Skocz do zawartości
  • Shimano Catana 270 DX L


    Alexspin
     Udostępnij

    Po latach hołdowania sprzętowi JAXON-a, na starość doszedłem do wniosku, że trzymanie się jednej marki nie ma racjonalnych podstaw. Zwłaszcza zróżnicowanie i specjalizacja wędzisk, wymaga teraz od wędkarza poszukiwań nie tylko odpowiedniej wędki do połowu określonych gatunków ryb, ale również takiego, którym będzie się jeśli nie komfortowo, to chociażby wygodnie wędkować. Kiedyś, gdy zaczynałem moją przygodę ze spinningiem, a było to prawie ćwierć wieku temu, wystarczało jedno wędzisko. 

    Teraz przeglądając katalogi firm i oferty sklepów, można dostać zawrotu głowy od mnogości i zróżnicowania oferty. Dla tego stwierdziłem, że trzeba też urozmaicić swój arsenał. Mimo, że w jego skład wchodzą nadal wędziska JAXON-a, urozmaiciłem go o DRAGON-a (Moderate 305 opisałem w poprzednim moim wpisie), KONGER-a a ostatnio nabyłem SHIMANO Catana DX 270cm L. Jest to seria wędzisk będąca ulepszoną kontynuacją Catany CX. Designe tradycyjne dla wędzisk Catana, dolna część blanku czerwona, przechodząca łagodnie w grafitową czerń jest bardzo przyjemna dla oka. Wędzisko jest dostarczane w dwu kieszeniowym pokrowcu z bardziej mięsistej i nieco sztywniejszej tkaniny niż to ma miejsce nawet w znacznie droższych DRAGON-ach. Podnosi to standard zabezpieczenia wędziska przed urazami mechanicznymi, ale nie łudźmy się, ten pokrowiec podobnie jak inne standardowo dostarczane z wędziskami nie daje gwarancji pełnego bezpieczeństwa, więc do transportu sprzętu dobrze jest zaopatrzyć się w profesjonalny pokrowiec. Ten dostarczany z Cataną nie jest zawiązywany tradycyjnymi troczkami, które potrafią się urwać, ale zaopatrzony w dobrze trzymające trzy rzepy o znacznej powierzchni.

    Wędzisko ma całkowitą długość 270 cm, w tym niestety bardzo długa rękojeść która od stopki do końca korka wynosi aż 57 cm, przy czym długość od stopki do środka uchwytu kołowrotka wynosi 39 cm. Nie każdemu taka długość dolnika będzie poręczna, ale dzięki temu kołowrotek o masie 300g wyważa go niemal idealnie i kilkugodzinne spinningowanie nie powoduje nadmiernego zmęczenia.

    Ciężar wyrzutu określony na 3-14 g pokrywa się z rzeczywistością, choć użycie przynęty lżejszej (1-2g) nie powoduje nadzwyczajnego skrócenia rzutów, a żyłka ani razu nie splątała się podczas czterogodzinnego machania kijkiem (nie używałem plecionki). Wędzisko ładuje się przy lekkich przynętach typu smużaki i pływające owady całkiem wystarczająco, co daje nadzieję na pasjonujące i skuteczne wiosenne wyprawy na jazie i klenie.

    Nie próbowałem rzucać przynętami przekraczającymi górną granicę CW, ale obserwacja zachowania blanku z przynętami 13-gramowymi pozwala sądzić, że przekroczenie górnej granicy nawet o 5-6 g nie powinno mieć żadnych szkodliwych skutków, oczywiście pod warunkiem zachowania płynności wymachu.

    Rękojeść jest wykonana z korka dobrej jakości i nie dostrzegłem żadnych wykruszeń lub ubytków nawet na jego krawędziach, czym nie mógł pochwalić się czterokrotnie droższy DRAGON Moderate, który jak pisałem miał drobne ubytki i pęknięcia na krawędziach. Rękojeść podzielona jest uchwytem kołowrotka sygnowanym VIBRA Spot, stabilnie mocującym kołowrotek, bez tendencji do luzowania się, choć moje zastrzeżenia budzi jego delikatność, ale dwa lata gwarancji pozwalają na spokojny sen. W górnej części uchwytu jest owalne wycięcie odsłaniające blank, a oparty na nim kciuk doskonale odbiera nawet delikatne zmiany pracy przynęty i efekty zainteresowania przynętą wykazywanego przez potencjalne ofiary naszych łowów. Stopka zamykająca rękojeść jest na tyle elastyczna, że nawet dość energiczne postawienie wędziska na twardym podłożu, nie zagraża blankowi udarem.

    Blank tradycyjnej konstrukcji, bez wklejanej pełnej szczytówki ma bardzo regularną zbieżność od dolnika, aż po stosunkowo cienką szczytówkę.

    Niestety po dotychczasowych peanach teraz trochę dziegciu. Otóż tradycyjnie jak we wszystkich dotychczasowych seriach Catany, od BX do obecnej DX, blank w dolnej części sprawia wrażenie stosunkowo grubego, gdyż na styku z korkiem rękojeści, średnica blanku wynosi 12 mm, przy porównywalnym wędzisku DRAGON Moderate 305 dłuższym o ponad 30 cm, które w tym punkcie ma średnicę 11 mm. Dla tego też krótsza Catana waży 170 g i jest cięższa o ponad 30 g od Moderate, co daje wskaźnik masa/długość 0,63 dla Catany, przy 0,45 dla Moderate.

    Kolejne zastrzeżenia budzą pokaźne nadlewki lakieru na stopkach wszystkich bez wyjątku przelotek,. Nie spotkałem się jeszcze z takim wykończeniem nawet w najtańszych wędziskach JAXON-a i obawiam się, czy po dłuższym użytkowaniu te nadlewki nie będą się wykruszać na skutek naprężeń pracujących przelotek i jaki będzie to miało skutek dla ich trwałości. Czarne omotki bez szczególnych ozdobników, niemal nie odcinają się wizualnie od blanku, też zalane są stosunkowo grubą warstwą lakieru, co mi się osobiście nie bardzo podoba i to nie tylko ze względów estetycznych, a z obawy przed łuszczeniem się. Tutaj też widoczna jest znaczna różnica w wykończeniu pomiędzy Cataną a Moderate. Same przelotki Shimano SIC (7 sztuk) nie budzą zastrzeżeń, są solidne a ich ustawienie jest bardzo precyzyjne i równe liniowo. Przelotka startowa ma średnicę wewnętrzną 20 mm, a szczytowa 3 mm.

    Blank zbudowany z połączenia włókien węglowych XT30 i XT40 oraz włókna Geofibre (co by to nie oznaczało) charakteryzuje się, od samego początku obciążenia, ugięciem na całej długości. Jednak wędzisko nie jest zbyt miękkie ani kluchowate i wygląda, że mimo przeznaczenia raczej do połowu kleniojazi, to przy dobrze ustawionym hamulcu kołowrotka, powinno zachować się zupełnie przyzwoicie podczas holu bolenia, czy brzany niewstydliwych rozmiarów.

    Reasumując, Catana 270 DX L jest dobrą alternatywą wędziska kleniowego dla posiadacza nie najzasobniejszego portfela, gdyż nawet biorąc pod uwagę jej nieco niższy poziom techniczny w porównaniu z Moderate 305 jest ona czterokrotnie tańsza od swojego DRAGON-owego kolegi.

    Recenzja oparta na czterogodzinnym spinningowaniu Cataną:

    - z kołowrotkiem JAXON Armand 300M (305 g),

    - z żyłką DRAGON Light blue 0,16 mm (3,65 kg), przynętami od 1 do 13 g (smużaki, obrotówki, wahadłówki i gumy),

    - w Warcie z bystrym nurtem warkocza powstającego przy solidnej, długiej ostrodze i w prądach wstecznych w klatce między ostrogami.

    pre_1455645591__nr_3.jpg

    pre_1455645598__nr_4.jpg

    pre_1455645604__nr_5.jpg

    pre_1455645612__nr_6.jpg

     Udostępnij


    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze

    No Alek, ładnie i solidnie wszystko opisane. 

     

    Tą długą rękojeść przeklniesz, jak będzie Ci się ciągle plątała w kamizelkę, koszulę, czy polar. Shimano podpatrzyło ten typ rękojeści od amerykańców, bo to oni lubują się w tak długich. Albo próbują nas przekonać do ich gustów, bo przecież i na tamten rynek kręcą kije. Ja raz w życiu podpuściłem się na amerykańca i przekląłem go w szybkim tempie. Teraz jestem już wyleczony i szerokim łukiem omijam rękojeści dłuższe, niż na trzy palce poza łokieć (max 3 palce!). 

     

    Oby Ci mimo wszystko Catanka służyła jak najlepiej. 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Węglówki w naszych wędkarskich sklepach zagościły na dobre pod koniec lat 80-tych. W 1990 lub 91 kupiłem sobie pierwszego węglowego Silstara. Kosztował mały majątek ale jak najbardziej były w stojakach. 

    W tym samym czasie pojawił się feeder i winklepicker (winkelpicker?). Nie mogę zapamiętać jak się piszę tę nazwę. :) 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Alex, spinningi Shimano mają z reguły grubsze ścianki blanków. Właśnie ta "mięsistość blanku, pozwala na głębsza amortyzację pod dużym obciążeniem, bez obawy że spin pęknie jak trzcinka. Jako że Catany mają takie "ciepłe", głębokie ugięcie, to pozwoli Ci to wyholować ryby zapięte za przysłowiową skórkę. Moim zdaniem, ten spin powinien sprawdzić się nie tylko na jazio - kleniach, ale także przy połowie okoni. Poradzi sobie też pewnie ze sporym szczupakiem. Więc co najmniej takiej rozpiętości gatunków życzę Ci w tym sezonie. Długa rękojeść jest faktycznie pewnym problemem, bo utrudnia szybkie manewry wędziskiem podczas holu ryby. Nie należy jednak zbyt pochopnie jej skracać, bo jest ona elementem wyważenia wędziska. Po skróceniu rękojeści, wędzisko będzie stanowczo "lecieć na pysk", co przy dłuższym łowieniu odczujesz w całym przedramieniu. Musisz zatem rozważyć wszelkie za i przeciw.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    Po skróceniu rękojeści, wędzisko będzie stanowczo "lecieć na pysk", co przy dłuższym łowieniu odczujesz w całym przedramieniu.

     

    Święte słowa! A poza tym, całość będzie do siebie pasowała "ni przypiął, ni wypiął", albo jak kto woli "sobota dłuższa od niedzieli" - szczytówka dłuższa od dolnika.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Ja mam dość długie przedramię i rękojeść wystaje mi poz łokieć tylko około 4-5cm, trochę gorzej ma moja Pani, ale to też kwestia przyzwyczajenia.

    Nie mam zamiaru skracać, bo jak piszecie, faktycznie szlag trafi całe wyważenie.

    Zobaczymy w sezonie jak będzie się sprawować z rybą. :D

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    (...) Nawet miałem wrażenie, że lepiej mi się wyrzucało w dal przynęty. 

    Bo takim kijkiem można zarzucać jak dwuręcznym, uzyskuje się przez to większą siłę wyrzutu. Tylko wówczas ostrożnie z cięższymi przynętami, bo można sobie - a właściwie wędzisku - zrobić "kuku"... ;)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    A nie spróbowałbyś może po ewentualnym skróceniu parę gram ołowiu wpakować w dolnik, żeby przywrócić wyważenie ?

    Kilka tygodni temu tak się próbowałem bawić, wędzisko Jaxona mam tanie, które leci na w dół i z Viperem 830 i Sienną 4000.

    Przykleiłem 30 gramowy ołów taśmą na końcu i było extra, wyważone jak chciałem ale to była zabawa na sucho, nie testowałem go nad wodą myślę jednak, że nie jest to  głupi pomysł.

    Oczywiście lepiej jest od razu tak poskładać zestaw by nie trzeba było się bawić w takie rzeczy.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    A może ktoś mnie oświecić.. jak to jest z tym wyważaniem ?
    Jaki musi być stosunek masy wędziska do kołowrotka, aby był dobrze wyważony?
    Jakiś przykład mile widziany... 

     

    Fizyka na poziomie 5-6 klasy podstawówki - dźwignia - punkt podparcia= wyważenie i takie tam pierdoły. Przykład obrazowo. Na podstawie obrazka wyobraź sobie wędzisko (dźwignię) - uchwyt kołowrotka (punkt podparcia)= wyważenie. Jeśli na powyższym przykładzie, po jednej stronie "dźwigni" (huśtawki=kija) posadzisz grubasa (kołowrotek), a po drugiej chudziasa (cienka szczytówka), to należy przesunąć punkt podparcia (uchwyt kołowrotka) w kierunku grubasa (kołowrotka). Im lżejszy jest grubas (kołowrotek), tym dalej od niego będzie oddalony jego punkt podparcia (uchwyt). Im grubszy jest grubas (kołowrotek), tym bardziej punkt podparcia dźwigni (uchwyt) przesuwa się w kierunku jej końca (rękojeści), tym samym skracając ją do niezbędnego minimum. Albo jakoś tak... 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Metodą prób i błędów to ja wiem.... Gdzie znaleźć równowagę pomiędzy kijem a kołowrotkiem. 

    Akurat kij kongerka i Jaxona (wklejankę mam dobrze wyważoną). Ale kij Yorka do Ryobi arctica 4000 już nie. A ten ameliniowy kołowrotek do lekkich nie należy. Stąd moje pytanie.. A pytam dlatego, bo na pewnym forum jak czytałem posty wędkarzy..to oni po masie samej wędki wiedzieli już jaki kołowrotek będzie równoważył blank.. 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Wiesz, może to opinie z doświadczenia, ktoś miała kij o danej masie i długości z kołowrotkiem 3000 np. pomierzył, pododawał i mu wyszło że jaka kij ma 2.40, waży 150 g to potrzebuje kręcioła o wadze ok 250 g czysto teoretycznie.

    Jak wszystko zagrało to potem idzie fama w eter i porównują wędki, kołowrotki ich wagi i rozmiary ale tak moim zdaniem największe znaczenie ma dolnika i czy jest fabrycznie dobrze wyważony.

    Sprawa się zaczyna komplikować jak wędzisko ma większą długość, jest ciężkie to kołowrotkiem się go nie wyważy tylko trzeba ingerować w blank, przesunąć mocowanie kołowrotka ale jak ktoś tego nie robił jak ja to raczej dociążenie dolnika było by lepszym rozwiązaniem.

    Poza tym jeden chce mieć środek ciężkości 10 cm od środka kołowrotka a inny jak ja max 5 cm 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Jeżeli wędzisko z kołowrotkiem będziemy trzymać w sposób klasyczny (dłoń obejmuje ramię stopki kołowrotka), to w tym układzie wielkość/waga kołowrotka będzie miała znikomy wpływ na wyważenie wędziska. W zasadzie będzie się zmieniać tylko masa całości zestawu, zależnie od masy kołowrotka. Dlatego że w powyższym układzie, dłoń jest punktem podparcia dźwigni (wędziska), natomiast kołowrotek znajduje się niemal dokładnie pod dłonią, czyli punktem podparcia. Jeżeli jednak uchwycimy wędkę wyżej, za przednią część rękojeści (tzw. foregrip), to punkt podparcia się zmieni, więc masa kołowrotka będzie miał wpływ na wyważenie zestawu. Osobiście podczas łowienia na spinning, trzymam wedkę w sposób klasyczny, ale po kilku godzinach przenoszę dłoń na przednią część rękojeści, co pozwala odciążyć przedramię, zwłaszcza gdy łowię spinningiem 3m. Dużo racji ma Elton, bo jeżeli wędzisko jest fabrycznie fatalnie wyważone, to taki czy inny kołowrotek niewiele zmieni. Wtedy jedynym sensownym wyjściem, jest uchwycenie wędki znacznie powyżej mocowania kołowrotka.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Ja akurat trzymam wędzisko przy mocowaniu kołowrotka do wędziska. Stopkę mam pomiędzy palcem wskazującym a środkowym. Ale każdy ma różne sposoby trzymania kija. Jedni trzymają w dolnej części rękojeści, a inni w górnej, za kołowrotkiem. Wydaje mi się, że przyciężka jest moja arctica, wędzisko waży 192 g. Ale to taka moja mała dygresja. Dziękuje za informacje ;) 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Osobiście podczas łowienia na spinning, trzymam wedkę w sposób klasyczny, ale po kilku godzinach przenoszę dłoń na przednią część rękojeści, co pozwala odciążyć przedramię, zwłaszcza gdy łowię spinningiem 3m.

     

    Ja, każdy kijek - bez wyjątku - trzymam tak, że nóżkę kołowrotka mam pomiędzy palcem wskazującym, a "fakjującym" :) Ale jedynie do momentu wyrzutu przynęty. Lecz, gdy ta znajduje się już w locie, to moja dłoń automatycznie i mimochodem już, przeskakuje na foregrip i tak już pozostaje do kolejnego rzutu. Daje mi to lepszą kontrolę nad zestawem, lepsze wyważenie zestawu i o wiele lepsze i szybsze zacięcie. Cóż, jestem aż takim odszczepieńcem, że nie tylko tak trzymam wędzisko, ale też nie rzucam z palca wskazującego, tylko spod kciuka. Jedynie ciężkie zestawy zarzucam ze wskazującego.  :D

    Edytowane przez Jotes
    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Jarku, potrafisz zadziwić. Z wyrzucaniem zestawu spod kciuka, nigdy się nie spotkałem, dopiero od Ciebie dowiaduję się że tak można. Prawdziwy "magic" z Ciebie. ;) Ciekawi mnie jak na to wpadłeś. Czy miałeś może jakąś kontuzję palca wskazującego, a wiadomo że "potrzeba matką wynalazku". Słusznieś stwierdził że chwytając wędzisko za górną część rękojeści zyskuje się na szybkości zacięcia. Ten chwyt sprawdza się także podczas tzw. łowienia z opadu, gdyż pozwala z większym wyczuciem poprowadzić przynętę, jak również szybciej reagować na często ledwo zauważalne/wyczuwalne brania.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Zbyszek, nie, kontuzji palca nie miałem, tylko 42 lata temu, ucząc się celności rzutów i z wskazującego i spod kciuka stwierdziłem, że o wiele celniejsze rzuty wychodzą mi spod kciuka właśnie. Tak to wyćwiczyłem, że potrafiłem z dużej odległości trafić w sam środek spływających w czerwcu wianków. A zasada jest dziecinne prosta: na przednim/górnym pierścieniu trzymającym stopkę kołowrotka wkładam żyłkę pod kciuk, otwieram kabłąk i rzucam, a reszta dzieje się sama. Ciężar przynęty sam wyciąga mi spod palca żyłkę - nie muszę jej puszczać. Ale, jak już napisałem wyżej, ze wskazującego też rzucam, tylko ciężkimi zestawami i nie mam z tym problemu. ;)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Muszę przyznać, że pierwszy raz się spotykam z rzutem z kciuka, ale "młody" jestem, jeszcze wiele nauki przede mną ;)

    Jarku, a dałbyś radę nakręcić filmik instruktażowy jak to wygląda? To mogłoby być ciekawe doświadczenie, jakoś nie mogę sobie tego poukładać,

    Piszesz, że ciężar przynęty sam wyciąga żyłkę, a jeśli przynęta waży 1g, to działa?

    Edytowane przez Alexspin
    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    jakoś nie mogę sobie tego poukładać,

     

    Ty to akurat jesteś w komfortowej sytuacji, bo możesz to zobaczyć na własne oczy, nie potrzebny jest żaden filmik. W sobotę, niedzielę na betonach na Starej Wsi? ;)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Ty to akurat jesteś w komfortowej sytuacji, bo możesz to zobaczyć na własne oczy, nie potrzebny jest żaden filmik. W sobotę, niedzielę na betonach na Starej Wsi? ;)

    Niestety, nie tak komfortowej, jak by się wydawało.. Co drugi weekend wykładam na uczelni, a w te wolne, przebywam w Poznaniu... :(

    Muszę przy okazji poeksperymentować.

    Edytowane przez Alexspin
    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach



    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

    Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

    Zarejestruj nowe konto

    Załóż nowe konto. To bardzo proste!

    Zarejestruj się

    Zaloguj się

    Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

    Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...