grzybek Napisano 31 Maja 2013 Zgłoszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2013 Jak to mówią: "z braku laku i kit dobry" albo "na bezrybiu i rak ryba" Tak do tej pory traktowałem naszą rodzimą flądrę. Nie łowiłem jej specjalnie, docelowo, raczej z konieczności. Kiedy nie mogłem daleko wypływać łodzią albo nie pozwalały na to warunki pogodowe. Ta interesująca ryba często występuje blisko plaży albo w samym nurcie mojej ulubionej Martwej Wisły. Goni za pokarmem wspólnie z okoniami, babkami, dorszem i sandaczami. Konkuruje z nimi o pokarm. Wydawałoby się, że jest przystosowana do życia na dnie, do przywierania w piasku ale przekonuję się, że potrafi od niego oderwać się. Zaatakuje przynętę nawet metr nad dnem. Duża flądra daje spory opór w wodzie. Rozkładając swoje płetwy czyni to skutecznie. Żywi się najczęściej skorupiakami, potrafi rozgniatać ukryte przy dnie muszelki. Aktywuje się wieczorem lub w pochmurne dni choć odżywia się także w słoneczny dzień. Wydaje się, że ściąga stadami po ikrę trącego się przy brzegu śledzia. Flądry to popularne ryby. Te, które kupuję na rynku albo w sklepie nigdy nie smakują tak jak własnoręcznie złowione. Są przede wszystkim świeże i dużo lepsze w smaku. Łowię je na prosty zestaw. Na końcu linki ciężarek, jeden lub dwa troczki z haczykami muchowymi nr 8. Często stosuję haczyk z wydłużonym trzonkiem, przed nim koralik ozdobny. Przynętą najczęściej dendrobena lub filecik z ryby (śledź, szprotka, flądra) albo rozgnieciony ślimak. Mówta co chceta - dryf na łodzi wzdłuż plaży skąpanej słońcem to też frajda. Złowię, nie złowię... co za różnica? Ja tak lubię Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się