Skocz do zawartości
  • Szczytówki w bacie, ich rodzaje i zastosowanie.


    Gość
     Udostępnij

    Ogólnie rzecz biorąc w batach zastosowanie mają trzy rodzaje szczytówek:

    Pusta, z którą zazwyczaj bat kupujemy (dla początkujących – szczytówka jest prawie na całej swojej długości pusta w środku, dopiero kilka końcowych centymetrów jest z zamkniętego profilu, a czasem nawet nie, bo widać mikroskopijny otwór w najwęższej części szczytówki).

    Pełna zwana wklejką, konkretnie – w pustą część szczytówki jest wklejona tzw. igła z pełnego włókna węglowego.

    Szczytówka pusta z wklejoną tulejką wewnętrzną lub zewnętrzną pod amortyzator.

    pre_1390600507__image001.png

    Foto1: Od lewej: wklejka, szczytówka z amortyzatorem, szczytówka pusta

    Kiedy stosujemy poszczególne rodzaje szczytówek, oraz ich wady i zalety:

    • Szczytówka pusta – stosujemy ją, gdy łowimy średnią rybę z myślą o braniu jej „na klatę”, czyli do ręki. Łatwiejszy też jest hol większych sztuk. Wadą takiej szczytówki jest możliwość spadania podczas holu ryb małych i/lub delikatnie zaciętych. Po prostu szczytówka jest za sztywna i nie amortyzuje wystarczająco podczas holu.
    • Szczytówka z wklejką tzw. pełna – jej przydatność docenimy wówczas, gdy łowimy sztuki małe lub holujemy ryby zapięte za przysłowiową „skórkę” Daje też nam możliwość zastosowania odchudzonych zestawów, a zwłaszcza przyponów – nie grozi nam zerwanie delikatnego przyponu przy gwałtownym zacięciu, jak przy szczytówce pustej i sztywnej. Wadą takiego rozwiązania jest wydłużony czas holu, zwłaszcza większych sztuk, i trudności z uchwyceniem ryby podniesionej nad wodę.

    Niektórzy eksperci jako wadę takiej szczytówki podają fakt, że bat robi się wolniejszy i mniej celny przy zarzucie..... Szczerze mówiąc, moim zdaniem, jeśli taka różnica jest to na tyle nieznaczna, że nie warto tym sobie zawracać głowy.

    • Szczytówka/bat z amortyzatorem. To rozwiązanie ma pewnie równie wielu (jak nie więcej) przeciwników niż zwolenników, za rzekome wypaczenie idei ‘batmaństwa”. Kiedy stosujemy bat z amortyzatorem? Gdy jesteśmy pewni, że bardzo prawdopodobne są przyłowy, których wyjęcie przekracza możliwości bata z tradycyjną szczytówką.

    Wady pomniejsze – zaburzenie wyważenia kija, przy niewłaściwym doborze wytrzymałości poszczególnych części zestawu, czyli bata/amortyzatora/przyponu istnieje bardzo duże ryzyko połamania wędki. I ostatnia z pomniejszych wad, - potrzebujemy dużo czystej, nie zarośniętej wody na hol ryby, którą ciężko jest kontrolować za pomocą bata z amortyzatorem.

    Największa wada moim zdaniem, to długość holu i trudności z podebraniem......

    Dlaczego? Otóż załóżmy, że zastosowaliśmy odcinek amortyzatora o długości 1m. Gumy rozciągają się przeciętnie od, 300 do 500%, czyli podczas holu większej sztuki nagle mamy zestaw dłuższy o około 3 do 5m, i jak tu sięgnąć podbierakiem? Pozostaje nam długie, powolne męczenie ryby i właściwa technika holu polegająca na swoistym „pompowaniu” szczytówką. Czyli pochylamy szybko wędkę żeby część amortyzatora wróciła do szczytówki a potem powoli podnosimy bat i tak do skutku. Drobna podpowiedź, – jeśli hol się przedłuża, i jest taka możliwość, to warto, co jakiś czas zanurzyć szczytówkę, a przez to cały amortyzator w celu jego schłodzenia.

    pre_1390600545__image002.png

    Foto2: Kawałek amortyzatora

    pre_1390600556__image003.png

    Foto3: Ten sam kawałek rozciągnięty

    Trochę techniki, czyli przygotowujemy szczytówki do łowienia:

    • Szczytówka pusta, najczęściej spotykana w kupionych batach, i najprostsza do przygotowania. Po prostu wyjmujemy szczytówkę z bata, idziemy do sklepu i dobieramy odpowiedniej średnicy łącznik szczytówka – żyłka ( polecam łączniki firmy Stonfo), który wklejamy za pomocą zwykłej kropelki czy super glue. Nie warto moim zdaniem stosować żadnych żywic czy klejów typu poxipol, bo w razie uszkodzenia będziemy mieli problem z odzyskaniem łącznika, bądź szczytówki.

    pre_1390600574__image004.png

    Foto4: Dwa przykładowe łączniki. Pierwszy od lewej mocniejszy.

    • Szczytówka z wklejką – dużo rzadziej spotykana w kupionych kijkach zwłaszcza dłuższych. Kupić osobno, też raczej ich się nie da, więc pozostaje nam zrobienie takiej szczytówki samemu Do tego celu potrzebujemy: szczytówkę pustą, i drugą z pełnego włókna węglowego (oryginalną szczytówkę warto sobie zostawić). Czy kupimy je w sieci, czy w sklepie stacjonarnym, nie ma znaczenia, trzeba tylko zachować kilka parametrów. Otóż szczytówka pusta musi mieć taką samą dolną średnicę i zbliżoną długość jak oryginał. Czyli mierzymy oryginał i zgodnie z tym zmawiamy/kupujemy.

    Z wklejką jest troszkę trudniej, zwłaszcza, jeśli chodzi o dobór jej dolnej grubości. Dlaczego? Bo są wg mnie dwie metody wklejania igły w pustą szczytówkę. Pierwsza polega na tym, że tniemy pustą szczytówkę w pasującym nam miejscu, i dokupujemy wklejkę o równej lub mniejszej średnicy dolnego końca niż powstały otwór. Następnie pasujemy wklejkę w otwór – ma wchodzić z lekkim luzem. Jeśli nie wchodzi to korygujemy jej grubość za pomocą papieru ściernego. Moim zdaniem wklejka powinna wchodzić w pustą szczytówkę na 4-5cm, więc taką długość odmierzamy i zaznaczamy. Następnie przy użyciu np. żywicy epoksydowej wklejamy igłę, starając się żeby kleju było tak dużo, żeby „złapał” wklejkę na całym wklejanym odcinku. Drugi trudniejszy, preferowany przeze mnie sposób, to takie dobranie dolnej średnicy wklejki, że po ucięciu w odpowiednim miejscu pustej szczytówki można je złożyć teleskopowo, tak, że jak powyżej zostanie w części pustej około 5cm wklejki, w miarę ściśle przylegające do ścianek pustej szczytówki. Jak to uzyskać? Najlepiej za pomocą suwmiarki i papieru ściernego. Konkretnie – zaznaczamy na pustej szczytówce domniemane miejsce cięcia, ( ale nie tniemy!!!). Następnie 5cm niżej mierzymy suwmiarką średnicę szczytówki. Od tego wymiaru odejmujemy dwukrotną grubość ścianek szczytówki i mamy prawdopodobną dolną średnicę wklejki, którą zakupujemy. Jaka długość wklejki? Moim zdaniem nie mniej niż 35cm, a nie więcej niż 45cm. To już zależy od tego, jaką akcję chcemy uzyskać, to samo odnosi się do grubości wklejki w części szczytowej ( im mniejsza grubość tym wklejka bardziej giętka). Gdy mamy już wszystko zakupione, mierzymy jeszcze raz i jeśli jest ok., to za pomocą trójkątnego pilnika tniemy pustą szczytówkę w założonym miejscu. Pasujemy obie części. Gdy wklejka okaże się za gruba, to albo ją szlifujemy, albo ponownie odcinamy fragment pustej części np. 0,5cm (lepiej częściej ciąć niż uciąć za dużo), i tak do skutku.

    Jeśli utniemy za dużo, lub, gdy wklejka wchodzi nam na zakładane 5cm, a mimo to połączenie klekoce, czeka nas „grubsza” robota. Ja radzę sobie w ten sposób, że nakładam na te dolne 5cm wklejki warstwę żywicy, czekam aż wyschnie i szlifuję papierem ściernym często pasując do pustej części. W razie potrzeby czynność powtarzam. Ostatecznie muszę osiągnąć taki rezultat, że wklejka w pustej części idealnie przylega do ścianek, co eliminuje ryzyko złamania z powodu niedopasowania łączenia.

    W tym sposobie nie wklejam igły – pozostawiam połączenie teleskopowe, co w razie

    Jakiejś „awarii” pozwala mi, albo wymienić, albo odzyskać wklejkę.

    Jeśli mamy wątpliwości (niektórzy polecają), co do jakości/bezpieczeństwa takiego

    połączenia, to można zrobić delikatną omotkę na styku wklejki i pustej części

    szczytówki. Na koniec oczywiście wklejamy łącznik szczytówka – żyłka.

    • Szczytówka z amortyzatorem.
    Tytułem wstępu – nie każdy bat nadaje się do takiego łowienia. Wędki delikatne o cieniutkich ściankach blanku i szczytówki odpadają. Po prostu podczas holu mogą nie wytrzymać naprężeń w miejscu styku korka/drabinki amortyzatora, lub tulei w szczytówce. Na szczęście dotyczy to przeważnie wędek specjalistycznych, z wyższej półki. Każdy przeciętny allrounder da radę.

    Potrzebujemy: szczytówki pustej w środku, tulei zewnętrznej lub wewnętrznej amortyzatora, korka rozporowego do amortyzatora lub drabinki/konnektora, łącznika guma – żyłka, no i samego amortyzatora.

    Pokrótce:
    Szczytówka powinna mieć taką samą średnicę dolną jak oryginał.

    Możemy zastosować dwa rodzaje tulejek amortyzatora – zewnętrzną lub wewnętrzną. W tym wypadku wybieram zewnętrzną żeby zaoszczędzić na długości szczytówki – wymaga ucięcia mniejszego odcinka szczytówki przy montażu

    pre_1390600597__image005.png

    Foto5: Tulejki wewnętrzna i zewnętrzna.

    Korek rozporowy lub drabinka – ja stosuję korki rozporowe Stonfo, które poprzez skręcenie lub rozkręcenie mają regulowaną średnicę. Co do drabinek i innych konektorków dostępnych w handlu oczywiście też się nadają do użycia aby tylko były małe i lekkie.

    pre_1390600610__image06.png

    Foto6: Pierwszy od góry – polecany przeze mnie korek rozporowy Stonfo.
    Łącznik guma – żyłka – proponuję łączniki Stonfo w rozmiarze adekwatnym do rozmiaru amortyzatora (opisy zależności bez problemu do znalezienia w sieci). Dobrze by było by łącznik był na tyle mały żeby bez problemu przeszedł wraz ze szczytówką przez drugi element bata. Foto poniżej:

    pre_1390600797__image07.png

    Foto7

    pre_1390601625__image08.png

    Foto8: Różnej wielkości łączniki

    Amortyzator – moim zdaniem do bata najlepsze są amortyzatory silikonowe lub

    silikonowo/lateksowe. Czysty lateks odpada jest za miękki, delikatny i rozciągliwy.

    Długość amortyzatora wg mnie w zależności od warunków powinna wynosić w stanie

    napiętym od 40cm (w samej szczytówce) do max 1m. Średnica – nigdy nie stosowałem

    w bacie gum grubszych niż 1mm, przeważnie 0,8-0,9mm. Pamiętajmy, że grubość

    amortyzatora dobieramy do przewidywanej wytrzymałości/średnicy przyponu. Przypon ma być zawsze najsłabszym ogniwem zestawu. W sieci bez problemu znajdziemy tabelki z zależnością grubość amortyzatora a zestaw/przypon.

    To samo dotyczy doboru tulejki zewnętrznej – w sieci i sklepach internetowych jest podany rozmiar amortyzatora, do jakiego są przeznaczone. Ja wolę wybrać tulejkę o nr większą. Tzn., jeśli mamy amortyzator 0,8mm to powinniśmy wybrać tulejkę o średnicy wewnętrznej około 1mm. Ja idę dalej i kupuje taką, w którą wchodzi guma nawet 1,2 mm – swobodny przesuw amortyzatora, to moim zdaniem podstawa.

    Montaż tulejki na szczytówce jest prosty – mierzymy suwmiarką szczytówkę i tniemy nieco powyżej zaznaczonego miejsca za pomocą pilnika trójkątnego. Pasujemy tulejkę, która powinna wchodzić na lekki wcisk. Jeśli nie pasuje odcinamy ponownie fragment szczytówki i tak do skutku.
    Teraz odcinamy potrzebny odcinek amortyzatora i przeciągamy go przez szczytówkę. Ja stosuję specjalny drut do tej czynności, ale można sobie poradzić jakimkolwiek drutem, czy grubą żyłką.

    pre_1390602375__image09.png

    Foto9: Drut zwijany do przeciągania amortyzatorów.

    Tu rada – po ucięciu odpowiedniego odcinka gumy, porozciągajmy amortyzator w rękach, żeby się „ułożył”. Tzn. złapmy między dłonie odcinek 20cm i rozciągnijmy go maksymalnie, i tak dalej po całej długości amortyzatora. Po takim zabiegu okaże się, że odcięty odcinek zrobił się nam dłuższy. Unikniemy w ten sposób korekty napięcia amortyzatora po pierwszej większej rybie.

    Od strony tulei przywiązujemy łącznik guma – żyłka ( węzłów w sieci możemy znaleźć mnóstwo) Ja na zdjęciach przedstawiam ten, którego sam używam:

    pre_1390661449__image010.png

    Foto10: Łącznik w częściach – tulejka dolna, widoczny otwór montażowy do amortyzatora.

    pre_1390661466__image011.png

    Foto11: Nakładamy tulejkę dolną na amortyzator.

    pre_1390661489__image012.png

    Foto12: Przeciągamy podwójnie złożony amortyzator przez otwór.

    pre_1390681503__image013.png

    Foto13: Robimy prosty, zwykły węzeł.

    pre_1390681521__image014.png

    Foto14

    pre_1390681544__image015.png

    Foto15: Przekładamy pętelkę przez łącznik, poczym zsuwamy poniżej węzła
    .

    pre_1390681562__image016.png

    Foto16: Zaciskamy ściśle węzeł
    .

    pre_1390681580__image017.png

    Foto17

    pre_1390681604__image018.png

    Foto18: Wciskamy tulejkę aż poczujemy, że wskoczyła na swoje miejsce

    pre_1390681621__image019.png

    Foto19: Odcinamy zbędny kawałek gumy pozostawiając kilka milimetrów.
    Teraz przeciągamy amortyzator przez szczytówkę, na moim zdjęciu za pomocą specjalistycznego drutu:

    pre_1390661502__image020.png

    Foto20: Przeciągamy drut przez szczytówkę od dołu i blokujemy amortyzator w uchwycie.

    pre_1390681641__image021.png

    Foto21: Przeciągamy gumę przez szczytówkę.
    Na drugim końcu dowiązujemy korek rozporowy (węzeł ten sam).
    Do korka rozporowego dowiązuje kawałek sztywnej plecionki.

    pre_1390681663__image022.png

    Foto22: Szczytówka gotowa do montażu w bacie
    .
    Teraz w drugi element bata wkładamy szczytówkę i zaciągamy ją teleskopowo. Korek rozporowy powinien schować się w elemencie, a na zewnątrz tylko wystaje kawałek plecionki.

    pre_1390681682__image023.png

    Foto23: Pozostawiona plecionka nie przeszkadza i nie wchodzi między elem. bata jeśli jest wystarczająco sztywna.

    Bierzemy w palce łącznik guma – żyłka i sprawdzamy napięcie amortyzatora.

    pre_1390681703__image024.png

    Foto24

    Robimy to poprzez wyciagnięcie amortyzatora ze szczytówki i puszczenie go. Jeśli łącznik uderza bardzo mocno w tuleję i mamy problem z wyciągnięciem gumy, to amortyzator naciągnięty jest za mocno napięty. Jeśli po wyciągnięciu chowa się w szczytówce bardzo wolno i opornie lub nie chowa się wcale, to za słabo. Korekty w obie strony dokonujemy poprzez skręcenie lub rozkręcenie korka rozporowego, lub ucięcie amortyzatora i ponowne jego przywiązanie.

    Troszkę bardziej szczegółowo – ciągniemy za plecionkę przywiązaną do korka, i wyciągamy go z elementu, regulujemy korek, i puszczamy sznurek. Ponownie sprawdzamy naciąg amortyzatora, jak opisałem powyżej i tak do skutku.

    pre_1390681724__image025.jpg

    Foto25: Korek wyciągnięty do regulacji.

    Ostatecznej korekty i tak dokonamy nad wodą ciągnąc za zestaw przy rozłożonym bacie.

    Wrócę jeszcze do korków rozporowych i drabinek – jak ktoś ma zacięcie i chce oszczędzić na kosztach może je zrobić samemu. Ja kiedyś wykonałem sobie taki komplet z korków od wina i drutu. Trzeba tylko zeszlifować taki korek w stożek o odpowiedniej średnicy, zrobić oczko na drucie, którym przekłuwamy korek, a po przekłuciu wykonać oczko z drugiej strony (drut trzeba wkleić). Możemy wykonać takie korki do poszczególnych długości amortyzatorów, lub regulować ich średnicę poprzez oklejenie korka taśmą izolacyjną. Niestety ten typ korków samoróbek ma jedną wadę, która odnosi się także do całości łowienia batem z amortyzatorem, a którą świadomie pominąłem wcześniej. Chodzi mi konkretnie, o to, że choćbyśmy nie wiem jak się starali, i jakie patenty stosowali, to i tak woda dostanie się do środka wędki. Pół biedy, kiedy mamy oryginalny korek rozporowy lub drabinkę, wówczas woda spływa, do dolnika i wystarczy tylko, co jakiś czas poluzować nakrętkę na dole bata i wypuścić ją. Zastosowanie samoróbki lub korków ściśle przylegających do blanku wędki powoduje, że woda zostaje w górnej części blanku. Co to oznacza wiadomo – przeciążenie ścianek, mocny zamach i po wędce. Więc jeśli zdecydujemy się na takie rozwiązanie, pamiętajmy o konieczności oczyszczania bata z wody wewnątrz wędziska.

    I to by było na tyle.

    Wiem, że nie wszystko dla wszystkich będzie jasne, mimo, że starałem się opisać temat jak najdokładniej. Niestety nie mam na tą chwilę materiałów, żeby wykonać wklejkę i pokazać poszczególne etapy na zdjęciach.

    Pozdrawiam

    Kuba ( ŁYSY0312)

     Udostępnij


    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze



    A ja wiele lat temu miałem bata z całkowicie pełną szczytówką i bynajmniej nie wklejką. Był to typowy "bananowy szklak". :) 

    Kilka lat temu, nowiutki weglowy bat pewnej włoskiej firmy miał także całkowicie pełną szczytówkę. Fakt, że to był bat zawodniczy 5m z cw do 30g, do połowu karpików z gwarantowaną wytrzymałością dla ryb do 2,5kg bez amortyzatora, co jednak nie zmienia faktu pełnej szczytówki. :) 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Przydatny artykuł. Masz 6 :)

     

    PS Ja jestem niestety niereformowalny... zawsze łączyłem i będę łączył zestaw ze szczytówką za pomocą dwóch kawałków koszulki igelitowej. Często łowię bez przyponu i dlatego jedyny węzeł /a każdy węzeł osłabia żyłkę/ mam przy haczyku...

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    łączył zestaw ze szczytówką za pomocą dwóch kawałków koszulki igelitowej

     

    Widziałem też patent z kawałkiem wentyla jako łącznik i jednocześnie amortyzator. Nie mniej artykuł bardzo ciekawy i wiele wyjaśniający, sam też czegoś nowego się dowiedziałem. ;) .

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Dziękuję Panowie za dobre słowo :) Ja jednak muszę oficjalnie podziękować Windowi. Bez jego pomocy nie udało by mi się zamieścić artykułu. Więc jeszcze raz dzięki Wind za pomoc.

     

    Wracając do tematu - to fakt, nie pomyślałem żeby dodać jeszcze jeden podpunkt pt. np. ciekawostki :P

    I opisać łączniki: z igielitu na okrętkę, ze sznurowadła, z plecionki i rurki termokurczliwej. Wymienić szczytówki: z pełnego włókna szklanego, wklejki z fiberglassu (czy jakoś tak :P ).... i coś by tam się jeszcze znalazło :D

    Jak znajdę czas to nadrobię niedopatrzenie ;)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    He he... ciekawostki powiadasz. Dla mnie łączniki są taką ciekawostką ;)  Ja pochodzę z epoki kiedy najdłuższe wędki zawodnicze miały 8m i na końcu hak z aluminiowego pręta, do którego wiązało się amortyzator :D  Albo na 50-70 cm szczytówki robiło się maleńkie przelotki /ok10szt/ i amortyzator przesuwał się/pracował na zewnątrz wędziska... To były ciekawostki :D

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    Ja pochodzę z epoki kiedy najdłuższe wędki zawodnicze miały 8m i na końcu hak z aluminiowego pręta, do którego wiązało się amortyzator :D
    - mam to samo...

     

    Później odpuściłem sobie 8m bata, zostawiłem tylko 5,55m do rekreacyjnego wędkowania.

    Oczywiście z dwoma igelitowymi rurkami - do tej pory tak łowię :)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Łysy,pożyteczny tekst zwłaszcza dla początkujących (ale nie tylko) batmanów.Informacje wystarczające aby świadomie wybrać najlepsze rozwiązanie,zależnie od łowiska,wielkości łowionych ryb,intensywności ich żerowania,czy też własnych upodobań.Przyznam szczerze,że szczytówek w batach nigdy nie przerabiam.Rozwiązania przewidziane przez producentów,są dla moich potrzeb w zupełności wystarczające.Spławik,szacun,łowienie bez stągiewki to moim zdaniem "wyższa szkoła jazdy".Gdzie bezpiecznikem dla zestawu i amortyzatorem jednocześnie są :ugięcie wędziska,nadgarstek i przedramię.Ja przypon zakładam zawsze,ze względów czysto praktycznych.Np.gdy chcę zastosować mniejszy/większy haczyk,na odpowiednio cieńszej/grubszej żyłce,adekwatnie do sytuacji na łowisku.Wymiana przyponu trwa dosłownie chwilę i wio.Także w łowiskach z licznymi zaczepami,przypon pozwala uniknąć zrywania połowy zestawu,nieraz łącznie z nomen-omen spławikiem.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Jak mi się jeszcze chciało tyłek odmrażać na lodzie, to wiązałem w domu przypony z mormyszkami :P

    Ale nawiązujac do wcześniejszych wypowiedzi - ja nie jestem tradycyjny, lubie wypróbowywać nowinki techniczne. Niektóre anektuje do swojego sprzętu, niektóre odrzucam.

    Miałem 8m bat Silstara z hakiem wykonanym z tonkinu i przelotkami pod amortyzator. A pierwszy amortyzator? Jak dziś pamietam, była to guma pracowicie wyplatana z siateczki po wędzonym serze :D  Choć i jakieś gacie padły kiedyś łupem wandala i zostały pozbawione gumki, jak byłem w potrzebie :lol:

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

      :D  No nie,  miałem gorszą fantazję - po prostu kupowałem w Składnicy Harcerskiej gumkę modelarską.

    Ozet, zaryzykuję i odpowiem tu ;)  Nie w głowie mi jakieś zasadzki czy "podchwyty". Ja w miejscach gdzie tego potrzeba też używam przyponu. Tam gdzie nie według mnie nie potrzeba dwóch w zestawie dodatkowych węzłów. "Nomen-omen spławiki", o których wspomniałeś mają się dobrze - najsłabsze ogniwo zestawu to haczyk albo węzeł na nim. Jak wspomniałem zawsze łączę zestaw ze szczytówką bata dwoma igelitami i od tego już nie ma wyjątków.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Też kupowałem gumę modelarską w Składnicy Harcerskiej, tylko z tego co pamietam była płaska i nie chciała mi "chodzić " w przelotkach, i dla tego wolałem tą serową, lub pasmanteryjną.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Były trzy różne gumy do różnych modeli latających. Te płaskie "taśmy" były do najcięższych modeli, kwadratowe do średnich i małych, cieniutka okrągła była do najmniejszych modeli. Nie pamiętam już ich klas, bodaj to modele swobodne.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Uwierz, że w stolicy też nigdy nie spotkałem wszystkich na raz. :) Najczęściej dostepna była kwadratowa, gdyż dostępne były odpowiednie modele do samodzielnego montażu. Okrągła to był rarytas, zasadniczo na przydział z rozdzielnika do sekcji modelarskich.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Spławiku,nie jestem do końca przekonany Twoją argumentacją.W moich zestawach,żyłka podczas zrywania (np.na zaczepach),jakoś nie pęka dokładnie na węzłach.Zawsze jakiś centymetr,dwa od haczyka,czy też węzła pętli przyponowej.Owszem zdarza się że mały haczyk,wyśliźnie się z węzła,ale wtedy jest to ewidentnie mój błąd,bo węzeł był niestarannie dociągnięty.Tak na mój chłopski rozum,jednolita żyłka powiedzmy 6m,od szczytówki do haczyka,przy próbie zerwania, powinna pęknąć na około 1/3 swej długości (od strony haczyka).Przy tym biorę pod uwagę tylko żyłki dobrej jakości,trzymające średnicę na całej swej długości.Marne żyłki z przegrubieniami,mogą "chlasnąć" w zupełnie nieprzewidywalnym miejscu.Co do łączników,to zacząłem je stosować gdy tylko pojawiły się w handlu.Wcześniej podobnie jak Ty stosowałem rozwiązanie z koszulkami.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    W moich zestawach,żyłka podczas zrywania (np.na zaczepach),jakoś nie pęka dokładnie na węzłach.Zawsze jakiś centymetr,dwa od haczyka,czy też węzła pętli przyponowej.

    No to jakoś dziwnie, bo mimo, że stosuję żyłki najwyższej jakości, zawsze pękają mi na węzłach, z resztą zgodnie z moim założeniem, bo najczęściej zrywam przypn na węźle pętli przyponowej.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach


    Zawsze jakiś centymetr,dwa od haczyka

    Oooo, no to jak u mnie przy cienkich żyłkach. Jednak ja zauważyłem, że przeciągam węzły i zyłka ponad haczykiem jest delikatnie ale nadciągnięta. Mocno dociągniety węzeł też to powoduje ,ze żyłka na węźle jest nadciągnięta. Dlatego kiedy mogę stosuję haczyki z oczkiem i stosuję węzeł samodociągający zwany spinningowym.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Docio,dałeś mi do myślenia z tą nadciągniętą żyłką.Tak na szybko zawiązałem kilka haczyków,,ale nie zauważyłem żebym miał tendencję do przeciągania żyłki/węzłów.Ale być może pod wpływem Twojej sugestii,robiłem to ostrożniej.Zawsze po uformowaniu węzła,ale przed jego ostatecznym dociągnięciem,ślinię go lekko w ustach,gdyż wtedy węzeł staranniej się układa.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Trochę czasu minęło od publikacji artykułu, i nikt nie zadał pytania na które liczyłem :) A chodzi mi konkretnie o smarowanie amortyzatora - smarować, czy nie?

    Ale skoro wszystko jasne, zostawie ten temat otwarty...... ;)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Pewnie podpadnę wielu ale od lat ponad 30-tu, czyli od czasu technikum, nie neguję ślinienia węzłów z żyłki przed dociągnięciem ale absolutnie nie wierzę w skuteczność tego zabiegu. Gdyby własności penetracyjne śliny były tak doskonałe aby przecisnąć się przez setne części milimetra pomiędzy splotami, to ludzie mieliby stały zarobek, bo w przemyśle takie środki są pieruńsko drogie.

    Ślinienie na pewno poprawia nam nastrój, umacnia w przekonaniu, że zrobiło się wszystko dobrze i nic nie powinno nawalić a jak już to wina żyłki. :) Dla mnie może być i tak, za duża głupota aby się o nią spierać. :) 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    No i podpadłeś mi.... :D  Ja ślinię węzeł jak odległość między zwojami wynosi 0,0057 mm i ciecz swobodnie  penetruje wszystkie zwoje. ;)  Zresztą tak apropoos penetracji... to ślinienie zawsze pomaga. I wtedy jak słusznie piszesz - poprawia nam to nastrój :D

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Mylny błąd Dociu.Chyba nie uważnie przeczytałeś mój post.Napisałem bowiem,że ślinię węzeł po jego uformowaniu,ale przed ostatecznym dociągnięciem.Ślina więc swobodnie przenika między zwojami węzła.Powiem wiecej,może jest to głupota,ale wierzę że ślina posiada właściwości amortyzujące i wzmacnia węzeł.A propos amortyzacji i amortyzatorów.Nie smaruję amortyzatora z tej prostej przyczyny,że łowię technikami w których ten element jest zbędny.Za to od czasu do czasu,lubię"posmarować"gardło.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach




    Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

    Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

    Zarejestruj nowe konto

    Załóż nowe konto. To bardzo proste!

    Zarejestruj się

    Zaloguj się

    Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

    Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...