Zacząłem robić spławiki jak w sklepach sprzedawano jakiś plastikowy, ruski badziew, a tylko kilka razy w roku "rzucano" rarytas w postaci kolców jeżozwierza czy gęsiego pióra. Pierwsze spławiki robiłem z kory topolowej i korków od wina. Śmieszne, o kształcie odwróconej kropli albo szpiczastego cygara. Z końcówką pomalowaną na czerwono, biało lub... czarno. Czarny kolor przez długie lata nie był popularny u wytwórców. Dopiero od kilku lat częściej spotyka się spławiki z elementami czerni. Nie wiem czemu. O świcie i zmroku, ze względu na kontrast jest to najlepiej widoczny kolor na tafli wody. Oczywiście jeśli przeciwległy brzeg nie odbija się w wodzie. Później przyszło odkrycie - pianka. Nie jestem pewny, ale zdaje się jest robiona na bazie poliuretanów. Z resztą, co tu się mądrzyć i wnikać w szczegóły. Jest to pianka z której są robione pływaki do rybackich sieci, koła ratunkowe. Używana jest również jako wypełnienie skrzyń przy transporcie ciężkich maszyn - tam gdzie styropian jest za słaby. Próbowałem robić spławiki z balsy. Jakoś mi nie podpasowało, chociaż balsa na większą wyporność niż pianka. Może i łatwiej się obrabia, ale jest bardziej podatna na uszkodzenia, no i nie jest wodoodporna. Czasem sobie żartuję, że spławik z pianki jest jak Kałach - można go nadepnąć i dalej łowić. Mimo zniekształceń. Spróbujcie nadepnąć spławik z balsy... to oczywiście żart.
Mamy więc materiał. Ten z fotki jest akurat pozyskany z koła ratunkowego / Uwaga, koła są również produkowane ze styropiany i plastiku/ Najpierw tnę piłką do metalu na odpowiednie "klocuszki" Potem ostrym nożykiem nadaję wstępny kształt korpusu spławika. Ja używam nożyka do tapet i wykładzin z łamanym ostrzem. Patyczki z których będą antenki, widoczne pod korpusami, są zrobione z bambusa. Bambus wziąłem /wystrugałem/ z kawałka starego wędziska, ale myślę, że można przy małym wysiłku znaleźć w sklepie np. bambusowe pałeczki czy patyczki do szaszłyków. Nie nadaje sie do tego celu inne drewno. No może poza dębiną albo egzotycznymi i trudnymi do zdobycia typu palisander. Chodzi o twardość, elastyczność i słabą nasiąkliwość.
Teraz będzie sprawa najtrudniejsza. Trzeba przekuć korpus wzdłuż. Ja do tego celu używam zaostrzonych szprych rowerowych, ale można to zrobić za pomocą dużej igły "groszówki" Obracając korpus strugam go i szlifuję papierem ściernym do uzyskania właściwego kształtu. Obracanie pozwala zachować przybliżoną oś symetrii. Ja wszystko robię ręcznie. Można zamocować w wiertarce i ułatwić sobie pracę. Wymaga to jednak trwałego / sklejenie/ połączenia korpusu z drutem stanowiącym oś. Na początek używam papieru 100-120. Gładzenie papierem 240. Docieranie po pierwszym malowaniu papierkiem 600.
Następna czynność to wykonanie otworu przez który będzie przechodziła żyłka. Robię go z pomocą tego samego kawałka zaostrzonego drutu. Aby żyłka w czasie zacięć nie uszkadzała korpusu w otwór wklejam kawałek igelitowej koszulki.
Można też o ile pozwala na to kształt korpusu zastosować do przewlekania żyłki miniarurowe "przelotki" z nierdzewnego drutu. Ważne żeby drut był miękki, bo tylko taki da się odpowiednio wyprofilować. Może być miedziany, z miękkiego mosiądzu, alpaki. Dobra grubość to 0,5mm. Anteny i oczka wklejam na szybkoschnący klej typu "Kropelka" W spławikach o okrągłych, kroplowatych kształtach lepiej przekłuć korpus żeby żyłka się w niego nie wrzynała.
Malowanie. Wstępne gotowym kolorem. Bez podkładu czy impregnowania. Używam samochodowych lakierów w sprayu. Wszelkich farb ftalowych, olejnych, a nawet lakierów do paznokci. Trzeba jedynie zrobić test przy użyciu farb nitro. Nie wszyskie, ale niektóre reagują z pianką. Po wstępnym malowaniu spławiki schną 24h. Potem szlifuję je na gładko papierem 600 / pianka "stroszy" sie jak drewno/ i maluję na gotowy kolor. Po kolejnych 24h bezbarwnym lakierem "Hartzlack" do parkietów. Jeśli są jakieś niedoróbki po 4-5h można nałożyć kolejną warstwę lakieru. Aha. W przed malowaniem w otwory którymi będzie przechodziła żyłka trzeba wsadzić dopasowane kawałki drutu.
Kształty i kolory malowania ogranicza tylko fantazja i własne doświadczenie. Moje spławiki są akurat takie. I takie są funkcjonalne i mi się podobają. Niektóre z tych wzorów mają dobre 30-40 lat i ciągle są skuteczne - w końcu woda nie poddała się cywilizacji i nie zmieniła stanu skupienia. Z resztą mam do nich sentyment. Robię spławiki praktycznie od dziecka, w domu były inne potrzeby, Trzeba było sobie radzić i tak zostało. Dziś dobry spławik można kupić za 5-6 zł. Zrobienie jednego zajmuje mi ok. 1,5-2h... wychodzi marna stawka. Dlatego ich nie sprzedaję. Koledzy większość wyłudzą... Przez zimę robię ok 20-30szt + kilka w sezonie, bo oczywiście okazuje się, że nie mam spławika na jakieś łowisko.
Robię też spławiki do łowienia odległościowego. Jako anteny wykorzystuję ... patyczki od lizaków. W ogóle to zbieram wszystkie potrzebne i niepotrzebne pierdoły - patyczki, koraliki, kabelki, druciki i połamane spławiki. Potem bierze się to wszystko do kupy i można zrobić tanim kosztem coś fajnego.
Na przykład rurki używane do baloników. Takich dla dzieci. Rurka zaślepiona z obu stron pianką. Na dole wklejony krętlik, antenka i spławik jak ta lala... Rybom jak widać się podoba.
Waga ciężka. Przelotowe konstrukcje na głębokie jeziora. 5-12 gramów. Bez dociążenia.
Tu zaszalałem żeby nie zwariować od czerni. Jak się łowi na takie spławiki zawsze jest weselej na duszy. Nawet jak z braniami krucho. Co by tu jeszcze dodać? No tak - moje spławiki jako wykonane ręcznie mają tylko przybliżoną wyporność. Zdarza się, że jest to równo 2,3 czy 4 gramy. Najczęściej jednak trzeba ciężarek trochę oszlifować albo dołożyć śrucinkę. Czy to wada? Trzeba się dobrze zastanowić... Ja nie mam problemu bo większość wędkarskiego życia spędzam nad Wielką Rzeką z wielkim nurtem. Większość ryb żeruje przy dnie, dlatego najczęściej łowię na przystawkę. A w tej metodzie spławik jest zawsze przeciążony... Wkleję jeszcze kilka fotek moich spławików w akcji.
Zachęcam do spróbowania zrobienia swojego, niepowtarzalnego spławika. Ręczę, że jest satysfakcja. Na pewno czegoś nie dopisałem. W razie pytań chętnie odpowiem w komentarzach.