Po ubiegłorocznym debiucie w memoriale im. Romana Banaszkiewicza postanowiliśmy w tym roku ponownie pojawić się na tej imprezie pod egidą ForumWedkarskie.pl Silna Ekipa w składzie Jonasz, Marcin i Wasz ulubiony admin, czyli wind. Czwarty zawodnik, Zbyszek – ZYBI68 niestety nie dotarł na start. Wszyscy mieliśmy nadzieję na dobry występ i wysokie lokaty, tym bardziej że wielu wędkarzy z czołówki pomorskiego spławika wybrało tego dnia inne zawody. Niestety, tak jak w ubiegłym roku miałem mnóstwo szczęścia w tym nie dopisało. Ale po kolei …
W niedzielę 21 sierpnia spotkaliśmy się przed 7.00 nad kanałem Śledziowym w zacnym gronie 35 wędkarek i wędkarzy z Trójmiasta. Pojawili się również koledzy z dalszych stron, nawet z jednego z kół z Ostródy. Sprawnie przebiegła odprawa i losowanie stanowisk i szybko ruszyliśmy na swoje stanowiska. Tym razem wylosowałem miejscówkę w środku stawki, stanowisko nr 24. Jonasz miał więcej szczęścia, trafił 3 a Marcina miałem znów w niedalekim sąsiedztwie, 5-6 stanowisk ode mnie. A ja ponownie, tak jak w zeszłorocznych zawodach, trafiłem na bardzo przyjemne sąsiedztwo przemiłej pani Danusi z koła w Sopocie. I to było ostatni pozytyw mojego startu w tegorocznym memoriale.
Zawody zaczęły się o 9.00 przy pięknej, słonecznej i bezwietrznej pogodzie.
Pierwsze stanowiska mieściły się bardzo daleko, aż za drzewami widocznymi w tle. To właśnie gdzieś tam walczył Jonasz.
Nęciłem mieszanką Traper Gold Series z ziemią bełchatowska i połową gazety jokersa.
Na początek wrzuciłem 12 kul wielkości kubańskiej pomarańczy. Później donęcałem kulkami wielkości mandarynki. Przygotowałem sobie dwa baty, ósemkę i piątkę oraz odległościówkę. Przez pierwszą godzinę próbowałem łowić na ósemkę, kombinując z gruntem. Następną godzinę ćwiczyłem pod brzegiem na piątkę. Wreszcie zdecydowałem się poszukać ryb pod drugim brzegiem. Niestety, zaczęło mocno wiać i trudno było trafić zestawem w ten sam rejon łowiska. Wreszcie zrezygnowałem z łowienia na dystansie i wróciłem do batów. Moi sąsiedzi łowili pojedyncze ryby, niestety i pani Danusia i ja wciąż siedzieliśmy na zero. Około godz. 12.00 i do mojej sąsiadki uśmiechnęło się szczęście, trafiła miarowego okonka. Tym sposobem w sektorze ostałem się jako jedyny zawodnik bez ryby. Ostatnie dwie godziny łowiłem na zmianę, pół godziny ósemką, pół godziny piątką.
Właściwie to mogłem po losowaniu pojechać do domu, albo chociaż pospać w aucie i wrócić na ostatnie 15 minut. Właśnie przez ostatni kwadrans zacząłem łowić ryby, całe cztery leszczyki o łącznej masie 485g. Punktualnie o 13.00 skończyliśmy zawody i wtedy zaczęło … lać. Zdążyłem schować do auta pokrowiec z wędkami, resztę pakowałem w deszczu moknąc przy okazji dokumentnie.
Po ważeniu udaliśmy się na pobliskie gospodarstwo gdzie czekał na nas catering.
Po smacznym posiłku doczekaliśmy się wreszcie wyników współzawodnictwa. Urobek był różny, od ponad 3 kg do zera. Aby wygrać sektor trzeba było ułowić dobrze ponad 2kg.
Całą imprezę prowadzili pani Barbara oraz pan Bogdan. Nad prawidłowym obliczaniem wyników czuwał kolega Patryk.
Nasza reprezentacja w zdecydowanej większości stanęła na wysokości zadania. Jonasz zrobił drugi wynik w sektorze waga 2570g i czwarty w końcowej klasyfikacji,
Marcin również był drugi w swoim sektorze z wynikiem 1695g i szóstym w generalce,
a mi przypadło w udziale jakże chwalebne ósme miejsce w sektorze i trzecia dziesiątka w całej stawce.
Marcin przytulił również nagrodę za największą rybę zawodów, leszcze 1080g.
Jonasz z Marcin godnie zaprezentowali barwy naszego Forum na tej imprezie, mój wynik można by podsumować w kilku żołnierskich słowach, których tu nie przytoczę. Mimo wszystko już umówiłem się z panią Danusią na „za rok” …
Dzięki chłopaki za udział.
Recommended Comments
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now