Ogólnie rzecz biorąc w batach zastosowanie mają trzy rodzaje szczytówek:
Pusta, z którą zazwyczaj bat kupujemy (dla początkujących – szczytówka jest prawie na całej swojej długości pusta w środku, dopiero kilka końcowych centymetrów jest z zamkniętego profilu, a czasem nawet nie, bo widać mikroskopijny otwór w najwęższej części szczytówki).
Pełna zwana wklejką, konkretnie – w pustą część szczytówki jest wklejona tzw. igła z pełnego włókna węglowego.
Szczytówka pusta z wklejoną tulejką wewnętrzną lub zewnętrzną pod amortyzator.
Foto1: Od lewej: wklejka, szczytówka z amortyzatorem, szczytówka pusta
Kiedy stosujemy poszczególne rodzaje szczytówek, oraz ich wady i zalety:
- Szczytówka pusta – stosujemy ją, gdy łowimy średnią rybę z myślą o braniu jej „na klatę”, czyli do ręki. Łatwiejszy też jest hol większych sztuk. Wadą takiej szczytówki jest możliwość spadania podczas holu ryb małych i/lub delikatnie zaciętych. Po prostu szczytówka jest za sztywna i nie amortyzuje wystarczająco podczas holu.
- Szczytówka z wklejką tzw. pełna – jej przydatność docenimy wówczas, gdy łowimy sztuki małe lub holujemy ryby zapięte za przysłowiową „skórkę” Daje też nam możliwość zastosowania odchudzonych zestawów, a zwłaszcza przyponów – nie grozi nam zerwanie delikatnego przyponu przy gwałtownym zacięciu, jak przy szczytówce pustej i sztywnej. Wadą takiego rozwiązania jest wydłużony czas holu, zwłaszcza większych sztuk, i trudności z uchwyceniem ryby podniesionej nad wodę.
Niektórzy eksperci jako wadę takiej szczytówki podają fakt, że bat robi się wolniejszy i mniej celny przy zarzucie..... Szczerze mówiąc, moim zdaniem, jeśli taka różnica jest to na tyle nieznaczna, że nie warto tym sobie zawracać głowy.
- Szczytówka/bat z amortyzatorem. To rozwiązanie ma pewnie równie wielu (jak nie więcej) przeciwników niż zwolenników, za rzekome wypaczenie idei ‘batmaństwa”. Kiedy stosujemy bat z amortyzatorem? Gdy jesteśmy pewni, że bardzo prawdopodobne są przyłowy, których wyjęcie przekracza możliwości bata z tradycyjną szczytówką.
Wady pomniejsze – zaburzenie wyważenia kija, przy niewłaściwym doborze wytrzymałości poszczególnych części zestawu, czyli bata/amortyzatora/przyponu istnieje bardzo duże ryzyko połamania wędki. I ostatnia z pomniejszych wad, - potrzebujemy dużo czystej, nie zarośniętej wody na hol ryby, którą ciężko jest kontrolować za pomocą bata z amortyzatorem.
Największa wada moim zdaniem, to długość holu i trudności z podebraniem......
Dlaczego? Otóż załóżmy, że zastosowaliśmy odcinek amortyzatora o długości 1m. Gumy rozciągają się przeciętnie od, 300 do 500%, czyli podczas holu większej sztuki nagle mamy zestaw dłuższy o około 3 do 5m, i jak tu sięgnąć podbierakiem? Pozostaje nam długie, powolne męczenie ryby i właściwa technika holu polegająca na swoistym „pompowaniu” szczytówką. Czyli pochylamy szybko wędkę żeby część amortyzatora wróciła do szczytówki a potem powoli podnosimy bat i tak do skutku. Drobna podpowiedź, – jeśli hol się przedłuża, i jest taka możliwość, to warto, co jakiś czas zanurzyć szczytówkę, a przez to cały amortyzator w celu jego schłodzenia.
Foto2: Kawałek amortyzatora
Foto3: Ten sam kawałek rozciągnięty
Trochę techniki, czyli przygotowujemy szczytówki do łowienia:
- Szczytówka pusta, najczęściej spotykana w kupionych batach, i najprostsza do przygotowania. Po prostu wyjmujemy szczytówkę z bata, idziemy do sklepu i dobieramy odpowiedniej średnicy łącznik szczytówka – żyłka ( polecam łączniki firmy Stonfo), który wklejamy za pomocą zwykłej kropelki czy super glue. Nie warto moim zdaniem stosować żadnych żywic czy klejów typu poxipol, bo w razie uszkodzenia będziemy mieli problem z odzyskaniem łącznika, bądź szczytówki.
Foto4: Dwa przykładowe łączniki. Pierwszy od lewej mocniejszy.
- Szczytówka z wklejką – dużo rzadziej spotykana w kupionych kijkach zwłaszcza dłuższych. Kupić osobno, też raczej ich się nie da, więc pozostaje nam zrobienie takiej szczytówki samemu Do tego celu potrzebujemy: szczytówkę pustą, i drugą z pełnego włókna węglowego (oryginalną szczytówkę warto sobie zostawić). Czy kupimy je w sieci, czy w sklepie stacjonarnym, nie ma znaczenia, trzeba tylko zachować kilka parametrów. Otóż szczytówka pusta musi mieć taką samą dolną średnicę i zbliżoną długość jak oryginał. Czyli mierzymy oryginał i zgodnie z tym zmawiamy/kupujemy.
Z wklejką jest troszkę trudniej, zwłaszcza, jeśli chodzi o dobór jej dolnej grubości. Dlaczego? Bo są wg mnie dwie metody wklejania igły w pustą szczytówkę. Pierwsza polega na tym, że tniemy pustą szczytówkę w pasującym nam miejscu, i dokupujemy wklejkę o równej lub mniejszej średnicy dolnego końca niż powstały otwór. Następnie pasujemy wklejkę w otwór – ma wchodzić z lekkim luzem. Jeśli nie wchodzi to korygujemy jej grubość za pomocą papieru ściernego. Moim zdaniem wklejka powinna wchodzić w pustą szczytówkę na 4-5cm, więc taką długość odmierzamy i zaznaczamy. Następnie przy użyciu np. żywicy epoksydowej wklejamy igłę, starając się żeby kleju było tak dużo, żeby „złapał” wklejkę na całym wklejanym odcinku. Drugi trudniejszy, preferowany przeze mnie sposób, to takie dobranie dolnej średnicy wklejki, że po ucięciu w odpowiednim miejscu pustej szczytówki można je złożyć teleskopowo, tak, że jak powyżej zostanie w części pustej około 5cm wklejki, w miarę ściśle przylegające do ścianek pustej szczytówki. Jak to uzyskać? Najlepiej za pomocą suwmiarki i papieru ściernego. Konkretnie – zaznaczamy na pustej szczytówce domniemane miejsce cięcia, ( ale nie tniemy!!!). Następnie 5cm niżej mierzymy suwmiarką średnicę szczytówki. Od tego wymiaru odejmujemy dwukrotną grubość ścianek szczytówki i mamy prawdopodobną dolną średnicę wklejki, którą zakupujemy. Jaka długość wklejki? Moim zdaniem nie mniej niż 35cm, a nie więcej niż 45cm. To już zależy od tego, jaką akcję chcemy uzyskać, to samo odnosi się do grubości wklejki w części szczytowej ( im mniejsza grubość tym wklejka bardziej giętka). Gdy mamy już wszystko zakupione, mierzymy jeszcze raz i jeśli jest ok., to za pomocą trójkątnego pilnika tniemy pustą szczytówkę w założonym miejscu. Pasujemy obie części. Gdy wklejka okaże się za gruba, to albo ją szlifujemy, albo ponownie odcinamy fragment pustej części np. 0,5cm (lepiej częściej ciąć niż uciąć za dużo), i tak do skutku.
Jeśli utniemy za dużo, lub, gdy wklejka wchodzi nam na zakładane 5cm, a mimo to połączenie klekoce, czeka nas „grubsza” robota. Ja radzę sobie w ten sposób, że nakładam na te dolne 5cm wklejki warstwę żywicy, czekam aż wyschnie i szlifuję papierem ściernym często pasując do pustej części. W razie potrzeby czynność powtarzam. Ostatecznie muszę osiągnąć taki rezultat, że wklejka w pustej części idealnie przylega do ścianek, co eliminuje ryzyko złamania z powodu niedopasowania łączenia.
W tym sposobie nie wklejam igły – pozostawiam połączenie teleskopowe, co w razie
Jakiejś „awarii” pozwala mi, albo wymienić, albo odzyskać wklejkę.
Jeśli mamy wątpliwości (niektórzy polecają), co do jakości/bezpieczeństwa takiego
połączenia, to można zrobić delikatną omotkę na styku wklejki i pustej części
szczytówki. Na koniec oczywiście wklejamy łącznik szczytówka – żyłka.
- Szczytówka z amortyzatorem.
Potrzebujemy: szczytówki pustej w środku, tulei zewnętrznej lub wewnętrznej amortyzatora, korka rozporowego do amortyzatora lub drabinki/konnektora, łącznika guma – żyłka, no i samego amortyzatora.
Możemy zastosować dwa rodzaje tulejek amortyzatora – zewnętrzną lub wewnętrzną. W tym wypadku wybieram zewnętrzną żeby zaoszczędzić na długości szczytówki – wymaga ucięcia mniejszego odcinka szczytówki przy montażu
Foto5: Tulejki wewnętrzna i zewnętrzna.
Amortyzator – moim zdaniem do bata najlepsze są amortyzatory silikonowe lub
silikonowo/lateksowe. Czysty lateks odpada jest za miękki, delikatny i rozciągliwy.
Długość amortyzatora wg mnie w zależności od warunków powinna wynosić w stanie
napiętym od 40cm (w samej szczytówce) do max 1m. Średnica – nigdy nie stosowałem
w bacie gum grubszych niż 1mm, przeważnie 0,8-0,9mm. Pamiętajmy, że grubość
amortyzatora dobieramy do przewidywanej wytrzymałości/średnicy przyponu. Przypon ma być zawsze najsłabszym ogniwem zestawu. W sieci bez problemu znajdziemy tabelki z zależnością grubość amortyzatora a zestaw/przypon.
To samo dotyczy doboru tulejki zewnętrznej – w sieci i sklepach internetowych jest podany rozmiar amortyzatora, do jakiego są przeznaczone. Ja wolę wybrać tulejkę o nr większą. Tzn., jeśli mamy amortyzator 0,8mm to powinniśmy wybrać tulejkę o średnicy wewnętrznej około 1mm. Ja idę dalej i kupuje taką, w którą wchodzi guma nawet 1,2 mm – swobodny przesuw amortyzatora, to moim zdaniem podstawa.
Tu rada – po ucięciu odpowiedniego odcinka gumy, porozciągajmy amortyzator w rękach, żeby się „ułożył”. Tzn. złapmy między dłonie odcinek 20cm i rozciągnijmy go maksymalnie, i tak dalej po całej długości amortyzatora. Po takim zabiegu okaże się, że odcięty odcinek zrobił się nam dłuższy. Unikniemy w ten sposób korekty napięcia amortyzatora po pierwszej większej rybie.
Foto10: Łącznik w częściach – tulejka dolna, widoczny otwór montażowy do amortyzatora.
Foto17
Foto23: Pozostawiona plecionka nie przeszkadza i nie wchodzi między elem. bata jeśli jest wystarczająco sztywna.
Foto24
Robimy to poprzez wyciagnięcie amortyzatora ze szczytówki i puszczenie go. Jeśli łącznik uderza bardzo mocno w tuleję i mamy problem z wyciągnięciem gumy, to amortyzator naciągnięty jest za mocno napięty. Jeśli po wyciągnięciu chowa się w szczytówce bardzo wolno i opornie lub nie chowa się wcale, to za słabo. Korekty w obie strony dokonujemy poprzez skręcenie lub rozkręcenie korka rozporowego, lub ucięcie amortyzatora i ponowne jego przywiązanie.
Troszkę bardziej szczegółowo – ciągniemy za plecionkę przywiązaną do korka, i wyciągamy go z elementu, regulujemy korek, i puszczamy sznurek. Ponownie sprawdzamy naciąg amortyzatora, jak opisałem powyżej i tak do skutku.
Foto25: Korek wyciągnięty do regulacji.
Wrócę jeszcze do korków rozporowych i drabinek – jak ktoś ma zacięcie i chce oszczędzić na kosztach może je zrobić samemu. Ja kiedyś wykonałem sobie taki komplet z korków od wina i drutu. Trzeba tylko zeszlifować taki korek w stożek o odpowiedniej średnicy, zrobić oczko na drucie, którym przekłuwamy korek, a po przekłuciu wykonać oczko z drugiej strony (drut trzeba wkleić). Możemy wykonać takie korki do poszczególnych długości amortyzatorów, lub regulować ich średnicę poprzez oklejenie korka taśmą izolacyjną. Niestety ten typ korków samoróbek ma jedną wadę, która odnosi się także do całości łowienia batem z amortyzatorem, a którą świadomie pominąłem wcześniej. Chodzi mi konkretnie, o to, że choćbyśmy nie wiem jak się starali, i jakie patenty stosowali, to i tak woda dostanie się do środka wędki. Pół biedy, kiedy mamy oryginalny korek rozporowy lub drabinkę, wówczas woda spływa, do dolnika i wystarczy tylko, co jakiś czas poluzować nakrętkę na dole bata i wypuścić ją. Zastosowanie samoróbki lub korków ściśle przylegających do blanku wędki powoduje, że woda zostaje w górnej części blanku. Co to oznacza wiadomo – przeciążenie ścianek, mocny zamach i po wędce. Więc jeśli zdecydujemy się na takie rozwiązanie, pamiętajmy o konieczności oczyszczania bata z wody wewnątrz wędziska.
I to by było na tyle.
Wiem, że nie wszystko dla wszystkich będzie jasne, mimo, że starałem się opisać temat jak najdokładniej. Niestety nie mam na tą chwilę materiałów, żeby wykonać wklejkę i pokazać poszczególne etapy na zdjęciach.
Pozdrawiam
Kuba ( ŁYSY0312)
Recommended Comments
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now