Jump to content

Dylemat moralny.


Docio
 Share

Recommended Posts

Temat dedykuję Ozetowi, który nudzi się niemiłosiernie i brak mu rozrywki. :)

Od dłuższego czasu dość cyklicznie nachodzi mnie pewien dylemat moralny związany z zasadniczym przesłaniem internetu a mianowicie wymianą informacji. Sama wymiana nie stanowi dla mnie problemu ale zagłębiając się w szczegóły naszego hobby uwydatnia się część poradnikowa. Rady, porady, własne doświadczenia to bardzo cenne wiadomości, które pomagają przechytrzyć rybę. W nich jest też mała cząstka porad, która właśnie spędza mi sen z oczu i nim cokolwiek napiszę dziesięć razy analizuję tekst, czy aby nie pomogę…kłusolowi.No własnie. Czasem posty-pytania o sprzęt są formułowane w sposób jasny i nie ma wobec nich wątpliwości. Często jednak piszący wcale nie ukrywa swoich zamiarów, zapewne nieświadomie, i wprost pyta o sprzęt w sposób jednoznacznie sugerujący iż nie ma karty wędkarskiej oraz licencji. Co więcej z takiego pytania nie wypływa nawet chęć zalegalizowania swoich zamiarów połowów wędkarskich.I tu jest dylemat. Czy posądzając pytającego o niecne zamiary mam prawo potraktować go jako kłusola, czy też nie powinienem wyciągać pochopnych wniosków choćby miały jak najbardziej logiczne uzasadnienie? A może powinienem czekać na oficjalne stwierdzenie “jestem kłusolem” aby w spokoju sumienia jawnie odmówić porad w procederze, który z samego założenia działa na niekorzyść wszystkich tych, którzy odkładają grosz do grosza przez cały rok aby mieć na opłaty?Brzmi to trochę melodramatycznie ale nie ma co się oszukiwać. Jednemu wydatek na opłaty nie sprawia najmniejszego problemu a innemu wiąże się z dość dramatycznym pasmem wyrzeczeń. Wyrzeczeń, które mają tylko jeden cel - opłata pozwolenia na legalne uprawianie swojego ukochanego hobby.Nasze prawo przewiduje taką sytuację i wyraźnie mówi, że winę należy udowodnić. Jednak czy mój dylemat moralny upoważnia mnie w jakimkolwiek stopniu do jawnego podważenia legalności pytającego? Na pewno nie i nie mam co do tego wątpliwości. A może jednak, w razie wątpliwości, powinienem reagować? Nie wiem.Jak mawiają co dwie głowy to nie jedna, więc może choćby spróbujecie mi pomóc w rozwiązaniu tego dylematu, gdyż lubię spać spokojnie. :) 

Link to comment
Share on other sites

Docio, ja bynajmniej takiego dylematu moralnego nie mam. Zawsze staram się odpowiadać zgodnie z duchem i literą RAPR, ale także zdrowym rozsądkiem. Bo jak już kiedyś ustaliliśmy, regulamin nie jest w stanie ogarnąć pełni "inwencji twórczej "naszych wędkarzy. Tak więc udzielam odpowiedzi wierząc, że to co napiszę będzie wykorzystane zgodnie z zasadami sztuki wędkarskiej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, do kogo dana wiedza trafia i jakie są intencje zainteresowanego. Bo przecież każda ciężka gruntówka, może w oka mgnieniu przerodzić się w zabójczego "szarpaka". A praktyka pokazuje że nawet jak najbardziej regulaminowa wędka, może być bardzo skutecznym narzędziem kłusowniczym. Mam tu na myśli późnojesienny spining na zimowiskach, na których ryby"biorą" grzbietami, brzuchami,itp. Często takie półkłusownicze pytania wynikają ze zwykłej nieznajomości regulaminu. Ale to chyba już nie nasz dylemat moralny, więc Docio możesz spać spokojnie.

PS. Nie nudzę się tak bardzo. W ostatnich dniach gościłem w Twojej macierzystej SSG. Zachwyciłem się impresjami Spławika...

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc, nigdy nie patrzałem na pytania w ten sposób. Każdą radę staram się przekazywać, podobnie jak @Ozet, zgodnie z zasadami zawartymi w RAPR, zakładając, że pytający łowi czy też będzie łowił na wodach, gdzie taki obowiązuje. Jednocześnie staram się tępić wszelkie sprzętowe wynalazki i pomysły na połów niezgodne z regulaminem.

Kwestia tego czy pomóc, czy nie w przypadku kiedy mamy uzasadnione podejrzenie, że pomagamy potencjalnemu "kłusolowi" wydaje się zależeć jedynie od własnego sumienia. Z drugiej strony podejrzenie pozostaje podejrzeniem a i poczucie pewności, co do zamierzeń pytającego nie daje 100% pewności, że jest tak w istocie. A pomóc zawsze warto, po pierwsze dlatego, że być może taki początkujący wędkarz połknie bakcyla na dobre i postanowi łowić całkiem legalnie, a po drugie mniejsze prawdopodobieństwo, że łowiąc mimo braku zezwoleń a stosując się do pozyskanych w internecie porad nie tylko sprzętowych, nie przysporzy dużych krzywd i uszczerbku ekosystemowi łowiska. Odnosząc się do pierwszego argumentu przypomnę, że wielu z nas zaczynało łowić przypadkiem, z kolegami, przy okazji wakacji, biwaku czy innego wypadu na tzw. "łono" w gronie kolegów. Dopiero później, wciągając się w wędkarstwo na dobre zaczynaliśmy się zastanawiać, jak nasze hobby "ulegalnić".

 

Oczywiście, połów nielegalny jest nagannym i powinien być tępiony bez najmniejszych odstępstw od obowiązujący przepisów.

Link to comment
Share on other sites

Docio rozstrzelał podejrzanego zanim ten jeszcze popełnił przestępstwo... przepraszam, wykroczenie. :D

Udzielając jakichkolwiek rad na publicznym forum nie mamy pewności czy nie czyta ich jakiś tajemniczy kłusol... to co? nic nie pisać? Ja nie wytrzymam ;) Jeśli ktoś zamiast zająć się łowieniem i odpoczynkiem woli nasłuchiwać i rozglądać się lękliwie w koło, czy ktoś czasem nie idzie... To po prostu żałosne.

Ja swoje dylematy moralne dotyczące kłusowania będę rozważał już za ok. miesiąc, półtora... zarywając nocki żeby ocalało chociaż kilka gniazd tarłowych sandaczy w Porcie.

PS Ozet, dzięki za dobre słowo :)

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...