Jump to content

Co to za ryba, proszę o pomoc w rozpoznaniu


Kamil Ka
 Share

Recommended Posts

Alex pisze:

Oj dałem ciała...

Spokojnie Alex, nikt nie ma monopolu na wszechwiedzę, nawet "starzy wyżeracze" forów wędkarskich. ;) Gdyby autor pytania nie zasłonił istotnego miejsca na ciele ryby, zauważył byś z pewnością że ta rybka nie posiada tzw. płetwy tłuszczowej, co jest cechą charakterystyczną dla ryb z rodziny łososiowatych. Przy okazji młodzież ma okazję wykazać się swoją wiedzą. :);)

Link to comment
Share on other sites

Znany wykładowca SGGW wydziału ichtiologi dawno, dawno temu powiedział mi, że rozpoznanie jakiegokolwiek gatunku z karpiowatych, gdy ryba ma do 5cm, jest nierealne. Na pozór widoczne cechy charakterystyczne mogą się zmienić ze względu na to, że w naszych wodach czysto gatunkowych ryb jest bardzo niski procent. Ktoś powie, że mały krąpik lub leszczyk jest rozpoznawalny i raczej nikt go z ukleją nie pomyli. Cóż, nikt nie będzie prosił o stwierdzenie, czy "żyletka" na zdjęciu to ukleja albo jelec. Ale krąpia od leszcza tej wielkości nie sposób na 100% odróżnić. To co wygląda charakterystycznie dla danego gatunku po kolejnych 10cm może diametralnie się zmienić. Natura jest przewrotna i sami dobrze wiecie, że wszyscy jesteśmy siostrami, a dopiero na finiszu natura decyduje o płci. Oczywiście są gatunki, których pomylić z jakimkolwiek innym nie sposób ale z karpiowatymi, salmonidami, dorszowatymi jest realny problem, że o flądrokształtnych nie wspomnę, bo nawet dorosłe okazy potrafią zasiać zamęt. :) 

 

A teraz coś na wesoło. Było to z dekadę temu. Pewien wędkarz ze stolicy pojechał na pstrągi. Owszem, namachał się muchówką, połowił a jedna z ryb spowodowała u niego wpierw konsternację by po chwili w głowie narodził się plan tak pokrętny i perfidny, że jego echa do dziś odbijają się złowrogo w katedrach dwóch uniwersytetów. :) 

Otóż wędkarz ten złowił rzeczonego pstrąga pod sam koniec swojego wypadu, więc niewiele się zastanawiając zwinął manele, zapakował rybkę uśmierconą ale nie oporządzoną do lodówki i przywiózł prosto do SGGW. Wszyscy z katedry rybołówstwa byli zgodni, że to pstrąg, ale co do gatunku zgody już tej nie było. W akcie desperacji, odpowiednio przygotowana rybkę przesłano do Uniwersytetu Warmińsko Mazurskiego, gdzie zasiadają nasze najtęższe umysły od rybek. Tu, nie chcąc stwarzać precedensu określono się na jeden gatunek. Jako kontra SGGW forsowało ten drugi gatunek a obie strony miały tyle samo argumentów za, jak i przeciw. Idealny remis, który stworzył małą ale jednak kość niezgody.

Problem dotyczył pstrąga (tego byli wszyscy pewni), albo źródlanego, albo potokowego. Problem w tym, że rybka posiadała wszelkie cechy obu gatunków zarówno co do budowy jak i ubarwienia. :) 

Morał z tego taki, że jeśli profesorowie nie wiedzą jaka zacz to ryba, to nam malutkim jedynie pochylić głowę i stwierdzić - małe jest piękne. :D 

Link to comment
Share on other sites

Docio napisał:

Morał z tego taki, że jeśli profesorowie nie wiedzą jaka zacz to ryba, to nam malutkim jedynie pochylić głowę i stwierdzić - małe jest piękne.

Docio, tyle tylko że profesorowie mogą sobie toczyć akademickie spory latami, natomiast wędkarz zobligowany jest ustawą i regulaminem do podjęcia decyzji w jednej chwili. Błędna ocena przynależności gatunkowej złowionego "stwora", może być kosztowna. Całe szczęście że dotyczy to najczęściej najmłodszych ryb, więc wątpliwości rozstrzygane są z zasady na ich korzyść.

Link to comment
Share on other sites

(...) Całe szczęście że dotyczy to najczęściej najmłodszych ryb, więc wątpliwości rozstrzygane są z zasady na ich korzyść.

Pisząc "ich" masz na myśli rybę? Bo ja po złowieniu takiego "przecinka" bez zastanawiania się nad tym czy to jazgarz, czy rekin, wypuszczam natychmiast do wody.

Nota bene, moje wszystkie rybki wracają tam skąd je wyłowiłem. ;)

Link to comment
Share on other sites

Alex pisze:

Pisząc "ich" masz na myśli rybę?

Jako że zadajesz mi pytanie, wypada odpowiedzieć. Odpowiedź brzmi TAK, choć wydawało mi się że jasno to wynika z cytowanego przez Ciebie zdania. ;) Nota bene, ja znaczną część złowionych ryb zabieram w celach konsumpcyjnych. Przy tym o kwestiach tak oczywistych jak przestrzeganie okresów i wymiarów ochronnych nie

wspomnę nawet słowem. Nie przekonuje mnie argument że ryby można kupić w Tesco, czy innym Lidlu. Przecież tam nie spadły z księżyca, bo jednak ktoś musiał "w naszym imieniu" je złowić, zabić, wypatroszyć. Ale za to, my mamy tzw. "czyste ręce"... ;):)

Link to comment
Share on other sites

Ależ ja nie czynię nikomu zarzutu, że zabiera ryby w celach konsumpcyjnych.

Ja po prostu mam takie zboczenie, że chodzę z wędką nie po to żeby złowić ryby, ale żeby łowić ryby. Wówczas nie płaczę nawet jeśli nic nie złowię... chociaż ostatnio narzekam na bezrybie. :(

Nota bene strasznie nie lubię zabijać czegokolwiek oprócz komarów, a patroszenia się po prostu brzydzę - taka fobia... ;)

Edited by Alexspin
Link to comment
Share on other sites

No i fajnie Alex. Jak każdy wolny człowiek, masz prawo do swoich "zboczeń" i "fobii". Nic mi do tego. ;) Swój poprzedni post napisałem dla równowagi, po Twojej deklaracji że wszystkie złowione ryby wypuszczasz. :)

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...