Zwykle lutowe targi wędkarskie w Poznaniu odbywały się pod koniec miesiąca i był to dla mnie dość nieszczęśliwy termin, który wykluczał możliwość przyjazdu. Jednak w tym roku termin uległ zmianie i wyjazd na Rybomanię planowałem już od kilku tygodni. Mimo, że początkowo miała to być typowo wędkarska wyprawa chętni koledzy niestety nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności wykruszali się i w końcu zabrałem swoje Panie i rodzinnie nawiedziliśmy stolicę Wielkopolski.
Tuż przed południem dotarłem w końcu do Centrum Targowego i zacząłem "zwiedzanie" . Poza obejściem całej hali postawiłem sobie za cel, chyba nadrzędny do samego zwiedzania, spotkania z kolegami po kiju, z niektórymi miał to być "pierwszy raz" z innymi znaliśmy się już wcześniej. Hala i stoiska były imponujące,
imponująca była też ilość zwiedzających. Praktycznie każde stoisko było oblegane, fachowcy - handlowcy mieli pełne ręce roboty, szczególnie Ci, którzy przy okazji handlowali.
Pierwszy dłuższy przystanek to stoisko Trapera, gdzie można było obejrzeć i pomacać właściwie każdy element wędkarskiego wyposażenia, a było na co popatrzeć i warto poświęcić kilka chwil, przecież drużyna sygnowana przez tą firmę to od lat ścisła czołówka polskiego wyczynu.
Niestety, trzy kasy i pełne półki przyciągały bardziej chętnych na okazyjne ?? zakupy, i zwykły oglądacz miał trudne zadanie.
Dalej było jeszcze ciekawiej, można było nabyć min. rewelacyjne ostrzałki do noży kuchennych, specjalistyczne "przyrządy" do wydobycia soku z owoców, regionalne wódki góralskie, oscypki etc.
W końcu udało mi się dotrzeć do stoiska nr 100 gdzie umówiłem się wcześniej z internetowym znajomym, wielu znanym wędkarzem i redaktorem Wiadomości Wędkarskich Norbetem Stolarczykiem. Wraz z nim na stoisku spotkałem równie znanego Kamila Walickiego.
Pogadaliśmy z Norbertem chwilę, powspominaliśmy wspólnego znajomego i ruszyłem dalej bogatszy o pamiątkę.
Inne imponujące stoiska to nasi najwięksi czyli Mikado i Jaxon. Jednak dla mnie najciekawsze i trochę luźniejsze miejsca to stanowiska Milo, Experta i Tubertini. Patrząc na to kto i z czym wystawiał się na targach można by śmiało założyć, że największą gałęzią
naszego wędkarstwa jest tzw. karpiarstwo. Sam zaglądałem na te stoiska szukając wrażeń dotyczących "metody", szczególnie odnośnie zanęt z drobnego peletu.
Kolejny dłuższy przystanek to stoisko Prologic-a, gdzie urzędował nasz znajomy Bartek, tu na forum występujący jako @bart. Za wiele czasu na pogaduchy nie było więc umówiliśmy się na spotkanie przy okazji wizyty służbowej Bartka w Trójmieście. Obok, a właściwie na tym samy stoisku (ten sam dystrybutor) chłopaki z Savagaer -a prezentowali w basenie najnowsze modele sztucznych przynęt. Nie wiem, czy to konstrukcja przynęty czy sposób jej prowadzenia powodowały, że niesamowicie przypominały te prawdziwe, żywe rybki.
Obejście całej hali zajęło mi prawie trzy godziny, i nadszedł czas na opuszczenie gościnnych progów MTP.
Była to też odpowiednia chwila aby odpowiedzieć sobie na tytułowe pytanie, czy warto było tłuc się ponad 300km w jedną stronę?? Z jednej strony cieszę się, że spotkałem kolegów, żałuję tylko, że minęliśmy z Grześkiem @Spokojnym, znanym twórcą wspaniałych spławików i miłośnikiem sprzętu retro. Właściwie gdzie by się nie obrócić zawsze trafiło się na znaną w naszym wędkarskim światku twarz, czy to z prasy branżowej, filmów o wędkarstwie, kanałów na Youtube. Dla mnie to "plus dodatni" jednak nie można przejść obojętnie nad tymi ujemnymi. Pamiętam targi w Poznaniu z własnych doświadczeń zawodowych jako spotkanie handlowców. W przypadku Rybomanii to raczej przypominało targowisko niż targi. Koledzy wędkarze przyszli na zakupy przeświadczeni, że kupią sprzęt w niesamowicie atrakcyjnych cenach i szczerze mówiąc po porównaniu kilku cen stwierdzam, ze ten owczy pęd nie miał żadnych podstaw. Jeden przykład: interesujące mnie siedzisko, do którego przymierzam się od jakiegoś czasu, bez problemu kupię w zwykłym sklepie w Elblągu 260zł taniej niż na targach. Taki drobiazg. Niestety, podobno to organizatorzy imprezy próbowali wymóc na wystawcach możliwość sprzedaży, być może to specyfika branży, może sposób na pobicie kolejnego rekordu frekwencji. Ciekawe, że właśnie na tych stoiskach gdzie nie handlowano było dużo luźniej. Dla mnie było to trochę zniechęcające, tym bardziej, że koledzy po kiju zwietrzywszy domniemaną "okazję" ruszali do boju z werwą i zdawali się nie widzieć innych na swej drodze, a może właśnie widzieli i chcieli zdeptać konkurencję?? Kto wie, ale apeluję do kolegów, rozejrzyjcie się wkoło, to nie odludny brzeg rzeki czy jeziora gdzie jesteście sami, ale miejsc gdzie są inni ludzie i przepychanie się, potrącanie deptanie jest nie na miejscu. To świadczy tylko o Was. W moim odczuciu takie zachowanie pozostawia niesmak i kiepskie wrażenie u innych zwiedzających. Jeżeli uda mi się zdobyć wejściówki na dzień branżowy to pewnie jeszcze kiedyś się wybiorę, nie wiem czy zdecyduję się na ponowną wizytę w dni dla publiczności.
Trochę łupów udało mi się zdobyć.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę w pierwszej stolicy Polski czyli Gnieźnie, widoczna z daleka bryła katedry zapraszała do odwiedzin. Widok robi wrażenie. Wewnątrz też, musicie uwierzyć na słowo.
A kto z Was był jeszcze na tych targach, jakie są Wasze odczucia i wrażenia??
Recommended Comments
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now