Długi czas przymierzałem się do napisania tego mini artykułu, teraz nadszedł wreszcie czas!
Chcę kolegom i koleżankom po "kiju", i tym młodszym wraz ze starszymi, przedstawić moje mini widzenie użytkowania błystki obrotowej.
Wszyscy znamy wirówki, albo jak kto woli obrotówki. Jednak nie wszyscy wiemy, jak łowna jest to przynęta, gdzie w wodach przebarwionych tysiącami kolorowych sylikonowych gumek, albo woblerami, i innymi cudacznymi wynalazkami, które mają zadanie skusić, coraz bardziej ostrożne ryby! Oczywiście i ja stosuję większe i mniejsze, wyżej wspomniane wynalazki, ale wracając do tematu.
Moja styczność z wirówkami nastąpiła, gdy zaczynałem nad kanałem Piastowskim w Świnoujściu wprawiać się w wędkarstwie - pod okiem mojego dziadka. Było to w latach 90-tych, kiedy bum przynęt gumowych zalał nas wędkarzy-wtedy mój nauczyciel spinningu, zawsze był wierny blaszce. Ile razy za młodu odwiedzałem sklepy wędkarskie (w Świnoujściu wtedy były dwa), tyle razy dostawałem oczopląsu, na widok kolorowych gumeczek. Miałem swoje gumisie, ale jakoś ryby ich nie gryzły, a dziadek to wiedział, i śmiał się ze mnie.
Pewnego razu, podczas rodzinnego wędkowania gruntowego powyżej przeprawy Karsibór, zmontowałem spinning. Tak dla odmiany, wtedy otrzymałem pierwszy raz do ręki obrotówkę. Była to zwyczajna czysta srebrna blaszka, o przeciążonym korpusie, podobna do błystki firmy ABU. Tak uzbrojony zacząłem młócić wodę. Kilka rzutów, i zahaczył się okoń. Wtedy oczy mi wyszły z orbit, ale dziadek wiedział, że sukces błystki jest pewny! Chyba bardziej, niż tych gumowych (kondomów) - Młodzieży pamiętajcie używajcie gumek!
Jednak wędkowania spinningiem zaprzestałem po czasie, na rzecz spławika. Potem wracałem od 2008 roku, do spinningu, ale bez rezultatów. Gdy po śmierci mojego nauczyciela, otrzymałem jego sprzęt wędkarski, to wtedy przy segregacji "staroci", natrafiłem znowu - a jak!, na łowną wirówkę, która mi przyniosła za młodu okonka. Wyciągnąłem stare blaszki, były w dobrym stanie, wtedy okonie zwariowały na nie!
Pewnie Ameryki tu nie odkryję, ale ze stu procentową pewnością stwierdzam, że błystka obrotowa jest godna polecenia wszystkim zaczynającym styczność ze spinningiem. Moje kolekcjonowanie blaszek rozpocząłem, od zakupu kilku obrotówek, wtedy nawet o rozmiarze nie wiedziałem, że istnieje jakiś każdej blaszki - sugerowałem się wizualną kolorystyką własną. Teraz moja kolekcja powiększyła się zdecydowanie, i fachowo (rozmiarowo). Uwielbiam teraz używać błystek w lekkim spinningu.
Jestem tradycjonalistą, uważam, że zwyczajne np. Comety i Longi w rozmiarze 2 i 3 wystarczą, na skuszenie każdej ryby drapieżnej. Staram się używać nad wodą obecnie, dwóch podstawowych kolorów blaszek: srebro i miedź, w rozmiarze 2 i 3 (przy dobrych braniach), a w wodzie zmąconej, i przy słabych braniach zakładam na żyłkę nawet rozmiar 4 i 5, czasem także z przeciążonym korpusem. Jednak lubię udziwnienia, w postaci kropek i pasków, a te kropkowo-pasiaste wirówki, niekiedy są lepsze, jeśli mówimy o problemach w słabe dni np.z powodu prześwietlonej i zmącenia wody. Uwielbiam i polecam także kolory "Fluo" zastosować.
I na koniec mini artykułu.
Moi drodzy, gdy pakujecie swój sprzęt do spinningu (gumy,woblery, itp.), miejcie w pudełku dosłownie z dwie obrotówki, a okonie i szczupaki, oraz masa innych drapieżników zawsze chętnie je przekąsi - obrotówka naprawdę ożywia martwą wodę!
Poniżej zamieszczam zdjęcia moich obrotówek, tych najbardziej łownych, i do których mam sentyment.
Stawny
Maciej
Recommended Comments
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now