Skocz do zawartości

Zawody spiningowe o Puchar Martwej Wisły 2015


grzybek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku lat zastanawiam się nad uczestnictwem w tych zawodach.

Wciąż obiecuję jednemu z organizatorów ale wolałbym płynąć z kimś obeznanym z łowiskiem i wędkowaniem z łodzi.

Jakby co info na zdjęciu oraz w linku

 

 

post-1419-0-47446100-1446750259.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu "wziąłem udział" w tych zawodach.

Umówiłem się z jednym z organizatorów, że będziemy pływać moją łódką.

Wczoraj, po ciężkim dniu na kutrze, na Zatoce Gdańskiej jeszcze wieczorem kompletowałem w domu sprzęty na te zawody.

Wstałem o piątej żeby dojechać przez pół miasta do miejsca stacjonowania łodzi na Westerplatte.

Później musiałem dopłynąć do Stewy, zdążyć na 6.40, bo tak umówiłem się z kolegą.

Od trzech dni, w ten czas zapowiadali sztorm na Wybrzeżu, uprzedzałem o tym organizatora - będzie armagedon!

 

Rano, żona, jeszcze z łóżka pytała: gdzie ty idziesz w taką pogodę?

- Obiecałem Halinko, muszę, nie zrozumiesz...

 

W miarę szybko dojechałem do mariny.

Sprzęty na łódź.

Migiem odpalam silnik, światła nawigacyjne, reflektor na dziobie.

Nie zakładałem echosond, żeby nie tracić czasu.

W fosie Twierdzy Wisłoujście już pływały kawałki drewna ale ciemno było, nie było czasu się przyglądać.

Kiedy tylko wypłynąłem za róg Twierdzy wiatr uderza.

Myślę se: fajnie.

Kto robi zawody w taką pogodę, prognozy nie widział? Bóg go opuścił?

Skoro jednak nikt nie dzwoni (telefon włączony całą noc) więc wszystko aktualne.

Myszkuję pod wiatr, mijam statek Kontrolera Portu, gnam pod wiatr z prawej burty.

Na wysokości spichrzów moja łajba przestaje reagować na koło sterowe.

Ki czort? Znowu coś złapałem w śrubę?

Nihuhu, to odkręciła się i spadła nakrętka od mocowania połączenia sterociągu z silnikiem!

Tzw "pogrzebacz"

Włożyłem go z powrotem na miejsce i próbuję ostrożnie łapać kurs na południe, ku Stewie.

Guzik, w trakcie mocowania z falami i wiatrem pogrzebacz znowu "wylatywuje"

 

Nie ma czasu na gdybanie bo wiatr i fala znosi mnie na nieprzyjazny brzeg.

"Pogrzebacz" wrócił na miejsce, do swojej dziury a jego samego zespoliłem taśmą izolacyjną stosowaną w elektryce.

Połączenie jest elastyczne ale nie musi być mocne, musi wystarczyć.

Płynę dalej, kolega pewnie już czeka...

 

Na wysokości doków stoczni, na prostce od strony elektrociepłowni dopada mnie potężny, boczny szkwał.

Kilkaset metrów tego przejścia napawa mnie wspomnieniami pływania po Zatoce Gdańskiej w czasie niepogody.

Fala odbita od dziobu często rozbryzguje się na szybie a wiatr dalej niesie ją na mnie.

Czuję słoną wodę w ustach.

 

Na kolejnym zakręcie w lewo, na wschód dostaję falę i wiatr od rufy.

Te popychają mnie we właściwym kierunku.

Krypa, trzeszcząc w szwach zasuwa 10,5km/h! Rekord świata dla tej łodzi!

 

Na wysokości Motławy mogą odsapnąć i wykonać telefon do przyjaciela: "może nie zdążę na 6.40 ale na pewno wyrobię się przed siódmą.

Jakby co, zapisz mnie do startu"

- OK, dojeżdżam do Stewy, rozłączam się...

Po kolejnych kilkuset metrach mijam most Siennicki, dzwoni drugi z organizatorów: "Ty, Andrzej, nie płyń - zawody odwołane!"

 

Myślałem, że szlak mnie trafi.

Gdzie, jak mam nie płynąć skoro jestem kilkaset metrów od miejsca zbiórki zawodów?

Quźwa, dopłynę bo obiecałem, dopłynę choćby tylko zjechać kolegów - organizatorów!

Uprzedzałem, będzie sajgon, armagedon...

Teraz mi to mówisz? Jak już jestem prawie na miejscu?

.................

 

Qurwica mnie brała na ostro, wietrznie i faliście, na 360st.

Ryzyko niemalże połączone z brawurą na własny koszt, ryzyko organizatora - żadne!

 

Na szczęście obsługa mariny wcześniej przygotowała miejsca do cumowania łodzi uczestników zawodów.

Ktoś odebrał cumy i pomógł zaparkować.

Na miejscu spotykam organizatorów.

Padło kilka zdań, pytań, stwierdzeń... szkoda słów by je tu przytaczać.

 

W namiocie wypiliśmy kawę i główkujemy.

Zawody przełożone i co dalej?

Nie ma sensu wracać, prognoza przewidywała apogeum wichury ok południa.

Kolega zaoferował mi transport do Twierdzy żebym mógł odebrać samochód i dojechać do domu, lepiej żeby łajba została tutaj.

No tak, wszystko się zgadza.

Dojadę później do domu ale jak przyjadę po łódź to znowu samochód zostanie i znowu będę musiał kogoś angażować, żeby mnie podwoził!

Nie lubię być zależny ani wykorzystywać przyjaciół.

Jeśli wrócę teraz łodzią to będę mógł dojechać własnym samochodem do domu.

 

Tak też zrobiłem.

Zabezpieczyłem "pogrzebacz" śrubami, sprawdziłem stan paliwa, osprzęt... i rura, pod wiatr!

Mijając stocznię przed mostem wantowym jakby wicherek zelżał, korciło żeby machnąć wędką.

Założone echosondy pokazywały sporo białorybu.

Wokół nich na pewno krążyły drapieżniki.

10-kologramowa kotwica nie miała szans mnie utrzymać.

Nie chciało mi się zakładać Danforta.

Spływałem jakby nic mnie nie trzymało.

Wykonałem kilka rzutów ale szybko straciłem ochotę.

Domyślałem się, że najgorsze może być jeszcze przede mną.

W prognozie przewidywano wiatry w porywach przekraczające 100km/h.

 

Nie ma sensu czekać na najgorsze.

Płynąc pod wiatr łajba zwalniała do 7,5km.

Przepływając między przyczółkami mostu Siennickiego poczułem moc tego szkwału.

 

Aż do zakrętu przy połączeniu z Motławą płynąłem pod wiatr.

Dopiero na zakręcie dostałem falę i wiatr z boku, trochę od tyłu.

Budynki w stoczni jednak trochę osłaniały.

Płynąłem torem portowym "pod prąd" - na wszelki wypadek włączyłem radio morskie, uważnie obserwowałem teren przed i za łodzią.

W wodzie pływają kawałki drewna ze stoczni, jakieś plastiki z oznaczeń drogowych, kartony, paczki i masa różnego śmiecia.

 

Oby znowu nic się nie przydarzyło.

Niepotrzebna mi linka, jakiś worek na śrubie.

Wiatr zepchnąłby mnie momentalnie na brzeg.

 

Tfu, tfu, trzeba odegnać złe myśli i "twardym być, nie miętkim"

 

W końcu dotarłem do mariny.

Tu dopiero widać skutki nawałnicy.

Przewrócone małe łódki, wyciągnięte wcześniej na brzeg, w wodzie i na jachtach części otaklowania, konstrukcji pozrywanych z łodzi.

Armagedon!

Zadzwoniłem do Komandora Klubu, był już w drodze.

Musieliśmy poukładać co nieco, przywiązać to, co jeszcze było luźne.

Wody od rana przybyło z pół metra!

Przyjechało więcej osób, zabezpieczyliśmy duże, klubowe i prywatne łodzie przed rozbiciem, uszkodzeniami.

W trakcie prac zamoczyłem buty, stopy, zwilgotniałem od potu.

Ostro było.

Już po wszystkim jak świetnie smakowała kawa i ciacha przygotowane jako posiłek na zawody.

 

W przerwach między szkwałami udało mi się wymienić świece w silniku.

Wzmocnić prawidłowe połączenie "pogrzebacza"

Znowu odpaliłem silnik i wygrzałem świece - jestem gotowy do kolejnych pływań.

 

Nie wiem, czy zdecyduję się wykorzystać zaproszenie na kolejne zawody?

Na dzisiaj jestem zdecydowanie przeciwny.

 

Chyba jednak wolę kameralne wyjazdy z Krisem albo w samotności.

Mogę przewidzieć pogodę, warunki, korzystne brania w określonej konfiguracji.

 

Naszarpałem się dzisiaj a czy mam satysfakcję?

Pomogłem innym, mogę domyślać się tylko, że każdy na moim miejscu zrobiłby tak samo, choć pewności nie mam.

Odechciewa się takich przygód, męczy mnie brak odpowiedzialności ze strony organizatorów.

Wolę polegać na własnym nosie.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już takie jest nasze pokolenie, że 'słowo droższe pieniędzy' i robimy czasem za wiele wbrew rozsądkowi by go dotrzymać. Przyroda jest ostateczną wyrocznią na ile możemy ryzykować na wodzie. Jeszcze jedna lekcja za Tobą, dobrze że nic złego się nie stało. Nie raz na wspólnych wyprawach bez słowa mojego komentarza zawracaliśmy z Zatoki, bo odpowiedzialność kapitana łodzi jest niepodważalna. A Tobie jej nie brakuje!!!!

Do życzeń stopy wody pod kilem, dla śródlądzia trzeba jeszcze dodać " bezpiecznej burty"!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wnerwia mnie brak odpowiedzialności ze strony organizatorów.

Zawiodłem się okrutnie bo wydawało by się, że to doświadczeni wędkarze.

Nie sądziłem, że nie potrafią właściwie ocenić zagrożenia i powiadomić uczestników dzień wcześniej.

Sporo nerwów i niepotrzebnej, bezsensownej brawury z mojej strony tylko po to by dotrzymać słowa.

Jakieś przyjaźnie, kontakty trzeba zachowywać, pielęgnować ale czy takim kosztem?

Najczęściej i tak nikt tego nie doceni.

Pozostaje niesmak a kolejne decyzje będę weryfikować pod tym kątem.

To się nazywa cholerne "życiowe doświadczenie"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie sądziłem, że nie potrafią właściwie ocenić zagrożenia i powiadomić uczestników dzień wcześniej.

 

Wiesz, jak już się za coś bierzesz, to powinieneś znać obowiązujące zasady. A z Twoich słów wynika, że albo po raz pierwszy zdecydowałeś się startować w zawodach, albo co gorsza, gdzieś Ci umknęły przepisy: "Zasady organizacji sportu kwalifikowanego", "Organizacja zawodów wędkarskich" i "Regulaminy zawodów", a są to podstawowe przepisy, które powinien znać każdy uczestnik, oprócz tych, które musi znać każdy wędkarz. Są tam wyraźnie zapisane zasady i jak już doczytasz, to dojdziesz do słusznego wniosku, że organizator nie miał prawa odwołać tych zawodów na dzień przed terminem. Oni, zachowali się zatem profesjonalnie, odwołali je po stawieniu się wszystkich uczestników, co oczywiście należało przewidzieć obserwując pogodę przed wypłynięciem z portu/mariny. Albo przynajmniej przed wypłynięciem kontaktować się ze swoim kolegą, w końcu jednym z organizatorów i siedzieć na czterech literach. Tak więc, to nie ktoś dał ciała, tylko Ty sam i na własne życzenie. 

 

Ja, póki jeszcze się w to bawiłem i rajcowało mnie to, to obowiązkowo musiałem mieć wszelkie przepisy wykute na blachę, by choćby w oczach kolegów, nie wyjść na kretyna, w razie nagłego przypadku. Co najmniej setki razy brałem udział w różnych zawodach i takie przypadki związane z pogodą nie są mi obce. I z takich powodów dziesiątki razy zmuszony byłem przez organizatora, do wcześniejszego i natychmiastowego spłynięcia do portu. A wielokrotnie zawody, od razu na miejscu zbiórki, a jeszcze przed rozpoczęciem, były odwoływane z powodu warunków atmosferycznych. Te z brzegu również! Ale nigdy nie winiłem wszystkich wokół, tylko właśnie pogodę. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jak już się za coś bierzesz, to powinieneś znać obowiązujące zasady. A z Twoich słów wynika, że albo po raz pierwszy zdecydowałeś się startować w zawodach, albo co gorsza, gdzieś Ci umknęły przepisy: "Zasady organizacji sportu kwalifikowanego", "Organizacja zawodów wędkarskich" i "Regulaminy zawodów", a są to podstawowe przepisy, które powinien znać każdy uczestnik, oprócz tych, które musi znać każdy wędkarz. Są tam wyraźnie zapisane zasady i jak już doczytasz, to dojdziesz do słusznego wniosku, że organizator nie miał prawa odwołać tych zawodów na dzień przed terminem. Oni, zachowali się zatem profesjonalnie, odwołali je po stawieniu się wszystkich uczestników, co oczywiście należało przewidzieć obserwując pogodę przed wypłynięciem z portu/mariny. Albo przynajmniej przed wypłynięciem kontaktować się ze swoim kolegą, w końcu jednym z organizatorów i siedzieć na czterech literach. Tak więc, to nie ktoś dał ciała, tylko Ty sam i na własne życzenie.

 

 

No, fakt !

Nie wiele razy brałem udział w zawodach spiningowych.

Już nie pamiętam kiedy ostatnio przeczytałem o zasadach organizacji sportu kwalifikowanego, organizacji zawodów itp...

Ostatnio, nawet mi to do głowy nie przyszło!

 

Dumnie brzmi: "Sport Kwalifikowany"

 

Dowiedziałem się o tych zawodach od kolegi, przeczytałem ogłoszenie.

 

post-1419-0-73005300-1447050325.jpg

 

Widzę, że posiadam zdecydowanie za mało wiedzy. Mea culpa!

 

Ja, naiwny sądziłem, że wystarczy mieć łódkę, miarkę i siatkę do przechowywania żywych ryb!

Odpowiednie zezwolenie i kilka przynęt na patyku :)

 

Do siódmej były zapisy, ja już dawno byłem na wodzie.

Nawet gdybym zadzwonił do Stewy wtedy nie było decyzji o odwołaniu zawodów.

Z tego co wiem, dopiero kiedy zebrało się kilku uczestników na miejscu zbiórki odwołano imprezę.

Żałuję, że nie leżałem wtedy na doopie we własnym, ciepłym łóżku.

Wiadomość o odwołaniu zawodów dostałem na "messengerze" Facebuka o 6.49 w dniu zawodów!

 

Nie znam się na zasadach i organizacji "kwalifikowanego sportu" - traktowałem te zawody jako towarzyskie spotkanie wędkarzy.

W życiu nie wpadł bym na to, że ktoś zakwalifikuje te spotkanie jako imprezę o sportowej randze.

Nie mam pojęcia, czy była gdzieś zgłoszona i zakwalifikowana jako "Zawody"?

Nie interesuje mnie to.

 

Jeśli mogę mieć jakiś żal do kolegów-organizatorów to właśnie to, że powinni przewidzieć prognozy i odwołać spotkanie przynajmniej na wieczór przed terminem.

Żeby inni koledzy nie marnowali czasu i niepotrzebnie ryzykowali życiem by dojechać i dopłynąć bezpiecznie.

 

Mogę mieć żal do siebie, że zawierzyłem kolegom - nie własnej intuicji i doświadczeniu.

 

Ciekawe, co by było gdyby coś się nie daj Boże stało w drodze na/ze spotkanie/a?

Kto odpowie na pytanie?

Czy to było prywatne spotkanie, Zawody, Impreza Sportowa...?

 

Jarku, Bogdanie - moi drodzy koledzy.

Jesteście obeznani w przepisach - oświećcie mnie i innych.

Zacytujcie, przytoczcie odpowiedni paragraf, nauczmy się korzystać z tych uregulowań.

Ja się na prawdę na tym nie znam.

Bez ironii i sarkazmu, bez osobistych wycieczek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to było prywatne spotkanie, Zawody, Impreza Sportowa...?

 

Prywatnie, to można sobie pływać, ile tylko dusza zapragnie. Nikomu nic do tego. Policja może mnie wtedy tylko prosić o spłynięcie do portu i ostrzec przed niebezpieczeństwem. Ale jeśli chodzi o imprezy wędkarskie, to jakkolwiek by je nie nazwać - zawodami, imprezą sportową, czy tak, jak u nas dla uniknięcia haraczu do ZG, KONKURSEM - to i tak żądzą tą imprezą wymienione przeze mnie wyżej przepisy. Mało tego! Organizator ma obowiązek zabezpieczać zawody odpowiednią liczbą własnych łodzi, a także ratownikami WOPR, bo to on ponosi wszelką odpowiedzialność w razie jakiegokolwiek wypadku.

 

I o ile dobrze pamiętam, tak restrykcyjne przepisy, dotyczące bezpieczeństwa na zawodach, wprowadzone zostały po tym, jak na MŚ w wędkarstwie spławikowym we Francji, w latach dziewięćdziesiątych, piorun zabił 9 zawodników (oczywiście mogłem coś poplątać, ale tak właśnie kojarzę). Organizator ma obowiązek przerwać zawody, oddalić w czasie ich rozpoczęcie, wznowić, lub całkowicie je odwołać ze względu na warunki atmosferyczne. Ale robi to dopiero po odhaczeniu się wszystkich zawodników na liście uczestników! Szukać mi się tego wszystkiego nie chce, bo mnie dzisiaj oczy bolą. Ale jest to dostępne w sieci, albo nawet w dziale PZW na górze forum. 

 

I jeszcze jedno: Każdy uczestnik, dojeżdża na zawody na własną rękę, ryzyko i koszt... ;)

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukać mi się tego wszystkiego nie chce, bo mnie dzisiaj oczy bolą. Ale jest to dostępne w sieci, albo nawet w dziale PZW na górze forum.

 

 

Sam widzisz Jarku - mnie też nie chce się szukać i tego czytać.

Tym bardziej,  że w necie jest dużo śmieci pozostawionych bez opieki, aktualizacji, komentarza.

Nie mam pewności, co jest ważne, czego dotyczą i czy odnoszą się do zaistniałego wydarzenia?

Nie jestem prawnikiem żeby się w tym grzebać.

Wydawało się wszystko jasne.

 

Pozostanę przy swoim zdaniu: prognozy były oczywiste.

Można było wieczorem odwołać zawody i dać informację dla ewentualnych uczestników.

 

Jeżeli obowiązują jakieś restrykcje o których mówisz to dla mnie jest to niezrozumiałe.

 

Skoro bierzesz w obronę organizatorów to wpierw określmy czy to były "Zawody Sportowe" i jakie restrykcje obowiązują?

Chciałbym to wiedzieć skoro podjąłeś temat.

 

W naszym kraju dziwnym zrządzeniem losu przyjęło się, że Bóg widzi wszystko, jeszcze więcej widzą sąsiedzi a każdy jeszcze ma coś do powiedzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam widzisz Jarku - mnie też nie chce się szukać i tego czytać.

 

Więc żyj w niewiedzy, ale nie narzekaj. To nie przepisy dostosowuje się do jednego zawodnika, tylko wszyscy zawodnicy dostosowują się do przepisów. Proste, jak "czopka"! 

A bronić organizatora wcale nie muszę, bo sam się potrafi obronić, odsyłając oponentów do przepisów. A i określać niczego nie muszę, bo ja to już od dawna wiem. Restrykcje? Jakie restrykcje, skoro życzyłeś sobie wypłynąć na własne ryzyko? Jak ja jechałem na zawody np na zbiorniku Żabia Zupa w Koziej Wólce, to organizatora gu...zik obchodziło, czym dojadę, na czyj koszt, czy mi się po drodze dyszel nie złamie i w jaki sposób moja łódź znajdzie się w miejscu rozpoczęcia zawodów. Przymusu startu nie ma. Ot, jeden zawodnik nie dojechał, ale ukarać go nie możemy. W tym przypadku jedyne "restrykcje", to przepadek startowego. W Twoim przypadku NIE, bo możesz wystartować w następnym terminie, o ile wpłaciłeś już startowe.

 

 

 

Chciałbym to wiedzieć skoro podjąłeś temat.

 

Wybacz, ale ja Cię za rączkę przez to nie przeprowadzę, skoro nie wierzysz w to, co już napisałem... ;)

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukać mi się tego wszystkiego nie chce, bo mnie dzisiaj oczy bolą. Ale jest to dostępne w sieci, albo nawet w dziale PZW na górze forum.

I jeszcze jedno: Każdy uczestnik, dojeżdża na zawody na własną rękę, ryzyko i koszt... ;)

 

 

Mnie już oczy nie bolą od kiedy poszedłem do medyka i zmieniłem okulary :)

 

Przyznam, że czegoś tu nie rozumiem Jarku.

 

Rozwijasz dyskusję w wątku Zawodów  Spinningowych o puchar Martwej Wisły zarzucając mi brak znajomości obowiązujących przepisów a jednak nie chcesz podać żadnego uzasadnienia i wycofujesz się rakiem.

 

Ja chętnie podejmę rzeczową dyskusję bo to mnie bezpośrednio dotyczy ale nie na zasadzie cytatu z polskiej komedii:

"ja wiem ale nie powiem..."

 

Taka dyskusja do niczego dobrego nie prowadzi, nie usuwa wątpliwości.

Skoro wszystko wiesz, masz to w małym palcu bo "wielokrotnie brałeś udział" w podobnych zawodach to nie odsyłaj mnie do internetu.

Nie odsyłaj mnie i innych, czytających nasze wynurzenia do regulaminów Polskiego Związku Wędkarskiego.

Próbujesz podważać moje opinie to wytłumacz mi, dlaczego te właśnie zawody, rozgrywane na wodach morskich Okręgowego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego w Gdyni miałyby być nadzorowane czy podporządkowane pod regulamin Polskiego Związku Wydrwigroszy?

 

Na pewno nie wiem wszystkiego bo też nie wszystko mnie interesuje, mam ograniczoną, zawodną i wybiórczą pamięć.

Jeżeli nie chcesz tylko mieszać a wnieść coś merytorycznego to chętnie Cię wysłucham i czegoś się nauczę.

 

Zapodam Ci jeszcze jedną zagwozdkę: jeżeli organizator nie miałby ku temu powodu nie zaproponowałby mi zwrotu kosztów dojazdu i dopłynięcia do miejsca zbiórki, co też się stało przy wspólnej kawie.

 

I proszę Cię, nie wyciągaj pochopnych, zbyt daleko idących wniosków.

Chcesz dyskutować, rozmawiać to merytorycznie.

Szanuję czyjeś opinie bo też całe życie się uczę.

Z twórczych opinii może uda się wyciągnąć wnioski ku wspólnemu dobru wędkarzy.

Nie przeciwko sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, nie chciałem się włączać w dyskusję ale Twoja postawa grzybku zadziwia mnie z dnia na dzień.

 

Po pierwsze, to Twój obowiązek dowiedzieć się na podstawia jakich zasad odbywają się zawody. Jotes, i pewnie wielu innych słusznie założyli, że odniesienie mają tu przepisy obowiązujące w PZW choćby dlatego, że jednym z organizatorów jest klub działający w strukturach związku, również personalnie są to osoby związane z PZW. 99% imprez odbywa się na zasadach zaczerpniętych z przepisów PZW również dlatego, że są ogólnie znane i nie wymagają szczególnych objaśnień.

 

Po drugie, Twoje podejście pt. " wezmę udział w imprezie ale zasad znać nie muszę" świadczy jedynie o Twoim nonszalanckim, delikatnie mówiąc, podejściu do organizatorów i innych uczestników.

 

Po trzecie, nikt na siłę Cię nie ciągnął rano na tą imprezę, jesteś dorosłym człowiekiem i doświadczonym sternikiem aby ocenić samodzielnie warunki i podjąć decyzję, płynąć czy nie. Gdyby ktoś miał do Ciebie potem pretensję, że nie przyjechałeś narażając się przynajmniej na kłopoty zdrowotne i nie rozumiał Twoich obaw, byłby to tylko dowód na to, że nie warto było w ogóle płynąć.

 

Sorki, ale jak dla mnie to jest szukanie drugiej dziury w tyłku, nie mam pojęcia, co Twoje żale tutaj mają przynieść za korzyść innym użytkownikom??

 

Jesteś doświadczonym wędkarzem, masz ogromną wiedzę o technice, przynętach, sprzęcie etc. , pisz o tym, na pewno będzie to Tobie zaliczone "in plus".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, to Twój obowiązek dowiedzieć się na podstawia jakich zasad odbywają się zawody. Jotes, i pewnie wielu innych słusznie założyli, że odniesienie mają tu przepisy obowiązujące w PZW choćby dlatego, że jednym z organizatorów jest klub działający w strukturach związku, również personalnie są to osoby związane z PZW. 99% imprez odbywa się na zasadach zaczerpniętych z przepisów PZW również dlatego, że są ogólnie znane i nie wymagają szczególnych objaśnień.

 

Personalnie, ja i Ty i Jarek możemy powiedzieć, że jesteśmy "związani" z PZW bo opłacamy składki.

Mimo to Zawody o Puchar Martwej Wisły nie są rozgrywane na wodach Związku, to wody morskie i obowiązują inne regulacje.

 

Nie rozumiem dlaczego upieracie się, że w tych zawodach obowiązują jakiekolwiek inne uregulowania niż te zawarte w ogłoszeniu?

Jarek twierdzi, że uczestniczył w wielu zawodach, czy uczestniczył chociaż raz w zawodach na wewnętrznych wodach morskich?

Jeśli tak, to na jakich przepisach się opierał?

Skoro znacie jakieś przepisy, których może umknęły mojej uwadze to mnie oświećcie, proszę po koleżeńsku.

 

Nie wiem który Klub z ogłoszenia jest związany z PZW?

Część ludzi, którzy trzymają tam łodzie owszem jest związanych ze Związkiem ale co to tłumaczy?

 

Po drugie, Twoje podejście pt. " wezmę udział w imprezie ale zasad znać nie muszę" świadczy jedynie o Twoim nonszalanckim, delikatnie mówiąc, podejściu do organizatorów i innych uczestników.

 

 

Zadziwia mnie takie stwierdzenie.

Chcesz przez to powiedzieć, że znasz przepisy morskie lepiej ode mnie?

Proszę wyjaśnij, może rzeczywiście nie rozumiem czegoś?

Ogłoszenie, o którym mowa może nie jest regulaminem zawodów ale w zasadzie wyjaśnia wszystko.

Zasady są proste: obowiązuje wymiar ochronny ryb, obowiązkowa siatka do ich przechowywania i dozwolone metody.

Oczywiście, trzeba posiadać zezwolenie z OiRM Gdynia - nie obowiązuje karta wędkarska czy opłacona składka członkowska.

O jakich przepisach powinienem jeszcze wiedzieć?

 

Na własne ryzyko i zaproszenie kolegi-organizatora popłynąłem na te zawody.

Wierzę w swoje umiejętności i dzielność łodzi.

Mam sporo doświadczenia wypływanego w różnych warunkach, nawet gorszych niż te które zastałem w niedzielę.

Wierz mi, gdybym nie obiecał koledze, który nie miał z kim płynąć nie brał bym udziału w tej imprezie.

Nie wstałbym rano z łóżka w taką pogodę.

Popłynąłem tylko dlatego, że Bogdan umówił mnie z innym kolegą i kropka.

 

Kolejny cytat: "nie mam pojęcia, co Twoje żale tutaj mają przynieść za korzyść innym użytkownikom?"

 

Udzielam się na tym forum po to żeby propagować wędkarstwo, motorowodniactwo, także morskie, w tym przede wszystkim spinning.

Udzielam się jak potrafię i próbuję do sedna rozwikłać przepisy które nas obowiązują.

Chciałbym merytorycznie wypowiadać się w poruszanych przeze mnie tematach i z każdym chętnie podyskutuję.

Wyjaśnię, pomogę, może sam się czegoś nauczę?

Jeśli to ma być mieszanie w głowach przez laików, przepychanki słowne to szkoda mojego i waszego czasu.

Nie mam tu żadnej funkcji ani obowiązków więc nie wiele mnie tu trzyma.

Nie potrafię ufać ludziom na których choć raz się zawiodłem.

M in dlatego obawiam się pisać o wszystkich tematach, choćby o trollingu czy rybach szlachetnych naszych wód.

Nie czuję Twojego poparcia i wiem, że nie mogę na Ciebie liczyć.

 

Jak każdy, mam prawo robić błędy, każdemu mogą zdarzyć się pomyłki.

Nie twierdzę, że jestem nieomylny ale jeśli ktoś chce rozmawiać to proszę o rzeczową dyskusję, popartą faktami, przepisami a nie ogólnikami.

Chcesz pomóc Jarkowi? Proszę bardzo ale bez uogólnień.

Konkrety Daniel, tylko to się liczy.

Chcesz pomóc w tym temacie to podziel się wiedzą, merytoryczną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzejku , na fb. byłeś niedostępny, próbowałem , a w Stewie uzgodniono nowy termin z tymi którzy przyjechali, bo że zawody się nie odbędą wiadomo było wcześniej.

 

 

Boguś, mówisz tak jakbyś miał limity w komórce a ja mam obowiązek siedzieć w sieci internetowej.

Dzwoniłeś przez messengera o 6,50 - w tym czasie byłem już pod wantowym, 500m od miejsca zbiórki.

Gdybym nie miał silnika za plecami na pełnych obrotach i tajfuna w uszach może bym usłyszał dzwonek?

 

Skoro wiedziałeś wcześniej mogłeś wykonać normalny telefon.

Nie ryzykował bym jak wariat.

Chyba nie chcesz mieć mnie na sumieniu? (ironia) :)

 

Daj spokój, leż spokojnie w szpitalu, odpoczywaj.

Było, minęło, kolejne doświadczenie życiowe za nami.

Dobrze, że tylko tak się skończyło.

 

post-1419-0-94137300-1447137603.jpg

 

W mojej marinie też był armagedon

 

post-1419-0-32994000-1447137655.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarek twierdzi, że uczestniczył w wielu zawodach, czy uczestniczył chociaż raz w zawodach na wewnętrznych wodach morskich?

 

Nie, na takich wodach nie uczestniczyłem w zawodach, ale skoro na o wiele bezpieczniejszych wodach w głębi kraju, ktoś pomyślał o bezpieczeństwie uczestników wszelakich zawodów wędkarskich, to tym bardziej pomyślano o wodach morskich i wewnętrznych wodach morskich i ujął to w odpowiedniej ustawie i przepisach wykonawczych, regulaminach, zasadach?...

 

 

 

Nie rozumiem dlaczego upieracie się, że w tych zawodach obowiązują jakiekolwiek inne uregulowania niż te zawarte w ogłoszeniu?

 

Ogłoszenie o zawodach, to tylko i wyłącznie sucha informacja, że są organizowane, kiedy, gdzie i o której godzinie. Podobnie jest u nas i nie znajdziesz w nim informacji, że obowiązuje jakiś regulamin zawodów (oprócz RAPR, a i to niekoniecznie) i inne przepisy z tym związane. TY masz to wszystko wiedzieć, skoro decydujesz się na udział. Żaden organizator nie musi informować o rzeczach oczywistych! Od tego są odprawy sędziowskie przed rozpoczęciem zawodów.

 

 

Wnerwia mnie brak odpowiedzialności ze strony organizatorów.

Zawiodłem się okrutnie bo wydawało by się, że to doświadczeni wędkarze.

 

M.in to było przyczynkiem, że się odezwałem, bo jak zwykle płaczesz i szukasz gdzieś daleko winowajców, a nie uznajesz, że to Ty zachowałeś się jak... nieodpowiedzialnie (ujmę to delikatnie!). Wypisujesz tu androny o odpowiedzialności i doświadczeniu, czyli o tym wszystkim, czego zabrakło właśnie tobie. Zgrywasz teraz męczennika i na kolejnych osobach psy wieszasz i wypłakujesz się na forum publicznym, ale nie piszesz ilu takich kamikaze (też delikatnie ujmuję!), mijałeś po drodze. Czy jeszcze ktoś, oprócz Ciebie, wykazał się tego dnia takim "kunsztem" i "eksperiencją" (również delikatnie ujmuję!), czy byłeś w tym osamotniony? 

 

 

 

Zapodam Ci jeszcze jedną zagwozdkę: jeżeli organizator nie miałby ku temu powodu nie zaproponowałby mi zwrotu kosztów dojazdu i dopłynięcia do miejsca zbiórki, co też się stało przy wspólnej kawie.

 

I ja bym tak postąpił, żebyś tylko nie szkalował i  nie dźwandał na forach, ale kolejnym razem, gdybyś chciał startować w "moich" zawodach, powiedziałbym Ci, że nie ma już miejsc... 

 

 

 

Chcesz pomóc Jarkowi?

 

To nie mnie potrzebna jest pomoc!

 

EOT

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Udzielam się na tym forum po to żeby propagować wędkarstwo, motorowodniactwo, także morskie, w tym przede wszystkim spinning.

 

Chwała Ci za to ale przy tym pozostań.

 


Nie czuję Twojego poparcia i wiem, że nie mogę na Ciebie liczyć.

 

To tylko i wyłącznie Twoje subiektywne odczucie i opinia, masz do niej prawo. Ja mógłbym napisać to samo, tym bardziej ,że mam do tego powód.

 


Chcesz pomóc Jarkowi?

 

Nie muszę, znam go od lat, nie tylko wygląda na dorosłego ale też tak się zachowuje.

 

Jeżeli mam zamiar wziąć udział w zawodach to sam dopytuję o zasady i przepisy, choćby jak w przypadku wymaganej siatki do ryb podczas sierpniowej imprezy. Jeśli pamiętasz, była rano mega burza, jeśli trwała by dalej na pewno bym odpuścił niezależnie od decyzji organizatorów.

Uważam, ze postawiłeś na szali własne bezpieczeństwo po to by wziąć udział w zawodach gdzie miałeś dużą szansę na dobrą lokatę. Chciałeś po prostu połechtać własne ego, nie wyszło i trzeba znaleźć winnego.

 

Dla mnie to koniec tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

M.in to było przyczynkiem, że się odezwałem, bo jak zwykle płaczesz i szukasz gdzieś daleko winowajców, a nie uznajesz, że to Ty zachowałeś się jak... nieodpowiedzialnie (ujmę to delikatnie!). Wypisujesz tu androny o odpowiedzialności i doświadczeniu, czyli o tym wszystkim, czego zabrakło właśnie tobie. Zgrywasz teraz męczennika i na kolejnych osobach psy wieszasz i wypłakujesz się na forum publicznym, ale nie piszesz ilu takich kamikaze (też delikatnie ujmuję!), mijałeś po drodze. Czy jeszcze ktoś, oprócz Ciebie, wykazał się tego dnia takim "kunsztem" i "eksperiencją" (również delikatnie ujmuję!), czy byłeś w tym osamotniony?

 

 

 

 

Uważam, ze postawiłeś na szali własne bezpieczeństwo po to by wziąć udział w zawodach gdzie miałeś dużą szansę na dobrą lokatę. Chciałeś po prostu połechtać własne ego, nie wyszło i trzeba znaleźć winnego.

 

 

Dawno nie czytałem tylu bzdur - aż musiałem przeczytać to co napisałem wcześniej, w relacji.

 

Klub Wędkarski Okoń z Olsztyna rozegrał swoje zawody na Martwej Wiśle, w tym samym miejscu i czasie zbiórki.

Nasze "wilki morskie" odpuściły... :(

 

Link do strony Klubu

 

post-1419-0-45373800-1447231746.jpg

 

 

 

 

Nie jest to dyskusja na poziomie w którym chciałbym uczestniczyć.

Więcej tu piany, wróżenia z fusów niż merytorycznych faktów.

Nie ma sensu dyskutować w takim gremium.

 

Nie zmieniłem swojego zdania.

Obiecałem kolegom, że wezmę udział w zawodach i tak zrobiłem.

Widocznie jestem z innego pokolenia.

 

Prawdopodobnie będę kolejnym użytkownikiem opuszczającym te forum w tym roku.

Źle się dzieje,nie będę siebie o to obwiniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więcej tu piany, wróżenia z fusów niż merytorycznych faktów.

 

Masz merytoryczne fakty!!!

 
 
Ty naprawdę nie zrozumiałeś o co w tym wszystkim chodzi? Toż to szok!
 

 

 

Obiecałem kolegom, że wezmę udział w zawodach i tak zrobiłem.

 

I co, wziąłeś udział, czy koledzy okazali się mądrzejsi? Kierował nimi rozum, rozwaga i troska o bezpieczeństwo uczestników. Trudne do pojęcia?

 

 

 

Widocznie jestem z innego pokolenia.

 

Z tego mądrzejszego, roztropniejszego?

 

 

 

Źle się dzieje,nie będę siebie o to obwiniać.

 

Egoizm i snobizm aż bije po oczach! I cóż w takim razie można jeszcze powiedzieć? Może to samo, co Ty Woldiemu na odchodne?

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egoizm i snobizm aż bije po oczach! I cóż w takim razie można jeszcze powiedzieć?

 

 

Cieszy mnie, że masz swoje zdanie jednak ja mam inne ale miło, że interesujesz się moją osobą.

Żałuję, że łatwiej Ci niszczyć kolego niż budować.

 

Kto zechce znajdzie mnie na Facebooku, w grupie Wędkarze Gdańsk/Zatoka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiast wpędzać mnie w poczucie winy, wejrzyj we własny umysł i walcz z ukrytymi w nim wadami. O własne nieprzemyślane decyzje i porażki, wiń jedynie siebie, a nie wszystkich wokół. Wypływając z portu, kieruj się rozumem, a nie szczęśliwym trafem. Tylko wtedy nie będziesz musiał nikogo obwiniać, o własną brawurę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...