Skocz do zawartości

Jaki silnik elektryczny do łodzi?


Piotrek z Gniezna
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich na forum.

 

Jestem tu nowy i myślę, że na poczatku więcej będę zadawać pytań niż udzielać odpowiedzi ponieważ moja wiedza jest powiedzmy średnia.

 

 

Wracając do tematu, kupuję łódkę - długość 4,20m, waga 185 kg. Wszystkie wody w obrebie 50 km od miejsca mojego zamieszkania obowiązuje zakaz używania silników spalinowych dlatego zamierzam kupić elektryka.

Wstepnie mam już zamówiony MotorGuide VariMAX V55 HT 36 i myślę, że to dobry wybór ale ...  no właśnie zawsze się znajdzie jakies ale.

Czytałem na temat silników Minnkota, które uważane są za najlepsze na świecie a zarazem że MotorGuide to prawie to samo tylko tańsze.

Widziałem reklamę silnika Minnkota Endura 55Lbs MAX, gdzie piszą że kompozytowe ramię silnika jest 3 razy mocniejsze niż stalowe. W przypadku uderzenia o podwodną przeszkodę ugina się, a nie pęka a nie wiem czy MotorGide ma takie samo zabezpieczenie bo przecież to ważne. Fakt że silnik minnkoty jest droższy o około 400zł. No i który będzie szybciej pchał moją łódkę?

Czy ktoś z Was może mi doradzić ? Może ktoś pływa na w/w silnikach? 

 

Proszę o pomoc.

 

Pozdr.

Piotrek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam silników Motor Guide, pływałem na kilku MinnKotach łódką 3,15m.

W regulatorach tych silników padały miedziane styki.

Prąd na najwyższym biegu był na tyle silny, że wygrzewał te styki więc traciły sprężystość i kontakt.

 

W tym celu wymyślili jakieś kolejne urządzenia, maxymizery.

Warto nad tym problemem zastanowić się.

 

Do Twojej łódki wybierał bym silnik o maxymalnej mocy i dużej (powyżej 100Ah) baterii z maxymizerem.

Oczywiście bateria żelowa, którą będziesz mógł rozładować do zera i nic jej nie będzie.

Do tego specjalistyczny prostownik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybór silnika to nie jest prosta sprawa. Marka to jedno ale decydująca, czasami o bezpieczeństwie, jest moc. Mógłbym tu trochę powymądrzać się ale lepiej jak temat poruszą osoby które pływają na elektrykach, a takich tu nie brakuje. Może jedynie jedno. Nie jest najważniejsza prędkość płynięcia, choć w Twoim przypadku (łódź 185kg) na pewno jest istotna, lecz sama moc silnika, kiedy przydarzy się sytuacja awaryjna na wodzie. Musisz sam przeanalizować wody, o których wspominałeś, czy aby na którejś wiatr nie ma możliwości rozpędzenia się i wytworzenia większej fali (30-40cm). W takim przypadku samo pokonanie masy łodzi nie pomoże i mimo najwyższego biegu będziesz płynął...do tyłu.

Może Jotes się odezwie, on już zaliczył "zmarszczki na dupie" ze strachu jak zawiało na Sulejowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki silnik? Przede wszystkim mocny i zapewniający  BEZPIECZEŃSTWO!

 

MotorGuide - to dobre silniki, ma taki mój znajomy. Pływa na mim już wiele lat i nie narzeka. Ogólnie rzecz biorąc, jakość silników Minn Kota popsuła się odkąd produkcję przeniesiono na wschód. Jest wiele negatywnych opinii i narzekań w necie na zbyt cienkie kable zastosowane w tych silnikach obecnie produkowanych przez MŻR (małe żółte rączki). :) To już nie są te same silniki, z których jeden mam ja. A ja mam jeszcze Maxum 55 T.

Mój silnik niejednokrotnie ratował mi cztery litery, na łąjbie 4,30 m i wadze 180 kg, ale dawał sobie radę z silnym wiatrem i falami ok 1 m. Mam go już 10 lat i dotychczas wymieniałem w nim jedynie łożyska i szczotki - co zresztą jest oczywistą oczywistością, bo te elementy ulegają zużyciu. Moim pierwszym nabytkiem do pływania był właśnie silnik i akumulatory. Łódek ci u nas dostatek w portach, a i miałem do dyspozycji łajbę kolegi. I pomimo, iż najczęściej pływałem wtedy na malutkich łodziach, bez wahania kupiłem największy, najmocniejszy silnik z oczywistych względów - względów bezpieczeństwa! Wiedziałem już znacznie wcześniej, jak na wodzie może nagle powiać i jak ważną rolę odgrywa wtedy moc silnika. Wyrzuciłem węża z kieszeni, sięgnąłem głębiej i dokonałem jedynego sensownego zakupu. Do bezpiecznego pływania konieczne są też akumulatory i tu również nie oszczędzałem, tylko kupiłem 3 akumulatory Banner (Austria) po 100 Ah każdy (kwasowe!). Dwa akumulatory na łodzi to podstawa! Trzeci, to zapas i zabezpieczenie na wszelki wypadek. Bywało już tak, że i tego mi brakło. W pewnym momencie miałem już nawet 5 takich akumulatorów do codziennych połowów - 2 pod prostownikami i 3 na łodzi. Prostownik do nich dobrze by był do żelówek. Ja mam i takie (do kwasówek) i takie (do żelówek). Pierwsze kupiłem do zwykłych kwasowych, ale te mikroprocesorowe do żelówek wydłużają żywotność akumulatorów. I w tym roku, gdy moje 2 akumulatory po pięciu sezonach pływania nadawały się już do wyrzucenia, reanimowałem je przy pomocy ładowarek mikroprocesorowych kupionych za kilkadziesiąt zł w... Lidlu. Udało się, bo mają one funkcję regeneracji (odsiarczania). I najważniejsze! Nie muszę ciągle pamiętać, by odłączyć akumulator - prostownik mikroprocesorowy sam się wyłącza po naładowaniu. Pierwsze ładowanie aku. w tym sezonie trwało u mnie 1 miesiąc. Nie musiałem niczego pilnować, a to wygoda i na dodatek ładowarka ma taki bajer, że w momencie spadków napięcia, samoczynnie doładowuje aku. Generalnie akumulatory Banner - ładowane prostownikiem do kwasowych - wystarczają na 5 lat/sezonów pływania. Moje mają "na plecach" już szósty sezon i jeszcze mi pewnie posłużą... 

 

Wracając jednak do silnika! Gdybym dzisiaj stanął przed koniecznością zakupu dobrego i BEZPIECZNEGO silnika do łodzi, z pewnością wybrałbym TEN

Ma go mój kolega widuję go w akcji i mogę tylko pozazdrościć. Moc tego silnika jest powalająca! Wczoraj, gdy ja miałem lekkie "sęki" z płynięciem pod wiatr i wysoką falę, goście na takim silniku i na płaskodennej dużej łodzi szli jak przecinaki. Do niego nadają się również akumulatory 12V - należy tylko zmostkować 2 do kupy i heja!

Po co mi aż taki silnik? Od kilku lat odpuściłem sobie najlepsze miejscówki na zalewie, bo by do nich dopłynąć (ok 7-8 km od portu) potrzebuję przy gładkiej tafli wody ok półtorej godz. Na tym silniku zajęłoby mi to max pół godz. Spalina u nas też nie wchodzi w rachubę z powodu strefy ciszy...  :(

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za pomoc a szczególnie Jotes-owi za tak wyczerpującą odpowiedź.

 

Nie jesteś pierwszą osobą, która mi mówi że Minn Kota nie reprezentuje już tego samego poziomu co kilka lat wcześniej.

Dlatego pozostanę jednak przy wspomnianym wcześniej MotorGuide.

Głównie pływać będę po nie dużym jeziorze (3,5km x 1,1km / około 150 ha) i myślę że dwa akumulatory kwasowe po 120 ah do głębokich rozładowań powinny starczyć.

Cena też odgrywa tu znaczną rolę bo różnica pomiędzy tymi silnikami to 1200 zł. Wcześniej czytałem już o tym silniku 2HP tylko, że mi go odradzono, że nadaje się do 12 metrowych jachtów. Tak naprawdę jak nie kupię to się nie przekonam.

 

Jak już trochę popływam na moim MotorGuide to opiszę moje doznania może pomoże to komuś tak jak mi pomogły Wasze doświadczenia.

 

Pozdrawiam wszystkich

Piotrek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Jako że ten wątek ma już parę lat to go odświeżam. I zadaje pytanka bo od tego czasu napewno coś się zmieniło...

Mam do Was koledzy pytanko, jakie silniki używacie i jak wam służą?
Chcę sobie taki kupić na następny sezon.
Będzie on używany do pontonu 2,7 m i łódki blaszanki 4 m. Raczej tylko na jeziorach Mazurskich.

A jako że mam kiepski budżet bo będzie mnie na razie stać na zakup samego silnika. I myślę go używać przy zwykłym akumulatorze. Kto tak używał? I jaki jest tego skutek (nie zaszkodzi to silnikowi)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jako że mam kiepski budżet bo będzie mnie na razie stać na zakup samego silnika. I myślę go używać przy zwykłym akumulatorze. Kto tak używał? I jaki jest tego skutek (nie zaszkodzi to silnikowi)?

 

Zawsze i wszędzie będę zalecał BEZPIECZNY silnik, a za taki uważam ten. To wg mnie takie minimum, zwłaszcza na Mazury i zwłaszcza mając w pamięci "Biały szkwał"...

 

A co to jest zwykły akumulator? Ja za taki uważam akumulator samochodowy, ale nie wiem, czy o taki właśnie chodzi? Ale jeśli tak, to odpowiadam: Nie silnikowi nie zaszkodzi, ale akumulator zedrzesz w mig. Do takich silników są specjalne akumulatory głębokiego rozładowania, a nie rozruchowe. ;)

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten co zaproponowałeś to dla mnie za drogi, myślałem o góra 800 zł, no w porywach 1000 zł. (no jesteś już 2 osobą co proponuje osapian)

 

Co do akumulatora to ta na początek ten samochodowy i to stary. Za rok jak nazbierał bym to kupię ten specjalne do nich.

Edytowane przez Artur z Kętrzyna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten co zaproponowałeś to dla mnie za drogi, myślałem o góra 800 zł, no w porywach 1000 zł.

 

Artur, ja Ci zaproponowałem ten konkretny silnik i fakt, że jest droższy, ale to jest ulepszona wersja tego silnika. A dlatego Ci go zaproponowałem, bo możesz po zakupie uniknąć dotkliwych awarii. Ta wersja ma przez sprzedawcę wbudowany dodatkowy bajer, w postaci maximizera, który to daje duże oszczędności prądu, ale nie tylko... Dzięki maximizerowi, masz też płynną regulację biegów, w ten sposób wyeliminowano bardzo awaryjną kostkę do przełączania biegów (czyli to 5+3). Tak kostka się bezczelnie wypala - styki - co powoduje spustoszenie kieszeni, na minimum 500 zł. Mój kolega (pechowiec) trafił, że po zakupie nowego silnika, nie dał rady dopłynąć do portu na silniku Minn Kota, bo padła mu kostka na pierwszym pływaniu. A żeby było śmieszniej, to był już trzeci jego silnik - dwa wcześniejsze już zdążył wyeksploatować. Więc o braku doświadczenia mowy być nie może.

Mało tego, sprzedawca dołożył do silnika bajer, który do mojego Minn Kota Maxum 55 Turbo, kosztuje - bagatela - ok 1000. Widać do Osapiana są tańsze. Ale warto ten bajer posiadać.

 

 

Co do akumulatora to ta na początek ten samochodowy i to stary. Za rok jak nazbierał bym to kupię ten specjalne do nich.

 

Nie zrozumiałeś chyba mojej poprzedniej wypowiedzi. Na takim akumulatorze być może dasz radę dopłynąć na nieodległą miejscówkę, ale już na nim nie wrócisz do brzegu. Tu rozładowanie wygląda tak, że biegusiem pada na przysłowiowy ryj. I nie ma siły by samochodowy wytrzymał dłużej niż 15 - 25 min pracy pod obciążeniem minimum 40 A. A jeśli tak, to żaden już chyba z obecnie produkowanych silników po tak gwałtownym spadku napięcia, nawet nie pozwoli się załączyć.

 

Cóż Ci w takim razie rozsądnego doradzić? Wstrzymaj się, odłóż więcej i kup mądrze, bo chodzi i o Twoje bezpieczeństwo osobiste, ale też o finansowe. Twoja kasa, Twój wybór, Twoja sprawa. Ja kupiłem raz, a dobrze i nie mam prawa narzekać. Silnik służy mi nieprzerwanie od 2003 roku, a wymieniałem w nim tylko raz szczotki i raz łożyska... ;)

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jotes m racje ,silnik tylko z maxymzerem ,w silnikah z biegami palą się styki,ale to zależy od szybkiej zmiany biegów

a silnik 55lbs jest odpowiedni do twioch pływadełek .

Sezon jest ku końcowi więc wstrzymaj się z kupnem i dozbieraj kasy na ten silniczek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


w silnikah z biegami palą się styki,ale to zależy od szybkiej zmiany biegów

 

Żebyś strząsał dwa tygodnie i tak kropla pójdzie w spodnie. :) A mówiąc krótko i na temat; żeby skały pękały to zwiększając obroty, a tym samym moc i pobór prądu, nie ma siły, żeby styki nie zaiskrzyły. Styki w stycznikach też się wypalają i też nie ma na to siły. Moi koledzy z silnikami Endura też na to zwracali uwagę, a i tak paliły im się kostki. Bo takie są uroki tych silników... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Moim zdaniem, nie warto. Nie kupiłbym żadnego z polskich wyrobów. Ja mam 3 szt austriackich Bannerów po 100 ah, a dwa z nich będą mi służyły już dziesiąty sezon (kwasówki).

Lepiej więc zainwestować ciut więcej, ale mieć przez lata spokojną głowę. Popatrz na tej stronie, to również serwis silników akumulatorowych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam wszystkich.

Szukam silnika do trolowania. Lódka 4.5 metra z kabiną, 60 koni zaburtowy Mercury. Trochę szkoda mi katowac Mercurego trolowaniem i chcę kupić do tego mniejszy silnik. Jaki silnik polecicie, spalinowy czy elektryczny, jakich firm i mocy?

Z góry dziękuję za odpowiedz.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam, ja w sprawie silnika i akumulatora. Najchętniej kontakt z  Jotes.

Chcemy kupić silnik elektryczny i baterię w prezencie dla córki i jej Ukochanego.

Jotes, czytałam Twoje opinie i chcę z nich skorzystać.

Nie wiem czy jest możliwy np. kontakt mailowy na priv, czy tylko tutaj

Zainteresował mnie ten silnik Haswing Osapian 55lbs MAX

O bateriach pisałeś, że masz austriackie .

Po prostu potrzebna mi będzie dobra rada, niekoniecznie bardzo szybko.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Ja ostatnio miałem 55/60 tuningowany. Byłem z niego bardzo zadowolony. Obecnie pływam już tylko na spalinowym Yamaha 5 kM, elektryka sprzedałem.

Co do akumulatora, to nie mam dobrych wieści. Banner mocno się zepsuł i masę reklamacji było. Ja miałem jeszcze z ostatniej dobrej serii. Na dzień dzisiejszy rozejrzyj się za akumulatorem Toyama (minimum 100 Ah). Koledzy wciąż na nich u nas pływają i chwalą sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...