Jump to content

Łowienie w zaczepach


Recommended Posts

Jesienny spinning na okolicznych zbiornikach powyrobiskowych to łowienie które chyba najbardziej sobie cenię, pewnie ze względu na swoje wedkarskie początki ale i za to jak urokliwie jest wtedy nad wodą. Obrałem sobie ostatnio za cel kilka zbiornikow z mocno rozwiniętą roślinnością podwodną ktore obławiam nie duzymi woblerami pływającymi i to z całkiem ciekawymi efektami, jednak przynętami tymi  mogę obłowić tylko 3 tamtejsze stawy ponieważ reszta z nich jest w takim stopniu zarośnieta ,że zielska wystają ponad powierzchnie wody i to praktycznie na całej powierzchni stawu. Nie zdają tam egzaminu żadne płytko schodzące ani plywające woblery, a wiem ,że zbiorniki te mają na pewno dużo do zaoferowania tylko trzeba się jakoś dobrać do ryb ktore tam żyją. Czekam na wasze pomysły i propozycje zestawów i przynęt spinningowych na tego typu wody. POZDRAWIAM

Link to comment
Share on other sites


Nie zdają tam egzaminu żadne płytko schodzące ani plywające woblery

 

Czy możesz rozwinąć to swoje twierdzenie? Na czym polega różnica, pomiędzy płytko schodzącymi, a pływającymi? Krótko mówiąc, co ma piernik do wiatraka?

Link to comment
Share on other sites

Niepotrzebnie się burzysz, a właśnie mylisz się. I dlatego zadałem Ci proste pytanie! Popper nie jest woblerem pływającym (choć przecież pływa), tylko woblerem powierzchniowym. A wobler pływający, to każdy jeden wobler ze sterem od najkrótszego, do najdłuższego rodzaju steru, czyli nawet SDR jest woblerem pływającym, jeśli po położeniu na wodzie nie tonie (choć przecież potrafi zejść nawet na głębokości poniżej 10 m!). Tak w ogólnym rozumieniu!

Logicznym też jest, że wobler, który po położeniu na powierzchni wody natychmiast zaczyna tonąć - jest woblerem tonącym. A są jeszcze "zerówki" - neutralny (suspender). Poza tym slidery, fatso, itd, itp bezsterowe...

 

Ps. Dodam jeszcze, że nawet wobler tonący może być płytko schodzącym. Po prostu dzięki jego ciężarowi można nim dalej rzucić. Nie koniecznie musi więc orać dno.

Edited by Jotes
Link to comment
Share on other sites

Wg mojego doświadczenia z popperami, w październiku jest już za późno na tą przynętę. Poza tym teraz już roślinność obumiera i opada na dno, więc lada moment nie powinieneś mieć problemów z użyciem tradycyjnych przynęt. Ja w takich łowiskach stosuję przede wszystkim kopyto nr 3, ale na główce 5 g max. 

 

Odnośnie popperów znalazłem przypadkiem w sieci taki oto artykuł:

 

Popper – przynęta mało popularna ;)

Link to comment
Share on other sites

Gumy raczej odpadają nawet na lekkich główkach, próbowałem i strasznie łapią zaczepy, woda jest tak zarośnieta ,że tradycyjne przynęty odrazu po zetknieciu z wodą grzęzną w zielsku. Jutro wybiore sie poganiac za szczupakiem to spróbuje zrobic zdjęcie które obrazowo przedstawi problem. Kiedyś w jakiejś gazecie widzialem gumy które miały haczyk schowany w korpus chyba offsetowy może coś takiego by zadziałało???

Link to comment
Share on other sites

Michniku, też mam kilka "tajnych" łowisk o podobnej charakterystyce jak Twoje. Są to łowiska bardzo sezonowe. Skutecznie można tam połowić na spin (głównie szczupaki, ale trafia się też ładny okoń), tylko przez pierwsze dwa tygodnie maja i później w listopadzie, aż do pierwszych większych grudniowych mrozów. Czyli wtedy, gdy roślinność albo jeszcze nie wyrosła zbyt wysoko, albo wtedy gdy zaczyna zdecydowanie obumierać. Moją przynętą nr.1 na te łowiska jest wahadłówka, prowadzona możliwie najwolniej, ale na tyle szybko żeby notorycznie nie "łapała" zielska. Moje sprawdzone modele to Mors nr.1 i 2, Alga 1, Cefal 1 i 2. Także własnoręcznie wykonane z mosiężnej blachy o grubości 1mm, podróbki "karlinek", stylizowane na okonka. Niezłe wyniki miewałem na woblery pływające, ale tylko na początku sezonu. Woblery własnej roboty, można powiedzieć jednorazówki które strugałem z drewna lipy lub topoli. Stelaż na jedną kotwiczkę, umieszczoną na końcu grzbietu, czyli mówiąc obrazowo tam gdzie ryby łososiowate mają płetwę tłuszczową. Pozwalało to unikać sporej ilości zaczepów. W korpus wklejałem distalem ołów, ale w ten sposób żeby wobler "leciał na łeb", gdyż moim zdaniem był wtedy łowniejszy. Stery z przypadkowych płytek plastikowych. Barwy najprostsze z najprostszych. Korpus malowany perłowym lakierem do paznokci (najlepiej z brokatem), czarny grzbiet wodoodpornym flamastrem. O dziwo, dużo mniej skuteczne były zawsze gumy, ale być może niezbyt się do tych przynęt przykładam.

Link to comment
Share on other sites

Tego typu łowiska są bardzo trudnymi technicznie, ale kryją zwykle więcej ryb niż ogół wędkarzy sądzi. Spinningiści poszukujący łatwego łupu, szybko się zniechęcają, co nie ukrywam przyjmuję z dużym zadowoleniem. Są to na ogół zbiorniki małe, więc im mniej ścieżek wydeptanych wokół nich tym lepiej. Wiem też co z dobrym łowiskiem potrafi zrobić kilku pazernych na rybie mięso spinningistów. Jak wspomniałem poprzednio, łowię w takich zbiornikach tylko wiosną i późną jesienią, pozostawiając je przez środek sezonu łowcom linów i karasi. Z moich doświadczeń wynika, że w słoneczne dni najlepiej w takich wodach łowić w klasycznych porach dnia, czyli rankiem lub pod wieczór. Gdy dzień jest pochmurny lub mglisty, można się spodziewać brań w dowolnym czasie.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...