Jump to content

Kolory pod wodą


kris1313
 Share

Recommended Posts

     Nie znalazłem tematu zbieżnego z zagadnieniem widzenia kolorów przez ryby, zakładam więc ten wątek.

Trafiłem na opracowanie tego zagadnienia (w j. polskim) opartego na naukowych badaniach dot. głębokości i intensywności przechodzenia barw światła przez wodę. Badano również specyfikę widzenia barw (zwiazana jest z tym budowa oka) powszechnie spotykanych gatunków ryb.

Ma to dla wędkarstwa praktyczne znaczenie - jakie kolory wabików mogą być najskuteczniejsze dla połowu konkretnego gatunku ryb, głębokości łowiska, oświetlenia, stanu wody itd.... Szukam jeszcze linku do tego opracowania, a na początek poczytajcie część praktyczną opisaną tu LINK

Edited by wind
edycja linku
Link to comment
Share on other sites

Nauka prze do przodu niczym rozpędzony parowóz. Przez wiele lat, na podstawie badań naukowych, byłem święcie przekonany, że ryby nie widzą niebieskiego. Jakieś dziesięć lat temu inni naukowcy udowodnili, że niebieski dociera najgłebiej w wodzie a ryby widzą go doskonale.

Sam linkowany tekst bardzo ciekawy i faktycznie każdy wedkarz powinien go przebrnąć, nie tylko spinningiści. :) 

Link to comment
Share on other sites

Przytoczę tutaj niejako clue tematu, cytuję:

"Konkludując należy stwierdzić, że kolor przynęty jaką zastosujemy ma znaczenie. Jest to istotne nawet jeśli łowimy ryby niezbyt wybredne w tej kwestii lub nawet te, które kolorów nie rozróżniają. Pojawia się więc kilka wniosków, które mam nadzieję, przyczynią się do lepszych wyborów w kwestii koloru przynęty i w rezultacie Waszych lepszych wyników wędkarskich Drodzy Koledzy!

  •   Kluczem do sukcesu jest zwrócenie uwagi drapieżnika na przynętę
  •   Aby przynęta miała szansę być zarejestrowana przez drapieżnika z większej odległości ważniejsze od koloru jest to, aby odróżniała się od otoczenia czyli kontrast
  •   Większość drapieżników polując obserwuje powierzchnię wody. Istotne jest więc często na ile kontrastowy jest kolor przynęty na tym właśnie tle
  •   W zwiększeniu kontrastowości pomaga zastosowanie kontrastowych barw – czerni i bieli, żółci i czerni, czerwieni i bieli.
  •   Zwiększaj kontrastowość swojej przynęty w mętnej wodzie i zmniejszaj (stosuj naturalne barwy) w czystej wodzie
  •   Nie zapominaj o czarnym, który jest prawdopodobnie najbardziej kontrastowym ze wszystkich kolorów niezależnie od warunków

Na koniec ostatnia, najważniejsza konkluzja. Pamiętaj, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na skuteczność przynęty nie jest jej kolor a prawidłowa prezentacja czyli po prostu praca, jaką wykonasz przed (teoria) i w trakcie połowu"

 

źródło salmo.com.pl

 

Domyślam się, że pisał to Piotr Piskorski - autorytet w tej dziedzinie.

Bez względu na to kto to napisał zgadzam się w 100%

 

Zwracam też uwagę na:

  •   Do połowów nocnych warto jest zastosować przynęty malowane farbami luminescencyjnymi czyli kumulującymi światło (np. latarki) i widocznymi na dowolnej głębokości

     

     

Czy ma to jakiś związek z naszym RAPR stosowanym na wodach PZW?

 

Sorry, kolejne pytanie nieuświadomionego do końca pospolitego wędkarza :wacko:  chodzi mi o wcześniejsze pytanie dotyczące stosowania sztucznego światła do wabienia ryb...

Im więcej wiem tym mniej wiem (ObronaSokratesa) :)

Link to comment
Share on other sites

Andrzeju autor nie pisze wyłącznie o wodach PZW. :) Ustawa nie posiada w swej treści tego ograniczenia.

 

Liczyłem Zbyszku na to, że mi odpowiesz, jesteś dla mnie autorytetem.

 

Jak już pisałem, im więcej wiem albo czytam tym bardziej wydaje mi się, że nic nie rozumiem.

 

Z jednej strony producenci malują, uzbrajają nam swoje przynęty w kolorowe, świecące, mniemam fosforyzujące barwy a z drugiej strony mało czytelny (czyt precyzyjny) zapis o braku możliwości stosowania sztucznego światła w wodach RP (nawet morskiej?)

Trudno mi to ogarnąć.

Nigdy nie zastanawiałem się, czy mój kupiony w sklepie wobler czy blaszka nie jest urozmaicony jakiś wynalazkiem?

Strach się nie bać!

 

To moje dywagacje Zbyszku tylko, główkuję... może zbyt wiele?

Nie przejmuj się. Pewnie tylko zawracam gitarę ;)

Link to comment
Share on other sites

Wszystko, to tylko dywagacje - nawet te Piskorskiego. Choć trzeba przyznać, że tekst jest profesjonalny, to jednak odnosi się do ludzkiego oka i wielokrotnie miałem tego przykłady. I jak dla mnie jest to raczej reklama woblerów, choć prawda o świetle w tym jest. Jednak nikt nie jest w stanie spojrzeć na przynętę okiem ryby i dlatego są to dywagacje, domysły na podstawie badań na ludzkim oku i mózgu. Nikt nie jest w stanie przeprowadzić badania oka ryby i sygnałów przekazywanych do jej mózgu - chyba, że nie doczytałem... Eksperyment z gupikami to bełkot. Gdyby potrzymał w akwarium palec wśród wygłodniałych szczupaków, to też by mu go zechlały i jeszcze oglądały na pozostałe 20. :)

 

Prawdę na temat widzenia przynęty na różnych głębokościach i w różnych przejrzystościach wody (etc) skutecznie weryfikują ryby. I wielokrotnie spotykałem się z tym, że w myśl tego, co wykazuje autor w tekście, ryby reagowały na zupełnie inne kolory niż wskazywane w artykule.  

 

Przykład: W wodzie o gigantycznym zasyfieniu/zakwicie okonie, szczupaki i sandacze najlepiej biorą na motor oil (w dni o małym nasłonecznieniu). Tu w całkowicie zielonym otoczeniu/zabarwieniu wody, najskuteczniejszy był kolor...zielony. W dni pochmurne najlepiej spisywał się motor oil i w zasadzie tylko on. W dni, kiedy słońce jest jak typowa żarówa okoń i szczupak reagował najlepiej na brązowy i słabo na motor oil. Sandacz w takie dni reagował wyłącznie na "podbite oko".  Przy umiarkowanym zachmurzeniu doskonale spisywał się kameleon i brązowy (motor sporadycznie). Teraz, gdy woda jest już krystalicznie czysta tylko motor działa. Wszystkie te ryby łowiłem na głębokości 8-9 m - na paprochy.

 

Woblerem nr 1 w pełnym zakwicie wody (jak na fotce) i bez względu na nasłonecznienie był, jest i będzie czarny Slmo Hornet ze złotymi prążkami (ten: Hornet H5F BT). Ale co dziwne, wiosną gdy woda jest jeszcze czyściutka, to też jest najskuteczniejszy kolor.

 

Najlepsza wirówka na ten sam zakwitły syf to Black Furry, całkowicie czarna/bez metalicznych akcentów i tylko kropki innego koloru, seledynowe (znów zieleń?). 

 

I o ile mogę się zgodzić z autorem, że w przypadku woblera i wirówki może chodzić o ten właśnie wyraźny kontrast, to jak tu się zgodzić w przypadku zielonej zupy i zielonego koloru paprocha. I można całą paletę kolorów przerzucić, a żadnego innego nie ruszy - sprawdzone rybim okiem. :)

 

Badania przeprowadzone na stekach ryb m.in w takich warunkach: LINK :)

Edited by wind
edycja linku
Link to comment
Share on other sites

Bardzo słusznie, w końcu głowy nie mamy wyłącznie od noszenia czapeczki z naszywkami. :D 

Wolny rynek - to słowo klucz. Handlowcy mają prawo obracać dowolnym sprzętem, zarówno takim jakim wolno łowić jak i nie wolno. Handlowiec nie będzie się zastanawiał gdzie będzie łowił klient. Jemu to jest naprawdę obojętne, czy klient ma zamiar łowić na wodach PZW, innego gospodarującego, czy też w  Rosji lub nawet Australii. A może w ogóle nie będzie łowił tylko jego hobby jest kolekcjonowanie sprzetu? Póki co posiadanie sprzętu nieregulaminowego dla danego łowiska nie jest karane z urzędu, musi wystapić związek przyczynowo-skutkowy, czyli fizyczny połów ryb. :) 

Obowiązek stosowania odpowiedniego sprzetu spada, zgodnie z ustawą, na wędkującego, który zobligowany do posiadania zezwolenia od gospodarującego dobrowolnie poddaje się zasadom połowu na danej wodzie lub wodach. Jednak co jeśli wędkujący łowi na kilku akwenach, każdy gospodarowany przez kogoś innego i obowiązują wzajemnie wykluczające się zasady? Ustawowo to już jego problem, ważne aby się nie pomylił, bo może boleśnie to odczuć. Sedno tkwi w tym, co zaznaczyłem w pierwszym zdaniu. :) Żaden przepis nie zastąpi naszego indywidualnego myślenia. :D 

 

A w ogóle, w żadnym kawałku nie czuję się autorytetem. To, że jakoś sobie radzę w tej dżungli prawnej nijak autorytetem mnie nie czyni. Co najwyżej wynajduję jakieś "kwiatki", które "spłodzili" ludzie biorący nie małą kasę za posługiwanie się literą prawa, a za co, w normalnym kraju, już nigdy nie znaleźliby pracy przy jakimkolwiek opracowaniu.

Link to comment
Share on other sites

Znalazłem jeszcze kilka ciekawych dla tematu linków, ale nie mam możliwości ich dołączania w edytorze.Jak dostanę uprawnienie to dopiszę i skomentuję to co rozumiem.Jotes - wszystko to co napisałeś wyżej zgadza się z teorią :Przykład: W wodzie o gigantycznym zasyfieniu/zakwicie okonie, szczupaki i sandacze najlepiej biorą na motor oil (w dni o małym nasłonecznieniu). Tu w całkowicie zielonym otoczeniu/zabarwieniu wody, najskuteczniejszy był kolor...zielony. W dni pochmurne najlepiej spisywał się motor oil i w zasadzie tylko on. W dni, kiedy słońce jest jak typowa żarówa okoń i szczupak reagował najlepiej na brązowy i słabo na motor oil. Sandacz w takie dni reagował wyłącznie na "podbite oko". Przy umiarkowanym zachmurzeniu doskonale spisywał się kameleon i brązowy (motor sporadycznie). Teraz, gdy woda jest już krystalicznie czysta tylko motor działa. Wszystkie te ryby łowiłem na głębokości 8-9 m - na paprochy.Nie wiemy jak naprawdę widzą ryby: czy chodzi o kolor czy kontrast do tła i nieba, podobieństwo do naturalnychprzynęt, jaskrawość i możliwość dostrzeżenia przynęty wogóle, drażnienie/zaciekawienie innością.Dla wielu ryb kolor odwzorowany jest przez różny stopień szarości i może to im wystarcza.Jeszcze pogadamy ....

Edited by hege
Wszyscy zarejestrowani użytkownicy mogą wstawiać linki. Nie ma co do tego ograniczeń na grupę czy profil.
Link to comment
Share on other sites

Nie wiemy jak naprawdę widzą ryby: czy chodzi o kolor czy kontrast do tła i nieba

 

Łowiąc na paprocha/boczny trok nie ma tła nieba, a przy tak gigantycznym zakwicie wody dno też jest zielone.

Badania dotyczące oka ludzkiego i sygnałów wysyłanych do mózgu to jedno, ale czy są badania rybiego oka i sygnałów wysyłanych do jej mózgu? Czy ryba widzi w trzech wymiarach? Pies ponoć nie. Wiem, że te skubane ryby rozróżniają kolory, ale co i jak, to na razie tylko gdybanie i domysły. Ale swoją drogą, ciekawe jak to jest?

 

Oglądałem kiedyś program na temat bólu i jego odczuwania przez różne gatunki i okazuje się, że ryby są niesamowicie wytrzymałe na ból. Odczuwają go dziewięciokrotnie lżej, bo ich organizm w momencie zadawania bólu wytwarza coś, co właśnie dziewięciokrotnie łagodzi. W tych badaniach człowiek zajmował ostatnie miejsce, jako największy mięczak i mazgaj. :)

Link to comment
Share on other sites

    Dopiero pozbierałem się technicznie, żeby dołączyć obiecane materiały. Jest tego w sieci sporo, ale te istotniejsze przedstawiam.

Tu jest pokazane przechodzenie/tłumienie barw - zakres widzialny zaznaczony został pomarańczowym paskiem .

Barwa czerwona (na prawej krawędzi) tłumiona jest bardziej (ok 10-cio krotnie )od fioletu/niebieskiego (na lewej krawędzi).

A między nimi seledyn (ten dołek) jeszcze 10 razy mniej od fioletu.

LINK

Teraz wiemy czemu głeboko polujący sandacz lubi seledynowe gumy, a nawet po ciemku (dla nas), mogą to być jasne/kontrastowe dla niego wabiki.

Tu ciekawy material, jaki wpływ na kolory mają właściwości konkretnego stanu wody.

 

W zielonej od glonów wodzie, tylko zielone/seledynowe wabiki będą dobrze widoczne.

Kiedyś łowiąc dorsze na ok.40m, najbardziej łowną okazała się fioletowa przywieszka.

Znajomy "wędkarz morski" zamiast malowanych pilkerów, woli je polerować do błysku - i racja, refleks jakiegokolwiek koloru wpadnie w oko dorsza.

Łowiąc szczupaki wiosną w leśnym jeziorku, użyłem czerwonego kopytka. Ściągam je i widzę zdumiony, że zmieniło ono barwę na żółtawo białą.

Brązowa woda wycinała całkowicie czerwony kolor. Dziś wiem że to był błędny wybór wabika, a nie tylko "słabo brała ryba".

A patyna czasem skuteczna na ołowiu czy różnych starych blaszkach? To dla nas jest ona szara ( jest to bardzo złożona z wielu kolorów receptura farby), a nikt nie wie jak widzą go ryby. Może świeci im w ultrafiolecie?  

Jeszcze jeden materiał do przemyślenia przed wyprawą.

Już teraz  mądrzejsi o wiedzę swiata kolorów będziemy skuteczniejsi. Piamiętajmy, że nasze sukcesy zależą nie tylko od tego czy ryby "są i chcą jeść" oraz jak prezentujemy swoje wabiki. Cieszę się że temat zainteresował wielu Kolegów.Powodzenia nad wodą  :)

Edited by wind
edycja linków
Link to comment
Share on other sites

Szkoda. Szkoda, że w końcu zniknie zakryte innymi tematami. Szkoda, że nie poświęciłeś nieco więcej czasu na opracowanie tych danych, na zebranie których i tak straciłeś sporo czasu. Szkoda, że nie powstał z tego artykuł konkursowy. No po prostu szkoda.

Temat bardzo nietypowy a materiały świetne. Tu nie ma miejsca na nasze bajdy i legendy, najczęściej mimo wszystko urocze :) Gdybym mógł to dałbym Ci 100 pkt za ten tekst.

Link to comment
Share on other sites

Hmmm, człowiek uczy się całe życie...

 

Z moich obserwacji po latach spędzonych nad uganianiem się za szczupakiem z wodzie o III kl czystości (mętnej) pozostały przemyślenia.

Podstawowym kolorem przynęt był dla mnie zielony, żółty, czarny, niebieski i oczywiście biały.

Te kolory oraz ich kombinacje miały zdecydowane znaczenie.

Także dodatki typu brokat, "pieprz".

Wszelkie malowanki flamastrami (czarny, czerwony, zielony) także użyteczne.

 

Do jigowania często skutecznie używałem główek malowanych żółtą barwą po tym, jak zauważyłem w zupie rybnej żółte kulki - prawdopodobnie oczy okoni.

To dobry sposób prezentowania przynęty dla agresora jakim jest szczupak - pogromca okoni, traktowanych jako pożywienie oraz konkurencja pokarmowa.

Link to comment
Share on other sites

Z mojego doświadczenia trochę inaczej to wygląda jeśli chodzi o szczupaka, za którym uganiałem się sporo czasu i coś tam, czyt. parę metrowców dupłem ;), a mianowicie w jego przypadku najważniejsza jest praca przynętą, a jej kolor ma drugorzędne znaczenia. Jeśli szczupak jest głodny i zagramy przynętą odpowiednio to nie ma bata by nie uderzył :) i to niezależnie od klasy czystości wody.

Dodam jeszcze tylko, że sam rodzaj przynęty jest już ważny

Edited by woldi
Link to comment
Share on other sites

Szkoda. Szkoda, że w końcu zniknie zakryte innymi tematami. Szkoda, że nie poświęciłeś nieco więcej czasu na opracowanie tych danych, na zebranie których i tak straciłeś sporo czasu. Szkoda, że nie powstał z tego artykuł konkursowy. No po prostu szkoda.Temat bardzo nietypowy a materiały świetne.

 

Podpisuję się pod tym, jeżeli zechcesz napisać na ten temat artykuł to czekamy z niecierpliwością :)

Link to comment
Share on other sites

    Dzieki Zbyszku za dobre słowo! Myszkowanie za ciekawym dla mnie tematem było tylko przyjemnością, a gdy okazało się że wynikają z tego praktyczne dla nas wnioski, postanowiłem podzielić się tą wiedzą z kolegami. Każdy z nas praktyków ma jakieś własne spostrzeżenia  i choć są one cząstkowe, dokładnie wpisują się w przedstawione prawa fizyki i natury. Cieszę się że okazałem się "dobrym przekaźnikiem", bo tylko taki poziom nauki mogłem przedstawić.

    Ja z kolei dotychczas wierzyłem w moc czerwonej barwy, ignorując bardzo niebieską. Okazało się, że natura właśnie odwrotnie preferuje je niż ja myślałem.Żeby nie mleć na darmo ozorem, kupiłem taki oto choinkowy zestaw brokatów i coś tam domaluję swoim wabikom. Całość zabezpieczę lakierem bezbarwnym.         post-604-0-19372100-1386791597_thumb.jpg

To o czym piszesz Woldi - dobór i prezentacja wabika - to głównie działanie na zmysł linii bocznej. Nadaje się to na kolejny osobny temat.

Znamy takie ewidentne "wibratory" jak dewony i wirówki, Wirówkę z dwiema łopatkami baaaardzo lubiły jeziorowe szczupaki Ja trochę próbowałem z wiatraczkami (turbinkami) i nawet za tym goniły okonie, Belon u nas w tym roku prawie nie było i nie miałem okazji sprawdzić to z nimi . Od roku spotykam w sklepach koguty, które na początku mają proste śmigiełko. Ma ktoś na to efekty?

       Instytut Rybacki AR w Olsztynie przeprowadził badania które wykazały, że ryby najsilniej odbierają dżwięki/wibrcje w zakresie 200 - 400Hz .

Może ktos wymyśli "wodny gwizdek" bo narazie to mi tylko przyszedł do głowy wibrator z telefonu ha..ha... :lol:

Pozdrawiam i zachęcam do eksperymentów!!!

Edited by kris1313
Link to comment
Share on other sites

To o czym piszesz Woldi - dobór i prezentacja wabika - to głównie działanie na zmysł linii bocznej. Nadaje się to na kolejny osobny temat.

Nic bardziej mylnego, bo chodzi właśnie o odziaływanie swoim poruszaniem, zaxchowaniem na wzrok i wibracje nie mają tu nic do rzeczy. Chora ryba lub taka nie podejrzewająca zagrozenia jest najłatwiejszym w zdobyciu kąskiem dla szczupaka, a do tego jeśli rozmiar mu odpowiada to nie ma zmiłuj ;)

Link to comment
Share on other sites

 
Woldi napisał -łNic bardziej mylnego, bo chodzi właśnie o odziaływanie swoim poruszaniem, zaxchowaniem na wzrok i wibracje nie mają tu nic do rzeczy

 

Wzrok tak, ma znaczenie by zobaczyć taniec wabika i ocenić jego atrakcyjność łowiecką,Wybieramy najciekawsze blaszki, wobki ,gumki,obrotówki i udajemy nimi prowokujące zachowania ofiary. Wykonywany ruch wywołuje ponadto falę akustyczną, która ze sporej odległości mówi drapieżcy o rodzaju, wielkości, kondycji, zamiarach i zachowaniu się , odległości, głębokości,szybkości i kierunku ruchu przynęty.Dlatego mamy brania nawet po ciemku i przez oślepione drapieżniki.Tą falę akustyczną nazwałem w sensie fizyki wibracją i dźwiękiem. Kolebanie się woblera ok. 3 razy na sek nie nazwiemy dźwiękiem ale falę akustyczną to jednak on robi. Drapieżnik najpierw z wiekszej odległości (czy po ciemkul ub w mętnej wodzie) wyczuje ruch wabika, a po przybliżeni się oceni wzrokiem jego atrakcyjność (zagrają wtedy dodatkowo refleksy i kolory).Często podsumowujemy dzień mówiąc "szczupaki brały tylko na wahadłówki, a okonie na fioletowe twistery".

 

    Wiemy dobrze, że ruch i kolor 'to jest to co  lubią misie".

A  jeszcze zapach i smak przed nami, by skończyły się obgryzione ogonki.  :D

Link to comment
Share on other sites

Nie mam w głowie dokładnego planu na to co mam zamiar tu napisać ale spróbuję.

Jakieś dwa wieki temu, gdy nauka przestała być domeną tylko jednej, wybranej grupy ludzi, nastąpił jej rozkwit i rozwijała się we wszystkich kierunkach i dziedzinach. Powrócono do wcześniejszych odkryć i opracowań, których autorzy najczęściej byli okrzyknięci heretykami, a które to zaistniały na nowo jako podstawy wyjściowe do dalszych badań. W głowie akurat mam odkrycia i projekty Leonardo da Vinci, który w dziedzinie inżynierii i anatomii nie tylko wyprzedził swoje czasy o kilka wieków ale stworzył podstawy do dalszego ich rozwoju.

Naukowcy studiujący faunę i florę naszej planety odkryli i opisali kilka praw bezwzględnie obowiązujących w przyrodzie. Głównym z nich jest przyporządkowanie człowieka do natury a nie wywyższanie go ponad nią. Dzięki temu powstała teoria systematyki biologicznej, która aż do dziś nie została podważona a co więcej, każdy nowo odkrywany gatunek można bez konfliktu zaszeregować dzięki jej parametrom. Parametrom, które nie tylko uwzględniają czynniki przyrodnicze ale także, co może niektórych zaskoczyć, anatomię. I tu zbliżamy się do sedna tematu, który poprzedziłem tym przydługim wstępem.

Nie ma naukowca, który by zaprzeczył, iż główną cechą drapieżników na tej planecie jest wzrok. Nie chodzi o rozróżnianie barw ani o jego sprawność lecz o umiejscowienie oczu. Zwierzęta, które z urzędu są drapieżne zawsze mają umiejscowione oczy obok siebie tak aby oboma widzieć ofiarę i móc ocenić odległość do niej. A co z tymi drapieżnikami, które nie mają tak umiejscowionych oczu? Szukano odpowiedzi, szukano innego organu, który te oczy zastępuje i w końcu znaleziono wszystkie odpowiedzi. Nie jestem w stanie przytoczyć tu wszystkich przykładów, b o ich najzwyczajniej nie pamiętam ale kilka i owszem.

Wszyscy wiemy jak precyzyjnie i szybko atakują węże. Oczy mają po bokach błowy i praktycznie nie widzą ofiary z przodu a jednak potrafią błyskawicznie i precyzyjnie dziabnąć. Otóż znaleziono u nich pewien organ umiejscowiony z przodu czaszki w miejscu, nazwijmy to umownie, w okolicy nosa. Jest to organ podwójny, jak oczy i skutecznie je zastępujący a działa jak kamera podczerwieni. Dzięki niemu węże widzą wszystkie stworzenia stałocieplne z temperaturą wyższą od otoczenia, mogą ocenić kierunek oraz odległość.

Rekiny to osobna grupa, która z przodu czaszki posiada, również podwójny, organ wykrywający delikatne zmiany pola elektrycznego. Zmiany wywoływane przez impulsy elektryczne poruszające mięśnie ryb. Jednak jednocześnie stwierdzono, że zasięg tego organu jest na tyle mały, że nie może on być głównym organem dla drapieżnika. W ten sposób, eliminując poszczególne tezy, ustalono iż głównym organem rozpoznającym otoczenie u ryb jest linia boczna wrażliwa na niewiarygodnie subtelne ruchy cząstek wody. Ruchy spowodowane poruszaniem się innych ryb, żyjątek w wodzie, zwierząt, rzeczy czy nawet falowania wody. Co więcej linia boczna odbiera także niewiarygodnie subtelne impulsy elektryczne wywoływane przez organizmy w wodzie, dzięki którym dany organizm może zostać rozpoznany.

 

Dość dawno temu czytałem opracowanie na temat szczupaka i innych drapieżników. Szczupak i okoń został zakwalifikowany do "wzrokowców" podczas gdy inne drapieżne gatunki nie posiadając tej cechy równie doskonale sobie radzą w polowaniu. W opracowaniu stwierdzono, że u szczupaka nic nie zmienia odbierania otoczenia, nie posiada innego organu, który pomagałby mu w jego odbieraniu, więc skąd ten doskonały jak dla ryb wzrok? Odpowiedź jest prosta - natura. Szczupak głównie poluje w strefie litoralu, gdzie jest mnóstwo światła i wzrok może mu być pomocny ale tylko w ostatecznej ocenie ofiary tuż przed atakiem. Może, gdyż ofiara zawsze musiałaby napływać z jego boku a tak nie jest. Dodatkowo znane jest zachowanie dużych szczupaków, które polują wyłącznie na większych głębokościach, gdzie światła jest mało. Chodzi oczywiście o wody, w których żyją stynki. Szczupaki te popularnie nazywane są jako żyjące w toniach stynkowych, więc wzrok, choćby doskonały, staje się siłą rzeczy drugorzędny.

 

O wiele większe znaczenie wzroku niż u szczupaka udowodnione zostało dla ryb łososiowatych, które nie tylko polują w wodzie ale także ponad nią. Potrafią upolować owada lecącego ponad powierzchnią wody ale także "zdjąć" go z gałęzi zwisającej nad wodą. Ale i tu daje o sobie znać natura. Łososiowate żyją w wyjątkowo przejrzystych wodach.

Link to comment
Share on other sites

Jak na szybką, impulsywną ocenę Twojej wypowiedzi Zbyszku pozwól, że nie do końca się z nią zgodzę.

 

Szczególnie u drapieżników oczywiście liczy się wzrok, linia boczna oraz Ampułki Lorenziniego o których zapewne wspomniałeś nie nazywając ich.

Te elektroreceptory służące do elektrolokacji, umiejscowione zwykle w okolicy głowy ryby umożliwiają wykrywanie nawet bardzo słabych impulsów elektrycznych, zmian pola magnetycznego, zmian temperatury i zasolenia wody.

Działają na zasadzie półprzewodnika, zamieniając sygnały dochodzące z zewnątrz na impulsy przekazywane do mózgu.

Pomagają rybie w lokalizowaniu zdobyczy lub zagrożenia, umożliwiają orientację na zasadzie kompasu.

 

To za Wikipedią ;)

 

Pisałem kiedyś o tym na jednym z portali ale nie zaszkodzi przypomnieć.

Uważam te receptory za bardzo istotne dla drapieżników choć raczej nie doceniane, mało znane przez wędkarzy.

 

Przyjrzyjcie się np oczom i Ampułkom Lorenziniego u rekina młota - są bardzo charakterystyczne.

Obejrzyjcie każdego innego naszego drapieżnika, znajdziecie ich mnóstwo... :)

 

Jak wykorzystać tą wiedzę? Przyznam, że nie znalazłem sposobu..................................................

Link to comment
Share on other sites

No na szczęscie nie dojdzie do tego, że na wędce uruchomimy smartfon z aplikacją, a wybrana ryba sama nam wlezie do podbieraka, otumaniona elektronicznym wirtualnym amokiem np tarła. Ale kota to juz potrafię tak ogłupić , żeby wlazł  rozanielony  tam gdzie chcę - feromony w walerianie.

Dzieki Zbyszku za podtrzymanie tematu

Link to comment
Share on other sites

     Cytuję tu kawałeczek tekstu ze strony kanadyjskiego producenta łososiowych wabików (www.okitackle.com) 

"Jestem autorem wprowadzenia nowej koncepcji mojej linii UV odblaskowego migania  przynęt zwanych ZIELONA meduza . Badania wykazały, że oczy  łososia pacyficznego zawierają szereg komórek nerwowych, które są wrażliwe na NIEBIESKI i GREEN . Badania wykazały również, że światło promieniowania ultrafioletowego jest w stanie przeniknąć do głębokości 700 metrów. Mam sformułowany specjalny barwnik, który pozwala produkować moje przynęty, wspaniały żółty/zielony jak i  niebieski/fioletowy pod wpływem światła UV."  

Autor pisze, że nawet światło zorzy polarnej jest wystarczające do pobudzenia barwy wabika.

Ciekawe to i chyba nie jest zagrywką marketingową.

A tu jeszcze raz, jak kolory żyłki widzimy nad i pod wodą

post-604-0-01400800-1387496272_thumb.jpg

Powodzenia w waszych eksperymentach! :)

Edited by kris1313
Link to comment
Share on other sites

Od x lat wiadomo, że kolor niebieski jest najdłużej widzialny pod względem głębokości zanurzenia i właśnie dlatego najgłębiej schodzące wobki są tego koloru

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

      Witam ponownie w świecie kolorów.

Trafiłem na kolejne filmiki omawiające świat kolorów pod wodą - sa 4 części.

Fajnie by było gdyby ktoś mocny w j.angielskim dorobił lektora po polsku, 

ale z samego pokazu mamy niezłe podsumowanie omówionego wyżej materiału  :)

FILM

Obok w oknie YT widać skróty do pozostałych części.

 

A tu jest link "zbiorczy" autora tego opracowania. Otwierając poszczególne części wyświetla się dużo opisu,

który można już przetłumaczyc maszynowo.

 

Owocnego oglądania i przydatności w praktyce!

Edited by wind
edycja linków
Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...