Skocz do zawartości

Lin- gdzie, na co, i kiedy?


Adams
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Proszę o pomoc z linem, na co najlepiej biorą wedlug was:)? W jakich partiach wody można je spotkać wiem że najczęściej są przy dnie ale czy tylko? I w jakich porach najlepiej je łowić? Słyszałem że najbardziej aktywne są wieczorem. Chciałbym poznać wasze opinie na temat tej rybki:) Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adamie, Lin to przebiegła bestia ale może Ci go trochę przybliżę.

Napisałem kiedyś taki poradnik myślę że warto przeczytać :

 

Lin (Tinca tinca L.)
Rodzina: karpiowate

Budowa: ciało wydłużone, lekko spłaszczone bocznie, krępe, pokryte bardzo drobnymi łuskami i tu ciekawostka łuski zagłębione są w ciele ryby w ¾ swej długości i pokryte łuskami poprzedniego szeregu, pyszczek jest mały ustawiony pod katem ku górze, w kąciku paszczy jeden wąsik. 
Barwa najczęściej oliwkowo-zielona, choć uzależniona jest od środowiska, w jakim żyje, zdarzają się osobniki o białej skórze (albinosy), w wodach kwaśnych najczęściej brunatno- zielone lub nawet czarno- zielone, w wodach o odczynie zasadowym (alkaicznym) zabarwienie jasne nawet do żółtego, przyznam szczerze, że spotkałem w swoim życiu wiele linów i zawsze na poszczególnych zbiornikach ryby zaskakiwały mnie inna barwą i odcieniem. 
Płetwy piersiowe i brzuszne dość pokaźnych rozmiarów i jest też to oznaka siły i płci tych dla mnie bardzo interesujących ryb, tak, więc samce mają zdecydowanie większe płetwy od samic, płetwy są zaokrąglone, a płetwa ogonowa bez głębokiego wcięcia.
Lin dorasta do prawdopodobnie 65-70 cm a ich waga może osiągać 7 kg, najczęściej jednak spotykam osobniki o długości 35-45 cm i masie 1- 2,5 kg.
Występuje w prawie każdym rodzaju wody od najzwyklejszych sadzawek po wielkie rzeki, wszędzie tam gdzie można znaleźć miejsca bez uciągu lub wody stojące, z dnem pokrytym mułem można zastać lina. Głębokość występowania, a zarazem łowisko linów to woda o głębokości od 0,5 do 3 m.
Warto na początek zająć się obserwacją wody, w której mamy zamiar zapolować na oliwkowego wąsacza, czytanie wody i obserwacja tych ciekawskich i płochliwych ryb może zaowocować dużym okazem, na początek warto przyjrzeć się charakterystycznym bąbelkom na tafli wody i tu pierwsza rada krąpie żerując wzbudzają bąble, ale o stałym skupieniu, lin natomiast tworzy linie bąbelków, ponieważ żeruje w linii prostej, ryjąc dno w poszukiwaniu smakołyków, jakimi są dla niego larwy ochotki, jętki. Ważne są dla niego także wszelkie pluskwiaki wodne, które pochłania w dużych ilościach, nie gardzi też mięczakami o miękkich skorupkach nie wzgardzi zagrzebkami czy też zawijkami. Tak, więc jest to ryba niezbyt wybredna, jeśli chodzi o przynęty, ważne jest natomiast odpowiednie nęcenie przed połowami, oraz przygotowanie łowiska, ale o tym później.
Teraz kilka słów o sprzęcie:
Potrzebne jest mocne, ale dość elastyczne wędzisko zarówno bat jak i wędka z gęsto rozmieszczonymi przelotkami, osobiście stosuję bat węglowy Mistral Pole 6m lub trzy składowy feeder York Santiago z wymienną szczytówką, do tego kołowrotek o stałej szpuli i minimum 50 m żyłki na szpuli o grubości 0,18 do 0,22mm, ta ryba to bardzo waleczny przeciwnik, więc i sprzęt musi być sprawdzony, tak, więc nie możemy podchodzić do lina w sposób sportowy i próbować łowić go za pomocą delikatnego sprzętu. I nie można iść na kompromisy powiem szczerze, że: jest najdzielniejszą z białorybu, jaki występuje w naszych wodach. Następnym według mojej klasyfikacji jest karaś złocisty, ale to w innym poradniku;).
Kołowrotek też musi być precyzyjny i dobrej jakości, ja używam Cupido Careta 2508 , spławik w granicach 1,5-2g precyzyjnie wyważony, kształt zależny od łowiska i panujących warunków atmosferycznych, nadają się wszystkie spławiki na wody stojące, dlaczego spławik, a nie feeder?
Wynika to z wrodzonej ostrożności lina i jego charakterystycznego podejścia do przynęty tzw. smakowania, jeśli więc wyczuje na przynęcie opór szczytówki z pewnością wypluje nawet najsmakowitszy kąsek. Żyłka główna, więc powinna mieć grubość 0,18-0,22mm też nie należy popadać w przesadę by grubą żyłką nie przestraszyć naszego „pluszaka”. Przypon dobrej klasy 0,12-0,16mm powinien być bardzo dokładnie zawiązany na haczyku, jeśli nie to lin pokaże nam nasze braki przy wiązaniu haków, z pewnością przy którymś z kolei odjazdów urwie nam przypon na węźle, ten wojownik jest bardzo wymagający, jeśli chodzi precyzję, ciszę i zachowanie na łowisku.
Teraz kilka słów o haczykach:
Stosuje najczęściej haczyki tzw. „kukurydziane” o kształcie Limerick lub Crystal w wielkościach od 18 do 6, np. Mustad Long POINT 10087NPG Bream Power dla kukurydzy, dla rosówek Ultra Point 10750NPBLN Eyed Baitholder 

Lub Gamakatsu 
, 2230 , lub Bream Round, Match Pro 

Owner 50340 CHINTA , 50344,50345 CHINU 
i 50010.
Milo seria AS 
Tyle, jeśli chodzi o haki, na końcu przyponu zawsze stosuję krętlik z powodu sposobu, w jaki walczą liny, żyłka wówczas się nie plącze i nie skręca i tu także należy pamiętać o precyzyjnym węźle na żyłce i przyponie. 
Należy pamiętać, że łowisko, w którym występuje lin, to również środowisko innego litoralnego siłacza karasia, a obaj należą do wymagających odporności naszego sprzętu i występują na przemian, czasem bywa tak, że kończą się brania lina, a natychmiast w łowisku pojawiają się karasie i odwrotnie, tak, więc niech dla was nie będzie zdziwieniem przyłów tych drugich. 
Teraz czas na porę i wybór łowiska. Połowy linów proponuję zacząć od miesiąca czerwca to dla tych, którzy chcą nauczyć się skutecznie je łowić, jest to czas rozpoczęcia tarła tych ryb, co nie musi oznaczać, że mamy je zabrać do domu, opasłą samicę należy bezzwłocznie ostrożnie wypuścić do wody, Lin, jako ryba litofilna, czyli taka, która składa ikrę na roślinach często nawet kilka centymetrów pod powierzchnią wody trzyma się zawsze w pobliżu Grążeli wodnych i Grzybieni warto zwrócić uwagę na to czy wśród tych roślin znajduje się Osoka Aloesowata 
bo tę upodobały sobie najbardziej, teraz trzeba wyszukać wolną naturalną przestrzeń wśród tych roślin, warto wcześniej wygruntować łowisko np. podczas wcześniejszego nęcenia kilka dni przed połowem. Jeśli ktoś posiada echosondę to na pewno warto sprawdzić rodzaj dna, niektórzy „specjaliści” od linów doradzają oczyszczenie dna z roślinności litoralnej i wsypanie żółtego piachu na dno, z pewnością jest to dobry sposób, ale ja go nie popieram, ponieważ jest on dla mnie ingerencją w naturalny biotop ryby. 
Teraz czas na nęcenie, należy to robić na kilka dni przed planowanym połowem ważne by o stałej porze, lin przyzwyczaja się do stałych pór żywienia. Doskonałymi składnikami nęcenia będą kukurydza, słodki zielony groszek, drobna fasola i wszelkie nasiona roślin strączkowych, kiedyś wyczytałem w artykule p. Pawła Oglęckiego, że gotowana marchewka jest ich przysmakiem i tak jest faktycznie warto ja dodać do karmy, jaką wrzucimy do łowiska, lin preferuje smaki słodkie, ale trzeba mieć umiar same składniki roślinne zapewniają dość dużo słodyczy, ja dosładzam zanętę dodatkowa łyżką miodu lub brązowego cukru trzcinowego.
Warto pamiętać o tym by w dniu połowów zanęcić łowisko zanętą może być to gotowa mieszanka karasiowo- linowa ze sklepu i tu też trzeba pamiętać by nie była zbyt intensywna w zapachu, dobrze jest skorzystać z zanęty dobrej i renomowanej firmy, uzupełnić to należy pinką, kasterem, lub dżokersem, dociążyć dodatkowo glinką lub żwirem (czytałem też kiedyś o zastosowaniu mułu z łowiska pod warunkiem jego wysuszenia, osobiście nie próbowałem tego sposobu, ale wydaje się mieć sens) i pozostawić część na donęcanie łowiska po każdym holu ryby by utrzymać liny w łowisku, donęcanie prowadzić w sposób delikatny, ale też nie popadać w skrajności lin na pewno wróci na żerowisko o ile przypadnie mu do gustu. Żerowanie lina pod liśćmi grążeli i grzybieni objawia się charakterystycznym cmokaniem w ten sposób zawsze wykrywam miśki w łowisku, żadna inna ryba nie robi tego w tak charakterystyczny sposób.
Zaczynamy połowy jeszcze przed świtem, po pierwsze wrzucam kilka kul zanęty we wcześniej nęcone miejsce, i teraz mam czas na przygotowanie wędek, najczęściej zabieram dwie identycznie uzbrojone, zestaw przegruntowany o 10-20 cm, tak śrucina sygnalizacyjna powinna leżeć na dnie, a od niej krętlik i przypon z hakiem.
Na hak zakładam najczęściej kukurydzę słodką z puszki naszego krajowego producenta, z wieczora otwieram puszkę i wyjmuję z niej kilka łyżek stołowych kukurydzy wybieram ładne i kształtne nasiona i oczywiście zwracam uwagę na to czy są odpowiednio twarde by nadawały się do założenia na haczyk, po pierwsze tuż przed świtem nigdy nie mam problemu ze znalezieniem odpowiedniego ziarnka, a po drugie nie robię na łowisku zbędnego hałasu mając na uwadze przeciwnika, z jakim przyjdzie mi się zmierzyć. Po wybraniu odpowiedniej ilości wsypuję je do pudełka na przynętę, następnie ¾ szklanki letniej wody mieszam z jedna łyżką miodu, ale miodu lipowego (sprawdziłem ma najlepsze wzięcie wśród linów :) ) zalewam tym moje ziarenka i zostawiam na noc w pokojowej temperaturze (taki prosty dip). Tak wiec na haku wieszam jedno czasem dwa ziarna kukurydzy i blokuję je jednym białym robakiem lub małym robakiem czerwonym, zarzucamy zestaw w nęcone miejsce i czekamy na efekty w krótkim czasie do zanęty napłynie zazwyczaj kilka małych osobników by sprawdzić cóż im podaliśmy w tym czasie większe osobniki stoją na uboczu i czekają na swoją kolej, już po kilku minutach zazwyczaj mam pierwsze branie charakteryzujące się tzw. smakowaniem, a następnie gwałtownym odjazdem spławika, jest to ten moment, w którym należy zaciąć zestaw trzeba bacznie kontrolować nasz spławik by nie przeoczyć brania, zdarza się czasem tak, że lin czując opór spławika wypluje przynętę, dlatego zacinać zestaw należy w pierwszej fazie przytopienia i odjazdu ryby. Jeszcze jedna rada jak lin pójdzie w zaczepy roślinne to zluzujcie na chwilę żyłkę, wiem, że to wbrew wędkarskim przyzwyczajeniom, ale zobaczycie lin sam z tych zaczepów po chwili wypłynie i będzie można kontynuować dalszą walkę.

Życzę Wam wielkich i walecznych linów, które przyniosą wam satysfakcję z Waszego hobby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się że mogłem choć tak pomóc. 

Co do mieszanek? Hmm... kazdy ma swoją ulubioną, lin jest dość mało wybredną rybą więc ważniejsze jest to samo miejsce i ta sama pora nęcenia niż skład mieszanki, ważne żeby trochę tego było ale i by nie przedobrzyć tak żeby zanęta kisła w łowisku bo to z pewnością wypłoszy je na dłuższy czas, ziemniaki gotowane, makaron i kukurydza, takie dość sycące zanęty w rozsądnych ilościach max 1-2 kg zawsze w to samo miejce i o tej samej porze przez tydzień z pewnością szybciej zwabi liny niż niejedna markowa zanęta.

Wiem co mówię, łowię od 100 do 150 linów powyżej kilograma w sezonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorz - Twój sposób jest na pewno skuteczny, ale nie chce być uszczypliwy ale 150 linów w sezonie to ogromna ilość.

 

Licząc że sezon wędkarski zaczyna się w maju a kończy we wrześniu (5 miesięcy) to 150 linów / 5 miesiecy = 30 linów w ciągu miesiąca...

Gdzie są takie łowiska z taką populacją linów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo na ogólnym forum chciałbym się dzielić takimi moimi miejscówkami dlaczego? kiedys pochwaliłem się na pewnym forum na temat podobnego łowiska niestety  po kilku dniach agregat zrobił swoje , jak ktoś naprawde jest zainteresowany takim łowiskiem to mogę podpowiedzieć na priv, powiem tylko że w lubuskim,  jestem nad wodą prawie codziennie i liczę tylko te sztuki które są powyżej kilograma. :)

 

Nawet opisałem tamto zdarzenie:

 

PIRANIE

W maju po kilku wyprawach na wzdręgi na opisywane łowisko w Przybyszowie które przestało być interesujące z powodu trzciny która nie wiedzieć dlaczego wystrzeliła niczym na drożdżach znudziło mi się ciągłe zaczepianie żyłki to o pałkę wodną to o trzcinę. W luźnej rozmowie z teściową (do rany przyłóż wbrew opiniom) dowiedziałem się o leśnym stawie a właściwie wyrobisku po torfowym w bliskiej okolicy mojego domu.
- jak byliśmy dziećmi to pływaliśmy tam i łowiliśmy ryby.

Ten tekst podziałał na mnie jak przysłowiowa płachta, choć jest jeszcze jedno wyrobisko podobnego charakteru w okolicy to wszelkie próby połowu w tym stawie kończyły się fiaskiem, spróbujmy pomyślałem, przygotowania trwały z dziesięć minut zapakowałem skrzynkę z bambetlami na składaka żony (ma koszyk na kierownicy do którego idealnie pasuje moja skrzynka) zarzuciłem pokrowiec przez plecy w kieszeni pudełko z czerwonymi robakami na szybko wykopanymi w kompostowniku i puszka kukurydzy konserwowej.

Było piękne majowe popołudnie ok. 16:00 kiedy wyruszyłem na tę wyprawę o 16:17 byłem na miejscu(wtedy tego nie wiedziałem ale teraz wiem że trasa spokojnie jadąc śródpolną drogą zajmuje 17 minut). Na miejscu okazało się że staw otoczony jest gęstwiną krzaków czeremchy, czarnego bzu, Jerzyn, i innych o mniej znanych nazwach maj umalował te chaszcze kwieciem pachnącym miodem, toteż tu i ówdzie krzątały się pracowite pszczółki i trzmiele. Po chwili prób przedarcia się do wody odnalazłem wydeptaną przez zwierzęta leśne ścieżkę, którą przedostałem się nad samo lustro wody. Stanąłem nad tonią i zachwyciłem się opalizującym w bursztynowej wodzie odbiciem popołudniowego majowego słońca, w trzcinach ćwierkały ptaki z oddali dobiegało kukanie kukułki a na pobliskiej sośnie dzięcioł wystukiwał historię tego miejsca. Poczułem się niczym Arkady Fidler nad brzegiem Rio Negro.

-Kwaśna woda ciekawe jaka ryba tu wytrzymała – bo miałem złe doświadczenia z wyrobiskami potorfowymi.
Zestaw jaki zabrałem na to łowisko to 6m bat uzbrojony uklejówką: żyłka główna 0,12 ,hak nr16 srebrny drut, przypon 0,08 krętlik, spławik wyczynowy 1,5g (bombka). Ot cały sprzęt pomijając podbierak, siatkę i pudełko z drobiazgami niezbędnymi przy takiej wyprawie. Znalazłem nawet ciekawą miejscówkę od zachodniej strony stawu, od wschodu mchy torfowe tworzą grzęzawisko nie do przebycia. Rozłożyłem „sprzęt” wygruntowałem łowisko, grunt ok. 1,5m przy brzegu dalej ok. 1,8m i tak na całym stawie, obszar to ok. 0,5-0,75 ha ładny akwen i woda mimo swego bursztynowego koloru bardzo czysta

- dobrze że od brzegu na odległość ok. 3m porastają moczarki i inne rośliny wodne przynajmniej rzekome ryby jeśli tu są mnie nie wypatrzą.
Założyłem na haczyk jednego małego czerwonego wywijasa i dalej uczyć go pływać, zestaw przegruntowany o jakieś 5 cm położyłem na dnie przez 20 min nic nawet wiatr nie poruszał spławikiem. Ot wybrałem się będzie w domu co opowiadać, taaaka przygoda zmiana gruntu na toń nic tuż pod lustro coś pyka co to? Karasie złociste ale jakie – złoto wpadające w brąz z czarnym grzbietem wielkość różna od 7cm do prawie 0,75kg w 20 następnych minut wyjąłem z wody 12 sztuk karasi z tym 0,75kg jazda jak z łososiem 5,5 kg z moim zestawem nie lada wyczyn. Koniec czerwonych robaków- koniec karasi!

Przypomniałem sobie o puszce kukurydzy która spoczywała spokojnie w kieszeni kurtki otwarłem ją bez przekonania uchwycenia karasi na żółte złoto Inków . Z pod lustra brak brań, tuż nieopodal rosła kępa trzcin i pachnącego tataraku wziąłem garść kukurydzy i wrzuciłem do wody.
-Jasna cholera co tam jest?
Zawołałem na głos, bowiem w wodzie się zagotowało niczym stado piranii amazońskich dopadających krwawiącą zdobycz. Każdy z Was czytających chciałby zobaczyć tę kipiel. 

Szybkie gruntowanie tego miejsca 1,3m, ziarno kukurydzy na hak (ledwo się zmieściło) przegruntowanie o jakieś 15 cm i delikatnie pod trzciny, ziarno chyba nawet nie zdążyło opaść na dno gdy pierwszy odjazd spławika w prawo wygiął wędkę w łuk zamortyzowałem wędziskiem uderzenie ryby i delikatnie próbowałem podciągać (dlaczego zdemontowałem gumę amortyzującą? Acha na ukleje) przez głowę przelatywały myśli prędkością światła cóż to może być? Ile wytrzyma zestaw? kiedy szarpnie i urwie? Coś na końcu żyłki walczyło jak amerykański bass, adrenalina osiągnęła zenitu TO JEST HOBBY , I JEGO KWINTESENCJA ale jazda?
Znacie to uczucie? Na pewno.!

Po kilku odjazdach przeciwnik zaczął wymiękać delikatnie odpływał i podchodził do podbieraka po kilku chwilach złocisto oliwkowy wąsacz o masie 2,15kg wylądował w podbieraku.
- O ho tu trzeba wędki z kołowrotkiem? 

Następny zarzut 1,23kg, następny 1,5kg co to? Uwielbiają kukurydzę?
I tak jeszcze przez godzinę w sumie 17 sztuk, od 0,5 do 2,15kg Kochani brak słów aby opisać te emocje. Cały happy pakuję dwa karaski i lina 1,5kg do wiadra reszta trafia do wody te w wiadrze posłużą mojej żonce do przygotowania pysznego lina w śmietanie i karasi w galarecie na sobotnią imprezę z przyjaciółmi.

Dziś byłem na tym łowisku od g.5:00 to co zastałem wycisnęło mi łzy mimo że uważam się za twardego faceta , pobojowisko porażone ryby prądem małe do góry brzuchami, na brzegu odciski po agregacie prądotwórczym, 26 puszek po piwie 4 flaszki 0,5 i 0,7 w wodzie sodoma i……………nawet ptaki nie spiewały

Przedwczoraj byłem tam rano przyniosłem lina i 4 karasie do stawu koło domu.
Chociaż one uratowane.
Brak słów 
Cisza która aż dudni………………..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na lina stosuje dendrobene nr.3 ale ostatnio myślalem zobaczyc na kukurydze trzeba troszke mu menu zmienic i zobaczymy efekty brań . Moim zdaniem najlepsza zaneta na lina jest ; karas-lin i jeszcze do tego dodaje zaneta na karpia odczekuje 1 dobe i rybki sie łapie moim okazem nie dawno stal sie lin dł.43cm o wadze 1.10kg takze ryba juz ladna ale wrecz lapaly sie mniejsze ale szkoda bylo brac . :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...