Skocz do zawartości

Zestaw feeder i method feeder


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Docio napisał:

Nawet 3000 ale z odpowiednim przełożeniem mniejszym niż 5:1. Michał pisał o Daiwa Ninja tylko ja "czuję", że chodziło mu o wersję Ninja A z przełożeniem 4,7-4,9:1 a nie o wersję Ninja LT. Mało jest wędkarzy odpornych na współczesny marketing a oferty firm też nas nie rozpieszczają i kierują w ramiona absurdów. Jeszcze 10 lat temu nikt nie wyobrażał sobie kołowrotka gruntowego z przełożeniem równym lub większym niż 5,0:1. A teraz z każdej strony kołowrotki z przełożeniem 5,2:1 firmują jako feeder. Bzdura totalna. Oczywiście można taki kołowrotek uwzględnić do wędziska z cw 10-40 g ale nie z cw 120 g lub większym. Jak pisałem w tej cenie nie dość, że cokolwiek trudno znaleźć to jeszcze nie jest to sprzęt "z klasą". Twój wybór kołowrotka i wędziska, niestety, też podlega temu osądowi gdyż marka Daiwa to co najmniej 60% ceny.

Aby jedynie nie krytykować podaję kilka linków: wersja 350 fdwersja mc 400. Nie mam pojęcia kto robi ten DAM, bo firma jako taka nie istnieje a jedynie licencje zostały powykupowane. I nie patrz, ze jest opisany jako morski, bo to tylko nazwa, nas interesują parametry. Jaxon to naturalny wybór, parametry dobre a serwis rewelacyjny co dla początkującego jest zdecydowanym atutem. Jako dodatek do tego Jaxona można dodać alternatywne wędzisko, lub podobne a znając politykę cenową spodziewam się, że przewyższają jakością wybraną Daiwę. Można też wybrać o klasę lepszy wyrób Jaxona ale on już zdecydowanie przekracza założone koszta.

Biorąc pod uwagę, że polecałem feeder z cw 180 g jest i link, a jest to Konger. Niemniej oczy skierowałbym na inny model Kongera, na którego widok oczy mi się zaświeciły i powoli dojrzewa decyzja zakupu. Konger to polska firma i chyba jako jedyna ma doświadczenie w feederach z wysokim cw. Osobiście posiadam model Albion z cw 150 g i wciąż jestem zadowolony choć to model już historyczny, wtedy jeszcze nie było feederów o większym cw. :) 

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na prawie potwora jakim jest ten kołowrotek. Gdyby miał jeszcze metalową obudowę...jednak jest to chyba jedyny w polskiej dystrybucji kołowrotek na ślimaku w tej cenie.

Dzięki za konkretne przykłady. Tak jak mówisz, marketing robi swoje i wybiera się popularniejsze sprzęty, nie zawsze lepsze. Na jakichś stronach polecają kołowrotki do feedera od 5.0:1 do 5.5:1 do feedera, wiec tak wybierałem. Coś sobie wybiorę z tego co podałeś, a zamówienie anuluje. Dzięki za wyjaśnienie. Widać ze duża wiedzę posiadasz i wiesz co mówisz. 
 

Jeszcze jedno pytanie. Jak jest ta wedeczka cw180 to będzie powiedzmy sztywniejsza i gorzej będzie się np. Na jeziorze łowić czy ona po prostu będzie bardziej wytrzymała? Można taka rzucać nwm cw 50g w miarę komfortowo? A jeszcze jedno. Jakie firmy polecasz do żyłki? Jest zasadnicza różnica czy to tylko nwm kosmetyka?

Edytowane przez awesomedanny666
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, awesomedanny666 napisał:

Jeszcze jedno pytanie. Jak jest ta wedeczka cw180 to będzie powiedzmy sztywniejsza i gorzej będzie się np. Na jeziorze łowić czy ona po prostu będzie bardziej wytrzymała? Można taka rzucać nwm cw 50g w miarę komfortowo? A jeszcze jedno. Jakie firmy polecasz do żyłki? Jest zasadnicza różnica czy to tylko nwm kosmetyka?

Feeder z cw 180 g będzie sztywniejszy w sposób niezauważalny w odniesieniu do wersji 150 g. W końcu musi wytrzymać dodatkowe 30 g. Na wodach stojących montujesz szczytówkę o największym ugięciu i nie zdziw się jak zatniesz 15 cm płotkę po bardzo widocznym braniu. To szczytówki decydują o widoczności brania w tym typie wędziska. Feederem z cw 180 g możesz zarzucać zestaw nawet 10 g, to najzwyklejsza gruntówka z genialnym wskaźnikiem brań, który jednocześnie jest szczytówką. Pamiętać jednak musisz o zgraniu wszystkich elementów zestawu i osobiście nie widzę sensu stosowania żyłki głównej 0,30 i przyponu 0,28 do obciążenia 50 g. O ile żyłka główna jeszcze może być o tyle przypon można zastosować zdecydowanie cieńszy. Osobiście na wodach stojących zestaw z obciążeniem do 60 g stosuję żyłkę główną 0,25 a przypon 0,14. Przypon czasem ma 15 cm a czasem pół metra. W Wiśle gdy łowiłem sapy to żyłka główna miała 0,25, przypon 0,14 za to jego długość dochodziła do 1,5 m ze względu na sposób żerowania tego gatunku.

Od lat używałem żyłek Siglon, z których Damyl był bezkonkurencyjny. Potem nagle firmy zabrakło i zacząłem eksperymentować. Na pierwszy ogień poszły wszelkie z dopiskiem feeder i okazały się rozciągliwe jak guma w damskich majtach. Potem wziąłem karpiowe i było dokładnie to samo, następnie spinningowa na szczupaka i było o wiele lepiej a kilka lat temu, dzięki @Wind, skierowałem wzrok na Trabucco i wreszcie nie żałuję. Niestety używałem tylko 2-3 lata gdyż już 3-ci rok jestem uziemiony w domu. Jedna rada, żyłki kupuj osobiście w sklepie. Choć szpule najczęściej są konfekcjonowane po 150 m to wiele firm nie nawija każdej szpuli osobno lecz robi pakiety po kilka szpul a dopiero w sklepie je rozcinają. Jak widać można kupić krotność tych 150 m w jednym odcinku, wystarczy aby były nie porozcinane. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Docio napisał:

Aby jedynie nie krytykować podaję kilka linków: wersja 350 fdwersja mc 400. Nie mam pojęcia kto robi ten DAM, bo firma jako taka nie istnieje a jedynie licencje zostały powykupowane. I nie patrz, ze jest opisany jako morski, bo to tylko nazwa, nas interesują parametry. Jaxon to naturalny wybór, parametry dobre a serwis rewelacyjny co dla początkującego jest zdecydowanym atutem. Jako dodatek do tego Jaxona można dodać alternatywne wędzisko, lub podobne a znając politykę cenową spodziewam się, że przewyższają jakością wybraną Daiwę. Można też wybrać o klasę lepszy wyrób Jaxona ale on już zdecydowanie przekracza założone koszta.

Biorąc pod uwagę, że polecałem feeder z cw 180 g jest i link, a jest to Konger. Niemniej oczy skierowałbym na inny model Kongera, na którego widok oczy mi się zaświeciły i powoli dojrzewa decyzja zakupu. Konger to polska firma i chyba jako jedyna ma doświadczenie w feederach z wysokim cw. Osobiście posiadam model Albion z cw 150 g i wciąż jestem zadowolony choć to model już historyczny, wtedy jeszcze nie było feederów o większym cw. :) 

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na prawie potwora jakim jest ten kołowrotek. Gdyby miał jeszcze metalową obudowę...jednak jest to chyba jedyny w polskiej dystrybucji kołowrotek na ślimaku w tej cenie.

Przejrzałem sobie na spokojnie te modele. Zaciekawił mnie ten kołowrotek DAM. Wyglada na solidna konstrukcje. Ma mniej łożysk w porównaniu do tego jacksona. Jak to się ma w praktyce? 

Co do wędki to zdecydowałem się na kongera altis feeder, ten jaxon greenpoint za drogo mnie wyjdzie, fajny ale może na następną pójdzie do kupna :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, awesomedanny666 napisał:

Przejrzałem sobie na spokojnie te modele. Zaciekawił mnie ten kołowrotek DAM. Wyglada na solidna konstrukcje. Ma mniej łożysk w porównaniu do tego jacksona. Jak to się ma w praktyce? 

W praktyce... Dawniej nie było łożysk tocznych w kołowrotkach a jedynie ślizgowe. Korpusy kołowrotków były metalowe a same kręcioły wieczne. Wpierw pojawiły się stopy w mechanizmach i to był ich słaby punkt a od kiedy pojawiły się kołowrotki z łożyskami tocznymi ten słaby punkt przeszedł na nie, ponieważ stopy na mechanizmy dopracowano. Łożyska mogły być opisywane jako jakość kosmiczna i nic to nie zmieniało ponieważ powszechnym było stosowanie tworzyw na korpus. Łożyska toczne są bardzo wąskie a siły jakie na nie napierają są wysokie i to powoduje wygniatanie gniazd łożysk, co z kolei skutkuje zmianą geometrii mechanizmu i jego zdecydowanie nadmiernym zużyciem. Sytuacja zdecydowanie się zmienia gdy korpus to FMB, wtedy nie ma obaw o szybkie wygniecenie gniazd łożysk ale takie kołowrotki są zdecydowanie droższe i sam kołowrotek zdecydowanie przekracza Twój całkowity budżet, choć można trafić okazję jak ja w zeszłym roku, gdy szukałem nowego kręcioła do bolonki aby zastąpić wysłużonego DAM Microlite. Ten DAM służy mi od 30 lat i jest w pełni sprawny i bez luzów (FMB) a nowy to Jaxon również FMB i kupiłem go o 50,- taniej niż w linku.

FMB - Full Metal Body - korpus całkowicie metalowy.

Mniej łożysk tocznych to więcej ślizgowych, a to gwarantuje poprawną pracą mechanizmu przy dużych obciążeniach, czyli interesującym nas gruncie. Poprawna praca + smarowanie po sezonie = trwałość kołowrotka. Taki kołowrotek powinien spokojnie posłużyć kilka lat tym bardziej, że właściwe przełożenie 4,5:1 mechanizmu jest kilka razy mocniejsze od przełożenia 5,0:1. Przełożenie mówi nam o ilości zębów w przekładni a to z kolei o ich wielkości. Nie ma sensu abym wypisywał tu jakieś wzory ale ogólnie, gdy w przekładni 5,0:1 ząb na kole atakującym ma wytrzymałość 2 kg to w przekładni 4,5:1 będzie on miał wytrzymałość 5 kg. Tak, nie jest to proporcjonalne, przy tej samej średnicy koła atakującego ilość zębów jest mniejsza a tym samym są one większe.

Nie daj się też omamić marketingowemu bełkotowi o ilości łożysk w kołowrotku jako wykładnik jakości i trwałości.  Jedno łożysko do kołowrotka w detalu kosztuje 1 dolara, w hurcie zapewne 50-60 centów. Nie znaczy to, że łożyska kulkowe są złe, nic z tych rzeczy. Jeśli kołowrotek jest używany do lekkich przynęt spinningowych lub zestawów spławikowych może on sprawiać radochę przez wiele lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, awesomedanny666 napisał:

@Docio dziękuje za podpowiedzi. Wybrałem kongera altisa i kołowrotek DAM Quick Nautic 350 :)

Nie ma za co i już odkładaj kasę na lepszy kołowrotek bo przyda się do tego wędziska. A na tę chwilę powinieneś rozważyć dopasowanie elementów zestawu. Na rzekę szczerze doradzam koszyki tego kształtu. Mają zdecydowanie mniejszą tendencję do turlania się po dnie co pozwala na obniżenie wagi o 25%. Dla wędziska i techniki oraz wygody rzutu zastosowanie koszyka 75 g zamiast 100 g daje odczuwalną różnicę na korzyść tego lżejszego. Zanęty wchodzi tak samo ok 25 g dla standardowego rozmiaru. Wiele lat temu forumowicz JKarp polecił mi taki koszyk i już od nich nie odszedłem.

Na spokojne wody nie polecam koszyczka bo się nie sprawdza a wręcz psuje łowisko rozwlekając zanętę po dnie. Za to polecam sprężynę zanętową, która uwalnia większość zanęty po uderzeniu w wodę a zanęta opada na przynętę. Na szczęście dostępne są sprężyny, które nie czepiają się zielska na dnie a są to takie.

I na koniec. Dobrze jest stosować krętlik pomiędzy żyłką główną a przyponem i nie żadne maleństwo. Numer 10 to optymalny rozmiar a najlepiej jak będziesz kupował w wędkarskim i sprawdzisz czy rurka w sprężynie ma mniejszą średnicę od oczka krętlika. Jeśli nie to sprężyna spadnie na haczyk. Można też zastosować różne koraliki stopujące na krętliku ale muszą mieć fazowany otwór aby jego ostra krawędź nie cięła żyłki na węźle. Gumowe są bezpieczne ale trzeba je często kontrolować. Węzeł do krętlika jak i do wszystkiego co stosuję a ma oczko, to w Polsce nazywany Spinningowy, na świecie Trilene. Możesz go obejrzeć tutaj a jest jako czwarty. Niestety strona z węzłami którą się posiłkowałem już nie działa ale sam węzeł jest bajecznie prosty a co najważniejsze mocny i zachowuje minimum 95% wytrzymałości żyłki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Docio napisał:

Nie ma za co i już odkładaj kasę na lepszy kołowrotek bo przyda się do tego wędziska. A na tę chwilę powinieneś rozważyć dopasowanie elementów zestawu. Na rzekę szczerze doradzam koszyki tego kształtu. Mają zdecydowanie mniejszą tendencję do turlania się po dnie co pozwala na obniżenie wagi o 25%. Dla wędziska i techniki oraz wygody rzutu zastosowanie koszyka 75 g zamiast 100 g daje odczuwalną różnicę na korzyść tego lżejszego. Zanęty wchodzi tak samo ok 25 g dla standardowego rozmiaru. Wiele lat temu forumowicz JKarp polecił mi taki koszyk i już od nich nie odszedłem.

Na spokojne wody nie polecam koszyczka bo się nie sprawdza a wręcz psuje łowisko rozwlekając zanętę po dnie. Za to polecam sprężynę zanętową, która uwalnia większość zanęty po uderzeniu w wodę a zanęta opada na przynętę. Na szczęście dostępne są sprężyny, które nie czepiają się zielska na dnie a są to takie.

I na koniec. Dobrze jest stosować krętlik pomiędzy żyłką główną a przyponem i nie żadne maleństwo. Numer 10 to optymalny rozmiar a najlepiej jak będziesz kupował w wędkarskim i sprawdzisz czy rurka w sprężynie ma mniejszą średnicę od oczka krętlika. Jeśli nie to sprężyna spadnie na haczyk. Można też zastosować różne koraliki stopujące na krętliku ale muszą mieć fazowany otwór aby jego ostra krawędź nie cięła żyłki na węźle. Gumowe są bezpieczne ale trzeba je często kontrolować. Węzeł do krętlika jak i do wszystkiego co stosuję a ma oczko, to w Polsce nazywany Spinningowy, na świecie Trilene. Możesz go obejrzeć tutaj a jest jako czwarty. Niestety strona z węzłami którą się posiłkowałem już nie działa ale sam węzeł jest bajecznie prosty a co najważniejsze mocny i zachowuje minimum 95% wytrzymałości żyłki.

Dzięki, spróbuje te trójkątne koszyczki zastosować i zobaczymy jak się będą sprawdzać u mnie :) 

Ten kołowrotek który podałeś Jaxon DOMINATOR 750 DTX 4.6:1 mógłby docelowo siedzieć w wędce? Jest dwa razy cięższy od DAMa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, awesomedanny666 napisał:

Ten kołowrotek który podałeś Jaxon DOMINATOR 750 DTX 4.6:1 mógłby docelowo siedzieć w wędce? Jest dwa razy cięższy od DAMa. 

Oczywiście tylko zwróć uwagę na pojemność szpuli. Żyłki 0,30 wejdzie na niego z 500 metrów a dokładnie 530. Do przeliczeń korzystam z kalkulatora. Pamiętaj jednak, że im grubsza żyłka tym krótsze rzuty. Jeśli podtrzymujesz deklarację odległości z pierwszego postu to możesz nawinąć nawet 0,40. W końcu żyłka główna ma jedynie wytrzymać obciążenie i siłę rzutu. Przy dynamicznych rzutach przeciążenie dochodzi do 2G, czyli zestaw waży (pozornie) dwa razy więcej. Sam przypon może być zdecydowanie cieńszy. Jak pisałem wcześniej zasadniczo używam 0,14 ale jak przewiduję większe rybki to 0,18 albo jeszcze grubszy. Sam kołowrotek posiada przekładnię ślimakową, co czyni go jeszcze bardziej mocarnym niż wynikałoby z samego przełożenia. To bardzo dobra, bardzo mocna i bardzo trwała konstrukcja o ile opis jest w pełni prawdziwy. Patrząc na cenę to topowy sprzęt firmy Jaxon, więc opis jest dla mnie wiarygodny, trochę zdrożał i teraz próg wyrobów z klasą zaczyna się ok 300,-. Dla Konger i Okuma będzie to ok 350,- a dla Dragona 400,-. Jakość porównywana z innymi znanymi markami odpowiada podwójnej cenie, to niewątpliwa korzyść dla wędkarzy od polskich firm.

Wędkarz zawsze musi się dostosować do warunków na łowisku bo nijak warunki nie dostosują się do niego. Chcąc łowić na skraju nurtu Narwi musiałem zamontować 200 g obciążenie. Feeder nie miał prawa dać rady ale mam surfcast do 250 g a do niego Shakespeare Odessa z żyłką 0,60. Od razu napiszę, że nie polecam tego kołowrotka. Przypon 0,22 i ciągnąłem leszczyki, takie po 2 kg choć spodziewałem się większych.

@ryukon1975 bardzo naciska na wagę kołowrotka. Moim zdaniem wagę można uwzględnić ale nie jako wyrocznię. Producenci stosują przeróżne plastiki na korpusy i jedne w rękach dosłownie trzeszczą przy próbie skręcenia a inne nie. Przez długi czas sporo kołowrotków było opisywanych jako obudowy węglowe, kompozytowe, abs i co tam jeszcze nie wymyślą. Problem w tym, że grubość ścianek korpusu jest minimalna pomiędzy tymi co trzeszczą i nie trzeszczą. Tu znaczenie mają wstawki usztywniające korpus coś jak wytłoczenia na blasze aby była sztywniejsza niż płaski arkusz. Większym wyznacznikiem jest materiał wrzeciona lub jak nazywają firmy - rotoru. Kołowrotek z kiepskiego tworzywa i rotorem z alu będzie zdecydowanie cięższy od tego wykonanego z dobrego tworzywa w całości.

Ostatnio w modzie marketingowców jest podawanie w opisie, że korpus wykonany jest z tworzywa z dodatkiem opiłków metali a także, że zębatki mechanizmu głównego są frezowane ze stali. Zatoczyliśmy koło i wracamy do kołowrotków wykonywanych w technologii lat 70 i 80 ubiegłego wieku za to dwa razy droższych od innych. :) 

Widząc co się dzieje na rynku, niekoniecznie wędkarskim, spodziewam się niedługo rewelacji jakiejś firmy, że korpus został wykonany z tworzywa z recyklingu i dodatkowo czymś uszlachetniony. :D 

Edytowane przez Docio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Docio napisał:

@ryukon1975 bardzo naciska na wagę kołowrotka. Moim zdaniem wagę można uwzględnić ale nie jako wyrocznię. Producenci stosują przeróżne plastiki na korpusy i jedne w rękach dosłownie trzeszczą przy próbie skręcenia a inne nie. Przez długi czas sporo kołowrotków było opisywanych jako obudowy węglowe, kompozytowe, abs i co tam jeszcze nie wymyślą. Problem w tym, że grubość ścianek korpusu jest minimalna pomiędzy tymi co trzeszczą i nie trzeszczą. Tu znaczenie mają wstawki usztywniające korpus coś jak wytłoczenia na blasze aby była sztywniejsza niż płaski arkusz. Większym wyznacznikiem jest materiał wrzeciona lub jak nazywają firmy - rotoru. Kołowrotek z kiepskiego tworzywa i rotorem z alu będzie zdecydowanie cięższy od tego wykonanego z dobrego tworzywa w całości.

Zwracam uwagę na masę nie ze względu na rotor czy szpulę która zazwyczaj jest z aluminium. Biorę głównie pod uwagę porządną przekładnię osadzoną w korpusie z solidnego materiału. Skok wagowy nastąpił bardzo niedawno. Przykładowo u Daiwy jednego z potentatów na światowym rynku wędkarskim takie kołowrotki z oznaczeniem LT pokazały się jakieś 3-4 lata temu. Wcześniej nie istniały, nie jestem w stanie powiedzieć która firma pierwsza zrobiła taki krok ale obecnie w wielu można coś takiego spotkać. Osobiście nie wierzę że w tych kołowrotkach z stosunkowo niskiej półki 150-250 zł zastosowano jakieś cudne rozwiązania. Miałem kilka w ręce ale na zakup się nie zdecydowałem i chyba szybko nie zdecyduję.

Kilka lat temu zepsuł mi się kołowrotek Daiwa Procaster jak dobrze pamiętam. Po rozkręceniu okazało się że korpus jest wykonany z bezbarwnego plastiku niczym butelka PET powleczonym na powierzchni czymś kolorowy. Kosztowało to cudo wtedy około 350 zł. Sezonu przy spinningu nie wytrzymało.

Dobrym rozwiązaniem są kołowrotki Full Metal Body i może czasem naprawdę warto wysupłać trochę więcej kasy. O ile małych wielkościach 1000-2000 to jeszcze koszt nieduży to te większe 5000-6000 są już droższe.

 

Edytowane przez ryukon1975
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Docio napisał:

Oczywiście tylko zwróć uwagę na pojemność szpuli. Żyłki 0,30 wejdzie na niego z 500 metrów a dokładnie 530. Do przeliczeń korzystam z kalkulatora. Pamiętaj jednak, że im grubsza żyłka tym krótsze rzuty. Jeśli podtrzymujesz deklarację odległości z pierwszego postu to możesz nawinąć nawet 0,40. W końcu żyłka główna ma jedynie wytrzymać obciążenie i siłę rzutu. Przy dynamicznych rzutach przeciążenie dochodzi do 2G, czyli zestaw waży (pozornie) dwa razy więcej. Sam przypon może być zdecydowanie cieńszy. Jak pisałem wcześniej zasadniczo używam 0,14 ale jak przewiduję większe rybki to 0,18 albo jeszcze grubszy. Sam kołowrotek posiada przekładnię ślimakową, co czyni go jeszcze bardziej mocarnym niż wynikałoby z samego przełożenia. To bardzo dobra, bardzo mocna i bardzo trwała konstrukcja o ile opis jest w pełni prawdziwy. Patrząc na cenę to topowy sprzęt firmy Jaxon, więc opis jest dla mnie wiarygodny, trochę zdrożał i teraz próg wyrobów z klasą zaczyna się ok 300,-. Dla Konger i Okuma będzie to ok 350,- a dla Dragona 400,-. Jakość porównywana z innymi znanymi markami odpowiada podwójnej cenie, to niewątpliwa korzyść dla wędkarzy od polskich firm.

Wędkarz zawsze musi się dostosować do warunków na łowisku bo nijak warunki nie dostosują się do niego. Chcąc łowić na skraju nurtu Narwi musiałem zamontować 200 g obciążenie. Feeder nie miał prawa dać rady ale mam surfcast do 250 g a do niego Shakespeare Odessa z żyłką 0,60. Od razu napiszę, że nie polecam tego kołowrotka. Przypon 0,22 i ciągnąłem leszczyki, takie po 2 kg choć spodziewałem się większych.

@ryukon1975 bardzo naciska na wagę kołowrotka. Moim zdaniem wagę można uwzględnić ale nie jako wyrocznię. Producenci stosują przeróżne plastiki na korpusy i jedne w rękach dosłownie trzeszczą przy próbie skręcenia a inne nie. Przez długi czas sporo kołowrotków było opisywanych jako obudowy węglowe, kompozytowe, abs i co tam jeszcze nie wymyślą. Problem w tym, że grubość ścianek korpusu jest minimalna pomiędzy tymi co trzeszczą i nie trzeszczą. Tu znaczenie mają wstawki usztywniające korpus coś jak wytłoczenia na blasze aby była sztywniejsza niż płaski arkusz. Większym wyznacznikiem jest materiał wrzeciona lub jak nazywają firmy - rotoru. Kołowrotek z kiepskiego tworzywa i rotorem z alu będzie zdecydowanie cięższy od tego wykonanego z dobrego tworzywa w całości.

Ostatnio w modzie marketingowców jest podawanie w opisie, że korpus wykonany jest z tworzywa z dodatkiem opiłków metali a także, że zębatki mechanizmu głównego są frezowane ze stali. Zatoczyliśmy koło i wracamy do kołowrotków wykonywanych w technologii lat 70 i 80 ubiegłego wieku za to dwa razy droższych od innych. :) 

Widząc co się dzieje na rynku, niekoniecznie wędkarskim, spodziewam się niedługo rewelacji jakiejś firmy, że korpus został wykonany z tworzywa z recyklingu i dodatkowo czymś uszlachetniony. :D 

Do DAMa. Wejdzie 279m 0,30 mm. Kupię 300m i będę musiał co do centymetra odciąć 21m czy jak to się robi poprawnie? Można zrobić dobrze na oko? Jest jakiś zapas?

Edytowane przez awesomedanny666
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od producenta jak nawijał żyłkę na szpulę. Jedni nawijają bezpośrednio, prosto, inni wstępnie skręcają aby się prostowała przy nawijaniu na szpulę kołowrotka. Oznaczenie powinno być na szpuli jak i sposób przewijania.

Przy prostym przewijaniu używam wiertarki. Mocuję szpulę na trzpień, trzpień do wiertarki i lekko napinając zaczynam przewijać jednocześnie układając pierwsze zwoje, reszta sama się układa. W drugim przypadku biorę dolnik wędziska, przewlekam przez przelotkę i mocuję do szpuli kołowrotka. Szpulę z żyłką wkładam do miski z wodą tak aby zwoje spadały zgodnie z opisem po czym powoli kręcę kołowrotkiem lekko napinając żyłkę palcami.

W obu przypadkach nawijam tyle aby pozostał 1-2 mm od krawędzi szpuli, krawędzi spadu żyłki, czyli górnej a nie dolnej - podstawy szpuli. I to wszystko.

Węzeł - mocowanie żyłki do szpuli kołowrotka sam znajdziesz. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
On 7/10/2022 at 8:27 PM, Docio said:

Michał pisał o Daiwa Ninja tylko ja "czuję", że chodziło mu o wersję Ninja A z przełożeniem 4,7-4,9:1 a nie o wersję Ninja LT.

Dokładnie to miałem na myśli bo Daiwa Ninja to cała rodzina kołowrotków. Wstawiam zdjęcie Ninja A i Ninja C. Obydwa w rozmiarze 4000!

Nie mam wagi w pobliżu ale "na oko" różnica jest spora. To pokazuje, że Krzysztof słusznie zwraca uwagę na wagę kołowrotka.

 

 

IMG_20220722_104941_390.jpg

Edytowane przez zwykły michał
Zdjęcie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja tak wywrotowo...

Osobiście widzę zastosowanie dla obu wersji. Wersję A pod większe gumy i woblery ze sterem. Lżejszą pod łowienie okoni, kleni, jazi na wszelkie paprochy, bezsterowce, małe wirówki, etc. Szeroka szpula rozmiaru 4000 będzie ułatwiała rzuty. 

Pojemność szpul może sugerować, że mogły być projektowane pod różne łowienie.

Jak zajeździsz Nindżę C to się pochwal. Tylko może się okazać, że stanie się to nieprędko i w międzyczasie dwa razy zamarzy Ci się zmiana sprzętu. ;)   

Swoją drogą, to ciekawi mnie jaki % wędkarzy za granicą (i to niekoniecznie zachodnią) używa  Ninję, a jaki np. Zaubera? Ilu przedkłada lekkość konstrukcji nad mocą.

Nie każdy jest fanem Volkswagena Passata 1.9 tdi w kombi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Ubertroll napisał:

Nie każdy jest fanem Volkswagena Passata 1.9 tdi w kombi.

I całe szczęście bo byłoby nudno. :) Jednak jeśli ktoś wybiera pojazd, bo taki mu się podoba, to niech liczy się z niespodziankami, tymi negatywnymi. Podobnie jak z kolorem lakieru nie patrząc na wyposażenie. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Ubertroll said:

Swoją drogą, to ciekawi mnie jaki % wędkarzy za granicą (i to niekoniecznie zachodnią) używa  Ninję, a jaki np. Zaubera? Ilu przedkłada lekkość konstrukcji nad mocą.

Wydaje mi się, że dużo zależy od siły przebicia dystrybutora. Towar szeroko dostępny i dobrze wyeksponowany sprzeda się szybciej.

Używana Ninja trzyma cenę zbliżoną do nowej i nie czeka długo na kupca. Nie kojarzę Zaubera na tutejszym rynku.

 

3 hours ago, Ubertroll said:

Jak zajeździsz Nindżę C to się pochwal. Tylko może się okazać, że stanie się to nieprędko i w międzyczasie dwa razy zamarzy Ci się zmiana sprzętu. ;)   

Staram się często wymieniać bo tyle tego jest że warto próbować. Mam jakiś sentyment do Daiwy i Abu z krytą szpulą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...