Jump to content

kołowrotek na bolenia do 500zł


Recommended Posts

Witam serdecznie, potrzebuję pomocy w wyborze kołowrotka na bolenia z przełożeniem 6.0 . Używałem spro red arc 10400 i zauber 4000, żaden nie wytrzymał dłużej niż 2 miesiące . Mam takowe typy :

- penn battle 3000

- Shimano Super 2500 GT-RC

-Shimano Stradic 3000 GTM-RC

A może coś innego ??

Link to comment
Share on other sites


żaden nie wytrzymał dłużej niż 2 miesiące

 

Hmm! Nie wiem, co trzeba robić z takimi kołowrotkami, żeby je zajechać w 2 mies? Zdradź sekret.

I taka jeszcze jedna uwaga. Zajechałeś dwa kołowrotki wielkości 4000, ale szukasz teraz znacznie mniejszych, nawet 2500?  :wacko:

Link to comment
Share on other sites

szukam mniejszej rozmiarowki ale większego przełożeniem . chcesz zapraszam do mnie nad wisłem przy wypływie wody z elektroni duży  nurt  i zobaczysz ile wytrzyma zauber czy spro . po za tym uważam że zauber jest bardzo dobrym kołowrotkiem ale nie na bolenie . przyjdzie z naprawy zostanie podczepiony do sandaczówki . a spro to dla mnie nieporozumienie i ten ich serwis poraszka ale to tylko moja opinia .

Link to comment
Share on other sites


chcesz zapraszam do mnie nad wisłem przy wypływie wody z elektroni duży  nurt  i zobaczysz ile wytrzyma zauber

 

A to myślisz, że dla mnie to jakaś filozofia - duży nurt. Nawet w takim nurcie ten konkretny kołowrotek służyłby mi długie, długie lata. Na czeskie i ruskie g... łowiłem i wytrzymywały po kilka lat. 

 

 

 

szukam mniejszej rozmiarowki ale większego przełożeniem 

 

I co ma ten kolejny kołowrotek uratować przed zajechaniem w ciągu jednego tygodnia? No bo skoro zajechałeś dwa większe kołowrotki, o znacznie mocniejszej przekładni (5.0:1!), to ten mniejszy z przełożeniem 6.0:1 i co jest logiczne ze słabszą przekładnią (za jedyne 500 zł!), padnie w Twoich rękach w ciągu zaledwie 1 tygodnia.

 

Do jakich przynęt go potrzebujesz? Że na bolenia, to już doczytałem. 

Link to comment
Share on other sites

Chcesz z większym przełożeniem?

Proszę bardzo 6,2:1.

Spinninguję modelem KJ-ARM300M i nie można mu nic zarzucić. Nawija plecionkę doskonale, jeśli nie nawiniesz zbyt wiele (nawój ok 2mm od rantu szpuli), nie robi gniazd. Na szpuli płytkiej mam plecionkę MIKADO Octa Braid 0,08mm, na zapasowej (głęboka) plecionkę 0,18mm i w obydwu przypadkach nie ma żadnych problemów.

Link to comment
Share on other sites

Jotes napisał:

Hmm! Nie wiem, co trzeba robić z takimi kołowrotkami, żeby je zajechać w 2 mies?

Jarku, są za przeproszeniem "artyści" spinningu, którzy potrafią w krótkim czasie "zajechać" każdy kołowrotek. Myślę, że w tym konkretnym przypadku, może chodzić o niewłaściwy dobór przynęt do techniki łowienia. Podczas łowienia boleni, przynęty w większości przypadków prowadzi się szybko, lub bardzo szybko, więc powinny być smukłe, łatwo przecinające wodę. Nie tylko dlatego że takie przynęty stawiają w nurcie mniejszy opór, więc mniej obciążają mechanizm kołowrotka, ale także dlatego że najlepiej imitują podstawowy pokarm bolenia, czyli ukleję. Jeżeli w warunkach silnego nurtu, zastosujemy przynęty stawiające znaczny opór, jak np. duże, szerokie wahadłówki dosłownie "mielące wodę", czy duże obrotówki z szerokim skrzydełkiem, to przy ich szybkim prowadzeniu mechanizm kołowrotka narażony będzie na spore przeciążenia. Owszem, jak praktyka uczy na takie przynęty da się złowić bolenia, ale nie są najlepszym wyborem do prowadzenia "ile fabryka dała", tym bardziej w szybkim nurcie, co w konsekwencji musi się odbić na żywotności kołowrotka.

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie tak, jak napisał Zbyszek.

Trzeba sobie zdawać sprawę, że nie ma sprzętu uniwersalnego i trzeba zgrywać jego parametry, albo narażać się na uszkodzenia. W tym drugim przypadku czytamy później - "kupiłem ten polecany kołowrotek, a rozleciał mi się po miesiącu" - tyle, że kołowrotek był polecany do połowu okoni, a "narzekacz" poszedł z nim na trocie... ;) 

Link to comment
Share on other sites


Podczas łowienia boleni, przynęty w większości przypadków prowadzi się szybko, lub bardzo szybko,

 

I tutaj się nie zgadzamy. Ja preferuję własną szkołę boleniową i prowadzenie przynęty wolno lub ew w średnim tempie. I z tym mi było dobrze przez ponad 20 lat "boleniowania". Ale co boleniarz, to inna szkoła. ;)

Link to comment
Share on other sites

Jotes napisał:

I tutaj się nie zgadzamy. Ja preferuję własną szkołę boleniową i prowadzenie przynęty wolno lub ew w średnim tempie. I z tym mi było dobrze przez ponad 20 lat "boleniowania". Ale co boleniarz, to inna szkoła.

A już tam zaraz "się nie zgadzamy". Może Ty nie zgadzasz się ze mną, ale ja zgadzam się z Tobą. Jarku każda technika łowienia jest dobra, o ile przynosi spodziewane efekty. Moja fascynacja boleniem trwała jakieś pięć sezonów, nawet z niezłymi rezultatami, w latach 80-tych ub.w. Później mi przeszło. W okresie letnim (na niżówkach), prowadziłem przynętę, którą była z reguły wahadłówka, czasem obrotówka, szybko tuż pod powierzchnią wody. To "szybko" też jest pojęciem względnym, mając na uwadze uwcześnie dostępne kołowrotki. Najszybszym moim kołowrotkiem był wtedy węgierski Neptun, z przełożeniem 5,1:1. Na tamte czasy to było coś, gdy powszechne były Rilech Rexy z przełożeniem bodajże 3,5:1. Tak na marginesie dodam, że ów Neptun jest nadal sprawny. Owszem ma spore luzy, ale od biedy dałoby się nim jeszcze łowić. Wracając do boleni. Średnio szybko, lub nawet wolno, prowadziłem przynętę w dwóch konkretnych przypadkach. Pierwszy, gdy polowałem na kwietniowe przedtarlane rapy (w owym czasie, nie było jeszcze okresu ochronnego dla bolenia), drugi, gdy polowałem na nie późną jesienią w tzw. "ołowianej wodzie". W tych dwóch przypadkach bolenie żerowały raczej w pół wody, późną jesienią nawet przy dnie, więc w tych strefach należało poprowadzić przynętę, średnio szybko lub nawet wolno. W swoim poście napisałem: "przynęty w większości przypadków prowadzi się szybko, lub bardzo szybko...", pozostawiając tą "mniejszość przypadków", na wiosenne i późnojesienne łowienie.

Link to comment
Share on other sites

I właśnie panie Jarku . Jak pan prowadzi przynętę wolno to kołowrotek nie dostaje tak w tyłek . A pomoże mi ktoś z wyborem czy będziemy dyskutować o trwałości kołowrotków??

 

 

edit. kolejny post z takimi błędami wyląduje w koszu a Ty otrzymasz ostrzeżenie. wind

Edited by wind
poprawa błędów ortograficznych i stylistycznych.
Link to comment
Share on other sites

Najszybszym moim kołowrotkiem był wtedy węgierski Neptun, z przełożeniem 5,1:1. Na tamte czasy to było coś, gdy powszechne były Rilech Rexy z przełożeniem bodajże 3,5:1.

 

Ja w tamtych czasach miałem Delfiny, czechosłowackiego Tapa i jeszcze jakieś badziewie, ale w końcu wybrałem się do Łodzi i na bazarze kupiłem Ryobi, a potem Daiwę (4.2:1) i dopiero ta Daiwa okazała się asem na bolenie.

 

 

 

Może Ty nie zgadzasz się ze mną, ale ja zgadzam się z Tobą.

 

Już się zgadzam, w całej rozciągłości. ;)

 

Łukasz, no i co Ci tu doradzić, jeśli masz kupić coś z polecenia, a potem bluźnić, że kasę wywaliłeś w błoto? Moim zdaniem powinieneś dołożyć drugie tyle i kupić np Twin Powera Shimano, ale też 4000, bo mniejszy szybciutko zajedziesz. Albo jakiegoś Penna Slammera, ew DAM Quicka z przekładnią ślimakową... Ot! Taka moja rada. 

Edited by Jotes
Link to comment
Share on other sites

lukasz1992 pisze:

A pomoże mi ktoś z wyborem czy będziemy dyskutować o trwałości kołowrotków??

A mnie zawsze się zdawało że wybór dobrego kołowrotka, ściśle wiąże się z jego trwałością...

Edited by Ozet
Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...