Kasza manna, to po prostu zmielona pszenica. Można z niej zrobić skuteczna przynętę / i zanetę/ wkładając tylko trochę kuchennego wysilku. Nie jest to specjalnie trudne. Zrobi ją praktycznie każdy, kogo umiejętności kulinarne nie ograniczają się do ugotowania wody na herbatę. Będzie do tego potrzebny mały garnuszek, najlepiej z długą rączką czyli rondelek, cukier, sól, atraktor /może być np. aromat do ciasta, dip, culier waniliowy/, łyżeczka oleju lub masła i ewentualnie barwnik spożywczy.
Do garnuszka wlewamy szklankę zimnej wody. Wstawiamy na gaz i dodajemy dwie łyżeczki cukru, łyżeczkę soli, szczyptę barwnika oraz olej /do wyboru: słonecznikowy, kukurydziany, konopny, rybny, itp./ albo masło. Dokładnie mieszamy, a kiedy zaczyna wrzeć dodajemy aromat /atraktor/. Zapach dodaję na końcu żeby jak najmniej odparował. Zmniejszamy ogień do minimum i zaczynamy powoli wsypywać kaszę.
Sztuka polega na tym żeby wsypywać kaszę w takim tempie, żeby cały czas się gotowała. W czasie mieszania oceniamy łyżką spoistość i twardość powstałej masy. Można zdjąć z płomienia i delikatnie palcami sprawdzić czy da się ukleić kulkę. Jeśli masa jest za rzadka dosypujemy kaszy, wstawiamy spowrotem na gaz i dalej mieszamy. Im dłużej trzymamy kaszę na ogniu, tym wiecej wody odparowuje i robi sie ona twardsza.
Jak kasza przestygnie ugniatam ją w kulę i zawijam w ścierkę. Zamiast zawijać można ją włożyć do torebki foliowej, ale dopiero jak całkiem ostygnie, bo inaczej zaparuje i zrobi się rzadka. Jeśli "wyjdzie nam" za dużo, część kaszy można zamrozić. Po rozmrożeniu nie traci konsystencji ani innych właściwości.
Wiem, że pierwsza próba może sprawić odrobinę trudności, ale gwarantuję, że kolejne bedą prostsze. Po kiku gotowaniach dochodzi się do wprawy pozwalającej na uzyskanie takiej twardości jaką się chce i jaka odpowiada rybom, a nie jaka wyjdzie... Warto spróbować i się nauczyć, bo skuteczność kaszy bywa zaskakująca. Przy odrobinie wprawy zrobienie tego ciasta wcale nie jest trudniejsze niż zaparzenie pęczaku, ugotowanie grochu, kukurydzy czy innego łubinu. Nie wspominając już o łapaniu rosówek
Dlaczego napisałem, że to "tajna broń" ? Bo nią bywa. W wędkarstwie zdominowanym przez kupne, typowe przynęty każda inność może być dla ryb atrakcyjna, a kaszę można w dowolny sposób barwić / bardzo skuteczna jest zielona/ dosmaczać /konpie/, aromatyzować i co ważne, a często niedoceniane nadawać odpowiednią twardość. Z ciasta można uformować przynętę odpowiadającą rybom pod względem wielkości i KSZTAŁTU. Ja zazwyczaj robię jak idę na na ryby twardą i miękką. Twarda jest niezbędna kiedy większe ryby żerują razem z drobnymi. Miękka przynęta jest natychmias obskubywana przez drobnicę i większa ryba po prostu nie ma szansy wziąć. A są i sytuacje odwrotne. Ryby bywają najedzone lub ze względu na np. zmiany ciśnienia mają słaby apetyt i zjadaja jedynie przynętę miękką/lekką ledwie trzymającą się haczyka. Wtedy bywa też skuteczny miękisz świeżej bułki... ale o tym inny razem.
Ciasto z manny bardzo smakuje leszczom, ale zjadają je chętnie wszystkie karpiowate. Wystarczy je tylko właściwie "ukierunkować" atraktorem i dodatkami. W określonych warunkach doskonale sprawdza się też jako zanęta i to właśnie na grubsze ryby. Kilkanaście kawałków wielkości włoskiego orzecha rzucone w okolice haczyka z przynętą, zwabi zapachem i smakiem ryby, a drobnica potrafiąca wchłonąć kilo pęczaku w pół godziny nie może sobie z taką zanętą poradzić. Kiedy brania są częste, wystarczy założyć na haczyk spory kęs zamiast bawić się w nanizywanie kilku ziarenek czy kilkunastu pinek, co na znaczenia zwłaszcza kiedy łowimy nocą.
Jeśli ciasto ma odpowiednią twardość można go używać jako przynęty w każdej metodzie spławikowej. /Przy przepływance ciężko, ale da się - próbowałem / Ja łowię najczęściej na przystawkę w silnym, wiślanym nurcie. Łowiłem na kaszę leszcze w jeziorze na ponad 10m głębokości i na pickera w stojącej wodzie Portu. Łowiłem na kaszę w wodach gdzie mam 99% pewności, że ryby w życiu jej na oczy nie widziały. Wystarczyło jedno nęcenie i ryby pobierały ją chętniej niż kukurydzę którą nęcili wszyscy...
No to tyle. Ostrzegam, że reklamacji dotyczących skuteczności ciasta z kaszy manny nie przyjmuję. To w końcu tylko zwykła przynęta, a od cudów był ten facet co chodził boso po wodzie...
Recommended Comments
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now