Jump to content

Łódka 2m - jakie ograniczeni


Recommended Posts

Cześć 

Chciałbym kupić małą, lekką łódkę,  taka 220 cm głównie ze względu na to że mam problemy z dźwiganiem. A na lekką mam pomysł taki że pomocą kolegi ją zwoduję na wiosnę i zwinę tak samo jesienią. 
Widzę na olx/allegro jakaś lokalna firma chyba sprzedają takie w cenie ok 1,5tys. 
Nie mam doświadczenia z łowieniem z łódki także podpowiedzcie proszę co sądzicie o takich łódeczkach? W bliskiej okolicy mam jeziora o różnej wielkości, od kilku do ponad tys.h. Czy na takiej łupinie da się dalej wypłynąć i normalnie łowić na takim większym jeziorku? Łódkę chciałbym parkować przez sezon w niestrzeżonych miejscach także tu też się zastanawiam czy warto nową kupować żeby nie kusiła. Z góry dziękuję za podpowiedzi. Dzięki! 

Link to comment
Share on other sites

Hej, to są tego typu łódki, ta jest najmniejsza chyba

https://www.olx.pl/d/oferta/180x120cm-lodka-lodz-lodki-lodzie-lodzie-wioslowa-wedkarska-wioslowa-CID767-IDYmJYc.html

Poczytałam nieco więcej i już wiem że takie łódki nie nadają się aby wypływać dalej… Ale nadal rozważam coś takiego aby pływać niedaleko  brzegów, zawsze to jednak wygodniejsze niż pływadełko. Co sądzicie?

Link to comment
Share on other sites

No to teraz jasne. W opisie nie ma ani wyporności, ani ilości osób. Znam jednak tę łupinkę i powiem, że będzie dobra góra dla dwóch przeciętnych osób i to niewysokich. Jak deczko wyższa (ok 175 cm) to i ona będzie się męczyć. Gdzie by nie usiąść to albo nie ma miejsca na nogi, albo kolana niemal pod brodą. Po godzinie ból pleców gwarantowany. Jej wyporność, o ile pamięć mnie nie myli, podają jako 240 kg. W praktyce rozsądek nakazuje ograniczyć wyporność do 150 kg, wtedy pozostaje jeszcze ok 10 cm burty. Na rufie, choć tak wygląda, to nie ma pawęży i nie doczepisz jakiegokolwiek motorka. A i strach aby rufa nie poszła pod wodę.

Wrażliwa na wszelkie przechyły i siedzieć trzeba po środku z aptekarską dokładnością, za to jedna osoba, nastolatek, jak ma trochę pary w rękach i umie wiosłować, to można w niej osiągnąć całkiem niezłe prędkości. Wyższa nie osiągnie nawet połowy bo w wiosłowaniu niezmiennie będą przeszkadzać kolana, gwarancja poobijania wiosłami.

Nie zniechęcam Cię, to moja stricte subiektywna opinia wynikająca z praktyki. Decyzja należy do Ciebie. Ale można też podejść matematycznie, wystarczy to co podane pod linkiem i zwykła miarka.

Łódka ma 180 cm długości. Zakładając, że ławka jest na środku to od środka ławki do rufy lub dziobu jest po 90 cm. Komory wypornościowe mają ok 30 cm, więc na nogi pozostaje 60 cm. I tu miarka. Gdy siedzisz sobie na krześle to od środka siedziska odmierz 60 cm i zobacz ile masz miejsca na nogi. A teraz należy usiąść na połowę niższym taborecie, spojrzeć na zdjęcie i wyobrazić sobie gdzie będą kolana. :) Ale jak wspominałem nic mi do tego, Twoja decyzja.

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, Docio napisał:

Kolejna jest z innego świata, inna konstrukcja i zdecydowanie bardziej użytkowa.

Też praktycznie dla jednej osoby. Miałem bardzo podobną, przy dwojgu pasażerów już przyciasno zwłaszcza przy moich gabarytach (180cm/100kg), ale dla wędkarza o przeciętnych rozmiarach jest OK.

Edited by Alexspin
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Hej, dzięki za podpowiedzi, wygląda na to że jak dla mnie jednego będzie rozmiarowo ok.

A mam takie do Was pytanie trochę mało  konkretne, czy sądzicie że połowy z łódki, bez silnika, echosondy live i całodniowych wypadów na wodę to jakoś mogą znacząco zwiększyć sukcesy?
Obecnie brodzę sobie w woderach i mam możliwości połowić kilka razy w miesiącu po kilka godzinek, no jak będę miał urlop to trochę więcej. 
I trochę nie wiem czy w takich możliwościach czasowych (no i wiadomo finanse też się liczą) to czy w ogóle jest sens pchać się w łódkę, jakie są szansa że skuteczność odczuwalnie wzrośnie. Dodam, że jestem początkującym wędkarzem, mimo że swoje lata już mam:)

Jeżeli ktoś z Was, doświadczonych kolegów, mógłby podzielić się się swoimi przemyśleniami to będę bardzo wdzięczny. Dziękuję z góry!

jarek

A i nie napisałem że mój teren gdzie łowię to Mazury, okolice Olsztynka. Są tam spore jeziora Łańskie i Pluszne oraz wiele mniejszych. 

Edited by Jarspin21
Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, Jarspin21 napisał:

Obecnie brodzę sobie w woderach i mam możliwości połowić kilka razy w miesiącu po kilka godzinek, no jak będę miał urlop to trochę więcej.

12 godzin temu, Jarspin21 napisał:

I trochę nie wiem czy w takich możliwościach czasowych (no i wiadomo finanse też się liczą) to czy w ogóle jest sens pchać się w łódkę, jakie są szansa że skuteczność odczuwalnie wzrośnie.

Problem polega na tym, czy znasz konfigurację dna swoich łowisk, jeśli tak, to echosonda niewiele zmieni, może pokazać Ci ławice ryb i to Ci pomoże do ich lokalizacji, ale to trzeba czasami dużo pływać żeby je znaleźć i to za każdym razem gdy wędkujesz, bo ławice się przemieszczają. Jeśli znasz lokalizację dołków, podwodnych górek, to okonie zawsze znajdziesz, a spadki brzegów pozwolą Ci na złowienie szczupaka bez echosondy.
Drugim problemem jest możliwość bezpiecznego przechowania łódki, mariny, stanice. Jeśli nie masz ich w pobliżu, to cumowanie łódki na dziko może bardzo łatwo skończyć się jej utratą.
Jako trzecie zwróciłbym uwagę na mobilność. Jeśli masz samochód i przyczepkę podłodziową, to będziesz mobilny, będziesz mógł zmieniać łowiska (jeziora), jeśli nie, będziesz skazany na jedno przez dłuższy czas, aż trafi się okazja przetransportowania łódki na inne jezioro. Jedno i drugie wiąże się z kosztami zakupu przyczepki, albo jej wynajmowania.
Weź pod uwagę, że jest stosunkowo dużo rybaczówek, gdzie za niewielkie pieniądze można łódkę wynająć i przy stosunkowo niewielkiej częstotliwości połowów będzie to bardziej opłacalne niż przechowywanie łódki w miarę bezpiecznie, albo każdorazowy jej transport pod dom.
Osobiście zrezygnowałem kilka lat temu z łódki dla tego, że częstotliwość moich wypadów na ryby z co najmniej dwóch na tydzień, z przyczyn obiektywnych spadła do co najwyżej dwóch w miesiącu, a przechowanie łódki we w miarę bezpiecznej przystani niestety trochę kosztowało. Obecnie wędkuję wyłącznie z brzegu, czasami brodząc, a czasami z pomostów, w zależności od warunków łowiska, a wyniki nie są aż tak słabsze żeby tęsknić za łódką.

Tyle z moich doświadczeń i przemyśleń. Rozważ te problemy i dopasuj do swoich możliwości.

Link to comment
Share on other sites

Alexspin, dziękuję za wskazówki, muszę się zastanowić zanim wydam pieniążki. 
Alternatywnie do łódki myślę nad takim jednoosobowym pontonem Kolibri KM-245. Jest lekki co dla mnie bardzo ważne no i odpadają problemy z cumowaniem, przyczepką.
No i że ukształtowania dna nie znam to chodzi mi ta sonda po głowie i chyba ten deeper wydaje się taką najbardziej poręczną opcją. Z drugie strony czytam i piszą że w sondach ważny jest boczny skan no a taki deeper jak rozumiem go nie ma.  Ci sądzicie o takim pontonie i użytkowaniu deepera? Dzięki!

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, Jarspin21 napisał:

Kolibri KM-245

Jeśli miałbyś kupować, to minimum 2-osobowy i z podłogą, lepsze rozwiązanie niż łódka.
Podobnie jak z namiotem, zawsze należy kupować w rozmiarze o 1 większym niż zakładana liczba użytkowników. Zapewnia to odpowiednią pakowność, a różnica w cenie nie jest porażająca.

Edited by Alexspin
Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, Jarspin21 napisał:

A mam takie do Was pytanie trochę mało  konkretne, czy sądzicie że połowy z łódki, bez silnika, echosondy live i całodniowych wypadów na wodę to jakoś mogą znacząco zwiększyć sukcesy?

Do tej pory nie napisałeś, informacji wręcz oczywistej, jaką metodą łowisz. Mam dziwne przeczucie, że spinningujesz, ale to tylko przeczucie.

Łódka przydatna rzecz. Można dotrzeć w miejsca oddalone od brzegu, można dotrzeć w miejsca niedostępne z brzegu i w końcu, dla tych co lubią samotność, prawdziwe odseparowanie od innych.

Echo nie jest złe choć spławikowcy potrafią sondować dno bez niego, a że połów jest zasadniczo stacjonarny to samo posiadanie jest sztuką dla sztuki. Spinningistom, którzy zasadniczo są cały czas w ruchu, echo jest zdecydowanie bardziej przydatne. Tym, którzy posiadają plany batymetryczne akwenu i znają zachowania ryb już zdecydowanie mniej. Nie mam pojęcia jak obecnie echa są zasilane ale jak się nimi zainteresowałem to wymagały aku do zasilania, takiego samochodowego. Obecnie wybór aku jest zdecydowanie większy i może taki wielki nie jest potrzebny a wystarczy mniejszy 7Ah, który wygląda na 1/3 zwykłego i waży też jak 1/3 zwykłego, a nosić trzeba.

Niezmienne jest jednak, że sukcesy nie zależą od sprzętu lecz od łowiącego, jego umiejętności i wiedzy.

Link to comment
Share on other sites

Guest Ubertroll
4 godziny temu, Jarspin21 napisał:

Alternatywnie do łódki myślę nad takim jednoosobowym pontonem Kolibri KM-245. Jest lekki co dla mnie bardzo ważne no i odpadają problemy z cumowaniem, przyczepką.
No i że ukształtowania dna nie znam to chodzi mi ta sonda po głowie i chyba ten deeper wydaje się taką najbardziej poręczną opcją. Z drugie strony czytam i piszą że w sondach ważny jest boczny skan no a taki deeper jak rozumiem go nie ma.  Ci sądzicie o takim pontonie i użytkowaniu deepera? Dzięki!

Wyczytane z https://www.rockworld.pl/

  • długość (cm) - 245 (wewnątrz 147)
  • szerokość (cm) - 140 (wewnątrz 64)

dla mnie byłoby za ciasno (silnik, aku, echo, kotwica, wędkarskie graty, ławka). Radzę obowiązkowo zaopatrzyć się w twardą podłogę. Jak masz w miarę dobry dostęp do wody to warto zainwestować w np. kółka Kolibri , choć jak widzę ceny zrobiły się chore. Ale dzięki nim ciąganie mojego Kolbri 300 w zasadzie jest bezproblemowe. Acha, ta długość jest wg mnie dla 1 osoby w miarę komfortowa. 

Moje doświadczenia łódkowe są mizerne. Miałem okazję pływać na łodziach wysokobudżetowych jak i podglądać małe łupinki. Te drugie bym sobie darował.

 

Edited by Ubertroll
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Ubertroll napisał:

Miałem okazję pływać na łodziach wysokobudżetowych jak i podglądać małe łupinki.

He he. :) Jak ma się gdzie bezpiecznie przycumować i przechować to nie ma już wysoko czy nisko budżetowych, tylko są mniej lub bardziej bezpieczne. Ta kwestia nie była poruszana i dobrze, bo zaraz pojawiłyby się głosy, że wciskamy chłopu drogie łodzie, które ktoś mu na pewno ukradnie.

Zauważ, że to samo było z elektrykami do łodzi, po co taki mocny jak wystarczy o wiele słabszy i tańszy. Nie będę już uczestniczył w przekonywaniu kogokolwiek do czegokolwiek. Doszedłem do wniosku, że mogę przedstawić argumenty a każdy ma prawo do własnych zmarszczek na dupie ze strachu jak akurat nagle pogoda się zepsuje.

Link to comment
Share on other sites

Guest Ubertroll

Zbyszku - tak jak pisałem - moje doświadczenia są mizerne. Ale widziałem jak te małe łódeczki prezentowały  się na wodzie (fakt, że dźwigały 2 osoby). Mój Kolega na zawodach w takiej skorupce utopił echo, akumulator i trochę sprzętu. Uczciwie napiszę, że pływał w teame z niedoświadczonym wędkarzem, który doprowadził do wywrotki. 

Od siebie mogę tylko dodać, że dla bhp w takich skorupkach, warto mieć kamizelkę/kapok na grzbiecie. 

 

Link to comment
Share on other sites

W takiej małej skorupce (pierwszy link) kamizelka to prośba o wywrotkę. Siedzę na ławce, kolana przy burcie i pod brodą, tyłek siłą rzeczy odsunięty nieco od osi podłużnej i aby burta za plecami nie brała wody to instynktownie pochylasz się do przodu. :D Taka łódka powinna nazywać się "prośba o problemy za własne pieniądze".

Łódkę z drugiego linku widziałem ale nie miałem odwagi wsiąść, byłem już nieco starszy i o wiele bardziej doświadczony z łodziami. Tak samo wywrotne są nawet duże łodzie motorowe o szpiczastym dnie. Najczęściej mają wyporność 350 + 100 lecz o tej setce zapominają właściciele i nie zalewają dna pod podłogą betonem. No i na wodzie ląduje lekka wydmuszka z którą wiatr i fala robi co chce a użytkownik nader często ma zwrot przez kil jak nieopatrznie zbliży się do burty. Osobiście miałem wypadek na takiej, przesunąłem dosłownie tyłek do burty aby zrobić przejście ale ta osoba nie zdążyła wejść. Łódź mnie nakryła a drugą burtą dostałem tak po plecach, że oddechu złapać nie mogłem. Okazało się, że żadnej z kilku tego typu posiadanych łodzi nie zalał betonem właściciel a na wieści o szpitalu od razu zaproponował 2 tygodnie na jego koszt.

Najpewniej czułem się na narwiańskiej krypie, 5 m długości, jakieś 120 cm szerokości i 500 kg wagi. Do niej brałem tylko jedno wiosło - pychowe. Jak stawałem na rufie z wiosłem i padło kilka ruchów - miny innych bezcenne. :D 

Jotes ma lub miał dobrą łódź. Nie odbiega zbytnio od standardów wymiarowych ale jest porządnie zrobiona i dobrze zaprojektowana, no i ma odpowiednią wagę/balast co pozwala na stanięcie przy burcie bez wywrotki.

Edited by Docio
Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...