Jump to content

Przełożenie...


Recommended Posts


3. grunt i spławik poniżej 5.0.

 

Moim zdaniem bardziej około 4,0. Im cięższy zestaw tym niżej. U nas można trafić kołowrotki od 3,8 do 4,3 ale już za Odrą nawet 2,8.

Link to comment
Share on other sites

Brawo Zibi, bardzo celna i cenna uwaga! Ja jeszcze dodam, że rożne przełożenia kołowrotków, to także różny nawój. I tak, mając dwa jednakowej wielkości kołowrotki, ale o różnych przełożeniach np 5,2:1 oraz 6,2:1, pierwszy z nich na jeden obrót korbki nawinie na szpulę np 75 cm żyłki, ale już ten drugi nawija 100 i ponad 100 cm żyłki. Ten nawój ma ogromne znaczenie choćby w metodzie match, podczas zatapiania żyłki, ale też i podczas ściągania zestawu z dużego dystansu, gdzie liczy się czas, zwłaszcza podczas zawodów (nie mylić z holem ryby!).

Link to comment
Share on other sites

A jak wygodne i użyteczne jest wysokie przełożenie dla łowców boleni, którzy kiedyś, gdy królowały kołowrotki spinningowe 4,6:1, mało sobie ręki nie ukręcali łowiąc w "warkoczach".

Link to comment
Share on other sites


4,6:1, mało sobie ręki nie ukręcali łowiąc w "warkoczach".

 

Z tamtych czasów najlepiej wspominam Daiwe 4,2:1 i jakoś sobie ręki nie ukręciłem, a za boleniami uganiałem się minimum 20 lat i to z dobrymi wynikami (mój osobisty rekord to 89 cm). To tylko kwestia przynęty i umiejętności wędkarza w jej prowadzeniu. I szczególnie w warkoczach, można było sobie pozwolić na podanie przynęty w zwolnionym tempie...

Link to comment
Share on other sites


Moim zdaniem bardziej około 4,0. Im cięższy zestaw tym niżej. U nas można trafić kołowrotki od 3,8 do 4,3 ale już za Odrą nawet 2,8

Zgoda, dlatego napisałem poniżej 5.0 bo już się zaczyna grunt i spławik  :P, a skoro kolega pyta o podstawy to już moim zdaniem wystarczy.


Brawo Zibi, bardzo celna i cenna uwaga! Ja jeszcze dodam, że rożne przełożenia kołowrotków, to także różny nawój. I tak, mając dwa jednakowej wielkości kołowrotki, ale o różnych przełożeniach np 5,2:1 oraz 6,2:1, pierwszy z nich na jeden obrót korbki nawinie na szpulę np 75 cm żyłki, ale już ten drugi nawija 100 i ponad 100 cm żyłki. Ten nawój ma ogromne znaczenie choćby w metodzie match, podczas zatapiania żyłki, ale też i podczas ściągania zestawu z dużego dystansu, gdzie liczy się czas, zwłaszcza podczas zawodów (nie mylić z holem ryby!).

No to mamy pełny opis tylko mam obawy, że namieszaliśmy koledze w głowie  :D

Link to comment
Share on other sites

Chyba jednak nie namieszaliśmy, zwłaszcza Wy. Czasy kiedy kołowrotek był tylko magazynem na żyłkę dawno minęły. Teraz liczy się wszystko a przede wszystkim hamulec, o którym w ogóle nie pisaliśmy, bo zdecydowanie wykracza poza temat.

Link to comment
Share on other sites

ZYBI napisał:

1. spinning, ryba drapieżna powinien mieć 5.0 lub wyższym

2. matchowym 6.0 i więcej

3. grunt i spławik poniżej 5.0.

Polemizował bym nieco nt. powyższego zestawienia. Pkt.1. W tzw. ciężkim spinningu (nie mylić z wagą wędziska), podczas łowienia sumów, dużych szczupaków, dorszy czy głowacic, wręcz niewskazany będzie kołowrotek z przełożeniem 5.0 i wyższym. Przy dużych przeciążeniach łatwo o uszkodzenie przekładni, lub wręcz ukręcenie korbki kołowrotka. (Można to porównać z jazdą rowerem pod stromą górkę, na najwyższym biegu.) Zalecenia o "pompowaniu" ryby wędziskiem, i wybieraniu kołowrotkiem tylko luzów żyłki, to często pobożne życzenia teoretyków wędkarstwa. Przecież duża ryba, nie zachowuje się statycznie na wędce, ale poprzez dynamiczne "odjazdy" w różnych kierunkach i płaszczyznach, wymusza kontrowanie jej poczynań nie tylko wędziskiem, ale także kołowrotkiem. Moim zdaniem wyższe przełożenie niż 5.0, ma sens tylko podczas łowienia boleni, bo w tym akurat przypadku, żaden kołowrotek nie jest za szybki. Pkt.2- zamiast match, napisał bym techniki odległościowe ze spławikiem, bo nie tylko match jest techniką dalekiego zasięgu. Chociaż akurat dla mnie, czy to przy odległościowce (match; trotting), czy też bolonce, kołowrotek szybszy niż 5.0 nie jest warunkiem koniecznym.

Link to comment
Share on other sites

Z tamtych czasów najlepiej wspominam Daiwe 4,2:1 i jakoś sobie ręki nie ukręciłem, a za boleniami uganiałem się minimum 20 lat i to z dobrymi wynikami (mój osobisty rekord to 89 cm). To tylko kwestia przynęty i umiejętności wędkarza w jej prowadzeniu. I szczególnie w warkoczach, można było sobie pozwolić na podanie przynęty w zwolnionym tempie...

 

W początkach swojego bolenoiwania używałem kołowrotka Rillech- Rex o przełożeniu 1:3,5 czy 1:3,6 :)  W tamtych latach spiningi z pełnego włókna rzadko miały ponad 2m długości, a jedyna słuszna przynęta to była ołowianka. Oj, ma siłownię nie trzeba było chodzić ;) Później kupiłem specjalnie na rapy jakąś Daiwę... nazwy niestety nie pamiętam. Miała dosyć małą szpulę i kosmiczne przełożenie 1:6,2. Zajeździłem ją tymi ołowiankami przez wakacje... i znowu wróciłem do Rexa. A później był niezniszczalny Abu C4 1:5,1 ale to już bardziej współczesna historia :)

Jotes, 89cm...  piękna ryba. Ja swoje największe 86 i 83 cm złowiłem niezbyt "honorowo",  bo pierwszą na czerwonego twistera z opadu, a drugą na filet z uklei na grunt.

Link to comment
Share on other sites

Rillech- Rex

 

Też go miło wspominam i nadal pozostaje jeden w rodzinie. A łowiłem też na takie zabytki jak: Delfin (różne modele), Tap Tokoz, obowiązkowo Prexer, itd, itp. Moja Daiwa z tamtych lat jeszcze dycha, ledwie, ale jednak. A jeśli chodzi o kijki, to mój pierwszy miał aż 1,6 m ABU, potem były Germiny 1,6 i 1,8 m, Silstar 2,1, DAM 2,1 m, etc. To "byli" czasy i ryby "brali"!..   ;)

 

 

złowiłem niezbyt "honorowo"

 

Na wędkę? Więc jak najbardziej honorowo. Też gratuluję! ;)

Edited by Jotes
Link to comment
Share on other sites

Spoko Paweł, Wind nie taki srogi zwłaszcza, że podtrzymujemy temat wędkarski, a o to tu właśnie chodzi. Przy okazji i młodzi się podszkolą, jak to "drzewiej" bywało. A skoro o kołowrotkach i przełożeniu mowa, to i o sławetnej Stilon Gorzów należałoby wspomnieć (żyłce). Teraz mają bajery rowery, a my do spinningu mieliśmy 0,30 mm - przynajmniej ja uważałem ją za bezpieczną. Były też Platil, ABUlon, Siglon, itd, ale do kupienia tylko od tych, co pracowali w Czechosłowacji i w DDRach. 

Edited by Jotes
Link to comment
Share on other sites


Wind zaraz nas wykopie razem z tymi naszymi antykami

 

Wind lubi antyki i temat jak najbardziej na miejscu, więc nie ma się czego obawiać.

Ale, ale ... jeśli mam na Was patrzeć łaskawym okiem ;) to proponuję odgrzać ten temat, myślę, że będziecie mieli to wiele do napisania, fotek do wklejenia, niejedna łezka się w oku zakręci ;) .

Link to comment
Share on other sites

Jak zwykle masz rację Windzie. A ponieważ ta cholerna zima pomieszała mi szyki, bo miałem opłacić już kartę i ruszyć dupsko nad zalew z batem, albo z odległościówką, to jutro wygrzebię swoje eksponaty, zrobię fotki i tam właśnie dodam. A i w ten sposób pociągniemy temat "przełożenia" - z dawnych czasów, na nowe. ;)

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...