Jump to content

Preferencje smakowe wędkarzy, czyli jakie rybki lubimy najbardziej.


grzybek
 Share

Recommended Posts

Proponuję ankietę, wypowiedź n/t Waszych preferencji smakowych dla ryb występujących w naszych wodach.

Zrobię to pierwszy, na 10ryb w/g moich własnych preferencji.

Może później moderator/administrator forum ustali - co nam pasuje?

 

 1 - węgorz

 2 - troć

 3 - pstrąg

 4 - karp

 5 - sandacz

 6 - turbot

 7 - śledź

 8 - okoń

 9 - sum

10 - dorsz

 

Kurka  wodna, prawie same drapieżniki!

Nie ukrywam, że i płotki i liny mi też smakują, także szczupaki.

 

 

Link to comment
Share on other sites

rozumiem, że masz na myśli preferencje smakowe wędkarzy?? Tytuł tematu nie jest jednoznaczny ...

Ja jem każda rybę poddaną obróbce na patelni, gotowanej, marynowanej, solonej ani pod żadną inną postacią poza smażoną nie jadam. No i wędzoną oczywiście.

Link to comment
Share on other sites

  • 10 months later...

A ja do tematu podejdę inaczej.

Jako odpowiedź - żadnej.

Tak, żadnej surowej ryby nie jadam. Natomiast obróbka kucharska to już zupełnie inna sprawa i tu wielkie pole do popisu mają Ci, co lubią posiedzieć w kuchni, gdyż zupełnie nieciekawą rybkę można zamienić w coś pysznego a królewskiego łososia najzwyczajniej spartolić.

Nie wiem jak Wy koledzy ale osobiście nie znam nikogo kto by sobie odmówił smażonej uklejki lub małej płotki a'la frytka. :) Danie chyba najprostrze do zrobienia, zupełnie niezobowiązujące i zawsze twarze są uśmiechnięte. :)

Wszelkie ryby wędzone na gorąco to zniewaga dla podniebienia. Tłuste, rozlazłe, niesmaczne. Za to już wędzone na zimno są zupełnie inne. Dla mnie taki leszcz 2,0 - 2,5kg kasuje każdą inną rybkę jaką znam. Nawet okrzyczanego popularnego węgorza, który tak uwędzony a ledwie wymiarowy smakuje dosłownie jak zelówka.

Pstrąg to jedna z najgorszych ryb jakie można u nas kupić w sklepie. Chodowlane osobniki pod względem kulinarnym są nie do zaakceptowania. Rozlazłe, mdłe w smaku a mięso praktycznie pozbawione jest podziału struktury tak charakterystycznej dla ryb. Jednak jak ktoś złowi sobie "dzikuska" to praktycznie pod każdą formą będzie dobry. Tylko to ma być dzikus z rzeczki a nie stawu chodowlanego. :)

 

Najczęściej jednak robię sobie filety ze sklepu w folii aluminiowej z piekarnika kuchenki. Czy to będzie mintaj, czy morszczuk to mi obojętne. Po dodaniu przypraw i 40-tu minutach aromat w domu jest przedni. :) Cena jest niewątpliwie zaletą, bo kilograma nie robię, ale najważniejsze dla mnie to fakt, że nie ma ości. :) 

Link to comment
Share on other sites

Przypomniała mi się taka opowiastka, pojechaliśmy we 4 na ryby do miejscowości Drwały na 4 dni, bagażniki prócz mandżuru wędkarskiego dopchane namiotami i jedzeniem. Szef brygady wpadł na pomysł żeby całe jedzenie schować do namiotu, ot pomysł może i dobrze. Drugiego wieczoru nasz znajomy oświadczył "Mam dziś 50 urodziny" tak więc przy ognisku krótko mówiąc działo się...wgramoliłem się do namiotu i usnąłem jak i reszta brygady.

Rano budzimy się, bezpański pies zjadł nam cały prowiant. Panowie, powiem jedno uklejka świerza z Wisły, wypatroszona, oskrobana i doprawiona jedynie solą z grilla to była poezja...kolejne 2 dni na uklejkach jechaliśmy coś pysznego.

Inne ryby, sandacz, karaś, płoć

Ostatnio kobieta zrobiła pieczony filet z łososia marynowany w sosie teryjaki (czy jakoś tak się to pisze) boskie, polecam zrobić w domu.

Link to comment
Share on other sites

  • 11 months later...

Moje preferencje:

halibut wędzony,

sum smażony i wędzony,

miętus smażony,

sandacz smażony,

karp po żydowsku (w galarecie na słodko),

Łosoś - tatar z surowego.

Edited by Alexspin
Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

jeśli mogę się wtrącić to dobry śledzik dobrze przyrządzony na zagrychę z ogóreczkiem zawsze i wszędzie dla smaku tu nie ma zasady , karp jeszcze ujdzie ale sandaczyk smażony lekko przyprawiony jest super a tak poza tym to polecam leszcza z grilla 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 5 months later...

Moje preferencje:

1) Okoń

2) Sandacz

3) Węgorz wędzony

4) Dorsz

5) Lin

6) karaś japonka

7) śledź

Ale wolę świeżą płotkę od kupnego okonia w sklepie wędkarskim.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Boleń to piękna i waleczna ryba, ale pod względem kulinarnym, traktuję ją jako "wodnego muchomora".

 

Ja tak właśnie oceniam walory kulinarne szczupaka i dlatego ich nie zabieram nigdy. Ale bolenia to bym zjadł, a córka tak przyrządza w ziołach prowansalskich, że klękajcie narody. Wszystko jest rzeczą gustu i sztuki kulinarnej. ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja tak właśnie oceniam walory kulinarne szczupaka i dlatego ich nie zabieram nigdy. Ale bolenia to bym zjadł, a córka tak przyrządza w ziołach prowansalskich, że klękajcie narody. Wszystko jest rzeczą gustu i sztuki kulinarnej. ;)

 

Przede wszystkim drogi przyjacielu - ości. A jak się nie umi jeść ryb - to i steki z wołowiny za 200 PLN można spierniczyć. :diabelek: Jeśli chodzi o szczupaka, mam podobne zdanie. Tak samo jeśli chodzi o karpia. Wole świeże plocie z patelni. No ale... de gustibus non est disputandum   :diabelek: 

Link to comment
Share on other sites


Przede wszystkim drogi przyjacielu - ości. A jak się nie umi jeść ryb...

 

...to i w schabowym ości będą mu przeszkadzały, jak złej baletnicy... Ilość ości w mięsie szczupaka i bolenia, jak dla mnie, porównywalna. Z tą różnicą, że w boleniu są większe. Ale jakby nie patrzeć, to ja sobie nieźle radzę nawet z jedzeniem leszczy, choć to bardzo sporadycznie się zdarza. :)

Link to comment
Share on other sites

...to i w schabowym ości będą mu przeszkadzały, jak złej baletnicy... Ilość ości w mięsie szczupaka i bolenia, jak dla mnie, porównywalna. Z tą różnicą, że w boleniu są większe. Ale jakby nie patrzeć, to ja sobie nieźle radzę nawet z jedzeniem leszczy, choć to bardzo sporadycznie się zdarza. :)

 

I o tym mówię drogi kolego. Bo to tak samo, jak dywagować nad smakiem dzika. Ja uwielbiam. Znam ludzi, którzy tego do ust nie wezmą. Ja np. uwielbiam cynaderki, trochę się przy tym trzeba narobić. Inni mówią, ze to żarło dla psa...

Co do szczupaka - raz jeden mi smakował. Sparzyłem w garnku, obrałem i jak mielone. Do tego sporo naci pietruszki. Roboty było z tym więcej niż samego jedzenia. ;)

Link to comment
Share on other sites

"Mówta co chceta", ale mi szczupak smakuje. Z wymienionych w powyższym wątku, także płoć i leszcz. (Nie wspominając o okoniu, sandaczu, miętusie) Nie cierpię karpia. Wbrew aluzjom koalicji J-Q ;) , ryby jeść potrafię (niekoniecznie dwoma widelcami). A propos szczupaka, odkopałem na forum taki temat

Ps. Chyba lepszym miejscem dla części postów (łącznie z moim), byłby dział kulinarny.

Edited by Ozet
Link to comment
Share on other sites

"Mówta co chceta", ale mi szczupak smakuje. Z wymienionych w powyższym wątku, także płoć i leszcz. (Nie wspominając o okoniu, sandaczu, miętusie) Nie cierpię karpia. Wbrew aluzjom koalicji J-Q ;) , ryby jeść potrafię (niekoniecznie dwoma widelcami). A propos szczupaka, odkopałem na forum taki temat

Ps. Chyba lepszym miejscem dla części postów (łącznie z moim), byłby dział kulinarny.

 

Nie ma żadnej koalicji. Nie o to tu chodzi. Chodzi o gusta. A gusta są jak tyłek, każdy ma swój. Ja np. kawioru nie chce za darmo. A przecież to rarytas, drogi jak cholera. ;) Sam napisałeś o muchomorach. I tym samym obraziłeś mnie i mojego ulubionego grzyba. ;) Lasy i grzybnia Ci tego nigdy nie wybaczy. :lol: 

Muchomor czerwieniejący (Amanita rubescens Pers.) - zamienię z chęcią na tzw. kanie. Pyszny, jadalny grzyb. A muchomor przecież. :D

Link to comment
Share on other sites

Quartzu, jeżeli obraziłem Twoje uczucia kulinarne to przepraszam. W tym miejscu pragnę też przeprosić Muchomora czerwieniejącego ( Amanita rubescens), oraz lasy i grzybnię. (Nie chcę mieć z nikim, a zwłaszcza z naturą "na pieńku".) ;) Swoją drogą ciekawe jak smakował by boleń duszony z muchomorem czerwieniejącym. Może byś się podjął Quartzu, opracowania przepisu na taką ekskluzywną potrawę? :);)

Link to comment
Share on other sites

Od boleni specjalistka jest córka Jarka. Co do muchomora, polecam smażonego jak schabowy jako dodatek. Na serio pyszny grzyb, podobny do czubajki kani. Ale taki jakby bardziej orzechowy. Oczywiście nikogo nie namawiam do zbierania i konsumpcji. Podstawowa zasada jeśli chodzi o grzyby blaszkowate - masz choć cień wątpliwości, nie zbieraj, nie jedz. :)

Link to comment
Share on other sites

Quartzu, wierzę Ci na słowo iż jest to smaczny grzyb. Rzeczywiście jadalny, czego nie omieszkałem sprawdzić u wujka Google. Jednak zbyt duże ryzyko pomyłki, jak i złowieszcza nazwa, skutecznie mnie odstraszają przed spróbowaniem tego rarytasu. :)

Ps. Ryby sobie pluskają, a my w lesie. Ale jak mówi pismo: Nie samą rybą żyje człowiek... ;)

Link to comment
Share on other sites

Quartzu, wierzę Ci na słowo iż jest to smaczny grzyb. Rzeczywiście jadalny, czego nie omieszkałem sprawdzić u wujka Google. Jednak zbyt duże ryzyko pomyłki, jak i złowieszcza nazwa, skutecznie mnie odstraszają przed spróbowaniem tego rarytasu. :)

Ps. Ryby sobie pluskają, a my w lesie. Ale jak mówi pismo: Nie samą rybą żyje człowiek... ;)

Wiesz, zanim ja pierwszego usmażyłem to wiele wyrzuciłem. Az taki odważny partyzant to ja nie jestem. ;) Wysyłałem zdjęcia mądrzejszym od siebie i dopiero po potwierdzeniu się zdecydowałem. Jak już raz rozpoznasz - nie ma opcji żeby się pomylić. Ale i tak nie zbieram nierozwiniętych owocników, wtedy łatwiej o pomyłkę. Jeszcze coś a propos smaku... Nie wykluczam, ze to może być tak jak z zakazanym owocem. Zawsze lepiej smakuje. :D Japończycy np. płacą potężne pieniądze za fugu. 

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...