Skocz do zawartości

Kolendra


Baburka
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłem odpowiedzi, jeśli jest i przegapiłem...mea culpa. Pytanie jest takie: czy ktoś z Was prażył kolendrę. Czy grozi to wchodzeniem tyłem do domu (żeby było łatwiej uciekać:lol:) bo zepsuję patelnię, czy też nic się jej nie powinno stać. I jak to długo należy prażyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Baburka napisał:

Pytanie jest takie: czy ktoś z Was prażył kolendrę

Nie. Nie dlatego, że nie, lecz praktyka z kuchni podpowiada mi, że to bez sensu. Kolendra uwalnia swoje aromaty wyłącznie przy wysokiej temperaturze, które są lotne i albo przechodzą na inne produkty, które są razem z nią, albo ulatują w powietrze.

Prażenie nie będzie się różnić od prażenia innych ziaren jednak czas może być deprymujący. Trudno mi powiedzieć ile konkretnie ale po godzinie w piekarniku przy 180°C dopiero zaczyna łapać lekko złocisty kolor. To nie są ziarna oleiste którym wystarcza kilka do kilkunastu minut a aromat pozostaje w tłuszczu jaki się w nich znajduje. Zmielenie tego może wykończyć niejeden domowy młynek. Ziarna są niesamowicie twarde i małe.

Zupełnie inny temat to suszone liście kolendry, które po zaparzeniu i wystygnięciu można spokojnie wykorzystać do zanęty razem z wodą, w której były parzone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, że tak sądzisz, bo wiem, że niektórzy i prażą i mielą.Czyli to tak jak ze wszystkim: jedni chwala inni ganią, jednemu pomaga, innemu wcale... Nie mogłem odnaleźć gdzie o tym czytałem ale mam...

 

Edytowane przez Baburka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm. Pytałeś o prażenie a nie o skuteczność. Każdy dodatek zapachowy może coś wnieść, nawet ten najmniej intensywny. Napisałem o praktyce z kuchni decyzja i tak należy do Ciebie. Ja zrezygnowałem z mielenia z powodów jakie podałem, szkoda czasu na prażenie i młynka na mielenie, Twoje podejście może być inne, osobiście nie mam nic przeciw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadam dwa. Jeden zwykły, udarowy, który służy mi właśnie do mielenia wszelkich ziaren do zanęt i cukru na cukier puder. Dobry, dość stary Straume kupiony na początku lat 90-tych daje radę do dziś. Drugi do kawy żarnowy. Do kawy jest tylko i wyłącznie, do kawy - De Longhi. Straume przechodzi czasem prawdziwe męki i to nie z wysiłku lecz raczej z niemocy rozdrobnienia wyjątkowo twardych ziaren a tych jest niemało. Kiedyś ziarna takie jak fasola czy groch moczyłem w wodzie jak do gotowania a potem traktowałem blenderem. Niestety wadą takiego rozwiązania jest czas. wszystko trzeba robić z minimum 10 godzinnym wyprzedzeniem aż powiedziałem sobie dość i jak potrzebowałem, to wyciągałem odpowiednią puszkę. Część ziaren odkładałem na przynętę a resztę, z ewentualnymi dodatkami, blendowałem.

Co do samych ziaren to mieliłem różne. Z tych twardych mogę wymienić pieprz, ciecierzycę, fasolę, groch, kolendrę, jałowiec, goździkii, kminek i gałkę muszkatułową. Z innych twardych produktów mogę wymienić suchą psią karmę ale to prawdziwa porażka i to z kilku względów. Najważniejszym jest pojemność młynka i wielkość granulatu. Potem doszedłem, że lepiej ją namoczyć na godzinę, odlać wodę i blendować. To już jest bezproblemowe. Przy okazji, w moim przypadku psia karma nie spełniła oczekiwań ale wszystko jeszcze przede mną. W sklepie zoologicznym mogę kupić różne karmy na wagę a nie całe opakowania, więc koszty drastycznie spadną. Zupełnie innym tematem jest pasza dla zwierząt i tu widzę zastosowanie jako wzbogacenie bazy, lecz w tym przypadku istotna jest wielkość opakowań. Dla produkcji przemysłowej jest to odpowiednie ale dla zastosowań domowych - czarno to widzę. Gdyby kilku się umówiło to tak ale dla siebie samego worek 25 kg to o wiele za dużo.

Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa jak jestem pod namiotem. Ilość maneli ograniczam do tych niezbędnych i wtedy, z braku prądu również, stosuję całe ziarna. Takie rozwiązanie, wiele lat temu, poskutkowało i przestałem mielić oraz blendować. Całe ziarna mają niewątpliwą zaletę i jestem ich gorącym zwolennikiem. Tak zwana "gruba zanęta" jest naprawdę gruba, nie stosuję ziemi, gliny oraz bentonitu. Ten ostatni spokojnie zastępuję mielonymi płatkami owsianymi, które spokojnie mogę przechowywać w sporym wiaderku. Bazę zanętową można kupić i to bardzo tanio. U mnie torba 5 kg kosztuje ok 7 pln a raczej kosztowała 3 lata temu. Teraz nie wiem ale raczej powyżej 10 nie zdrożała. Nie posiadam oraz nie mam miejsca na śrutownik, więc bazę kupuję.

Ostatnie ziarna jakie prażę i mielę to słonecznik, sezam i siemię. Tu też poszedłem w wygodę i wykorzystuję rożno w kuchni oraz rękaw do pieczenią. Wygodne i się nie przypalą ziarna. Przy mieleniu trzeba uważać bo to ziarna oleiste i szybko potrafię "zakleić" młynek.

No to napisałem swoje. Pochwalcie się Wy czym mielicie, co i z jakim efektem, może i ja dowiem się czegoś nowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • 3 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...