony do domu zrobione, za kilka minut będziemy na torze. Nagle silnik milknie a my lecimy na pysk.Co za cholera, rano nic tu nie widzieliśmy.....spoko chłopy.... to tylko wylądowaliśmy w sieci :wacko: . Czarna noc naokoło, latarki w garść, silnik w górę i oceniamy kłopot. A jest spory, stopa długa, siegnąć ręką nie da rady, śruba tak zawinięta, że nie da sie ruszyć. Nie możemy ani odwinąć zaciśniętego kłębu linek ani ich wyrwać z osi śruby. Nóż dowiązany do kija idzie do roboty, tracimy ponad pół godziny na uwolnienie się. Fala i wiatr znosi nas bezsilnych, ale na szczęście  poza tor wodny po którym co rusz coś dużego przepływa i nas buja. Kłąb linek na osi blokuje obrót sruby, ale udaje się bez wzywania pomocy odpalić silnik i ruszyć śrubę. Tak dopływamy do kei, gdzie już stojąc na nabrzeżu wycinamy zaciśnięte na osi liny. Trochę dużo wrażeń jak na pierwszy w tym roku dzień pływania. 

Oby limit na ten rok niechcianych przygód został wyczerpany! Pamiętajcie, nie pływajcie sami na morze, ta trzecia ręka kiedyś bedzie potrzebna! :)  

Edytowane przez kris1313
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak odbył się pierwszy, pozimowy rejs.

Nie nudziliśmy się.

Twoja pierwsza wyholowana torpeda pewnie długo nie zostanie przebita :wub:

Bravo Krzychu!

 

Tak 3maj :D

 

post-1419-0-97656600-1392794020_thumb.jpg

 

Przyznam, że zazdraszczam ale i cieszę się z Twojego sukcesu.

 

Z doświadczenia innych kolegów wiem, że niełatwo wychodzić taką piękną rybę.

Z naszych ostatnich 6 wypraw to dopiero pierwsze branie i od razu "życiówka"

 

Mamy nauczkę jeśli chodzi o sprzęt.

Ja muszę dokupić reduktor do małej butli gazowej, Ty musisz dokręcać hamula na kręciole...

Mogło być po rybie a tak zostało po filecie ;) (dzięki za tatarka)

 

Cieszę się także, że kaczor przeżył - to naprawdę miłe uczucie pomóc przeżyć zwierzakowi.

 

post-1419-0-32599700-1392794645_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • wind zamknął ten temat
  • wind podpiął ten temat
  • hege odblokował ten temat

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...