Jump to content

początki udziału w zawodach


liggett
 Share

Recommended Posts

Witam. Od tego roku mam zamiar pierwszy raz zaczac brac udział w zawodach wędkarskich. Problemem jest jednak to, że na te zawody jezdza ludzie ktorzy od lat maja swoje jakies sprawdzone zanęty, a ja niestety nie mam zadnego pojecia jeszcze o robieniu zanety na zawody. Czy moge poprosić o jakąś porade czym sie sugerować przy komponowaniu zanęty?
Dzieki i pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, liggett napisał:

Czy moge poprosić o jakąś porade czym sie sugerować przy komponowaniu zanęty?

Choć napisano na ten temat tysiące artykułów, to dylematy i rozterki zanętowe nigdy nie zostały definitywnie rozwiązane. I chwała Bogu, bo inaczej ryby byłyby już tylko wspomnieniem. Czym się sugerować przy komponowaniu zanęty? Przede wszystkim charakterystyką łowiska. Czy jest to woda bieżąca, czy stojąca, szybkością ewentualnego nurtu, głębokością w strefie łowienia, rodzajem dna (twarde, miękkie), kolorem dna, ewentualną roślinnością lub jej brakiem, przezroczystością wody. Należy wziąć pod uwagę rybostan, zwłaszcza dominujące gatunki ryb w danym łowisku, które decydują o wynikach podczas zawodów. W praktyce zawodniczej, najczęściej są to płocie, krąpie, leszcze lub ukleje, inne gatunki są zwykle przyłowem. Czasem któryś z tych gatunków zdecydowanie dominuje w danym akwenie. Przy komponowaniu zanęty, należy uwzględnić porę roku. A więc czy woda jest zimna czy ciepła, bo wraz z temperaturą wody zmienia się tempo przemiany materii u ryb. Idąc tym tropem należy zadecydować o granulacji zanęty (miałka, gruba, może średnia), o jej barwie, oraz ilości i rodzaju "robactwa ", jak również konsystencji i spoistości zanęty,  uwzględniając zarówno temperaturę wody, jak również gatunek ryby który jest w zamyśle naszym głównym celem. To tak "po łebkach", bo zdaję sobie sprawę że każdy czynnik został przeze mnie ledwie zasygnalizowany.

Link to comment
Share on other sites

Zanęta sama nie złowi ryb tym bardziej, że w koło będzie mnóstwo aromatów, które będą kusiły ryby. Pamiętam jak zawodnicy na tym forum pisali o wręcz konieczności wcześniejszego odwiedzenia łowiska i "zbadania" go, czyli znalezienia takiego składnika jaki najbardziej tamtejszym rybkom odpowiada. Może to być zgoła nieoczekiwany aromat, więc jak zawsze, warto eksperymentować.

Link to comment
Share on other sites

Jako czynny zawodnik rangi okręgowej mogę co nieco podpowiedzieć. Po pierwsze po co czekać do maja, skoro zacząć należy szybciej!

Co do zanęty to nie czytaj za dużo, musi to być wysoka półka-Lorpio GP, Sensas 3000, Champion Feed, te ostatnie rewelacja cena-jakość.  Zanęty dziele na 1-delikatne kanałowe,  2-średnie (leszczowo-rzeczne),3- płociowe, 4-uklejowe.1- bardzo drobnej frakcji, mało klejące, średnio pracujące. 2- średniej frakcji, średnio klejące, mało pracujące,-ścielące się po dnie. 3- bradzo drobnej frakcji, mało klejące, mocno pracujące. 4- o frakcji pył, nie klejące, mocno pracujące. 

Co do koloru to zawsze ciemne, zbliżone do dna. 

Cała mieszanka zanętowa musi się składać max z 3 składników: Zanęta spożywcza, Glina, Robaki o wszystkim innym zapomnij<dodatki, atraktory itp.> Teraz proporcje, które są uzależnione od ilości ryb w łowisku przykład 1;1 jedna porcja gliny, na jedną porcję zanęty, 3;1 trzy porcje gliny na jedną porcję zanęty. Jak jest ryb sporo w łowisku daję 2;1 jak mniej to 4;1 a jak bardzo mało to 6;1 lub samą glinę z robakami. Jak widzisz zanęty spożywczej używa się mało ja w ciągu roku zużywam np 350kg gliny a zanęy max 35-40kg.

WAŻNE-poczytaj o konsystencji zanęty!!! 

Czym prościej tym lepiej-uważam że zanęta to chyba nawet mniej niż połowa sukcesu. 

Link to comment
Share on other sites

Bez bicia gdy łowię bez ochotki i joka nęce tak samo...a raczej nęciłem, bo tak zdarza mi się tylko na urlopie. Uważam że spożywka bardziej wabi, niż karmi ryby. Wolę iść w przynęty niż zasypać łowisko spożywką. Głównym celem mieszanki (moim zdaniem) jest stworzenie placu dla ryb, a one mają w tym placu szukać "aktywnie" kąsków.

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, jonasz7 napisał:

Uważam że spożywka bardziej wabi, niż karmi ryby. 

Jest dokładnie odwrotnie, bo gdyby było tak jak napisałeś, to byłaby sytuacja wręcz idealna, zwabić ale nie nakarmić. Spożywka ma niestety to do siebie, że istnieje ryzyko przekarmienia ryb, szczególnie wtedy gdy jest ich w łowisku niewiele, albo akurat słabo żerują. 

Edited by Ozet
Link to comment
Share on other sites

Jest tak jak piszesz @Ozet. Tylko ja głupi nie umiem się dobrze wysłowić. Miałem na myśli to, że ryby bardziej wybierają te smaczne kąski (robaki, ziarno i inne przynęty) od zanęty. 

Idąc tym tokiem wolę zrobić mieszanką uboższą w spożywkę, bogatszą w robaki, niż w drugą stronę. Gliny używam dużo z racji tego, że moim zdaniem ryby dobrze czują się na dużym placu niż, na paru małych kulkach,  a wrzucanie 8 litrów czystej zanęty to słaby pomysł... więc wolę dać 2-3 litry spożywki 5 litrów gliny i np pół litra robaków. 

Link to comment
Share on other sites

21 godzin temu, jonasz7 napisał:

Tylko ja głupi nie umiem się dobrze wysłowić.

Bez przesady Jonasz, zaraz tam "głupi". Każdemu kto pisze w pośpiechu, zdarza się palnąć jakiegoś "babola". ;) Jonasz, tak a'propos zanęty Champion Feed. Którą z zanęt  z Champion Feed szczególnie sobie cenisz i w jakich łowiskach Ci się sprawdza? (Lubię eksperymentować.) ;)

 

Edited by Ozet
Link to comment
Share on other sites

World Cup- bardzo drobna, pulchna, mało klejąca, dość dobrze pracująca kanałowa. 

Brasem- trochę grubsza, mało pulchna, srednio- dobrze klejąca, ścieląca się po dnie, na trochę rybniejsze wody.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki. Po namyśle zostaję przy zanętach które dość dobrze dotychczas poznałem, bo trochę szkoda mi kasy i czasu na kolejne testy, żeby stwierdzić ich przydatność w swoich łowiskach. (I wcale nie jest pewne że od razu wyciągnął bym właściwe wnioski.) Czyli z polskich będą to niektóre zanęty Traper i Niwa (Milewski), natomiast z zachodnich trzy konkretne zanęty: Marcela - Gold Pro Bream i Turbo Black, oraz GG Sensasa. Zanętami zachodnimi w razie potrzeby "podrasowuję" polskie mieszanki, albo też mieszam je w różnych konfiguracjach między sobą, gdy chcę żeby zanęta była bardzo "silna", bo np. w ciepłych kanałach tylko na takie ryby reagują.

Link to comment
Share on other sites

Ja już nawet nie bawię się w mieszanie zanęt. Otwieram paczkę, wsypuje do wiadra i namaczam i dopiero od tego momentu nadaje całości tego co chce uzyskać na dane łowisko w zależności od użytego sita, momentu w którym i co przecieram oraz ilości przetarć. przed samym łowieniem już tylko, albo aż kontrola i dostosowanie konsystencji. 

Link to comment
Share on other sites

Ja natomiast lubię dodać coś od siebie, nadać zanęcie taki bardziej osobisty kształt, bo wtedy moja wiara w skuteczność zanęty jest większa. Wiem, że w przypadku zawodów dużo bezpieczniej jest zastosować zanętę prosto z paczki, gdyż ryzyko popełnienia błędu jest mniejsze, niż wtedy gdy dodajemy coś od siebie. Ale lubię eksperymentować i mam tą skłonność odkąd zacząłem w miarę świadomie nęcić ryby mieszankami własnej roboty, czyli od połowy lat 80-tych poprzedniego wieku. Wtedy o zanętach takich jakie znamy współcześnie, nikomu się nawet nie śniło. Robiło się wtedy zanęty, ze wszystkiego co było pod ręką, i mogło służyć do zwabienia ryb. Podstawą własnoręcznie wykonywanych zanęt był chleb, czy to namoczony, czy też suszony i zmielony, czasem bułka tarta jeżeli udało się ją kupić. Innymi pożądanymi produktami spożywczymi, nadającymi się do zanęt były różne kasze np. manna, jęczmienna, gryczana, kukurydziana. Wszelakie mąki, ciastka kruche, herbatniki, sucharki, wiórki kokosowe. Trzeba wiedzieć, że dostępność do tych produktów wówczas, nieraz graniczyła z cudem. Jak się trafiło, to się kupiło, takie to były czasy. Na targowiskach z produktami rolnymi, można było kupić ziarna zbóż (pszenicy, owsa, jęczmienia, kukurydzy), które po zmieleniu (jako śruta), znakomicie nadawały się do zanęt. Również otręby pszenne, które świetnie spulchniały mieszanki zanętowe, poprawiając ich pracę. Czasem udawało się kupić na targowisku nasiona roślin oleistych, takie jak słonecznik i siemię lniane, które znacząco zwiększały walory smakowe zanęty, oraz ich właściwości wabiące. Zioła dla nadania określonego zapachu mieszance zanętowej, kupowałem w sklepie Herbapol. Wyjątkiem był nostrzyk, który zawsze pozyskiwałem z okolicznych pokopalnianych hałd. Z wymienionych wyżej produktów, metodą prób i błędów, "tworzyłem" zanęty na swoje starorzecza, rzekę Wartę, ciepłe i zimne kanały, oraz inne akweny. Do swoich zanęt dodawałem zwykle gotowane/parowane ziarna (pszenicę, kukurydzę, pęczak), czasem białe robaki z własnej hodowli. Ryb było dużo, zanęty sypkie były im praktycznie obce, więc zwykle ufnie "wchodziły" w zanętę. Zwykle, ale nie zawsze, bo niektóre zestawienia smakowo-zapachowe w jednych łowiskach się sprawdzały, a w innych już niekoniecznie, więc znów trzeba było szukać czegoś pod ich gust. Do dzisiaj w łowieniu indywidualnym, bardzo często stosuję własne mieszanki na bazie śrut zbożowych i bułki tartej. Od tamtych czasów pozostało mi zamiłowanie do atraktorów ziołowych, czy to w postaci mielonych pojedynczych ziół, czy też ich mieszanek. Do dzisiaj mam skłonność do kombinowania, eksperymentowania z dodatkami, nawet jeżeli wyjściowo mam w ręku zanętę renomowanej firmy. Mam łowiska gdzie grubsza płotka (ale i leszczyk), lubi gdy w zanęcie są konopie gotowane, na innym konopie surowe ale drobno zmielone pięknie ściąga płotki, na kolejnym leszcze lubią gdy w zanęcie jest sporo pieczywa żółtego, na jeszcze innym sprawdza się orzech arachidowy mielony wraz z łupiną, bo zanętę z tym dodatkiem lubią tam płotki, leszcze, liny i karasie. I nie byłbym sobą gdybym tych składników nie dodał do zanęty, czy to łowiąc indywidualnie czy też podczas zawodów. 

Link to comment
Share on other sites

Każdy ma "swoje". Tu nie chodzi o "bezpieczne nęcenie" tylko o powtarzalność i minimalizowanie elementów ogólnego efektu. Testy przeróżnych mieszanek moim zdaniem nie ma najmniejszego sensu. 

Parę razy wraz ze znajomymi robiliśmy testy, Było nas trzech (zawodnicy na tym samym poziomie) za każdym razem łowiliśmy jedną mieszanką dzieloną na trzy osoby, dodatkowo wstępne nęcenie było u każdego z nas identyczne. Efekty różne, rzadko zbliżone... Po każdym łowieniu dochodziliśmy do wniosków, że mieszanka była dobra, ale do tych ryb trzeba było się dopasować technicznie- rozmiar haczyka, długość oraz średnica przyponu, głębokość łowienia, ilość robaków na haczyku, sposób oraz intensywność  donęcania, konsystencja mieszanki, często nawet sposób wkładania i prowadzenia zestawu (choć był to kanał). 

To jest największy powód, dla którego mieszanka ma być maksymalnie prosta i powtarzalna,.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Jonasz, to o czym powyżej piszesz, dotyczy bardziej strategii i taktyki nęcenia/donęcania, oraz samej techniki łowienia. Owszem, są to czynniki bardzo istotne podczas zawodów (i łowienia w ogóle), mające kluczowe znaczenie dla końcowych efektów łowienia. Ale to nadal nie rozjaśnia nam podstawowej kwestii,  czy zanęta X prosto z paczki, jest lepsza od tej samej zanęty X, ale "podrasowanej" dodatkami. A może odwrotnie? Myślę że tak do końca ten dylemat nigdy nie będzie jednoznacznie rozwiązany, bo zawsze będzie grono wędkarzy święcie przekonanych o "magii dodatków", oraz tych którzy ufają  producentowi, dobierając "gotowca" pod konkretny typ łowiska, ograniczając tym samym elementy przypadkowości. Od indywidualnych upodobań zależy którą drogę (zanętową) wybierzemy, ważne żeby ta droga doprowadziła nas do zamierzonego celu. 

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...