Skocz do zawartości

Dzikie łowiska


PrzemoFishing
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, PrzemoFishing napisał:

na których łowią które są nie czyje. I tak pomyślałem czy ktoś morze wie  czy w tych okolicach

Są niczyje, a morze to może leży nad morzem...

Są takie miejsca nad Wartą, Odrą, Wisłą, itp. Byłem i spotkałem takie. A, że są zupełnie dzikie, to tylko dlatego, że są całkowicie niedostępne, porośnięte krzaczorami, że bez piły łańcuchowej nie wejdziesz. Ale z całą pewnością są zupełnie dzikie i nieuczęszczane przez człowieka. Nieskalane ludzką stopą... 

Edytowane przez Jotes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat podzieliłem, kwestie własności omawiamy w tym wątku.

Wracając do pytania autora, proponuję mapę satelitarną, wybrać miejsce i wtedy rozpytać. Najważniejsze to dowiedzieć się, kto jest uprawnionym do rybactwa, aby nie kłusować, a potem pozostaje zwiad osobisty. W ten sposób możesz znaleźć sobie miejscówki na całe lata wędkowania ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zrobisz dobry zwiad to po raczej dłuższm czasie znajdziesz /oczywiście o ile umiesz czytać wode-typować potencjalnie obiecujące miejsca/ na mety z widokami na okazy nie licz. Duży sukces będzie jak cośtam będzie skubać  nie będziesz siedzieć na kupie śmieci i z paradującym za plecami stadem drących ryja smakoszy.... taki mamy klimat spokoju za grosz.
Najłatwiej takie niedostępne miejsca o jakich wpominał Jotes zlokalizować z łodzi, z brzegu niedostępne ale od wody coś sie może udać.

 

Edytowane przez Wartburg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Polne oczka niczyje są na ugorach, jeśli Rolnikowi się zejdzie z tego świata, to są wtedy dzikie niczyje wody haaaaa ;)

Edytowane przez stawny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, stawny napisał:

Polne oczka niczyje są na ugorach, jeśli Rolnikowi się zejdzie z tego świata, to są wtedy dzikie niczyje wody haaaaa ;)

Nie wsadzaj ludzi na minę. Napiszę wprost, piszesz bzdury.

Zgodnie z ustawą woda należy do tego, na czyim gruncie się znajduje. Jak właściciel umrze to nie staje się niczyja. Masa spadkowa zostaje zamrożona prawnie do czasu dokonania podziału ale nie traci właściciela. A póki co nie ma ziemi niczyjej, zawsze jest właściciel, czy to prywatny, czy inny, a w konsekwencji nie ma wody niczyjej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja woda ma zawsze właściciela/gospodarza. Jednak mój wpis miał być mini żartem.

Ale fakt znam też taką sytuacje: wykopany staw pomiędzy polami zdziczał i kaczki przyniosły ikrę na płetwach wtedy zarybiło się samo. Akurat rolnikowi się zmarło a spadkobiercy dzieci olali sprawę. Była jeszcze żona, ale nie interesowała ją gospodarka i ziemia ze stawem, leżało odłogiem. Ludzie ze wsi łowili tam karasie, liny, i inne ryby dziko przyniesione przez ptaki. Wiesz sam, że takie sytuacje są, albo mogą być. Sam w swojej okolicy miałem 3 oczka dzikie bez opieki/nadzoru i wiara łapała pomiędzy polami + 4 staw po byłym PGR tylko 20 km od Poznania. Oczywiście uprawnienia do wykonywania wędkarstwa trza mieć i ustalić właściciela wody i mieć zgodę na połów. 

Edytowane przez stawny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ups, przepraszam.

Samo życie, jedni się interesują inni nie. Kiedyś nad Pilicą w jej przyujściowym odcinku, rozbiłem sobie namiot na kilka dni. Nie minęła godzina jak pojawił się tubylec z widłami i groźnie na mnie patrząc zakomunikował mi, żebym się nie ważył łowić w "leju po bombie", który miałem jakieś 25 m za plecami. Nie było mi to nawet w głowie ale on nie przestawał. Zakomunikował mi, że rozłożyłem się na jego ziemi i mam zapłacić. No to już przesadził, bo rozbiłem się tuż nad wodą w przepisowym 5 m pasie, który wtedy obowiązywał, dziś to tylko 1,5 m. Odpowiedziałem, że nie zapłacę, bo nie ma takiego prawa. Poszedł i po pół godzinie wrócił z dwoma drabami. Wziąłem siekierkę do ręki i zakomunikowałem, że krew się poleje a jak chce pieniądze to niech wezwie policję. Pomarudzili, powarczeli i poszli ale nocy to ja nie przespałem. Rano przyjechała policja, popatrzyli, porozmawiali, przyszedł tubylec i jedyne co usłyszałem to panie (nazwisko) kolejna próba wyłudzenia, tym razem bez kolegium się nie obejdzie. Zapakowali go do poloneza i pojechali. I to wszystko. Później jeszcze przez kilka lat tam jeździłem a tubylec na mój widok zawracał. Ilu ludzi naciągnął, ilu zastraszył, tego się nie dowiem ale pewny jestem, że z takim charakterem, to nie tylko ja tej nocy nie przespałem, choć ja ze strachu a on, bo pilnował ten stawik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...