radek8 Posted July 19, 2014 Report Share Posted July 19, 2014 Witam. Jak w temacie. Wiem, że są to wędki "odległościowe", ale czy one się różnią ? Do czego nadaje się bat a do czego match, jakie są plusy i minusy, itp. ? Bo z innymi rodzajami wędzisk nie mam takiego problemu: feeder, picker to jest na grunt z taką różnicą, że jest dużo mniejszy cw., karpiówki to wiadome jak sama nazwa mówi- na karpie, no a spinning to wszyscy wiedzą o co chodzi. Mam właśnie ogromny problem w przypadku bata, matchówki i tyczki. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted July 19, 2014 Report Share Posted July 19, 2014 Bat i tyczka to wędziska bez przelotek do połowu bez kołowrotka, przy czym bat to o wiele mniej skomplikowane wędzisko niż tyczka. Match to wędzisko, które powstało do połowu metodą angielską. Oczywiście nikt nikomu nie może zabronić łowić nim jak prostą spławikówką ale przy niektórych "wybitnych" rozwiązaniach może być utrapieniem. Wędzisko do połowu głównie w wodach stojących lub wolno płynących ale i tu nikomu nie można niczego zabronić. Odpowiednikiem match na rzeki jest bolonka. Link to comment Share on other sites More sharing options...
radek8 Posted July 19, 2014 Author Report Share Posted July 19, 2014 Czytałem właśnie o tej metodzie angielskiej, z tego co ja zrozumialem to (mogę się oczywiście mylić) jest to łowienie na spławik czyli to samo co na bata, z tą różnicą że match stosuje się wtedy gdy łowi się dużo dalej od brzegu i wtedy na spławik przelotowy. Dobrze zrozumiałem tą różnicę między match'ówką a batem ? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted July 19, 2014 Report Share Posted July 19, 2014 Czytałem właśnie o tej metodzie angielskiej, z tego co ja zrozumialem to (mogę się oczywiście mylić) jest to łowienie na spławik czyli to samo co na bata, z tą różnicą że match stosuje się wtedy gdy łowi się dużo dalej od brzegu i wtedy na spławik przelotowy. Dobrze zrozumiałem tą różnicę między match'ówką a batem ? Pisałem, że bat jest bez kołowrotka, więc siłą rzeczy nie może być to samo. Batowi bliżej do tyczki niż do jakiejkolwiek innej techniki. Match to łowienie na spławik - prawda. Cała reszta to różnice, gdyż w match wszystko musi być zgrane i mało w nim miejsca na odstępstwa. Wędzisko, żyłka, konkretne spławiki a nawet kołowrotek z prawdziwą szpulą long cast o odpowiedniej wadze. Dalej od brzegu łowi się technika odległościową i niekoniecznie ze spławikiem przelotowym. Technika odległościowa i match to dwie różne rzeczy. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Ozet Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 Docio napisał: Technika odległościowa i match to dwie różne rzeczy. Zupełnie nie zgadzam się z tą tezą. Dla mnie określenia: metoda (technika) odległościowa, angielska oraz match, oznaczają dokładnie to samo. Match to nic innego jak metoda odległościowa, zatrzymana na pewnym etapie ewolucyjnego rozwoju, bez uwzględnienia kontynentalnych modyfikacji tej metody (angielski konserwatyzm). Jednak jakbyśmy tej metody (techniki) nie nazwali, jej idea jest dokładnie taka sama. Jeżeli jestem w "mylnym błędzie", proszę mnie z niego wyprowadzić. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 A dlaczego miałbym wpływać na Twoje zdanie i w jakim celu? Każdy ma prawo do swojego zdania i mnie to nie przeszkadza choć często trudno się porozumieć, gdy zbyt wiele pojęć dotyczy tego samego lub pojęcia używane są zamiennie i dotyczą różnych rzeczy. Match powstało w Wielkiej Brytanii i miało oraz nadal ma, ściśle określone kanony stosowanego sprzętu oraz schematy zestawów. To nie ich drętwa konserwatywna natura tylko wymóg techniki. Oni nazywali tę technikę match, gdyż każdy element zestawu, nawet ołów, był nie tyle dedykowany co konkretnie robiony dla tej techniki. U nas zaczęto ją nazywać metodą angielską, zgodnie z poprawnością polityczną polskiego języka aby jak najczęściej unikać słów obcych, a co poniektórzy nasi "wybitni spece" w swoich zapędach populistycznych zrównali ją z techniką odległościową. Na szczęście nawet całkowicie nieobeznany w wędkarstwie obserwator już na pierwszy rzut oka widzi różnice pomiędzy szklanym teleskopem, kołowrotkiem spinningowym i spławikiem typu waggler a wędziskiem typu match, kołowrotkiem z płytką szpulą long cast i spławikiem typu waggler ale do metody match. Co więcej nawet dziś w naszych sklepach naprawdę trudno kupić właściwą żyłkę do techniki match i dlatego od lat funkcjonują przeróżne rozwiązania odtłuszczające żyłkę. Właściwa żyłka jest zbyt droga na nasz rynek i nie byłoby na nia zbytu. Kolejnym argumentem jest fakt, że wszyscy znani mi zawodnicy rozróżniają technikę odległościową od match i rozmawiają o nich jako o zasadniczo odrębnych technikach, do których potrzeba różnych podejść, akcesoriów i rozwiązań. Główną różnicą jest bezproblemowe i jak najbardziej poprawne zastosowanie spławika mocowanego na stałe w technice odległościowej co jest absolutnie nie do przyjęcia w technice match. Pamiętając jednak Twój problem z pojęciem mocowania na stałe nie chodzi mi tu o mocowanie na stałym gruncie spławika waggler w technice match, który to grunt nie przekracza metra. Takie mocowanie spławika na większym gruncie jest nierealne, gdyż próba osiągnięcia odpowiedniej odległości zarzucając "koński ogon" jest nierealna. Także jednopunktowe obciążenie zestawu odległosciowego ma jak najbardziej rację bytu, a które jest niedopuszczalne w technice match. Kto nie wierzy niech sam spróbuje zarzucić zestaw z takim obciążeniem i go nie splątać. I ostatnia rzecz. Krętlik łączący żyłkę główną i przypon pochodzi w prostej linii od techniki match. To na początku jej stosowania zaobserwowano niszczące działanie skręcania na przypon. W technice odległościowej nie ma potrzeby stosowania krętlika gdyż odległosć łowienia wynosi zasadniczo najwyżej kilkanaście metrów, no może i dwadzieścia, gdzie w technice match czterdzieści metrów nie jest czymś spektakularnym. To moje zdanie oparte na mojej wiedzy. Można się z nim zgadzać lub nie, nie będę kruszył kopii z tymi, który mają swoje inne zdanie. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 (edited) Co więcej nawet dziś w naszych sklepach naprawdę trudno kupić właściwą żyłkę do techniki match i dlatego od lat funkcjonują przeróżne rozwiązania odtłuszczające żyłkę. Właściwa żyłka jest zbyt droga na nasz rynek i nie byłoby na nia zbytu. Zbyszku, żyłek matchowych jest u nas do oporu. Sam przetestowałem kilka różnych firm, a obecnie mam na "warsztacie" Dragona 0,18 i 0,16 mm. Ba! Wszelkiego rodzaju akcesoriów do tej metody jest do oporu. Ja mam jedynie - tu u siebie - problem z wagglerami. Nie mogę kupić takich od 8 do 12 g dociążenia własnego i od 4 do 6 g dodatkowego. Kiedyś były super wagglery Dragona 10+3, po zdjęciu podkładek miałem +4 i dopiero wtedy nadawał się do połowu na 10 m głębokości lub dużych odległościach. Były zaje...fajne, miałem ich 5, a nie mam już żadnego i nie widzę ich w ogóle nawet w necie. Dzisiaj problemem w pipidówie, takiej jak moja, to jest jedyny problem - reszta jest. Także jednopunktowe obciążenie zestawu odległosciowego ma jak najbardziej rację bytu, a które jest niedopuszczalne w technice match. Kto nie wierzy niech sam spróbuje zarzucić zestaw z takim obciążeniem i go nie splątać. Zbychu, ja obecnie taki zestaw stosuję - po obejrzeniu filmiku zalinkowanego w innym temacie o odległościówce tutaj. I zaręczam Ci, że nie ma najmniejszego problemu z zarzucaniem na znaczne odległości. Wystarczy powyżej oliwki zastosować porządny stoper - ja zakładam gumowy, ale jeszcze wiążę pod nim dodatkowo żyłkowy, bo jednak podczas silnego wyrzutu waggler przesuwał sam gumowy. Waggler stopuję 1m powyżej oliwki. Wcześniej stosowałem zestawy o różnym dociążeniu rozłożonymi śrucinami (gotowce). Pamiętając jednak Twój problem z pojęciem mocowania na stałe nie chodzi mi tu o mocowanie na stałym gruncie spławika waggler w technice match, który to grunt nie przekracza metra. Takie mocowanie spławika na większym gruncie jest nierealne, gdyż próba osiągnięcia odpowiedniej odległości zarzucając "koński ogon" jest nierealna. Zbyszku, się da! Łowiłem niejednokrotnie na gruncie 3,5 - 3,8 m i waliłem zestawem na 50-60 m, zatapiałem żyłkę i waggler stał na powiedzmy 35-40 m od brzegu. Ale tutaj kłania się właściwy dobór wagglera i skupienie tuż pod nim większości dociążenia (śrucin), resztę rozkładałem stopniowo w dół do przyponu, od 0,24 do 0,09 g, jako sygnalizacyjną. Przy rzucie takim zestawem ważne jest, by zanim waggler wpadnie do wody, zahamować wysnuwanie żyłki z kołowrotka. Wtedy zestaw pięknie się prostuje, wyprzedzając sam waggler i łagodnie opada na wodę. Oczywiście zanim opanuje się tą technikę zdarzą się splątania. U nas zaczęto ją nazywać metodą angielską, zgodnie z poprawnością polityczną polskiego języka aby jak najczęściej unikać słów obcych, a co poniektórzy nasi "wybitni spece" w swoich zapędach populistycznych zrównali ją z techniką odległościową. Na szczęście nawet całkowicie nieobeznany w wędkarstwie obserwator już na pierwszy rzut oka widzi różnice pomiędzy szklanym teleskopem, kołowrotkiem spinningowym i spławikiem typu waggler a wędziskiem typu match, kołowrotkiem z płytką szpulą long cast i spławikiem typu waggler ale do metody match. Ja już spotykałem się z nazwą "metoda meczowa", zgodnie z tłumaczeniem i nie trzeba żadnych obcych słów. Jak dla mnie może być nawet metoda zapałkowa - przecież na końcu zestawu dynda ogromna zapałka (match). A angielska, bo wymyślona przez angoli do połowu ryb na różnych dystansach/odległościach - metoda odległościowa. Po to, żeby dostać się do ryb żerujących z dala od brzegu, ale też pewnie po to, by tyczkarzom odciągnąć ryby od brzegu i przechytrzyć ich. A wszelkie próby z innym sprzętem niż dedykowany typowo do tej metody, uważam za nieudolne próby naśladownictwa połowu metodą matchowa/odległościową. Generalnie podzielam wątpliwości i zdanie Ozeta. Edited August 3, 2014 by Jotes Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 Tak przy okazji tematu o tej metodzie, ośmielę się pochwalić tubą na wagglery, zrobioną przez moją małżonkę specjalnie dla mnie. W żadnym sklepie czegoś takiego nie kupicie. Jest to tuba wykonana z rolki po ręczniku papirzanym. Jest zabezpieczona dwoma warstwami caponu, pomalowana na brązowo i zalakierowana. Zatyczki na końcach, to nakrętki od mleka, a metalowe wzmocnienie w środku zabezpieczające przed zgnieceniem, to element lampki solarnej do ogrodu (idealnie pasująca do średnicy wewnętrznej tuby). W tej tubie wożę cztery duże wagglery, ale może pomieścić cały pęczek mniejszych. Obok niej tuby pozostałe mi po wagglerach Dragona, w których mieszczą się tylko dwa wagglery. Żonka dba o mój sprzęt - wędkarski! :) Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest woldi Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 (edited) Generalnie podzielam wątpliwości i zdanie Ozeta. I ja, nie widząc różnicy podpisuję się pod tym, a co do tuby to moją zrobiłem z rury pvc Edited August 3, 2014 by woldi Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Ozet Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 Docio napisał: Krętlik łączący żyłkę główną i przypon pochodzi w prostej linii od techniki match. To na początku jej stosowania zaobserwowano niszczące działanie skręcania na przypon. W technice odległościowej nie ma potrzeby stosowania krętlika gdyż odległosć łowienia wynosi zasadniczo najwyżej kilkanaście metrów, no może i dwadzieścia, gdzie w technice match czterdzieści metrów nie jest czymś spektakularnym. Docio, przejrzałem w swoich zbiorach schematy budowy zestawów,na różne łowiska i odległości łowienia, znanych angielskich wędkarzy B.Nudda; A.Scothorne'a i J.Wilsona. Żaden z nich nie proponuje rozwiązań z zastosowaniem krętlika. Po drugie, wszelkie przesłanki wskazują na to,że z odległościami łowienia jest dokładnie odwrotnie. Jeżeli przyjąć Twój podział na technikę match i technikę odległościową. Bo przecież firmy Middy i Drennan produkują wagglery proste już od 0,6g,czyli do łowienia na bardzo krótkich dystansach. "Najcięższy" bomb waggler,ma raptem 10g wyporności. Natomiast spławiki do metody zwanej umownie odległościową, swą wypornością sięgają 25g, zaopatrzone są w specjalne lotki na antenie do miotania nimi nawet na 80m. Mam pod ręką sporo artykułów nt. metody odległościowej znanych polskich zawodników takich jak P. Lorenc; E.Gutkiewicz; B.Brud; T.Zalewski, A.Niemiec, i wszyscy oni zamiennie stosują określenia metoda angielska, odległościowa, match. Jest to chyba wystarczający powód,aby stwierdzić że pod różnymi nazwami kryje się ta sama technika (metoda). Różnica polega tylko na staranności i celowości doboru poszczególnych elementów zestawu wędkowego, w wykonaniu Anglika a wędkarzy kontynentalnych. Nie wspominając o przeciętnym polskim wędkarzu, który stara się sklecić możliwie poprawny zestaw, na miarę swojej wiedzy i możliwości finansowych. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted August 3, 2014 Report Share Posted August 3, 2014 (edited) Już pisałem, masz prawo do swojego zdania i nic mi do tego. Jednak nie daje mi to spokoju. Nie mam zamiaru Cie odwodzić od przekonań ale może kiedyś znajdziesz chwilkę i poczytasz o "trotting", prekursorze obecnej klasycznej techniki angielskiej. Jeśli zaczniesz czytać i przeczytasz o rzece to nie przerywaj, taki był właśnie początek. Edited August 3, 2014 by Docio Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 (edited) "trotting" W ubiegłym tyg oglądałem Matta Hayesa w TV, jak łowił tą metodą - odmianą odległościówki. Byłem pod wrażeniem jego kołowrotka, bez problemu oddawał żyłkę wyciąganą przez w sumie dość delikatny zestaw spływający z nurtem rzeki. Nałowił tą metodą pstrągów i ładnego klenia. Przypominają się stare czasy i kołowrotki o ruchomej szpuli, jednak te nam znane nie umywają się do tego specjalistycznego, wybitnie do tej metody. Tutaj o metodzie angielskiej/match/odległościówce i jej odmianie, trotting Ciekawie gość opisuje. Edited August 4, 2014 by Jotes Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 Dzięki za tekst Józka i teraz pozostaje jedynie kwestia jaki ma u czytelników autorytet. Piszę tak, gdyż podejrzewam, że sam już wyciągnąłeś wnioski z różnic w tekście i Twojej wcześniejszej odpowiedzi. To właśnie te szczegóły odróżniają metodę angielską od naszej odlwgłościówki. Na radochę z wędkowania nie ma to wpływu, bo dla mnie jak i dla Ciebie nawet łowiąc leszczyną będzie radochą sam fakt łowienia. Różnica zdań wynika jedynie z definicji pojęć i jeszcze raz napiszę, nie może to być powodem do jakichkolwiek sporów. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 nie może to być powodem do jakichkolwiek sporów. Zbychu, spór? W życiu! Normalna różnica zdań i poglądów wyrażana w cywilizowany sposób w rzeczowej dyskusji. I o to właśnie chodzi - poznać zdanie innych uczestników dyskusji. Ot co! Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 Przyszło mi jeszcze do głowy, że gdyby ktoś chciał poznać bardziej swojski "trotting" to powinien poszukać materiałów o wypuszczance. Różnice minimalne, w detalach dotyczących sprzętu i zestawów. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Ozet Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 Docio napisał: ...ale może kiedyś znajdziesz chwilkę i poczytasz o "trotting", prekursorze obecnej klasycznej techniki angielskiej. Docio, od lat fascynuje mnie angielska szkoła wędkowania, więc czytam/oglądam wszystko co wpadnie mi w ręce w tym temacie. W latach 80-tych ub.wieku, kolega dostarczał mi tłumaczenia artykułów z angielskich czasopism wędkarskich, zwłaszcza takie które dotyczyły łowienia płoci. Więc siłą rzeczy trotting jest mi znany od lat. Jako że Anglicy są specjalistami w łowieniu płoci, zawsze starałem się, mniej lub bardziej udolnie, ich naśladować. Zanim zacząłem łowić bolonką, stosowałem technikę "wypuszczanki", przy użyciu kołowrotka o ruchomej szpuli, oraz własnoręcznych podróbek spławików typu: avon, stick czy chubber. Nawet z niezłymi efektami w postaci jazi i płoci. Po tych doświadczeniach, stosunkowo łatwo opanowałem technikę bolońską, którą praktykuję do dziś. Chociaż trotting, jest niewątpliwie integralną częścią tzw. metody angielskiej, to moim zdaniem, poruszanie tego wątku w naszej dyskusji, wprowadzi mętlik w wielu głowach. Zwłaszcza u tych, dla których metoda angielska to wyłącznie waggler w wodach stojących. Z drugiej strony, może być to dobry pretekst dla tych, którzy chcą pogłębić swoją wędkarską wiedzę, aby poszperać tu i ówdzie. Chociaż prawdę mówiąc w necie, ubogo oj ubogo w temacie techniki angielskiej. Na ogół są to powielane po wielokroć banały i pół prawdy, choć zdarzają się też interesujące teksty. Teraz kamyczek do własnego ogródka. Prawdę mówiąc my też zaledwie "śliskamy" się po tematach. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 Chociaż prawdę mówiąc w necie, ubogo oj ubogo w temacie techniki angielskiej. Na ogół są to powielane po wielokroć banały i pół prawdy, choć zdarzają się też interesujące teksty. Teraz kamyczek do własnego ogródka. Prawdę mówiąc my też zaledwie "śliskamy" się po tematach. O i dziękuję za kawałek prawdy. Tak już jest, że kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą i nie musi to być wcale celowe. Ot zwykłe lenistwo i niedbalstwo. Starsi wędkarze, nie wierzę aby nie, muszą pamiętać, że o naszej technice odległościowej i technice angielskiej pisano osobno, jako o dwóch różnych technikach. Jednak jest obecnie jak jest i nie ma sensu z tym walczyć. Nie zdziwi mnie jak za 30-ci lat może wyniknąć podobna dyskusja o bolonce i przepływance odległościowej. Nikt nie będzie zwracał uwagi na szczegóły prowadzenia zestawu, zostaną przy ogólnikach, gdyż większość elementów samoistnie, najzwyczajniej ewolucyjnie przeniknie. Ewolucja w wędkarstwie jest nieunikniona a napędzana rozwojem technologicznym. Jeszcze w latach 90-tych można było poczytać wiele zachwytów nad wędziskami składanymi i ich wyższością nad teleskopami. A dlaczego? Bo teleskopy nie były już hitem choć gdy zastępowały bambusy to posiadający je wędkarze szli na łowisko dumni i w chwale. Spójrz co się dzieje na rynku karpiarskim. Poza faktycznymi elementami stworzonymi na ten rynek i na jego potrzeby oraz wymagania, reszta to akcesoria sprzed pół wieku z ciężkiej denki, o której już nikt nie pisze, bo wszyscy mają zakodowany w głowie feeder. Czy warto wracać do źródeł i dyskutować o tym co jest prawdziwe a co wytworem przekształceń? Warto o ile ma kto słuchać a dzisiejsza młodzież zdecydowanie nie chce, woli gotowe odpowiedzi. Jestem pewny, że są wyjątki od reguły jak i od każdej, jednak w tłumie trudno ich odróżnić, prędzej indywidualnie gdy zgłoszą się na priv. A że tematy traktujemy po macoszemu to prawda. Każdy, kto posiada choćby minimalny zakres wiedzy, mógłby zrobić z niego mały elaborat a nie post. Dłuższe posty nie mają poczytności z powodu jaki podałem wyżej. Odpowiedź ma być skondensowana i oczywista bez tłumaczenia dlaczego a najlepiej jak jeszcze będzie potwierdzała "genialny" wybór pytającego. Ludzie nie oczekują wyjaśnień lecz odpowiedzi a to zasadniczo dwie różne sprawy. Jakiś czas temu rozmawialiśmy o przyponach. Konkluzja, z którą się większość zgodziła, to taka, że najlepiej jak go nie ma ale już dyskusji o stałej kontroli żyłki głównej, sprawdzeniu wszelkich miejsc gdzie może być osłabiona jak węzły, stopery itp, o wpływie zaciskania ołowiu i stanie oraz czystości przelotek nie było. Dlaczego? Ano dlatego, że my to wiemy. Dlatego, że to tylko dyskusja na forum a nie poradnik dla raczkujących. A dyskusja pomiędzy osobami, którzy posiadają choćby minimum wiedzy jest zupełnie inna niż pomiędzy tymi, którzy tylko obserwowali wędkarstwo. Także nasze dyskusje w temacie, w którym ktoś się o cokolwiek pyta, najczęściej powodują u niego mętlik w głowie, dlatego przestałem cokolwiek wyjaśniać a odpowiadam wprost, krótko i zgodnie ze stanem swojej wiedzy, z która nikt nie musi się zgadzać. Niedobrze jednak, gdy z róznicy zdań wynika dyskusja, która wręcz przeszkadza pytającemu bo to prowadzi do np zakupu kolejnego spinningu jako spławikówki. Tak, powinniśmy się czuć winni (ja czuję część tej winy), za wydanie kasy na to wędzisko zamiast podtrzymywać go w ułudzie, że feeder nada się na pierwszą spławikówkę. My sobie poradzimy, bo wiemy "z czym to się je" choć założę się o swoją emeryturę, że nikt z rozmówców nie kupi celowo feedera jako spławikówki, ale on, szczerze wątpię. Na szczęście część winy spada też zapewne na inne forum, gdzie prawdopodobnie przeczytał, że wędzisko powinno być trzyskładowe, no i dodał do tych trzech składów cw oraz długość i wyszło mu, że to match. Lubię dyskutować, polemizować a nawet spierać się nim ktoś mnie przekona ale z osobami, którzy rozmawiają ze mną tym samym językiem. Trudno polemizować z kimś kto jest świeży w temacie, on oczekuje pomocy a nie polemiki. A co do wypuszczanki to są trzy. Wspomniany już trotting, nasza rodzima i francuska. O pierwszej już wszyscy chyba obejżeli filmik, druga charakteryzowała się rozwiązaniem dla połowu w małych i płytkich rzekach a prosty spławik z pióra, trzciny lub czegokolwiek innego był zdecydownie niedociążony i leżał na wodzie. Miało to też tę zaletę, że stawiał niezły opór i spokojnie wysnuwał żyłkę z przelotek. Z powodzeniem też stosowana na dużych rzekach nizinnych a konkretnie wypuszczanie żywczyka na bombce 3-5g w warkocz nad przykosą w poszukiwaniu boleni. Od lat już o tym nie słyszałem. Trzecia to spławik typu avon, ale technika też już mocno ewoluowała choć trudno zaprzeczyć wielkiemu podobieństwu pomiedzy spławikami avon i stick. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Splawik66 Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 Docio napisał: Docio, od lat fascynuje mnie angielska szkoła wędkowania, więc czytam/oglądam wszystko co wpadnie mi w ręce w tym temacie. W latach 80-tych ub.wieku, kolega dostarczał mi tłumaczenia artykułów z angielskich czasopism wędkarskich, zwłaszcza takie które dotyczyły łowienia płoci. Więc siłą rzeczy trotting jest mi znany od lat. Jako że Anglicy są specjalistami w łowieniu płoci, zawsze starałem się, mniej lub bardziej udolnie, ich naśladować. Zanim zacząłem łowić bolonką, stosowałem technikę "wypuszczanki", przy użyciu kołowrotka o ruchomej szpuli, oraz własnoręcznych podróbek spławików typu: avon, stick czy chubber. Nawet z niezłymi efektami w postaci jazi i płoci. Po tych doświadczeniach, stosunkowo łatwo opanowałem technikę bolońską, którą praktykuję do dziś. Chociaż trotting, jest niewątpliwie integralną częścią tzw. metody angielskiej, to moim zdaniem, poruszanie tego wątku w naszej dyskusji, wprowadzi mętlik w wielu głowach. Zwłaszcza u tych, dla których metoda angielska to wyłącznie waggler w wodach stojących. Z drugiej strony, może być to dobry pretekst dla tych, którzy chcą pogłębić swoją wędkarską wiedzę, aby poszperać tu i ówdzie. Chociaż prawdę mówiąc w necie, ubogo oj ubogo w temacie techniki angielskiej. Na ogół są to powielane po wielokroć banały i pół prawdy, choć zdarzają się też interesujące teksty. Teraz kamyczek do własnego ogródka. Prawdę mówiąc my też zaledwie "śliskamy" się po tematach. Ozecie, Ozecie.... stary wróblu. Jak mogłeś skusić się na rzucone plewy, wpaść do stajni i zacząć kopać się z koniem ? Za chwilę przyznasz, że czarne jest białe. Wstaw lepiej kilka fotek ze złowionymi rybami - Twoje notowania zdecydowanie wzrosną. Póki co, masz punkty za waleczność Link to comment Share on other sites More sharing options...
Guest Ozet Posted August 4, 2014 Report Share Posted August 4, 2014 Przenikliwy jesteś Spławiku. Gdy Docio "poszedł" zręcznie w trotting, postanowiłem zastosować się do starej mądrości: "Jeżeli nie możesz kogoś pokonać,odpuść, albo się do niego przyłącz ". Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now