kris1313 Posted September 2, 2015 Report Share Posted September 2, 2015 (edited) Przywiozłem z Mazur wiaderko racicznicy i popędziłem czym prędzej na zbiornik Jasień. Woda utrzymuje poziom, bardzo zielona, lekko zalatuje bagnem, ale żyje. Na dużej powierzchni oczkują rybki!!! Wyparzyłem przy brzegu żerujące na glonach liczne krasnopióry. Mają po około 10 cm a zatem jest to pokolenie z ubiegłorocznego tarła. Hurra, udało się zaszczepienie życia w tej wodzie! Ciekawe czy przeżyły i radzą sobie płotki i liny? Ciekawe, że wyniosły się wszystkie rybitwy, a samotna para łabędzi została bez swych dzieci. Szkoda że zginęły, pokarmu roślinnego raczej im starczyło - co się stało? Roślinności wynurzonej nadal nie ma, za to bujnie odbudowała się roślinność na wyspach, zadeptana wiosną przez gniazdujące ptactwo. Zobaczymy wiosną, może coś jednak zasieje się przy brzegach i będzie czyścić wodę z glonôw i poprawi bytowanie rybkom. W ubiegłym roku latem był taki oto kożuch glonów, ale woda była w lepszym stanie Edited September 2, 2015 by kris1313 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted September 2, 2015 Report Share Posted September 2, 2015 Przywiozłem z Mazur wiaderko racicznicy i popędziłem czym prędzej na zbiornik Jasień. Kris i Ty faktycznie wrąbałeś to g... do tego zbiornika? Gatunek obcy inwazyjny??? Link to comment Share on other sites More sharing options...
kris1313 Posted September 2, 2015 Author Report Share Posted September 2, 2015 Jarku, czytałem uważnie co dobrego i złego niesie ze sobą obecność racicznicy w zbiorniku. Przyglądałem się trudnemu rozwojowi życia i korespondowałem z jednym z ichtiologów żeby tą wodę doprowadzić do równowagi. Trzeba zmniejszyć ilość glonów poprzez rozwój roślinności zanurzonej ( moczarka, wywłócznik, rdestnica kędzierzawa) i wynurzonej( trzcina,tatarak, sitowie), na której zawieszą się liczne glony nitkowate. Potrzebne jest ograniczenie naświetlenia przez cieniowanie lustra ( grzybienie, lilie wodne, rdestnica pływająca). Trzeba zmniejszyć stężenie fosforanów i azotanów z rozkładającej się biomasy glonów, a to zrobią właśnie racicznice i małże filtrując wodę i wyjadając mikroglony. Pomocne są ślimaki wodne, a zasiedliły się tam już trzy gatunki. Ryby karpiowate żerujące przy dnie pożywiają się racicznicami i ich larwami. Jest to całoroczna mięsna stołówka. Jedynie wadzą one meliorantom, bo obrastają wyloty rur czy podwodnych konstrukcji. Racicznica jest od lat w licznych czystych jeziorach i rzekach Warmi, Mazur i Kaszub ( tam je spotykam). Stała się na tyle powszechna, że zaczyna być traktowana jako rodzimy organizm. Trudno Jarku " mamy taki klimat"! Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted September 2, 2015 Report Share Posted September 2, 2015 (edited) I właśnie takich mamy szarlatanów, a nie ichtiologów. A powiedział Ci czemu samemu tego nie zrobi? Bo wprowadzanie do naszego ekosystemu gatunków obcych inwazyjnych jest karalne. A dopowiedział Ci, że to małe gówno wybija co do nogi rodzimego małża - szczeżuję wielką (prawem chronioną), wpisaną na czerwoną listę gatunków zagrożonych? Nie powiedział Ci takich rzeczy? Czyli wpuścił Cię na minę... Poza tym: Faktycznie racicznica filtruje wodę i to aż do 1 l na dobę. Ale... Żyje w gigantycznych koloniach. Jeden osobnik jest w stanie wyprodukować do 1 mln komórek jajowych rocznie, co przyczynia się do ekspansji na gigantyczną skalę i zdominowania zbiornika, do którego TY je wprowadziłeś, ale też ewentualnych odpływów. W krótkim czasie wytnie w nim resztę życia, czyli nasze rodzime gatunki małż i te Wasze ślimaczki też. A jest to oczywiste, gdyż zasiedlając jakąkolwiek wodę, obsiada na grubo wszystko, co się w niej znajduje - czyli małże nie mają szans na przemieszczanie się, ani też na zdobycie pożywienia (będąc "obudowane" wokół tym "gównem"). Ponadto, filtrując wodę pochłania toksyny sama stając się ich siedliskiem, a przez to zatruwa toksynami ryby żywiące się nią, a potem ludzi żywiących się tymi rybami. To jednak nie wszystko! Filtrując wodę przyczynia się do zwiększenia jej przejrzystości, a to oznacza błędne koło, gdyż większa przejrzystość wody przyspiesza proces fotosyntezy i rozwój glonów na jeszcze większą skalę. I tu koło się zamyka... Tutaj, jako najbardziej znany mi przykład, powołuję się na stan Zalewu Sulejowskiego, któremu wyrządzono dokładnie taką samą szkodę. Nie ma już naszych małży, zostały wybite do nogi przez gównoracicznicę, w ciągu pierwszych dwóch, trzech lat od jej wprowadzenia. Potem wyciągaliśmy na przynętach, gdy tylko utknęła na dnie, puste skorupy małży. SZOK! Ale to nie tylko racicznicę tutaj zawleczono, bo pomiędzy nimi znalazły się też jajeczka/larwy (?) raka amerykańskiego - pewnie przypadkiem. Ale ten z kolei wybił do nogi nasze raki rodzime, bo jest nosicielem groźnej choroby i samemu będąc odporny na nią, przyczynił się do wyginięcia naszych gatunków. Teraz już widzisz skalę szkód wyrządzonych naszym wodom, które z racji Twojego hobby, nie powinny być dla Ciebie obojętne. A powiedział Ci ten ichtiolog, że cały świat wypowiedział wojnę racicznicy? I tak np w USA i Kanadzie wydaje się rocznie ciężkie miliardy dolców na walkę z tym "gadem" na wielkich jeziorach. Każda łódź bez wyjątku, jest kontrolowana przez służby sanitarne, zanim zostanie zwodowana. A po wyjęciu z wody, od razu na przyczepie jest obowiązkowo myta Karcherem, by tego świństwa nie przenieść do innego zbiornika lub rzeki. Podobnie w portach morskich, wszystkie statki oczekujące na redzie, są skrupulatnie badane pod względem sterylności zbiorników balastowych. I jeśli tylko stwierdzą w nich obecność racicznicy, tak od razu statek jest odsyłany na pełne morze, ma obowiązek pozbycia się wód balastowych razem z intruzem, doprowadzenia zbiorników do należytego stanu, a dopiero po ponownej kontroli, może wejść do portu. Taka operacja czyszczenia zbiorników balastowych też jest kosztowna, nie mówiąc o ryzyku pozbycia się balastu przy pełnym załadunku. Kiedyś przypadkiem wpadłem na jakieś rozporządzenie dotyczące portu w Gdyni, gdzie obowiązują takie same (lub zbliżone) przepisy, dotyczące sterylności zbiorników balastowych. A jeśli w Gdyni to obowiązuje, to nietrudno się domyśleć, że i we wszystkich polskich portach jest to samo... To tak w telegraficznym skrócie. A na chłopski rozum! Jeśli racicznica znalazła się tutaj u nas, na liście gatunków obcych inwazyjnych, to chyba nie bez powodu. Prawda? Trudno Jarku " mamy taki klimat"! Nie! Takich mamy oczytanych i uczonych ludzi w Polsce. I należy nad tym ubolewać!!! Edited September 2, 2015 by Jotes Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted September 2, 2015 Report Share Posted September 2, 2015 Kliknąłem z ciekawości i znalazłem coś takiego. Artykuł napisany jakiś czas temu ale źródło godne uwagi http://www.mp.umk.pl/?p=88 Link to comment Share on other sites More sharing options...
kris1313 Posted September 2, 2015 Author Report Share Posted September 2, 2015 (edited) Z tą konkurencją dla bytu szczeżui całkiem możliwy jest taki czarny scenariusz, a nigdzie na tą informację się nie natknąłem. Pociechą jest, że każde z tych zwierząt zasiedla trochę inne miejsca i nie opanowują one całego akwenu. Szczeżuje są wrażliwe na zanieczyszczenia środowiska i głównie temu ich populacja ginie. Racicznice są bardziej odporne na te zagrożenia, braki tlenu i wysokie temperatury latem. Z jakiegoś powodu są też zbiorniki w których nie ma ich mimo połączenia rzekami. Natura to reguluje sama, choćby przez czas życia. Brzegi w okolicy gdzie bytują racicznice usłane są białymi połówkami po martwych muszelkach. Zobaczymy co zrobi natura? Szczeżuje za to mogą żyć do kilkunastu lat osiągając imponujące rozmiary. Takie stare muszle spotykam w leśnych jeziorkach. Ta piękna ze zdjęcia żyła 8 do 10 lat. Też świetnie filtrują wodę a zanieczyszczenia chemiczne wydalają w formie konglomeratów już nieszkodliwych dla środowiska. Jedyną przywarą jest to, że larwy ich osiadają na pewien czas w skrzelach ryb. Otorbiają się tam i odżywiają limfą ryb osłabiając je przez to, na szczęście potem uwalniają się do toni rozpoczynając dojrzałe osiadłe życie. Nie słyszałem żeby stwarzały przez to problem dla rozwoju ryb. Raki ( ale nie wiem jaki gatunek) zasiedliło nasze PZW w pobliskim zbiorniku, ale jakoś ich tam nie spotyka się. Pewnie robią na dnie jako służba sanitarna -też potrzebna. W wodach morskich utrapieniem są pąkle a nie racicznice. Twade ich gwiaździste skorupki obrastają wszystko, kadłuby,wloty wody do silników,sondy i to niezależnie czy pływasz czy stoisz. Edited September 2, 2015 by kris1313 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted September 3, 2015 Report Share Posted September 3, 2015 (edited) Natura to reguluje sama, choćby przez czas życia. Nasza, polska natura sobie z tym nie poradzi, bo to nie jest gatunek należący do niej. Jest tutaj zawleczony przez człowieka przypadkiem i przez baranów bezmyślnie. Bo im się wydaje, że robią dobrze, a w rzeczywistości wyrządzają rodzimej naturze gigantyczną szkodę. Co najgorsze, to jedni nie potrafią tego pojąć, a jeszcze inni nie potrafią się przyznać do błędu i napisać wreszcie prawdę. A wiesz dlaczego? Bo to by postawiło pod wielkim znakiem zapytania ich kompetencje, a nawet i głównie ich dyplomy magistrów, doktorów... i profesorów. Obnażyło by to, że papier dostali, nie za badania naukowe, tylko za opisanie fikcji, wyssanych z palca. Swój dyplom mogliby wtedy już tylko powiesić w kiblu na gwoździu. Tak samo jest w przypadku wprowadzania u nas obcych gatunków ryb. Np tołpyga, szarlatani do dzisiaj twierdzą i upierają się przy tym, że ona też filtruje wodę z glonów, bo się nimi żywi. A to jest wierutne kłamstwo, do którego też się żaden nie przyzna, bo wtedy będzie się mógł podetrzeć swoim dyplomem. Tutaj prawda jest taka, że tołpyga wpieprza zooplankton, a nie fitoplankton. A to właśnie zooplankton jest naturalnym filtratorem wody, żywiącym się fitoplanktonem. Potwierdzają to badania przeprowadzane na świecie, a w szczególności amerykańskie. U nas też chyba jako jedyny (tu nie mam pewności!) Uniwersytet Łódzki prowadził badania m.in nad tołpygą na zlecenie PZW, a wynik jest kompromitujący dla szarlatanów (ichtiologów). Na potwierdzenie moich słów, poniżej cytat i link do źródła: „Podobnie jak w przypadku amura gospodarka obu gatunkami tołpyg (tołpyga biała i tołpyga pstra)wymaga kontrolowanych działań.W pewnych przypadkach mogą one zmniejszyć wydajność jezior i stworzyć zagrożenie dla populacji najcenniejszych rodzimych gatunków ryb.W niektórych przypadkach mogą nawet przyśpieszyć proces eutrofizacji.Odżywiają się one w większym stopniu detritusem niż jednokomórkowymi glonami i eliminują zooplanktonowe filtratory, przyśpieszając w ten sposób obieg najistotniejszych biogenów – fosforu i azotu…”. INWAZYJNE GATUNKI RYB W POLSKICH WODACH - ZAGROŻENIE DLA RODZIMEJ ICHTIOFAUNY Raki ( ale nie wiem jaki gatunek) zasiedliło nasze PZW w pobliskim zbiorniku, ale jakoś ich tam nie spotyka się. Pewnie robią na dnie jako służba sanitarna -też potrzebna. Ręce opadają Krzychu. To są raki: pręgowany (amerykański) i sygnałowy. My tutaj w Polsce mieliśmy takie własne "służby sanitarne" - rak błotny i rak szlachetny. Ale przez głupotę człowieka i jego arogancję i brak poszanowania dla rodzimej przyrody, doprowadzono do eksterminacji naszych rodzimych gatunków. Gdybyś poczytał odrobinę, to wiedziałbyś, że te dwa obce gatunki raków są nosicielami dżumy raczej, która zdziesiątkowała nasze raki. Te amerykańskie są niewielkie i nie mają żadnych wartości kulinarnych jak nasze rodzime... Krzychu, czy Tobie przypadkiem nie jest obojętne, co powinno żyć w naszych warunkach naturalnych i czy jakiś dupek zniszczy i wyniszczy nasze gatunki rodzime, przez własną arogancję, głupotę i nieuctwo? Wisi Ci to? Poznaj najgroźniejsze gatunki inwazyjne w Polsce. Może ten tytuł i lista gatunków coś Ci uzmysłowi. Edited September 3, 2015 by Jotes Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Ozet Posted September 3, 2015 Report Share Posted September 3, 2015 W konińskich zimnych i ciepłych kanałach, racicznica występuje bardzo licznie, dając się we znaki wędkarzom i energetykom. Wędkarzom dlatego, że pokrywające dno kolonie racicznicy, bardzo skutecznie ucinają zestawy gruntowe i przepływankowe, przemieszczające się po dnie. Aborygeni (autochtoni, tubylcy), omijają z daleka miejsca szczególnie obfitujące w kolonie racicznicy. Energetycy natomiast, ponoszą ogromne koszty systematycznego usuwania kolonii tegoż małża z urządzeń energetycznych. Miejscowe jeziora i kanały, należą do systemu chłodzenia dwóch elektrowni węglowych. Pobierają wodę z tzw. kanałów ssących (zimnych), by później oddać ją, już jako ciepłą do kanałów tzw. zrzutowych (ciepłych, które nigdy nie zamarzają). W kanałach ssących, tuż przed elektrowniami, umieszczone są w poprzek kanału kraty (im bliżej elektrowni tym gęstsze), które zapobiegają przyssawaniu do wlotów pomp, ryb, kęp roślinności czy gałęzi. Właśnie owe kraty i wloty pomp, muszą być systematycznie czyszczone z kolonii racicznicy, których nadmierny rozwój znacznie ogranicza przepływ wody. Na koniec ciekawy artykuł, o problemach amerykanów z racicznicą. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted September 3, 2015 Report Share Posted September 3, 2015 No cóż. W temacie mogę jedynie podać rękę Jotesowi, bo całkowicie się z nim zgadzam. Nie wiem kto ma w tym interes aby prowadzić te wszystkie niszczące działania ale nikt normalny nie gasi pożaru benzyną, a tak wygląda sprawa ze wszystkimi gatunkami inwazyjnymi zaintrodukowanymi do naszych wód. Racicznica wykańcza rodzime małże i narybek. Tołpyga wykańcza narybek i przyczynia się do powstawania gnojówki z wody. Amur nie żre wszystkich roślin lecz w pierwszej kolejności wycina wszelkie naczyniowe, ktore mają wręcz kluczowe znaczenie dla utrzymania poprawnego ekosystemu w akwenie. Karaś, a no właśnie. Miał być uzupełnieniem a jak jakiś czas temu opisał Spławik - przystępuje już samodzielnie do tarła. Zarybienia karpiem są ogromne, gdyż głównym argumentem jest to, że nie rozmnaża się w naszych wodach. Jednak w rejonie Dolnej Odry rozmnaża się od lat o po tegorocznym lecie obawiam się, że też wszędzie indziej. A potoki górskie? Naukowcy już dawno się poddali i oświadczyli, że rodzimego pstrąga praktycznie już nie ma a wody zdominowane są przez tęczaka. Przyroda nie toleruje próżni i choć czasem trwa to długo, to i tak znajdzie rozwiązanie zaskakując wszelkich uczonych i poprawiaczy przyrody, którzy o tym prawie zapomnieli. Link to comment Share on other sites More sharing options...
kris1313 Posted September 3, 2015 Author Report Share Posted September 3, 2015 No i zrobił nam się pouczający wątek o zagrożeniach rodzimej przyrody. Dziękuję Kolegom za rzeczowe głosy poparte faktami. Liczyłem na taką reakcję! Dobrze jest czasem " włożyć kij w mrowisko" by dowiedzieć się więcej. A może jeszcz nowy wątek pod hasłem " co myślicie o zarybianiu pstrągiem tęczowym"? Zarybienia te od lat robi PZW w pomorskich rzekach, sporo narybku wpuszczono do Zatoki Gdańskiej. Jest to robione ze wsparciem funduszy europejskich i błogosławieństwem wszelkich instancji. My wędkarze cieszymy się z tego i budujemy całą religię wokół pstrągarstwa. Napompowani adrenaliną biegamy nad brzegami Raduni, Redy i innych rzek.Czy to zarybianie ma tylko plusy? Może faktycznie lepiej by było, aby zamiast okoni w naszych wodach powszechne były pstrągi? Co o tym myślicie? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted September 3, 2015 Report Share Posted September 3, 2015 (edited) Tak jeszcze mi się przypomniało i odnalazłem relację kolegi z innego portalu, z zawodów w Hiszpanii, w których corocznie biorą udział. A wobec tego wklejam, jako przykład działań w krajach UE, zapobiegających za wszelką cenę, rozwlekaniu racicznicy. Tutaj akurat łódź kolegi Tomka, ale taki sam "los" spotkał wszystkie inne łodzie. Tak więc, na zachód od nas, albo mieszkają sami idioci i nie doceniają zbawiennych możliwości filtracyjnych racicznicy, albo ludzie mądrzy, oczytani i zdeterminowani w walce ze... szkodnikiem z piekła rodem. Czy kiedyś i u nas zawita rozum, wyobraźnia i odrobina wiedzy, z czym mamy do czynienia? Wątpię! A jeśli już, to ja pewnie tego nie dożyję... Edited September 3, 2015 by Jotes Link to comment Share on other sites More sharing options...
kris1313 Posted September 3, 2015 Author Report Share Posted September 3, 2015 I godna najwyższego uznania troska o zdrowie złowionych ryb. Budujące, że tak można przeprowadzić zawody. W kontraście do nich, reportaż z tegorocznych zawodów w łowieniu troci i łososi przypominał sprawozdanie z targu rybnego. Brrr... co za widoki były. P.S. dzięki za wydzielenie tematu! Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now