Kalendarz zatoczył pętlę i znów mamy koniec roku, chwila na podsumowania i tzw. rachunek sumienia. Co się działo w wędkarskiej części mojej jaźni wiecie, każdą wartą wspomnienia chwilą dzieliłem się z Wami wspominając poszczególne wyprawy omijając oczywiście te, z których wracałem „na tarczy” . Od pierwszej marcowej zasiadki nad Martwą Wisłą do ostatniej nad kanałem, tej w listopadzie skrzętnie fotografowałem nie tylko ryby ale wszelkie inne okoliczności przyrody.
Najważniejsze chwile to nowi ludzie i nowe miejsca. Tak jak ubiegły rok tak i ten dobiegający końca był pod tym względem całkiem przyjemny i obfity. Nowi koledzy, Paweł i Zbyszek okazali się doskonałymi kompanami wędkarskich wypraw, czasem zdopingowali od porannego wstania, czasem „pomogli” podjąć decyzję o wyborze łowiska. Tak to zwykle bywa, że znajomości zawarte nad wodą potrafią przetrwać lata, znam takie przypadki. Dowodem są choćby kolejne spotkania z bohaterami wspomnień znad zalewu Sulejowskiego w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że następne spotkania i wspólne sezony tylko potwierdzą tą tezę.
Nowe miejsca to przede wszystkim wypady za Wisłę, nad Tugę i Szkarpawę w sąsiednim okręgu elbląskim, wakacje nad Narwią i jesienne połowy w Wiśle. Szczególnie wspominam biwak w Ponikiewie i próby złowienia wąsatego króla podwodnego świata. Niestety, tylko na próbach się skończyło, efektów jednak nie osiągnęliśmy. Późniejsze próby przechytrzenia tych wspaniałych ryb w Wiśle również skończyły się porażką. Cóż, to tylko pokazuje jak trudno czasem osiągnąć wędkarski cel.
Właściwie to sami możecie popatrzeć jak ten sezon wyglądał. Większość zdjęć na pewno widzieliście w moich sprawozdaniach z wędkarskich wędrówek.
Wiosna i lato to moje ulubione kanały, rzeki Tuga i Szkarpawa oraz ulubione jezioro Wysoka.
Migawki z wakacji nad Narwią.
Późnym latem i jesienią znów zaglądałem nad "swoje" jeziorko, kanały i Wisłę.
Było też trochę ryb, bez okazów, ale przyjemność daje spotkanie z każdą, nawet niewielką.
Koniec roku niestety nie był dla nas łaskawy, najpierw odezwała się stara kontuzja pleców, która wyłączyła mnie z wędkowania praktycznie do Świąt, a 7 grudnia straciliśmy naszego psa, uroczą pekinkę, która towarzyszyła nam przez 12 lat.
Żegnaj przyjaciółko.
Recommended Comments
There are no comments to display.
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now