Jump to content

Sandacz w stawie


Łotr Jeden
 Share

Recommended Posts

Dzień dobry

Chciałbym się dopytać o pewną rzecz.  Sytuacja wygląda tak. Posiadam staw 20x25 m. Staw został pogłębiony do 4m(wcześniej był 1,5-2m) Jest dobrze "zacieniony". Obecnie jest w nim bardzo dużo karasi "karłowatych" bo przez kilka lat nie było drapieżnika i innych ryb.

Chciałbym zarybić staw Karpiem, linem i drapieżnikiem sandaczem. Szczupaka można ponoć mieć max 1 bo jest łakomy. A jak jest z Sandaczem? Czy utrzyma się w takim stawie? Czy można wrzucić więcej niż jednego? Ile? Ponoć poluje na małe ryby to można by uklej też wrzucić aby miał większy wybór. 

Edited by Łotr Jeden
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Alexspin napisał:

Staw 20x25m jest niewielki, sam doświadczyłeś, że karaś skarlał, chcesz mieć karłowate karpie i liny?

 

Ja pamiętam jak dziadek z tego  stawu wyciągał Karaski po 20 cm a karpiki po 2 kg. Więc chyba są szanse. Zakładam że Karaski skarlały bo przez wiele lat nie miały drapieżnika i było płytko. W Lecie pewnie koło 1000 karasi pływało w stawie. Było dużo zielska więc tlenu im nie brakło nwm jak teraz będzie po pogłębieniu oraz Mama często chleb wrzucała więc jedzenia nie brakło (wiem chleb zakwasza ale "chleba nie można wyrzucić do kosza") Latem wrzuciłem średni Bochenek z ciekawości. Po 20 minutach nie było ani jednej kromki.

 

Wydaje mi się że fakt że karasie skarlały wynikał z braku drapieżnik i przerybienia. W stawie 17 lat temu były spore ryby bo dziadek dbał rośliny sądził  odławiał. Przez ten czas nikt się stawem nie zajmował wypłyciał itp. teraz po pogłębieniu spokojnie 1/3 powieżchni ma głębokość 3-4 m. 

Link to comment
Share on other sites

Jest dokładnie tak jak piszesz. Karasie skarlały z braku drapieżników i pożywienia dla zbyt dużej populacji. To częsta przypadłość tego gatunku.

Karasie słyną z odporności na niedobór tlenu ;) Przeżyją w prawie każdych warunkach. KARASIE POSPOLITE WYTRZYMAŁE, ALE BEZ PRZYSZŁOŚCI

Edited by hege
edycja linka
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Alexspin napisał:

No cóż, Twó staw, Twoje ryby... Już milczę. :ph34r:

Bardzo chciałbym bym usłyszeć jakąś rade o zarybieniu. W końcu  mądrego warto posłuchać.  Czytałem sporo wątków i zarybianiu tyle że większość stawów o podobnych wymiarach byly zazwyczaj płytsze 1,5-2 metry. Zastanawiam się czy w moim o większych głębokościach można coś konkretniejszego się  uchować.

Edited by Łotr Jeden
Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, Wartburg napisał:

Ciekawe czy wymiarowy sum uparał by sie z tym tałatajstwem przez dwa sezony?
 

 

Suma nie chce bo szybko wszystko wyczysci. A ta drobnica myślę że  byłaby w mennu innych drapieżników na dłuższy czas. Wtedy inne ryby miały by czas podrosnąć.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Łotr Jeden napisał:

Suma nie chce bo szybko wszystko wyczysci. 

Tu Łotrze Jeden, przyznam Ci rację. Sum potrafi zrobić prawdziwe spustoszenie w niedużym stawie. 

1 godzinę temu, Łotr Jeden napisał:

A ta drobnica myślę że  byłaby w mennu innych drapieżników na dłuższy czas. Wtedy inne ryby miały by czas podrosnąć.

Tylko jak "wytłumaczyć" szczupakowi, okoniowi czy sandaczowi, że ma zjadać wyłącznie skarłowaciałe karaski, ale już narybku lina czy karpia ma nie ruszać? Jednak matematyka jest po Twojej stronie. Jeżeli pośród kilkuset karasi, pojawi się kilkadziesiąt "szlachetniejszych" rybek, to z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że częstszym łupem drapieżnika będzie karaś niż mały linek czy karp. Moim zdaniem kilka szczupaków spokojnie możesz wpuścić. Z sandaczem jest to ryzyko, że najlepiej czuje się w dobrze natlenionych wodach. Rzekach, przepływowych jeziorach, zbiornikach zaporowych, gdyż jego zapotrzebowanie tlenowe jest znacznie większe niż np. szczupaka. W małym stawie, mógłby nie przetrwać letnich upałów czy zimowej przyduchy. Nie zgodzę się z tym że "szczupak jest łakomy" jak piszesz. Gdyby tak było, to żerował by codziennie, a przecież tak nie jest.  Z moich obserwacji, jeszcze z czasów gdy szczupaków było "jak mrówków", wynika że znacznie częściej łowiłem szczupaki z pustym żołądkiem niż pełnym. Gdyby były jakoś szczególnie "łakome ", to powinno być odwrotnie. Były dni że bez problemu w danym akwenie można było złowić kilka, ba nawet kilkanaście szczupaków, a innym razem nie było nawet brania. A przecież szczupaki nadal tam były, tyle że nie czuły potrzeby atakowania czegokolwiek. Były, bo gdy trafiałem na właściwy dzień, to znów ich ileś tam łowiłem. Owszem, zdarzają się szczupaki szczególnie "nadgorliwe", które w gorączce polowania mając w żołądku dopiero co połkniętą rybę, atakują za moment sztuczną przynętę. Jednak w zdecydowanej większości przypadków, jedzą tylko tyle ile potrzebują do zaspokojenia głodu. 

Link to comment
Share on other sites

52 minuty temu, Wartburg napisał:

To chcesz to przetrzebić czy nie? Jeden wąsacz wyżre co sie da, po roku czy dwóch na patelnie z nim i dopiero zapodać liny i karpie
 a z rok potem szczupaka jednego?

No mam wątpliwości. Fakt bardzo dużo tego i tlen kradną. Ale wyżej wspomniałem że wolałbym aby łupem drapieżnika częściej padały karasie niż karpie i liny. Drapieżnik w stawie musi być i myślę że jak wpuszczę Karpie liny i może dwa szczupaczki to za dwa lata spadnie ich liczba.

 

2 godziny temu, Ozet napisał:

szczupaka. W małym stawie, mógłby nie przetrwać letnich upałów czy zimowej przyduchy. Nie zgodzę się z tym że "szczupak jest łakomy" jak piszesz. Gdyby tak było, to żerował by codziennie, a przecież tak nie jest.  Z moich obserwacji, jeszcze z czasów gdy szczupaków było "jak mrówków", wynika że znacznie częściej łowiłem szczupaki z pustym żołądkiem niż pełnym. Gdyby były jakoś szczególnie "łakome ", to powinno być odwrotnie. Były dni że bez problemu w danym akwenie można było złowić kilka, ba nawet kilkanaście szczupaków, a innym razem nie było nawet brania. A przecież szczupaki nadal tam były, tyle że nie czuły potrzeby atakowania czegokolwiek. Były, bo gdy trafiałem na właściwy dzień, to znów ich ileś tam łowiłem. Owszem, zdarzają się szczupaki szczególnie "nadgorliwe", które w gorączce polowania mając w żołądku dopiero co połkniętą rybę, atakują za moment sztuczną przynętę. Jednak w zdecydowanej większości przypadków, jedzą tylko tyle ile potrzebują do zaspokojenia głodu. 

 Co do sandacza to narazie się wstrzymam. Po pogłębieniu pewnie dużo ubyło roślin więc latem będą problemy. O zimę się nie martwię. Słynny Klimat się ociepla. Dwa lata temu staw można powiedzieć zamarzł częściowo bo Karaski  same sobie przerębel  utrzymaly. Rok temu W grudniu i styczniu staw nie zamarzł w tym roku przez cały grudzień nie zamarzł i chyba w styczniu też nie zamarznie. A zimnej wodzie tlen łatwiej się rozpuszcza więc zawsze można pompke odpalić.

 

Mam pytanko. Zazwyczaj ludzie piszą że drapieżnika wrzuca się rok po zarybieniu. U mnie Karasia nie brakuje. I to naprawdę małego. Czy przy takim zagęszczeniu (pewnie koło 800 szt.) Można wrzucić z 70 karpi, 70 linów i 2 szczupaki?  I czy nie będzie potem problemu z  odlowieniem szczupaka? Czy dla bezpieczeństwa poczekać ten jeden rok aby karpie podrosły.

Edited by Łotr Jeden
Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, Docio napisał:

To może i ja słówko.

Staw 20x25 m to 500 m2. Hektar wody to 100x100 m, czyli 10000 m2. W hektar wody wchodzi 20 takich stawów, czyli Twój staw to 5% hektara.

I teraz, jak mnie pamięć nie myli. Woda zasiedlana w sposób naturalny, z pełną selektywnością gatunkową może oddać ok. 100-150 kg ryby i umrzeć. Bez naruszania ekosystemu ok 30-50 kg. Gospodarka stawowa nieintensywna pobiera z hektara wody 300-400 kg ryby jednego lub dwóch gatunków. Łowiska specjalne optują w granicach 200-300 kg. Gospodarka super intensywna potrafi wyhodować nawet 700 kg ryby ale tu już do wody idzie chemia i antybiotyki z powodu zagęszczenia i skażenia wody przez tak dużą populację. Resztę łatwo policzyć jak to się ma z Twoim stawem i ilością zarybień. Sam się dziwię, i nie życzę tego Tobie ani nikomu, że jeszcze jakiejś epidemii nie zaliczyłeś w tej wodzie. Może to pogłębienie było przysłowiowym "rzutem na taśmę", choć zapewne przypadkowym, i przy okazji pozbyłeś się nagromadzonych na dnie nieczystości.

Roślinność jest bujna przez ilość odchodów jakie pozostawiają ryby ale i tu jest pewna granica, bo przyjdzie zima, lód pokryje śnieg i fotosynteza będzie jedynie teoretyczna a przyducha zaistnieje błyskawicznie.

Mało przekonujące? :) No to z innej beczki. Oczko wodne. Płytki zbiornik najczęściej pozbawiony roślin dennych, ciągle natleniany z przewidzianą populacją 1 szt rybki do 20 cm na 10 m2.

Głęboka woda nie powiększa powierzchni wody. Daje rybom schronienie, lepsze warunki przetrwania zimą, czyli stabilizację termiczną, większe możliwości pokarmowe i rozwój bentosu, który w płytkiej wodzie nie zaistnieje, a przynajmniej nie w takim rozmiarze i różnorodności.

Pan to ma chyba jakąś profesurę. Dziękuję bardzo. W takim razie chyba najlepszą opcją na ten rok będzie jak to wartburg powiedział "przetrzebić karasie". Zająć się roślinami. I dopiero za rok brać się za zarybianie.

Link to comment
Share on other sites

Możesz zawsze przeciągnąć po stawie siaty z drobnym oczkiem, a karasie oddać do wędkarskiego na żywca jeszcze byś na tym zarobił trochę kasy na zarybienie.

Jeśli idziesz w stronę kontrolowanego zarybienia to musisz wprowadzić rybę która zjada dużo ikry i małego narybku, aby ograniczyć rozrost populacji.

Takim killerem są okonie i jesiotry w dodatku bardzo smaczne ;)

9 godzin temu, Docio napisał:

Roślinność jest bujna przez ilość odchodów jakie pozostawiają ryby ale i tu jest pewna granica, bo przyjdzie zima, lód pokryje śnieg i fotosynteza będzie jedynie teoretyczna a przyducha zaistnieje błyskawicznie. 


Karaś jest bardzo odporny na przyduchę jak i zamarzanie płytkich zbiorników, gdzieś czytałem o tym że karaś potrafi przeżyć nawet częściowo zamarznięty, bo z kwasu mlekowego wytwarzają alkohol.

Na przyduchę jest łatwy sposób - w ub. roku zbudowałem oczko wodne z siatkobetonu jakieś 8x5m (34m3 wody) i od późnej jesieni załączyłem napowietrzacz aby nie zamarzało. Były kilkudniowe minusy że tafla lodu miała ok 3cm, ale oczko ani razu nie zamarzło w całości - zawsze był plac ok 1,5x1,5m z ciągłym ruchem wody. Minus tego jest taki że woda się szybciej wychładza bo jest mieszana przez powietrze.  Napowietrzacz ok 22W - 2700l/h.

 

Edited by jungu
Link to comment
Share on other sites

Jungu podpowiedział dobry sposób na skuteczne pozbycie się większości karasków. Ja zaproponuję trochę inny, bardziej zgodny z profilem naszego forum sposób. Nie wiem Łotrze Jeden (tak na marginesie, świetny nick :) ), czy w ogóle łowisz ryby wędką, czy też interesuje Cię wyłącznie hodowla ryb w stawie. Mógłbyś w wolnych chwilach (od kwietnia do października), przysiąść nad stawem z wędką i odławiać sobie te karasie. Jeżeli nie masz wędki, to wystarczy kupić 4 metrowy bat za kilkadziesiąt złotych. Proste i  bardzo skuteczne narzędzie na takie rybki. W dużym zagęszczeniu te karaski muszą być wiecznie głodne, więc łowienie na białe robaki, albo centymetrowe kawałki czerwonego robaka, może być bardzo efektywne. 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Łotr Jeden napisał:

Pan to ma chyba jakąś profesurę. Dziękuję bardzo.

No ma Dorcio stopień profesora zwyczajnego z ichtiologii i docenturę z prawa :)

Ozet, wędką :blink:
litości, awykonalne chyba nawet gdyby łowił na pociski moździerzowe :ph34r:
Nie wydaje mi sie prawdopodobne zredukowanie karasi nawet przy pomocy metod przemysłowych typu kilka tz "bębenków" ale pozostaje kwestia etyczna co zrobić z "urobkiem" Jedynie słusza i politycznie poprawna metoda to dostawa naturalnego wroga z dużym apetytem.

Link to comment
Share on other sites

To cholerstwo się potrafi trzeć 3X do roku, miłej zabawy.
No chyba ze będzie 3 zestawy na metr kwadratowy lustra wody 48/h na dobę 730 dni w roku.

PS sam bym połapał tylko to niczego nie rozwiąże obawiam się
 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Ozet napisał:

 

Pomysł z wyłowieniem wędką najlepszy nie jest. Nwm czy chętni na karasia byli by zadowoleni z barania kilkucentymetrowych karasków albo z sytuacji gdy karasie atakują spławik :D a nie przynęte. Najwiekszy zeszłoroczny karaś miał jakieś 15 cm... Był bardzo waleczny. 

Byłbym raczej skłonny do drapieżnika 

4 godziny temu, Ozet napisał:

Nie wiem Łotrze Jeden (tak na marginesie, świetny nick :) ), czy w ogóle łowisz ryby wędką, czy też interesuje Cię wyłącznie hodowla ryb w stawie. Mógłbyś w wolnych chwilach (od kwietnia do października), przysiąść nad stawem z wędką i odławiać sobie te karasie.

Dzięki zawsze w szkole byłem tym Łobuzem :D. Od dwóch lat wędkuję kolega mnie wciągnął ale jak wyżej pisałem łowienie tych Katarsków nie jest fajne przynajmniej dla mnie. Ale fakt branie jest. Co dwie minuty drobnice wyciągasz. Po za tym nic nie zrobię z tymi wylowionymi Karasiami. Sklepu blisko nie mam więc nie opłacało by mi się sprzedawać na żywca jak Jungu pisze. Wyrzucić szkoda. Więc chyba najlepiej niech to będzie "Karma" dla drapieżników.

 

5 godzin temu, jungu napisał:

Jeśli idziesz w stronę kontrolowanego zarybienia to musisz wprowadzić rybę która zjada dużo ikry i małego narybku, aby ograniczyć rozrost populacji.

Takim killerem są okonie i jesiotry w dodatku bardzo smaczne ;)

Jesiotr brzmi smakowicie ten słynny kawior w Rosji xd A jaki Jesiotr ma najmniejsze wymagania Tlenowe? Oglądałem kiedyś program o jesiotrach i nie  wydaje mi się aby przetrwał. 

4 godziny temu, Wartburg napisał:



Ozet, wędką :blink:
litości, awykonalne chyba nawet gdyby łowił na pociski moździerzowe :ph34r:
Nie wydaje mi sie prawdopodobne zredukowanie karasi nawet przy pomocy metod przemysłowych typu kilka tz "bębenków" ale pozostaje kwestia etyczna co zrobić z "urobkiem" Jedynie słusza i politycznie poprawna metoda to dostawa naturalnego wroga z dużym apetytem.

Co do Karasi też jestem tego zdania. No i mam jeszcze pytanko. Po za Sumem jakiego drapieżnika/drapiezniki wpuścić i w jakich ilościach? 

 

3 godziny temu, zwykły michał napisał:

Jeśli to są karasie srebrzyste, co wydaje się bardziej prawdopodobne, to potrzebują innego gatunku do skutecznego tarla. W takim zagęszczaniu mało która ryba będzie w stanie przeżyć.

 

 Zdecydowanie karasie złociste w stawie są. Chodź trafiały się sztuki które przypominały srebrzyste. Ale to był margines. Zagęszczenie jest duże ale wydaje mi się że miał odpowiednie warunki do przeżycia. Jedzenia nie brakowało. Na początku wiosny dużo larw komara. Czasami chleb lądował w stawie (wiem najgorszy syf bo zakwasza i nie dobry dla żołądków)  Latem tlenu nie powinno braknąć bo plagi glonów nie ma. Są ale nie za dużo. Jest sporo zielska. Temperatura wody wysoka nie jest bo od zachodu, południa i tak 1/2 długości  od wschodu rosną wysokie drzewa. Staw jest głównie w cieniu. A tam gdzie pada słońce rosły Lilie wodne trzcina i jakieś inne pożyteczne zielsko.

Link to comment
Share on other sites

No to o karasiu. Pomijam błędne tłumaczenie nazw łacińskich przyjęte w naszym naukowym i potocznym nazewnictwie. Stosuję te powszechne.

Jeśli jest to karaś pospolity (złocisty), to sprawa jest zamknięta. Jeśli jednak jest to srebrzysty i na pewno nie ma innego gatunku w wodzie, to sprawa jest wyjątkowo ciekawa. Ciekawa na tyle, że mógłbyś, nikt nie może Ci nakazać, poinformować o tym fakcie lokalnego ichtiologa, czy to w RZGW, czy PZW, czy też w wydziale środowiska gminy. O co chodzi. :) 

Karaś srebrzysty w naszych wodach w 99,999% występuje jako rodzaj żeński. Ten ułamek procenta to rozwiązanie samej matki natury, która zmieniła samiczkę w samca by stało się możliwe podtrzymanie gatunku. Jest to zjawisko niezwykle rzadkie i dlatego warte uwagi a fakt skarłowacenia nie jest aż tak istotny, gdyż to rozwiązanie środowiskowe a nie genetyczne.

Nie wiem jak to teraz wygląda w świecie badań naukowych ale kiedyś można było na takiej rewelacji zarobić. Przyjechaliby, zbadali, odłowili i zapłacili a Ty miałbyś czysty staw przygotowany do realizacji planów. A nawet gdyby nie zapłacili to problem też byłby rozwiązany, jednak trzeba mieć pewność, bo Michał ma rację. Po kilkunastu pokoleniach pigmenty ryb zmieniają się i dostosowują do otaczającego ich środowiska. Dlatego okonki ze zbiorników potorfowych tak często są niemal czarne, karasie pospolite nie czerwono-złote lecz brązowe, dotyczy to także wzdręg, szczupaków i wszelkich gatunków bytujących w toni a nie powierzchniowych.

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
 Share

  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...