Co prawda sezon na salmonidy już dawno rozpoczęty, ale jaziowo-kleniowy już w zasadzie można otwierać, by za chwilę zasiąść tez nad spławiczkiem, czy gruntówką. Nie jest to nowy tekst, ale wraz z rychłym nadejściem wiosny, rozweseli nasze skołatane zimowym marazmem serca. A i Adam Mickiewicz, mam nadzieję, z tych samych powodów, wybaczy mi tę parodię jego wiekopomnego dzieła...
Koncert Mańkiela
***
Było spinningistów wielu,
Ale żaden nie śmiał łowić przy Mańkielu
Mańkiel przez całą zimę nie wiedzieć, gdzie bawił,
Teraz się nagle, na łowisku zjawił.
Tymczasem dwaj młodzianie przy Jego wędach klęczą,
Stroją je w przynęty i próbując brzęczą.
Zawsze miał tajne, skuteczne sposoby,
By wyławiać hurtem, ryby z onej wody.
Mańkiel z przymrużonymi na pół oczyma,
Milczy i nieruchomy kij w garści trzyma.
Spuścił go, zrazu świszcząc wiatrem tryumfalnym,
Potem gęsto siekł wodę jak deszczem nawalnym.
Dziwią się wszyscy - lecz to była tylko próba,
Bo wnet przerwał, w górę kij podniósł i w nosie podłubał.
Znowu rzut: już drży szczytówka tak lekkimi ruchy,
Jak gdyby zadzwoniło w nią skrzydełko końskiej muchy
Wydając ciche, ledwie słyszalne drżenia.
Mistrz zawsze patrzył na wodę, czekając natchnienia.
Spojrzał z góry, spinning dumnym okiem zmierzył,
Wzniósł kija, spuścił, raz, dwa o wodę uderzył,
Zdumieli się wędkarze...razem ze strug wody wiela
Buchnął boleń, jak gdyby cala wędkarska kapela
Ozwała się przynętami, z żelastwa, czy z gumy...
Szmer podziwu gapiów, dawał powód dumy.
Połowy czas zacząć. – Pierwszy Mańkiel rusza
I z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza,
I wąsa podkręcając, podał przynętę rapie
I skłoniwszy się grzecznie, po tyłku się drapie.
Za Owym wędkarzem szereg cały się gromadzi,
Dano hasło, zaczęto połowy – ON już… prowadzi.
...Oto stanął, jak gdyby chciał swą zdobycz pytać,
Pochyla ku niej pięść, chce grzmotnąć zza ucha.
Ryba wzrok odwraca, boi się, nie słucha,
On zdjął beretkę, czai się pokornie,
Ryba raczyła spojrzeć, lecz milczy oślizgła upiornie.
On cios uwalnia, oczyma jej zgon śledzi
I zaśmiał się na koniec - rad przy całej gawiedzi.
Rusza teraz prędzej, spogląda na rywali z góry
I swą beretkę z czaplinymi pióry
To na głowie umieszcza, to nad głową wstrząsa,
Aż włożył ją na bakier i podkręcił wąsa.
- Idzie, wszyscy z zazdrością, idą w jego ślady,
On by rad ze swą wędką wymknąć się z gromady.
Czasem staje na miejscu, rybę z dumą wznosi
I żeby w cholerę poszli, pokornie ich prosi.
Czasem zamyśla zręcznie w krzaki się uchylić,
Odmienia drogę, rad by konkurentów zmylić,
Lecz go szybkimi kroki ścigają przekręty
I zewsząd częstują… trawkowymi skręty,
Więc naćpał się, prawicę na rękojeść składa,
Jakby rzekł "Znam ja was, mym rybeńkom biada!"
Wraca z powrotem, z dumą i z wyzwaniem w oku
Prosto w tłum; tłum wędkarzy nie może dotrzymać mu kroku,
Ustępują mu z drogi – sięgnąwszy flaszki,
Puszczają się znów za nim - słychać zewsząd pijackie wrzaski:
"Ach, to może ostatni, pijcie, pijcie młodzi,
Może to ostatni, co tak ryby zwodził!"
I szli za Mańkielem po brzegu, hucznie i wesoło…
Nad wodę Bracia ukochani.
Recommended Comments
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now