Ostatnio opisałem jak samodzielnie zrobić kulki proteinowe. Założenie miałem takie, że w kolejnym artykule zrelacjonuję też jak wyszedł test tych kulasów nad wodą. W pierwszym odruchu pomyślałem o lokalnym, małym i komercyjnym łowisku w mojej najbliższej okolicy. Ryb jest tam stosunkowo dużo (kiedyś z synem w ciągu kilku godzin złowiliśmy około czterdzieści karpików w przedziale od 1 do 5 kg), więc pomyślałem, że właśnie tam uwiarygodnię skuteczność tych moich specjałów. Wybrałem się tam na trzygodzinną zasiadkę, ale przyroda postanowiła mnie pokarać. Karpie miały tarło i zupełnie nie chciały współpracować z wędkarzami. Szuwarkowe delicje również ich od amorów nie odciągnęły. Kolejne podejście wykonałem tydzień później, a jako testowe łowisko wybrałem tym razem wodę związkową.
Nad jeziorem zameldowałem się stosunkowo późno. Zanim rozłożyłem sprzęt, zarzuciłem zestawy i zanęciłem wybraną miejscówkę minęła dziewiętnasta. Nęciłem kukurydzą konserwową, młótem browarnianym oraz moimi kulasami. Jako przynęta posłużyła moja kulka, a w drugim przypadku podparłem ją owocowym pop-up. Kolega na jednym z zestawów również założył kulkę szprota&kokos wraz z drugą pływającą o owocowym smaku. Do czasu aż poszliśmy spać nic się nie wydarzyło. Oddaliśmy się wędkarskiej gawędzie i sączyliśmy piwko. Przed północą poszliśmy spać. Sygnał centralki obudził mnie lekko przed trzecią. Po krótkim holu na brzegu wylądował niewielki karpik. Nad ranem kolega dołowił jeszcze dwa, a ja tuż przed samym powrotem do domu notuję kolejne dwa brania. W odstępie zaledwie paru minut. Pierwszy karp zrobił odjazd i zaparkował w trzcinach. Miałem na szczęście założone spodniobuty, więc z podbierakiem pod pachą poszedłem po delikwenta. Po powrocie, jeszcze z rybą w podbieraku miałem odjazd na drugiej wędce. Szybko nagrałem złowioną rybę telefonem komórkowym i wypuściłem ją do wody. Podbiegłem do drugiej wędki i zaciąłem. Czułem, że jest to większa ryba od poprzednich. Po kilku minutach na macie wylądował piękny golas. Po krótkiej sesji ryba w dobrej kondycji wróciła do wody.
Wszystkie opisane tu ryby zobaczyć możecie na filmie do czego was oczywiście zachęcam. Niestety zaliczyłem też organizacyjną klapę, bo w momencie akcji z dwoma karpiami skończyła mi się pojemność na karcie SD. Szkoda, bo to było chyba najciekawsze kilka minut w moim dotychczasowym wędkarskim życiu. Zachęcam Was też do samodzielnego robienia kulek. Nie jest to trudne, a różnica w cenie jest całkiem spora. Poza tym nic tak nie cieszy jak karp złowiony na własnoręcznie zrobioną przynętę.
Połamania kija, Marcin.
Recommended Comments
There are no comments to display.
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now