Ozet Posted January 22, 2019 Report Share Posted January 22, 2019 Po przejrzeniu działów "Zanęty i przynęty", "Spławik" i "Gruntówka", oraz bezowocnym przeszukiwaniu zawartości forum na podstawie słów kluczowych, tudzież nazwy użytkownika, poddałem się. Wciełło, wessało to czego szukałem, niczym kosmiczna czarna dziura. Dlatego właśnie założyłem nowy temat. Kiedyś Michał (zwykły) napisał w jakimś temacie, mniej więcej coś takiego, że sprawdza mu się w zanęcie konopie gotowane i to nie pierwszej świeżości. I właśnie chciałem podrążyć ten wątek lekko podkisłych konopi, gdyż mam pewne poszlaki żeby sądzić że coś w tym jest. Więc zwracam się Michał do Ciebie, żebyś rozwinął ten wątek na podstawie swoich doświadczeń. (Jest jeszcze taka ewentualność że ktoś inny napisał o tych konopiach, więc niepotrzebnie "czepiam się" Ciebie.) PS. Na priv nie pytałem, bo pomyślałem że w temacie na forum może rozwinąć się jakaś ciekawa dyskusja. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Docio Posted January 22, 2019 Report Share Posted January 22, 2019 1 godzinę temu, Ozet napisał: lekko podkisłych konopi Na lekko podkisły pęczak z bardzo lekkim aromatem goździka podczas gotowania, rybki brały śmiało w Narwi. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wartburg Posted January 22, 2019 Report Share Posted January 22, 2019 Lekko podkisły i podsuszony groch, na Wiśle działało.... ze 30 lat temu 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 22, 2019 Report Share Posted January 22, 2019 Zostałem wywołany do odpowiedzi więc napiszę o moich doświadczeniach. Z pewnością pisałem o tym ale nie wykluczone że mógł to być ktoś jeszcze. Zanęcam luźnymi ziarnami pod spławik a jeśli już to dodaję do koszyczka kiedy nabijam zanętą. Preferuje mało skomplikowane wędkarstwo. Z czystego lenistwa lub braku czasu kupuje konopie w sklepie wędkarskim (żona też ma swój udział bo rzekomo to śmierdzą). Żadne tam firmowe nafaszerowane konserwantami, zwykłe gotowane przez właściciela lub kogoś na zlecenie, pakowane "próżniowo" bez żadnych dodatków. Zdarza się że leżą trochę dłużej niż planował sprzedający i robią się lekko kleiste i oślizgłe Śmierdzą przy tym jakby skisły ale nie wyrzucam bo ryby za tym przepadają. Nie ma w tym żadnych czarów. Rzadko dodaje aromatów i nie jestem w stanie powiedzieć czy może to mieć znaczenie. Posiadam też umiejętność robienia takich samodzielnie, zostawiam w garażu po powrocie z ryb i po tygodniu (czasami leżą dłużej) są takie w sam raz Pleśnieją dopiero po kilku tygodniach więc nie ma problemu do obaw. Spleśniałych jeszcze nie używałem ale nadrobię braki. Konopie ze sklepu są ładnie wybarwione na czarno, gotowane w domu nie wyglądają tak samo. Czytałem gdzieś że można dodawać sody oczyszczonej do gotowania ale sam nie praktykowałem. Całkiem możliwe że są też posolone dla poprawy trwałości ale nie mam pewności bo nie przepadam za słonymi potrawami. PS Jestem w posiadaniu mieszanki pszenicy z konopiami Jaxona i ziarna z paczki mają podobne właściwości po leżakowaniu. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 23, 2019 Author Report Share Posted January 23, 2019 (edited) Dziękuję Michał za odpowiedź. Przypomniał mi się wątek tych podkisłych konopi, gdy przeglądając swoje notatki z wypadów na rybki, trafiłem na wzmiankę że pewnego dnia (3 lata temu), dodałem do zanęty konopie gotowane wątpliwej jakości. W tym miejscu muszę dodać, że zawsze ale to zawsze, staram się zabierać nad wodę ziarna świeżo ugotowane, najczęściej w przeddzień łowienia, a jeżeli ugotuję większą ilość wcześniej, to je zamrażam, nie dopuszczając do nawet lekkiego podkiszenia. Ziarno, czy to pszenicy, konopi, pęczaku czy też kukurydzy kons. które zostaje mi na koniec łowienia, wyrzucam do wody aby następnym razem znów łowić na świeże ziarna. Wtedy 3 lata wstecz, po prostu zapomniałem zabrać nad wodę ugotowanych w przeddzień konopi, a następny wyjazd nad wodę planowałem za dwa dni. Były w woreczku foliowym na parapecie nasłonecznionego okna, więc po dwóch dniach miały niezbyt ciekawy zapach, ale jednak wziąłem je nad wodę, aby dodać do zanęty. Wziąłem je tylko dlatego, że skończyły mi się surowe, które mógłbym ugotować. W notatce z tamtego łowienia zapisałem: "Płocie brały wyjątkowo dobrze, mimo że do zanęty dodałem lekko skiśnięty sos z konopi." A może na tą kwestię należało by spojrzeć zupełnie inaczej? Może płocie brały wyjątkowo dobrze, właśnie dlatego że dodałem te podkisłe konopie, a nie "mimo że dodałem"? W tym miejscu małe wyjaśnienie. Często konopie dodaję do zanęty w postaci "sosu", to znaczy po ugotowaniu ziaren (gdy z większości z nich wystaje biały kiełek), odcedzam je przelewając na większe sitko. Następnie konopie przesypuję do garnczka z grubym dnem (chyba z epoki późnego Gierka), i tłuczkiem z metalową końcówką gniotę ziarna aż powstanie taki bardzo gesty sos. I w takiej postaci dodaję nad wodą do zanęty. Niektórzy polecają wodę po gotowaniu konopi do nawilżenia zanęty. Sprawdziłem kilkukrotnie i stwierdzam że ta woda nie daje żadnego efektu, poza samym faktem nawilżenia zanęty. Dużo korzystniej jest dodać koncentrat konopny w postaci sosu i całość dowilżyć wodą z łowiska. Faktycznie dodatek sody przyczernia ziarna konopi, ale ja tego nie stosuję bo wcale mi na tym nie zależy, gdyż wystarczająco dobrze sprawdza mi się konopie w naturalnej barwie. Pod koniec gotowania, gdy już na większości ziaren pojawią się kiełki, dodaję łyżeczkę soli. Nie należy dodawać soli na początku, bo czas gotowania wydłuży się co najmniej dwukrotnie. Czasem gdy nie chce mi się gotować konopi, robię taką wersję zastępczą tego sosu konopnego. Mielę w młynku szklankę ziaren, wsypuję do garnczka i zalewam wrzątkiem, cały czas mieszając aby powstała papka. I w tej postaci dodaję nad wodą do suchej zanęty. Co rusz słyszę od któregoś z kolegów czy znajomych znad wody, że tu i ówdzie sprawdzają im się nieraz wręcz rewelacyjnie różne podkisłe ziarna, ale jakoś nie mogę się do tego przekonać. Przyjmuję to jako swoistą ciekawostkę i łowię po swojemu. Edited January 23, 2019 by Ozet 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wartburg Posted January 23, 2019 Report Share Posted January 23, 2019 A teraz wszyscy grzecznie poczekamy na ABWehre celem stwierdzenia jaki to gatunek konopi stosowany był do zanęty Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 23, 2019 Author Report Share Posted January 23, 2019 Andrzej, konopie siewne mają tyle wspólnego z konopiami indyjskimi, jak pistolet na wodę z coltem. 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wartburg Posted January 23, 2019 Report Share Posted January 23, 2019 Ja to wiem ale od kąd patrol policji i straży pożarnej w towarzystwie księdza przypuścił szturm na krzaczory cannabis sativa rosnące za cmentarzem w mojej okolicy nic mnie już nie zdziwi. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 23, 2019 Author Report Share Posted January 23, 2019 2 godziny temu, Wartburg napisał: ...patrol policji i straży pożarnej w towarzystwie księdza przypuścił szturm na krzaczory cannabis sativa rosnące za cmentarzem... Scenka niczym z filmu "U pana Boga za piecem". Lepiej niech barszczu Sosnowskiego szukają, będą mieli bardziej pożyteczne zajęcie. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 23, 2019 Report Share Posted January 23, 2019 9 hours ago, Ozet said: Dziękuję Michał za odpowiedź. Przypomniał mi się wątek tych podkisłych konopi, gdy przeglądając swoje notatki z wypadów na rybki, trafiłem na wzmiankę że pewnego dnia (3 lata temu), dodałem do zanęty konopie gotowane wątpliwej jakości. W tym miejscu muszę dodać, że zawsze ale to zawsze, staram się zabierać nad wodę ziarna świeżo ugotowane, najczęściej w przeddzień łowienia, a jeżeli ugotuję większą ilość wcześniej, to je zamrażam, nie dopuszczając do nawet lekkiego podkiszenia. Ziarno, czy to pszenicy, konopi, pęczaku czy też kukurydzy kons. które zostaje mi na koniec łowienia, wyrzucam do wody aby następnym razem znów łowić na świeże ziarna. Proszę bardzo. Mam nadzieję że przyda się do czegoś. Mam podobne podejście do świeżości zanęty ale wyniki nad wodą sugerują szukanie alternatywnych rozwiązań. Popróbuje jeszcze innych ziaren w nadchodzącym sezonie. Kukurydza z puszki powinna spełniać wymogi kilka dni po otwarciu. 10 hours ago, Ozet said: Często konopie dodaję do zanęty w postaci "sosu", to znaczy po ugotowaniu ziaren (gdy z większości z nich wystaje biały kiełek), odcedzam je przelewając na większe sitko. Następnie konopie przesypuję do garnczka z grubym dnem (chyba z epoki późnego Gierka), i tłuczkiem z metalową końcówką gniotę ziarna aż powstanie taki bardzo gesty sos. I w takiej postaci dodaję nad wodą do zanęty. Niektórzy polecają wodę po gotowaniu konopi do nawilżenia zanęty. Sprawdziłem kilkukrotnie i stwierdzam że ta woda nie daje żadnego efektu, poza samym faktem nawilżenia zanęty. Dużo korzystniej jest dodać koncentrat konopny w postaci sosu i całość dowilżyć wodą z łowiska. Nie próbowałem jeszcze robienia sosu z konopi ale wydaje się być ciekawe i warte wypróbowania. Drobne cząstki powinny dłużej zatrzymać ryby Nie posiadam co prawda garnka z minionej epoki ale mam współczesne i powinny dać radę. Wydaje mi się że podobny efekt można uzyskać przy pomocy blendera? 10 hours ago, Ozet said: Co rusz słyszę od któregoś z kolegów czy znajomych znad wody, że tu i ówdzie sprawdzają im się nieraz wręcz rewelacyjnie różne podkisłe ziarna, ale jakoś nie mogę się do tego przekonać. Przyjmuję to jako swoistą ciekawostkę i łowię po swojemu. Może warto czasami zejść z utartego szlaku i spróbować czegoś innego? Wygląda na to że opinie są od wielu ludzi, ziarna pewnie też różnego rodzaju a opinie podobne. Moim zdaniem warto spróbować i pochwalić się w tym wątku. Taki mam zamiar na ten rok. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wartburg Posted January 23, 2019 Report Share Posted January 23, 2019 Zaczynałem łowić "na serio" gdzieś w 79-80 nad Wigrami, parzona pszenica z czosnkiem/12h w termosie/ też chyba pare razy "nabrała mocy" i gospodarz twierdził że to nawet lepiej, jak było nie pamiętam już teraz, ale chyba czas na experymenta w starym stylu w tym sezonie Dzięki za inspiracje 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 24, 2019 Author Report Share Posted January 24, 2019 11 godzin temu, zwykły michał napisał: Nie próbowałem jeszcze robienia sosu z konopi ale wydaje się być ciekawe i warte wypróbowania. Drobne cząstki powinny dłużej zatrzymać ryby Nie posiadam co prawda garnka z minionej epoki ale mam współczesne i powinny dać radę. Wydaje mi się że podobny efekt można uzyskać przy pomocy blendera? Jasne że może być blender, choć w tym przypadku należy uważać żeby nie popaść w konflikt z innymi domownikami (np. żoną, matką czy teściową). Ja podałem najprostsze rozwiązanie które stosuję od lat, przy tym bezkonfliktowe bo garnczek jest mój i tylko mój, przeznaczony wyłącznie do celów wędkarskich. Ale oczywiście możesz mieć blender tylko do własnego użytku, przy tym zyskać w oczach żony. Kupujesz nowy blender, wręczasz żonie jako prezent, ot tak zupełnie bez powodu, natomiast stary blender przeznaczasz do własnego użytku. 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 24, 2019 Report Share Posted January 24, 2019 Mamy blendery w pracy a szef ma świadomość że jestem skrzywiony na swój sposób Dobrze że powrócił ten temat, jest warty sprawdzenia. Zamierzam skupić się na łowieniu w rzekach i będzie większy rybostan. Kiedy warto zacząć eksperymenty z konopiami? Pytanie z innej beczki. Połączenie kozieradki i cynamonu sprawia że płocie dostają szału, dosłownie. Próbował ktoś już takiego połączenia? Lowilem ze cztery razy z koszyczkiem i były wyniki kiedy nikt obok nie miał bran. Łowisko to niewielka glinianka przygotowana po łowienie na bata i tyczkę, głównie drobnica i kilka bonusów. Największy był lin około 50 cm, zepsułem wagę i mogę tylko zgadywać. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 24, 2019 Author Report Share Posted January 24, 2019 3 godziny temu, zwykły michał napisał: Mamy blendery w pracy a szef ma świadomość że jestem skrzywiony na swój sposób Dobrze że powrócił ten temat, jest warty sprawdzenia. Zamierzam skupić się na łowieniu w rzekach i będzie większy rybostan. Kiedy warto zacząć eksperymenty z konopiami? Z konopiami możesz eksperymentować przez cały rok, jeżeli tylko warunki atm. pozwalają. Z tym że w miesiącach zimnych (listopad - marzec), lepszym wyborem będą konopie prażone. Co nie wyklucza w tym okresie zastosowania konopi gotowanych lub surowych mielonych, jednak te najlepiej się sprawdzają w miesiącach cieplejszych. Konopie prażone działa dość wybiórczo i wabi głównie płoć i krąpia, leszcze za nimi nie przepadają, ba są łowiska że konopie prażone wręcz je odstrasza. Natomiast konopie w wersji gotowanej, jest bardziej uniwersalne. Pozytywnie reagują na nie praktycznie wszystkie gatunki ryb karpiowatych, od uklei po karpia. Dobrze wiedzą o tym producenci zanęt, ale jak dodać do firmówki gotowane ziarna, czy też "sos" konopny, żeby zanęta zupełnie nie skisła i nie pokryła pleśnią? Dlatego też producenci zanęt dodają nasiona roślin oleistych ( konopie, siemię lniane, słonecznik, pestki dyni, orzech arachidowy), wyłącznie w postaci prażonej, przez co radykalnie zwiększa się ich odporność na jełczenie. Dodatek odpowiednich konserwantów do zanęty także zwiększa ich trwałość. Dzięki temu mamy zanęty, których okres przydatności do użycia wynosi np. 3 lata. Zanęty z tzw. niższej półki, zwykle nie zawierają dodatku nasion oleistych albo śladowe ich ilości, bo cena tych nasion i proces obróbki termicznej znacząco podnoszą koszty produkcji. W większości przypadków aż się prosi żeby dodać do tańszych zanęt nasiona oleiste, co mocno podnosi ich właściwości wabiące. 3 godziny temu, zwykły michał napisał: Pytanie z innej beczki. Połączenie kozieradki i cynamonu sprawia że płocie dostają szału, dosłownie. Próbował ktoś już takiego połączenia? Akurat takiego zestawienia zapachów kozieradka - cynamon nigdy nie zastosowałem (a wydawało mi się że przerobiłem już wszelkie kombinacje ). Stosowałem kozieradkę jako samodzielny zapach i dobrze wabiła płotki w starorzeczach. Ale mam taki zbiornik z wodą o dużej przejrzystości, gdzie nie wabiła nic, nawet miałem wrażenie że ten zapach ryby mi odstrasza. A próbowałem trzykrotnie. W tym zbiorniku ryby pozytywnie reagowały na zapach nostrzyka i kolendry. Kozieradka polecana jest jako zapach na płotkę, oraz na lina i karasia. W wielu zanętach firmowych typu lin-karaś, dominuje ten charakterystyczny zapach kozieradki. W moich łowiskach liny i karasie jakoś nie chcą docenić tego zapachu, wolą przyprawę do piernika albo mieszankę wanilii z kolendrą. Ale że lubię ciągle eksperymentować, to już sobie zapisałem w notatniku: "Przetestować w tym sezonie mieszankę kozieradki z cynamonem w zanętach na wody stojące". 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 24, 2019 Report Share Posted January 24, 2019 6 hours ago, Ozet said: Z konopiami możesz eksperymentować przez cały rok, jeżeli tylko warunki atm. pozwalają. Z tym że w miesiącach zimnych (listopad - marzec), lepszym wyborem będą konopie prażone. Co nie wyklucza w tym okresie zastosowania konopi gotowanych lub surowych mielonych, jednak te najlepiej się sprawdzają w miesiącach cieplejszych. Konopie prażone działa dość wybiórczo i wabi głównie płoć i krąpia, leszcze za nimi nie przepadają, ba są łowiska że konopie prażone wręcz je odstrasza. Natomiast konopie w wersji gotowanej, jest bardziej uniwersalne. Pozytywnie reagują na nie praktycznie wszystkie gatunki ryb karpiowatych, od uklei po karpia. Dobrze wiedzą o tym producenci zanęt, ale jak dodać do firmówki gotowane ziarna, czy też "sos" konopny, żeby zanęta zupełnie nie skisła i nie pokryła pleśnią? Dlatego też producenci zanęt dodają nasiona roślin oleistych ( konopie, siemię lniane, słonecznik, pestki dyni, orzech arachidowy), wyłącznie w postaci prażonej, przez co radykalnie zwiększa się ich odporność na jełczenie. Dodatek odpowiednich konserwantów do zanęty także zwiększa ich trwałość. Dzięki temu mamy zanęty, których okres przydatności do użycia wynosi np. 3 lata. Zanęty z tzw. niższej półki, zwykle nie zawierają dodatku nasion oleistych albo śladowe ich ilości, bo cena tych nasion i proces obróbki termicznej znacząco podnoszą koszty produkcji. W większości przypadków aż się prosi żeby dodać do tańszych zanęt nasiona oleiste, co mocno podnosi ich właściwości wabiące. Praktycznie za każdym razem dodaję konopie prażone do zanęty spożywczej i to wyjaśnia dlaczego omijają mnie leszcze. Kłamczuchy od marketingu firmy Traper piszą że są niezbędne do łowienia leszczy. Pozostaje mi wrócić do sprawdzonych sposobów i czytać z przymrużeniem oka. Na leszcze sprawdzała mi się wyka, działała bardzo selektywnie bo łowiłem tylko leszcze i czasami płocie. Ugotowana bez żadnych dodatków, używałem tylko świeżej ale poczekam aż się zepsuje i wtedy spróbuję szczęścia. Nie używałem od kilku lat ale widać że trzeba zacząć. 6 hours ago, Ozet said: Akurat takiego zestawienia zapachów kozieradka - cynamon nigdy nie zastosowałem (a wydawało mi się że przerobiłem już wszelkie kombinacje ). Stosowałem kozieradkę jako samodzielny zapach i dobrze wabiła płotki w starorzeczach. Ale mam taki zbiornik z wodą o dużej przejrzystości, gdzie nie wabiła nic, nawet miałem wrażenie że ten zapach ryby mi odstrasza. A próbowałem trzykrotnie. W tym zbiorniku ryby pozytywnie reagowały na zapach nostrzyka i kolendry. Kozieradka polecana jest jako zapach na płotkę, oraz na lina i karasia. W wielu zanętach firmowych typu lin-karaś, dominuje ten charakterystyczny zapach kozieradki. W moich łowiskach liny i karasie jakoś nie chcą docenić tego zapachu, wolą przyprawę do piernika albo mieszankę wanilii z kolendrą. Ale że lubię ciągle eksperymentować, to już sobie zapisałem w notatniku: "Przetestować w tym sezonie mieszankę kozieradki z cynamonem w zanętach na wody stojące". A to mi się udało Inspiruje się Twoimi postami i próbuje używać czegoś innego niż do tej pory. W kolejce czeka gałka muszkatołowa i chilli. Brakuje tylko odpowiedzi jak ostre powinno być ale będę próbował. Właśnie na takie gatunki sprawdzała mi się zanęta z kozieradką ale lekko dopalona cynamonem potęgowała swoją moc. Sytuacja wymaga dalszych badań na innych łowiskach. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 25, 2019 Author Report Share Posted January 25, 2019 15 godzin temu, zwykły michał napisał: Kłamczuchy od marketingu firmy Traper piszą że są niezbędne do łowienia leszczy. Pozostaje mi wrócić do sprawdzonych sposobów i czytać z przymrużeniem oka. Michał, akurat u Trapera czy to w katalogu, czy też na opakowaniu konopi prażonych, napisane jest że jest to niezbędny dodatek do połowu płoci. Żaden inny gatunek nie jest wymieniony. Ale już w niektórych sklepach internetowych, konopie prażone opisywane są jako niezbędny dodatek na płoć i leszcza. Jest to ewidentnie nadgorliwość sprzedawców, którą można tłumaczyć chęcią uczynienia produktu bardziej uniwersalnym, o szerszym zakresie zastosowania, co pewnie w ich zamyśle ma zwiększyć sprzedaż. 15 godzin temu, zwykły michał napisał: W kolejce czeka gałka muszkatołowa i chilli. Brakuje tylko odpowiedzi jak ostre powinno być ale będę próbował. Gałka muszkatołowa ma kapitalny zapach, ale zaprzestałem eksperymentów z nią bo nie mogłem wyciągnąć jednoznacznych wniosków. Raz ryby brały dobrze, innym razem słabiutko, ale najczęściej brania "falowały", a tego nie znoszę. Na przykład pół godziny są brania raz za razem, płotek, krąpi, jakichś leszczyków, aby nagle ni stąd ni zowąd "nic panie nie skubło". Później znowu seria brań i przestój, tak jakby nie do końca zanęta odpowiadała rybom. W każdym bądź razie dałem sobie spokój z gałką, choć zapach jest naprawdę intrygujący. Chili natomiast, często dodaję podczas parzenia pszenicy, przeważnie pół łyżeczki na 300ml suchych ziaren. Kiedyś z ciekawości jak zareagują, dodałem czubatą łyżeczkę chili do pszenicy i też brały. Płoć i w zasadzie tylko płoć, bardzo lubi smak chili jak również curry. Zresztą płoć lubi (prawie) wszystko co cierpkie i ostre. W każdym bądź razie Michał, pole do eksperymentów masz ogromne. Jest tyle różnych ziół, mnóstwo przypraw, więc możliwych zestawień i kombinacji niczym w totolotku. ;) A życie takie krótkie... 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 26, 2019 Report Share Posted January 26, 2019 17 hours ago, Ozet said: Michał, akurat u Trapera czy to w katalogu, czy też na opakowaniu konopi prażonych, napisane jest że jest to niezbędny dodatek do połowu płoci. Żaden inny gatunek nie jest wymieniony. Ale już w niektórych sklepach internetowych, konopie prażone opisywane są jako niezbędny dodatek na płoć i leszcza. Jest to ewidentnie nadgorliwość sprzedawców, którą można tłumaczyć chęcią uczynienia produktu bardziej uniwersalnym, o szerszym zakresie zastosowania, co pewnie w ich zamyśle ma zwiększyć sprzedaż. W takim przypadku należą się przeprosiny Traperowym marketingowcom. Starają się jak mogą a klienci wiedzą swoje. Wiem że gdzieś czytałem a konopie używam Trapera i tak sobie dorobiłem informacje. Właściciele sklepów robią co mogą żeby zwiększyć obroty. 18 hours ago, Ozet said: Gałka muszkatołowa ma kapitalny zapach, ale zaprzestałem eksperymentów z nią bo nie mogłem wyciągnąć jednoznacznych wniosków. Raz ryby brały dobrze, innym razem słabiutko, ale najczęściej brania "falowały", a tego nie znoszę. Na przykład pół godziny są brania raz za razem, płotek, krąpi, jakichś leszczyków, aby nagle ni stąd ni zowąd "nic panie nie skubło". Później znowu seria brań i przestój, tak jakby nie do końca zanęta odpowiadała rybom. W każdym bądź razie dałem sobie spokój z gałką, choć zapach jest naprawdę intrygujący. Chili natomiast, często dodaję podczas parzenia pszenicy, przeważnie pół łyżeczki na 300ml suchych ziaren. Kiedyś z ciekawości jak zareagują, dodałem czubatą łyżeczkę chili do pszenicy i też brały. Płoć i w zasadzie tylko płoć, bardzo lubi smak chili jak również curry. Zresztą płoć lubi (prawie) wszystko co cierpkie i ostre. W każdym bądź razie Michał, pole do eksperymentów masz ogromne. Jest tyle różnych ziół, mnóstwo przypraw, więc możliwych zestawień i kombinacji niczym w totolotku. A życie takie krótkie... Intrygują mnie te wszystkie kombinacje i sobie próbuje. Z natury taki już jestem że lubię eksperymentować i czasami coś mi się udaje, innym razem jest klęska na całej linii. Z chilli jest tak że jedne drugiemu niepodobne i gdzieś kiedyś czytałem że bardziej ostre są lepsze. Pytanie tylko gdzie jest granica ostrości która odstraszy ryby? Gałka muszkatołowa w czystej postaci? Być może sama nie odpowiadała rybom ale zmieszana z czymś innym. Na moje szczęście mam kolegę któremu mogę podrzucić gotową mieszankę i dostanę wnioski w ramach podziękowania. Kiedy przeglądam listę aromatów karpiowych to oszaleć można i właśnie to dodaje mi zapału Mam gdzieś schowany aromat malinowy, biały proszek o zapachu tak mocnym że człowiek robi się głodny po otwarciu opakowania. Sama malina to za mało, trzeba by było czegoś dodać dla równowagi. Czarny pieprz? 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 26, 2019 Author Report Share Posted January 26, 2019 4 godziny temu, zwykły michał napisał: Gałka muszkatołowa w czystej postaci? Być może sama nie odpowiadała rybom ale zmieszana z czymś innym. Gałkę możesz łączyć z innymi przyprawami korzennymi, takimi jak: cynamon, goździk, imbir, kolendra, kardamon, anyż, ziele angielskie, pieprz czarny, tworząc własną niepowtarzalną przyprawę do piernika, zależnie od doboru składników i ich proporcji. A jak już kiedyś pisałem w innym temacie, zapach piernikowy jest bardzo uniwersalny, sprawdza się w większości łowisk i wabi różne gatunki ryb. Mimo że uporczywie przypisywany jest leszczowi. Firmowe przyprawy do piernika (Kamis, Delecta, Cykoria, Prymat itd.), zawierają w swoim składzie większość wyżej wymienionych składników, i spokojnie można je stosować jako dodatek zapachowy (atraktor) do zanęt. Ja wypracowałem przez lata własną mieszankę piernikową, która choć ma zapach piernikowy, to w istocie przyprawą do piernika nie jest. Jej skład to: kolendra, cynamon, cukier wanilinowy, koper włoski, goździki. Ta mieszanka najlepiej mi się sprawdza i już jej nie modyfikuję. 4 godziny temu, zwykły michał napisał: Mam gdzieś schowany aromat malinowy, biały proszek o zapachu tak mocnym że człowiek robi się głodny po otwarciu opakowania. Co do aromatu malinowego, to powiem tylko tyle, że "nie dam się wpuścić w maliny". Unikam stosowania zanęt o zapachu owocowym, a jeżeli zdarzy mi się taką kupić to wysypuję na jakąś miskę żeby ten zapach choć po części wywietrzał. Całkiem pozbyć się tego nie da, bo to jakieś silne zapachy syntetyczne. Moja niechęć do zapachów owocowych, wzięła się od czasu pewnych zawodów na ciepłym kanale 12 lat wstecz. Coś mnie wtedy "tkło" i zamiast sprawdzonego na tym kanale Brasem'a Marcela, dodałem Strawberry (też MVDE). W efekcie "gasiłem światło", zakończyłem na zero. Szok, nawet jednego marnego brania. Od tego czasu nie stosuję aromatów owocowych, choć wiem że tu i ówdzie się sprawdzają. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 26, 2019 Report Share Posted January 26, 2019 1 hour ago, Ozet said: Gałkę możesz łączyć z innymi przyprawami korzennymi, takimi jak: cynamon, goździk, imbir, kolendra, kardamon, anyż, ziele angielskie, pieprz czarny, tworząc własną niepowtarzalną przyprawę do piernika, zależnie od doboru składników i ich proporcji. Pracuje nad tym intensywnie i coś wymyślę. Intryguje mnie chilli bo często widzę w wędkarskim i coś musi w tym być. Spróbuję czegoś bardzo ostrego i najwyżej posiedzę kilka godzin bez brania. 2 hours ago, Ozet said: Co do aromatu malinowego, to powiem tylko tyle, że "nie dam się wpuścić w maliny". Unikam stosowania zanęt o zapachu owocowym, a jeżeli zdarzy mi się taką kupić to wysypuję na jakąś miskę żeby ten zapach choć po części wywietrzał. Całkiem pozbyć się tego nie da, bo to jakieś silne zapachy syntetyczne. Moja niechęć do zapachów owocowych, wzięła się od czasu pewnych zawodów na ciepłym kanale 12 lat wstecz. Coś mnie wtedy "tkło" i zamiast sprawdzonego na tym kanale Brasem'a Marcela, dodałem Strawberry (też MVDE). W efekcie "gasiłem światło", zakończyłem na zero. Szok, nawet jednego marnego brania. Od tego czasu nie stosuję aromatów owocowych, choć wiem że tu i ówdzie się sprawdzają. Mam sentyment do pszenicy truskawkowej. Od kilku lat mieszkam w innym regionie i nie próbowałem na tutejszych wodach. Do tego kukurydza na haku i był złoty środek na leszcze. Aromat malinowy to jak najbardziej syntetyk ale darowanemu koniu nie zagląda się w zęby. Słodki z ostrym mogą dać ciekawą kompozycję. Na takie sytuacje mam wygodny fotel i mnóstwo cierpliwości. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 28, 2019 Author Report Share Posted January 28, 2019 Wszystko ładnie pięknie Michał, ale żeby wyciągnąć w miarę obiektywne wnioski, najlepiej jest "wykombinowany" aromat zastosować w zanęcie własnej roboty. Jeżeli firmówka, to bazowa typu: Wody Stojące, Wody Bieżące, Rzeka, Kanał, Uniwersalna. Bo jeżeli dodamy jakiś aromat (lub mieszankę kilku), do zanęty ukierunkowanej przez producenta pod dany gatunek, to nigdy nie będziemy mieli pewności czy ryby zwabił zapach firmowy, czy może nasza mikstura. Ale bywa też i tak, że dobiero przełamanie/dopalenie firmówki jakimś innym zapachem, ściąga takie ryby o jakie nam chodzi. W każdym bądź razie, byle do wiosny, później sie zobaczy. W dniu 26.01.2019 o 17:11, zwykły michał napisał: Na takie sytuacje mam wygodny fotel i mnóstwo cierpliwości. Ja natomiast, cytując nieodżałowanego Spławika 66, "jestem pazerny na brania". (Spokojnie, bez paniki, żyjącego człowieka cytuję. Nieodżałowany dla tego forum, w tym sensie.) Tak więc nawet jak nic nie bierze, to nie siedzę bezczynnie. Ciągle coś kombinuję. A to przerzucę wędkę w lewo, a może w prawo, może ciut dalej, może ciut bliżej. A to przesunę ciężarki, zmienię przypon, przesunę spławik w górę, może w dół. Założę inną przynętę, dorzucę kulkę zanęty, albo garść ziaren, przekręcę korbką kołowrotka żeby ruszyć przynętę. Tak, żebym na koniec miał poczucie, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy żeby cokolwiek złowić. Nie lubię rozsiąść się wygodnie i czekać bezczynnie, aż coś się zlituje i wreszcie połknie przynętę. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted January 28, 2019 Report Share Posted January 28, 2019 No i już sprawiliście, że ponad wszelką wątpliwość żadnego z Waszych dodatków nie zastosuję. Rany Boskie, ja miałbym się aż tak naharować? A pies trącał takie wędkowanie! O! I już mi oko lata. Owszem, do gotowej/kupnej zanęty dokładam dodatki, takie grubsze dla leszczy, ale nic poza tym. A moje lekarstwo na brak lub zanik brań jest najlepsze na świecie. Brania zanikają? Zmieniam miejsce... na fotel przed TV we własnym domku. Macie stalowe nerwy... 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ozet Posted January 28, 2019 Author Report Share Posted January 28, 2019 Godzinę temu, Jotes napisał: No i już sprawiliście, że ponad wszelką wątpliwość żadnego z Waszych dodatków nie zastosuję. Jarek, przyjacielu drogi, przecież nie ma przymusu. Mnie na ten przykład rajcuje jak dodam jakiś nowy dodatek zapachowy czy smakowy, i czuję ten dreszczyk emocji jak tym razem ryby zareagują. Jak pisałem już w innym temacie, moje zamiłowanie do aromatów ziołowych wzięło się z czasów, gdy o zanętach firmowych można było tylko pomarzyć. To wtedy zacząłem aromatyzować zanęty na bazie śrut zbożowych, pod konkretne gatunki ryb. Zostało mi to do dziś, choć w rzeczy samej, współczesne zanęty można spokojnie stosować w wersji fabrycznej. Pozostaje tylko właściwy wybór pod konkretne łowisko. Ale jako że na spławik łowię 100-120 dni w roku, to firmówki znacznie rozcieńczam śrutami zbożowymi, bułka tartą, odpadami piekarniczo-cukierniczymi. (Jako renciście za bardzo mi się nie przelewa.) Firmówki w czystej postaci, stosuję tylko na zawodach, nielicznych zresztą, bo i zdrowie nie takie jak kiedyś, a i finanse nie te. A jak mówi przysłowie: "Nie samym wędkarstwem żyje człowiek". Tak więc te silnie rozcieńczone zanęty, łowiąc rekreacyjnie, indywidualnie, dosmaczam po swojemu. A jaka to satysfakcja jak jakiś mix ziołowy się sprawdzi i łowisz rybkę za rybką, podczas gdy u innych cieniutko. Ot i wszystko. 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jotes Posted January 28, 2019 Report Share Posted January 28, 2019 No i o tym właśnie napisałem. Zazdroszczę Wam anielskiej cierpliwości. Moja cierpliwość sprowadza się obecnie do drzemek przed TV, na moim ulubionym fotelu (ale nie mówcie nikomu). Owszem i ja pamiętam czasy, kiedy niczego nie można było kupić i samemu się kombinowało. Na wszystkich grzejnikach porozkładane kromalki chleba, bułki i chałki, suszenie, mielenie, dodawanie dodatków, doprawianie i niekończące się próby nad wodą. Teraz mogę nie połowić, już mi to zwisa, bo brak mi już tego, czego Wy macie w nadmiarze - cierpliwość. I zwyczajnie Wam zazdroszczę. A jeszcze z takim namaszczeniem piszecie, z taką pasją... Czapka z głowy! Oby do wiosny - zima sio! 3 Link to comment Share on other sites More sharing options...
zwykły michał Posted January 28, 2019 Report Share Posted January 28, 2019 2 hours ago, Ozet said: Wszystko ładnie pięknie Michał, ale żeby wyciągnąć w miarę obiektywne wnioski, najlepiej jest "wykombinowany" aromat zastosować w zanęcie własnej roboty. Jeżeli firmówka, to bazowa typu: Wody Stojące, Wody Bieżące, Rzeka, Kanał, Uniwersalna. Bo jeżeli dodamy jakiś aromat (lub mieszankę kilku), do zanęty ukierunkowanej przez producenta pod dany gatunek, to nigdy nie będziemy mieli pewności czy ryby zwabił zapach firmowy, czy może nasza mikstura. Ale bywa też i tak, że dobiero przełamanie/dopalenie firmówki jakimś innym zapachem, ściąga takie ryby o jakie nam chodzi. W każdym bądź razie, byle do wiosny, później sie zobaczy. Właśnie dlatego zaczynam od aromatyzowania zanęty uniwersalnej albo pszenicy i tym zanęcam. Przebijanie gotowca jest obarczone dużym ryzykiem a do tego trzeba jeszcze mieć wiedzę jak to zrobić. Nie mam aż tyle czasu na wyjazdy żeby eksperymentować do woli. 2 hours ago, Ozet said: Ja natomiast, cytując nieodżałowanego Spławika 66, "jestem pazerny na brania". (Spokojnie, bez paniki, żyjącego człowieka cytuję. Nieodżałowany dla tego forum, w tym sensie.) Tak więc nawet jak nic nie bierze, to nie siedzę bezczynnie. Ciągle coś kombinuję. A to przerzucę wędkę w lewo, a może w prawo, może ciut dalej, może ciut bliżej. A to przesunę ciężarki, zmienię przypon, przesunę spławik w górę, może w dół. Założę inną przynętę, dorzucę kulkę zanęty, albo garść ziaren, przekręcę korbką kołowrotka żeby ruszyć przynętę. Tak, żebym na koniec miał poczucie, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy żeby cokolwiek złowić. Nie lubię rozsiąść się wygodnie i czekać bezczynnie, aż coś się zlituje i wreszcie połknie przynętę. Mam taki sam styl łowienia. Przerzucam, przemieszczam obciążenie, zmieniam grunt, spławiki itp Jednocześnie siedzę wygodnie bo stołek wysłałem na emeryturę, kupiłem wygodny fotel i nie chce mi się wstawać żeby iść na stronę Rozmarzyłem a śnieg nadają ... 2 hours ago, Jotes said: No i już sprawiliście, że ponad wszelką wątpliwość żadnego z Waszych dodatków nie zastosuję. Rany Boskie, ja miałbym się aż tak naharować? A pies trącał takie wędkowanie! O! I już mi oko lata. Owszem, do gotowej/kupnej zanęty dokładam dodatki, takie grubsze dla leszczy, ale nic poza tym. A moje lekarstwo na brak lub zanik brań jest najlepsze na świecie. Brania zanikają? Zmieniam miejsce... na fotel przed TV we własnym domku. Macie stalowe nerwy... W tym cała przyjemność żeby siedzieć i szukać rozwiązania. Lubię łowić inaczej niż wszyscy, szukam swoich rozwiązań i ciesze się jak dziecko kiedy sprawdzi się. Kiedy nie działa szukam dalej bo nie umiem jeździć na ryby z paczką zanęty i wiadrem, przygotować i łowić kiedy biorą a jak nie to jechać do domu. Pewnie razem ze stażem nad wodą przyjdzie taki etap że nie będzie mnie to kręciło. 57 minutes ago, Ozet said: A jaka to satysfakcja jak jakiś mix ziołowy się sprawdzi i łowisz rybkę za rybką, podczas gdy u innych cieniutko. Ot i wszystko. Uwielbiam te odgłosy przerzucanych co chwilę zestawów, zamków błyskawicznych pakowanych toreb, komentarze pod nosem i trzask zamykanych drzwi Niczego nie ukrywam kiedy ktoś pyta, pokazuje i niech sobie łowią jeśli potrafią. 25 minutes ago, Jotes said: Teraz mogę nie połowić, już mi to zwisa, bo brak mi już tego, czego Wy macie w nadmiarze - cierpliwość. I zwyczajnie Wam zazdroszczę. A jeszcze z takim namaszczeniem piszecie, z taką pasją... Czapka z głowy! Oby do wiosny - zima sio! Dopiero teraz zwróciłem uwagę na styl pisania. Nie umiem żyć bez tego i tylko rodzina jest ważniejsza od ryb. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Wartburg Posted May 13, 2019 Report Share Posted May 13, 2019 Pogubiłem sie, cholerstwo gotuje się pół wieku nawet namoczone To powinno popękać jak pszenica czy trzeba utłuc, kombinował ktoś z gotowaniem skiełkowanej kopopi? Mam "fazę" na dolną Narew w wersji jak na moje możliwości UL potestuję Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now