Skocz do zawartości

Morskie łowy


wind
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich, Jesień zbliża się dużymi krokami, ( właściwie juz jest ;)  ) a wiesci żadnych nie słychać...

Może ktoś ostatnio pływał po zatoce za Dorszem, jakie wyniki we Władku... bo tu taka cisza nastała....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
W piątek po długiej nie obecności we Władysławowie melduje się z samego rana w porcie z chęciami popłynięcia na dorszyka. Pierwszą czynnością jest oczywiście zaklepanie miejsca. Czasu do wypłynięcia mam jeszcze sporo więc udaje się na spacer z ciekawością kto wypływa. Pogodę zapowiadali wręcz bajeczną więc ludzi i jednostek szykujących się do wypłynięcia sporo rzekł bym że chyba co pływa za dorszykiem wypłynęło,
 

DSCF8241.jpg


DSCF8242.jpg


DSCF8245.jpg


DSCF8246.jpg


DSCF8253.jpg


DSCF8257.jpg


DSCF8258.jpg

 

dosłownie las sterczących kiji powtykanych w uchwyty.

Wypływamy o 7 gdy słoneczko nie śmiało przebija się przez chmurki,
 

DSCF8259.jpg

 

i kierujemy się na zachód na płytkie wody 17 - 20 m gdzie zaczęliśmy wyciągać pierwsze dorszyki w asyście Comandora

 

DSCF8262.jpg

 

Wspomnę tu o taktyce jaką zastosowałem łowiąc na płytkiej wodzie. Napłyniecie na kupkę,pilkier w dół, dwa, trzy ruchy i dorszyk złowiony. Drugi rzut to odrzut jak najdalej od łódki i za zwyczaj łowił się drugi, i tak z kupki na kupkę, metoda sprawdzona z zatoki jak nie udało się złowić przy burcie w pięciu ruchach to udało się z odrzutu.

Wielkością nie powalały, ot bolki sobie tam pływały więc kierujemy się na głębsze wody 45 - 60 m gdzie skupiona była większa część floty,
 

DSCF8263.jpg


DSCF8264.jpg

 

z nadzieją na większe okazy. Trochę tam połowiliśmy,

 

DSCF8267.jpg

 

Modnym kolorem okazał się czerwony zarówno pilkier jak i twister.

 

DSCF8268_2014-10-05.jpg

 

a następnie przeskok na jeszcze głębiej tak na 72 -75 m. Tu już raczki bolały od wyciągania bo i też dorszyki wykazywały większe chęci do współpracy i raczej bolkami nie były.

Słoneczko chyliło się ku zachodowi,
 

DSCF8272.jpg

 

więc czas było wracać do portu zostawiając spienione fale za sobą.

 

DSCF8269.jpg

 

W porcie jesteśmy o 19, więc 12 godzin na morzu przy pięknej pogodzie, rybki dopisały, a ile ? - wystarczająca ilość i tu jest całe piękno łowienia na morzu.
Pozdrawiam
Jan

Edytowane przez okno
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Janie podziwiam Pańskie zaangażowanie i oprawe foto. Chyba nikomu nie chciałoby sie tak dogłębnie dokumentowac.

P.S miałem w piatek płynac z Gufim- ale niestety robota pokrzyżowała plany. Może w koncu bysmy sie spotkali.

Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zazdroszczę w takim wypadku :P . W lipcu w te upały wyskoczyliśmy na Władka i zrobiliśmy też taką partyzantkę. 90m prawie cały czas. Ręka odpadała, a na domiar złego zero współpracy z dnem :(  Miejmy nadzieje ze się sytuacja poprawia i w niedługim czasie uda sie wspólnie poszarpac wedke ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomęczyliśmy dziś pomuchla.

Udało mi się za jednym rzutem wyjąć piękny dublecik :)

 

post-1419-0-43652000-1412964593_thumb.jpg

 

W jednym rzucie z opadu kilka kg, zawsze bym tak chciał :D

 

 

Słoneczko wyszło zza chmur i zrobiło się naprawdę ładnie

 

post-1419-0-43261700-1412964640_thumb.jpg

post-1419-0-52027600-1412964662_thumb.jpg

 

Brały niezgorsze dorsze, plaskate flądry i śledzie

 

post-1419-0-02450800-1412964737_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj powtórka z rozrywki.

Kolejny wypad na Zatokę za dorszem, tym razem w trójkę.

Poprzedni dzień okazał się całkiem zadowalający.

Mieliśmy z Andrzejem dwa komplety, w tym fajny dublecik :)

Wypłynęliśmy tym razem jeszcze wcześniej, przed świtem.

 

post-1419-0-76626900-1413094730_thumb.jpg

post-1419-0-43321200-1413094767_thumb.jpg

post-1419-0-01340900-1413094798_thumb.jpg

 

Widoki rzeczywiście imponujące.

Lekka mgiełka zasłaniała horyzont, w dużej mierze polegaliśmy na GPSie.

Na echosondach drobnej ryby od groma.

Woda nie zmarszczona falą ani wiaterkiem ukazywała na powierzchni obecność szprotek.

Goniliśmy na miejsce, gdzie wcześniej mieliśmy największe ryby.

Nie chcieliśmy tracić czasu na szukanie bolków.

Przez dwie godziny goniliśmy na łowisko wspierani informacjami z ekranów.

Apetyty mieliśmy wyśmienite!

Pogoda dopisywała choć kilka kropel deszczu wcale nas nie martwiło.

W oddali mijamy statki i łódeczki...

 

post-1419-0-83432600-1413095305_thumb.jpg

 

Dotarliśmy na miejsce zwarci i gotowi.

Zastawy poszły do wody i ... wszystkie straciliśmy!

Szok.

Na ekranach drobnej ryby sporo ale coś oplotło nasz nieczepliwy wraczek.

Jakaś sieć czy co?

Musieliśmy odpuścić i popłynęliśmy na inny namiar.

Zaczęliśmy łowienie od straty ale tam gdzie wojna straty muszą być :)

Kto nie ryzykuje szampana nie pije :D

Nie chcieliśmy łowić około wymiarowych bolków ale w końcu musieliśmy się poddać.

Nie znaleźliśmy dużych ryb.

Znowu kolejny namiar, kamyczki itp łowiska.

Dłubanie i szukanie kolejnych rybek.

Trafiały się bolki, śledzie, flądry.

Krzychu łowił na dziobie i wychodziło mu całkiem przyzwoicie :)

 

post-1419-0-38203800-1413095977_thumb.jpg

 

Na kolację styknie.

 

Spłynęliśmy dosyć wcześnie.

Bez pośpiechu i dramatu.

Zdążyliśmy sprawić ryby na brzegu, oczyścić łódź i poukładać bambetle przed zmierzchem.

Nawet mecz udało się obejrzeć, który okazał się historyczny.

 

Coś się dzieje...

Ograliśmy Niemców w rękę, w siatę, teraz w gałę...

Armagedon :D

 

Dobrze jest, nie ma co się martwić.

Nie dość, że mamy 20stC w październiku to z głodu nie umieramy.

Ryby pływają a nas wczoraj nie rozpieszczały ale czy to ważne?

 

Atmosfera na łodzi fajna, coś tam złowiliśmy i dobrze jest.

Umawiamy się już na kolejne ryby.

W zasadzie już powinniśmy poszukać pierwszych troci.

Może jeszcze w tym miesiącu?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja popływałem sobie dziś. Pływałem na 11 - 18 m i nic nie złowiłem i specjalnie za dorszem się nie rozgladałem po prostu chciałem sobie popływać. Próbowałem zapisy na sondzie ale z nich nic nie wychodziło. Kręciłem się w kółko na pierwszym spadzie w okolicach języków zapisy nawet były ale ryby mnie olewały. Temperatura wody jeszcze wysoka około 16 stopni.Póżniej trochę na Martwej za sandaczem i też nic. Pod wantowym od groma łódek, więc w ten gąszcz się nie pchałem wolałem luzik. Na zatoce znowu kontrola policji, czy oni jeszcze nie znają Penetratora ?.

No i tyle.

Pozdrawiam

Jan

Edytowane przez okno
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Próbowałem zapisy na sondzie ale z nich nic nie wychodziło.

To chyba jednak szprotki Jasiu, nam też nie udało się wyjąć ani jednej.

Jeśli trafimy ławicę śledzi to zdarzy się uwiesić jakiś ale generalnie to olewają nasze przynęty.

To nie tarło kiedy biorą na wszystko co się wrzuci.

Przekonałem się do koloru motoroil/biskupi.

Na niego gryzły i dorsze i śledzie.

 

Następną razą będzie lepiej :)

Pzd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wczoraj miałem okazję popracować na Zatoce Gdańskiej na jednym z kutrów wędkarskich.

Buszowałem w okolicy łowisk Janka - @Okno :)

Warunki nie były zbytnio ciekawe.

Wiatr od lądu ale względnie ciepło jak na kilka poprzednich dni.

Prognoza do 4 w skali Bouforta.

W miarę oddalania się od lądu fala co raz bardziej upierdliwa.

Na pokładzie kilku żółtodziobów morskich z Poznania, z Tczewa oraz kilku autochtonów.

Rybek całkiem sporo choć trudno rozróżnić na echu szprotkę od śledzia czy stynki albo dorsza.

 

Obijałem boki pomiędzy sterówką, kambuzem, messą i pokładem.

Uczyłem się nowego statku.

Relingi dały mi się we znaki.

 

Od czasu do czasu próbowałem złowić dorsza na okazjonalną wędkę szypra.

 

Cosik tam wydłubałem :)

 

Przy okazji pokazałem młodszym kolegom podstawowe metody połowu.

Ochrzciłem dwóch młodocianych następców.

 

Rybki, w sumie dopisały.

Najlepszy wędkarz miał ... kilka obiadków.

 

Gotowałem na śniadanie białą kiełbaskę, na obiad kartofelki z cebulką i mielonym kotletem.

Na zakąskę był ogórek słodko-kwaśny :)

Dobrze, że smakowało. Pewnie każdy był głodny to nie narzekał na moją kuchnię polową :D

 

Próbowałem znaleźć się w tym wszystkim i cieszył mnie kontakt z wędkarzami.

Jednocześnie chciałem poznać łajbę, połowić i poznać nowego dla mnie szypra.

 

Wróciliśmy chyba ostatni z łowiska?

Nie bez problemów.

Wiatr na Wiśle odpychał nas od lądu i miejsca cumowania ale szyper dał radę.

Po wyjściu wędkarzy na ląd obgadaliśmy kilka spraw, umyliśmy michy, gary i sztućce.

Później pokład i podłączyliśmy się do "lądowego" prądu.

Następną razą będzie łatwiej.

 

Mewy nakarmione, to też się liczy :D

 

post-1419-0-87839100-1414412920_thumb.jpg

 

post-1419-0-65304800-1414484806_thumb.jpg

 

 

 

 

 

post-1419-0-29990200-1414412413_thumb.jpg

post-1419-0-37938100-1414484764_thumb.jpg

Edytowane przez grzybek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w niedzielę i nawet połowiłem ale nic specjalnego, ot takie sobie bolki.Eldorada nie ma. Ryba właściwie jest na różnych głębokościach, od 20 do 70 m i tam ich szyprowie szukają. Popływałem wyjątkowo Dickmanem, jednostka warta polecenia i połowiliśmy średnio po 30 szt. Na innych jednostkach narzekali. Dwa tygodnie temu popływałem Marinero z Marcinem ale Marinero to nie "autobus" i tam się nałowi.

Pozdrawiam

Jan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Popłynęliśmy z Krisem kutrem wędkarskim na Zatokę.

Zapowiadało się nieciekawie ale w końcu rybki się rozkręciły.

Podeszło kilka bolków, śledzi i plaskatych.

Nie było najgorzej pomimo pełni księżyca.

Łowiliśmy od 20 do 40m.

Sporo ławic paszy ale coś udało się wydłubać.

Znowu jednego wędkarza ochrzciłem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od świtu kolejny dzień na wodzie

 

post-1419-0-21412000-1415737716_thumb.jpg

 

w bajkowej scenerii bałtyckiego morza

 

post-1419-0-14998600-1415737766_thumb.jpg

 

Wyjmowaliśmy z Krisem lamparty aż Jendrusiowi  kopara opadła :D - bezcenna minka

 

post-1419-0-96835100-1415737870_thumb.jpg

 

Jendrula złowił flądrę, kilka śledzi a dorsz nie był mu dzisiaj pisany - tak bywa - aż mi go żal było

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj byłem pierwszy raz na dorszach :) wypłynęliśmy  z Kołobrzegu kutrem Perseus.

Zabawa super i wiem ze nie raz się jeszcze na nim pojawię,  pogoda dopisała fali nie było i nikt nie nęcił, złowiłem najwięcej rybek z całego kutra, podobno szczęście nowicjusza. Wieczorem dodam kilka fotek :)

981960c9bbad62e4gen.jpg

6b9c914c2c01961egen.jpg

e871738834157d0bgen.jpg

1416d1ff9a28eb3egen.jpg

9f5f5e86800c85f4gen.jpg

03bb4fbf85ff9060gen.jpg

035941099d302b94gen.jpg

160d8e02ed73d0c4gen.jpg

35a32dc5f3e0e568gen.jpg

Edytowane przez DawidGorzow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

"Wczoraj byłem pierwszy raz na dorszach :) wypłynęliśmy  z Kołobrzegu kutrem Perseus.

Zabawa super i wiem ze nie raz się jeszcze na nim pojawię,  pogoda dopisała fali nie było i nikt nie nęcił, złowiłem najwięcej rybek z całego kutra, podobno szczęście nowicjusza. Wieczorem dodam kilka fotek"

 

:lol: :lol: :lol:  No to Dawid już żeś przepadł w objęciach Neptuna.

Pozdrawiam

Jan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


złowiłem najwięcej rybek z całego kutra, podobno szczęście nowicjusza.
                 no Dawid! Zapodawaj zdjęcia z Chrztu Morskiego.

Jesteś już Morskim Wilkiem?

Nie bój żaby - Sfora Cię przygarnie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dzień z życia Wilka Morskiego.

 

Pobudka o 5 rano.

Odpalam kompa, sprawdzam pogodę.

W prognozie wiatr ze wschodu, falka 0.1-0.2m.

Dzień wcześniej było malinowo na 5m łodzi - dzisiaj mamy płynąć z Krisem i Jendrulą na kutrze.

Ja jako pomocnik szypra, Kris i Jędrek mają łowić.

5.45 przyjeżdża po mnie Kris ale bez Jendruli.

Bidok połamany i podłamany po dwóch dniach wędkowania :)

Coś mu nie szło. Wiek i tusza robią swoje a wygód na małej łodzi nie zbyt wiele.

 

Lecimy na pierwszy prom z Nowego Portu na Wisłoujście.

W marinie Klubu Morskiego spotykamy się z Michałem i targamy sprzęty oraz prowiant na łajbę.

Mimo wahań wziąłem jednak swojego kijaszka na dorsza.

 

Nie lubię wschodniego wiatru, wiem, że będą marne wyniki.

Ale co tam, trzeba próbować.

 

Wędkarze także dotarli już na kuter.

Pakujemy na pokład torby, wędki i każdy zajmuje pozycje.

Tym razem byliśmy z Krisem szybsi i zajęliśmy obydwa miejsca na rufie.

 

Odbijamy od nabrzeża, kierujemy się w stronę Zatoki Gdańskiej.

Meldujemy wyjście w Kapitanacie Portu, docieramy w główki portowe.

Michał oddaje mi stery, obieramy kurs i hej po przygodę :)

 

Wiaterek z prawej burty chybocze łajbą.

Omijam mieliznę za czerwoną główką i kieruję dziób pod wiatr.

Pierwsze, większe fale zmywają pokład i wyganiają wędkarzy na rufę.

Przeszkadzali mi w obserwacji toru wodnego.

Teraz widzę horyzont :D

Musiałem zwolnić trochę i płynąć prosto pod fale żeby nas zbytnio nie huśtało.

 

Godzinny przelot uświadomił wędkarzom, że życie na morzu to nie je bajka.

Mimo, że połowa listopada a jednak ciepło jak na tę porę roku.

Wczoraj była głada - kurcze, komu to przeszkadzało?

Teraz fala sięga dwóch metrów.

 

Gonimy na łowisko.

 

Na ekranie sondy pełno paszy. Pewnie szprotki, śledzie, stynka...

 

Gdy docieramy na wczorajsze łowiska, gdzie łowiła cała flota i my - pusto.

Ani jednego kuterka, łodzi... nic!

Na radio, na wędkarsko-rybackim paśmie taka sama pustka.

Nawet nie ma z kim wymienić informacji.

 

Zaczynamy łowienie, szukamy ławiczek dorszyka w paszy, której jest całkiem sporo.

Jednak dorsze nie wychodzą.

Szukamy dosyć długo.

Wzmaga się wiatr i buja nam do taktu.

Ryb wciąż nie ma.

Szukamy i ciągle zmieniamy miejsca. Próbujemy.

 

Przygotowaliśmy wędkarzom gorący posiłek: kiełbasa z wody, chlebek, musztarda...coś na popitkę - kawa, herbata.

Chyba każdy z nich ma swoje zapasy czegoś mocniejszego ;)

Na rozbujanej wodzie daje to pierwsze efekty.

Jeden w moich najbliższych sąsiadów oddaje daninę Neptunowi, zanęca.

Zaraz po tym mam pierwsze branie!

Zacinam jakieś zwierzątko i kij się gnie aż miło.

Moja Dega Jigrood 310 pracuje pięknie więc holuję bez problemu coś z głębiny 50m.

Myślę sobie: ładny dorsz.

Po kilkudziesięciu metrach kij przestał pracować, myślę, ładna ryba, nie szarpie się jak bolek a ciśnienie dobija ją w trakcie wyciągania na powierzchnię.

Nic z tego.

Okazuje się, że ten "dorsz" trochę rozpłaszczony walcem - to flądra!

 

Nic to - nie będę wracał z łowów na tarczy, coś mam.

Póki łowimy szansa jest.

 

W trakcie przygotowania do obiadu obieramy z Krisem ziemniaczki, cebulę...

Rozbijamy schabowe, gotujemy i smażymy.

Wędkujemy z doskoku.

Jakieś dorszyki w końcu kapitulują na pokładzie.

Kris wyjmuje jakieś linki z dna, przywieszki - myśleliśmy, że wyciągnie jakąś wędkę ale nie było :)

Pokazuje nam zapleciony w linki pokarm morskiego lamparta - podwój wielki, inaczej "morska wsza" albo "pchła"

Młode dorsze obżerają się tym stworzonkiem.

 

Łowimy i łowimy.

Na wodzie prócz nas nie ma nikogo.

Morze wzburzone kołysze i obijamy boki po relingach, łapiemy więcej równowagi niż ryb.

Szyper mówi, że ryba wchodzi do Zatoki, jeszcze nie zaaklimatyzowała się...

Woda ciepła, niedotleniona... wciska kit niedoświadczonym wędkarzom.

Ja mam swoje sondy, czujniki, własną łódź i sprzęty a przede wszystkim praktykę i doświadczenie.

Potrafię wyciągać wnioski.

Chętnie oddałbym dobrą flaszkę temu kto pierwszy wyciągnie limit przy takiej pogodzie, przy takim wietrze.

 

Po obiadku wciąż próbujemy coś złowić.

Na pokładzie max 4 - 5 rybek na wędkarza.

Kilku zmogło pod pokładem.

Leżą i odpoczywają.

Każdy chce wrócić ze świeżą rybką do domu.

Marzy o wielkiej rybie i pulsującym ciężarze na kiju.

Normalka. Niestety, często marzenia nie idą w parze z rzeczywistością.

Nie co dzień niedziela.

Ciężka praca i mozolny trud prowadzą do jakiegoś sukcesu ale każdy z wędkujących zdaje sobie sprawę jak to jest.

Wciąż trzeba pływać i wykorzystywać okazję do złowienia "ryby życia"

Na Zatoce, w morzu łatwiej niż w przetrzepanych wodach PZW.

Oby każdemu ziścił się taki sen, marzenie.

Życzę powodzenia.

 

W końcu wracamy, zmierzch już zapadł.

Wypłynęliśmy przed świtem, wracamy po zmierzchu.

 

Jeszcze w domu czuję rozbujany błędnik.

Zasypiam na fali zmęczony ale i szczęśliwy.

Pewnie w niedalekiej przyszłości znów wypłyniemy i będziemy próbować.

Powrócimy wierni morzu i wędkarstwu.

Będzie dobrze...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • wind zamknął ten temat
  • wind podpiął ten temat
  • hege odblokował ten temat

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...